Matsuri spędziła w łazience więcej czasu niż zamierzała. Dwa razy się przebierała. Zrobiła staranny makijaż, ale potem uznała go za zbyt wyzywający, zmyła i pomalowała się drugi raz - z takim samym efektem. Pocieszyła się w myślach, że tylko jej się wydaje iż nałożyła za dużo kosmetyków, bo na co dzień ich nie używa.
Łatwo ulec złudzeniu, gdy nie ma się w czymś doświadczenia. Stosowała się przecież do instrukcji Asu, która uczyła ją wykonywać makijaż na różne okazje.
Przebrała się jeszcze raz, założyła granatową yukatę. Była tak samo niewygodna jak ta wczorajsza, ale musiała to jakoś ścierpieć. W wiosce Piasku nie miała zbyt wielu okazji, by się ładnie ubrać, a chciała wyglądać atrakcyjnie. Również po to, by dodać sobie pewności siebie.
Zabrała torebkę z kunaiami i katanę.
Potem poszła przejść się po wiosce, w nadziei, że spotka gdzieś Gaarę. Natknęła się na niego w najmniej spodziewanym miejscu, czyli na uliczce w dzielnicy usługowej. Obok był sklep zielarski. Pomyślała, że może Asu się gdzieś tutaj kręci i że trzeba było jej najpierw poszukać, żeby zapytać o radę w sprawie wyglądu.
Czuła się niepewnie, mając zacząć rozmowę. Nigdy tego nie robiła - nie wiedziała jak zaczepić Gaarę, żeby uznał to za naturalne.
- Dzień dobry – powiedziała i skłoniła uprzejmie głowę.
Gaara popatrzył na nią, ale nie odpowiedział. Skinął jej uprzejmie głową. Miała wrażenie, że myślał o czymś innym.
- Nic nie powiesz? – zapytała, patrząc na niego wyczekująco.
Gaara zastanowił się. Chyba jeszcze nie zdecydował, czy i jakiej udzielić jej reprymendy.
- Bardzo dobrze ci poszło.
Dalej nie wiedziała, czy jest rozczarowany tym, co zrobiła podczas walki czy wręcz przeciwnie.
- Nie dostanę bury za użycie tej techniki?
- To nie jest technika. To zwykła sztuczka. Znasz jej ograniczenia, więc jej nie nadużywaj.
To nie oznaczało, że jest dumny z jej umiejętności lub zdolności do podejmowania decyzji. Oznaczało raczej, że nawet jeśli chciał ją skrytykować za niestosowanie się do poleceń, po czasie uznał, że nie warto się o to czepiać.
- Możesz mnie nauczyć więcej - powiedziała.
Po egzaminie nie miał być już jej nauczycielem, tak było ustalone od dawna, a Gaara nie wycofywał się nigdy z ustaleń. Ale dla niej to było szalenie irytujące, że nauczył ją czegoś, co uważał zaledwie za podstawę techniki, i nawet w takiej formie uważał to za duże wyzwanie dla niej. Jakby jej nie doceniał.
- Nie masz wystarczających zasobów czakry do tej techniki. Więc nie, nie mógłbym cię uczyć, nawet gdyby była dostosowana do ciebie. Skup się na twoich mocnych stronach, w realnej walce to na nich powinnaś polegać.
Udzielił jej całkiem rozbudowanej wypowiedzi, chociaż zwykle zbywał ją krótkimi zdaniami. Dodało jej to trochę pewności siebie.
- Czy teraz, skoro nie jesteś już moim nauczycielem, możemy się gdzieś wybrać? Na lampkę wina?
Gaara patrzył na nią przez chwilę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Oddałaby wszystko, żeby przejrzeć jego myśli.
- Nie.
Zaskoczyła ją ta odpowiedź. Dlaczego nie?
Nie mógł jej podejrzewać o jakieś złe zamiary. I tak nie mogłaby go upić, prędzej siebie.
Widocznie zirytowała go tym pytaniem. Uznając rozmowę za zakończoną, chciał ją ominąć i pójść dalej. Zastąpiła mu drogę.
Normalnie nigdy by się na to nie odważyła. Ale nie miała za bardzo wyjścia, bo nie wiedziała, kiedy następnym razem będzie miała okazję z nim porozmawiać. W wiosce Piasku nie było łatwo go spotkać, jeśli się nie miało pretekstu do przekroczenia progu gabinetu. Nieraz się na niego czaiła, najczęściej ponosząc porażkę. Doszła do wniosku, że używał jakichś swoich technik, żeby poruszać się niezauważonym. Chyba nie lubił być zaczepiany i nagabywany, nieważne kto miałby go zaczepić. Trzeba było się umówić.
Nie rozumiała, dlaczego Gaara cały czas wybierał różne wersje samotności, o której kiedyś twierdził, że mu ciążyła. Zamienniki prawdziwych relacji.
Kiedyś, niedługo po ataku Akatsuki na osadę, miała mu do przekazania wiadomość na tyle pilną, że musiała pójść do jego kwatery zamiast do gabinetu. Zorientowała się wtedy, że Gaara prowadził z kimś regularną korespondencję, i chociaż wolała myśleć, że to w sprawach służbowych, intuicja podpowiadała jej, że chodzi o kobietę. Służbową korespondencję przechowywał w gabinecie.
Potem wybrał coś bardziej namacalnego niż relacja na odległość, ale to wciąż była iluzja więzi. Miał te swoje dziewczyny do towarzystwa, które przysługiwały każdemu wysoko postawionemu mężczyźnie w Sunie i których roli przypisywano religijne znaczenie., żeby ukryć to, czym w rzeczywistości były - dziwkami świątynnymi, mającymi skoncentrować na sobie uwagę dowódców i odwieść ich od prawdziwej bliskości. Od prawdziwych uczuć.
Matsuri zawsze czuła wściekłość, kiedy spotykała jedną z dwóch kapłanek obnoszących się z symbolem klanu Kazekage na kimonie. Częściowo to była zazdrość, ale bardziej złość, bo uważała, że Gaara zasługuje na coś lepszego. Wybierał drogę na skróty, bo sam siebie nie traktował poważnie.
Skoro udowodniła swoją wartość, pokazała że jest silna, powinien był przynajmniej ją zacząć traktować poważnie. Nie była zadurzoną małolatą, choć odkąd zaczęła zdradzać się z uczuciami zachowywał się, jakby za taką ją uważał.
- Jestem w czymś gorsza od innych dziewczyn? – zapytała.
Przez chwilę myślała, że Gaara zlekceważy to pytanie, tak jak lekceważył jej wcześniejsze próby, gdy dawała do zrozumienia, że nie chce być traktowana jak uczennica.
On jednak spojrzał na nią uważnie, zupełnie jakby tym razem naprawdę ją dostrzegł.
- Matsuri, pamiętaj proszę, że nie jesteśmy kolegami. Obdarz uczuciami kogoś, kto potrafi je odwzajemnić.
Dla niego to był koniec rozmowy. Równie dobrze mogła próbować przemówić do piaskowej ściany.
- Nie pij. Podobno nie możesz.
Lee siedział przy barze, na tym samym krześle co wcześniej i nalewał sobie do szklanki płyn o bursztynowym kolorze. Dla Gaary było zagadką, po co ludzie właściwie piją alkohol - o ile wiedział, nie przynosiło to żadnych korzyści.
- To rum z colą. Z przewagą coli - odpowiedział Lee tonem usprawiedliwienia. - Chcesz?
Gaara zaprzeczył ruchem głowy i zajął miejsce obok niego.
- Chcę cię o coś prosić - powiedział. - Zasugeruj Tenten, żeby wzięła delegację do Suny.
Lee odłożył szklankę i popatrzył na niego z zaskoczeniem.
- Co ona będzie robić w Sunie?
- Szlifować umiejętności, które zaniedbała.
Lee pokręcił głową.
- Chyba jej do tego nie namówisz. Ma sentyment do ostrzy.
Nie skomentował tego.
- Mam znikomy wpływ na Tenten. Ona chyba nie chce się ruszać z Konohy. Więc jeśli ci zależy, lepiej porozmawiaj z jej mamą.
- Z jej mamą - powtórzył Gaara. Nie próbował ukrywać zdziwienia.
Lee pokiwał głową.
- Nie mają już takiego dobrego kontaktu jak kiedyś, ale wierz mi: Tenten nadal się liczy z jej zdaniem. Może dlatego, że nie chce iść w otwarty konflikt. Tak więc, jeśli ktoś może na nią wpłynąć, to właśnie Lin-Lin.
Gaara uznał, że warto sprawę przemyśleć. Chociaż do tej pory nie za bardzo chciał rozmawiać z tą kobietą, bo spodziewał się, że będzie stawiać warunki.
- Przed bitwą z Madarą Tenten pokłóciła się z Nejim - odezwał się Lee.
Gaara domyślił się, że tylko pozornie odbiegł od tematu rozmowy.
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytał.
- Bo myślę, że wiesz, o co poszło. Myślę też, że gryzie ją sumienie i że tego nie zmienisz ani nie naprawisz.
- To tylko szkolenie. Sprawa czysto zawodowa.
On także uważał, że tak, jak niczego nie da się cofnąć, nic nie można naprawić. Ale Tenten wciąż mogła mieć w życiu to, czego zawsze chciała. Powodem, dla którego przestała się starać było to, że chciała być silna dla innych.
Powinna dostrzec, że warto walczyć dla siebie.
On także uważał, że tak, jak niczego nie da się cofnąć, nic nie można naprawić. Ale Tenten wciąż mogła mieć w życiu to, czego zawsze chciała. Powodem, dla którego przestała się starać było to, że chciała być silna dla innych.
Powinna dostrzec, że warto walczyć dla siebie.
Gdzieś między krajami Rzeki i Wiatru, kilka tygodni przed zniszczeniem Konohy przez Paina
- Nie chcesz też popatrzeć? - Tenten, zadając to pytanie, zdejmowała już opaskę z jego oczu.
Nie pomógł jej, ponieważ nie chciał oderwać od niej rąk, które były teraz pod bluzką, tuż poniżej piersi.
Dopiero teraz przyszło mu do głowy, że chociaż wiele razy była bardzo blisko, fizycznie ma przed nim tyle tajemnic. Od kilku minut przesuwał dłońmi po jej ciele, kilka chwil temu po ubraniu - i odkrył, jak wiele było rzeczy, których o niej nie wiedział, których nie widział. Nie zdawał sobie sprawy, że jej skóra pod ubraniem będzie w dotyku tak delikatna.
Teraz, kiedy uwolniła go od opaski, widział jej twarz i oczy. W świetle księżyca Tenten wydała mu się jeszcze bardziej zachwycająca.
- Mam ograniczone pole widzenia - powiedział wymijająco. Starał się podzielić uwagę między to, co odbierał wzrokiem i bodźce, które odbierał dłońmi. Zastanawiał się, czy posunie się za daleko, jeśli dotknie jej wyżej.
Tenten uśmiechnęła się do niego, szczerym uśmiechem, przy którym wesoło błyszczały jej oczy. .
- Cofnij się - powiedziała.
Cofnął dłonie i zrobił jeden krok w tył, wcale nie mając ochoty odsunąć się od niej bardziej.
Nie potrafiłby wyjaśnić dlaczego, ale poczuł jakby przeszył go prąd kiedy Tenten popatrzyła na niego wyzywająco i przygryzła dolną wargę. Jeszcze chwilę wcześniej sprawiała wrażenie onieśmielonej.
Zdjęła zieloną kamizelkę i rzuciła ją na ziemię. Pod spodem miała niebieską bluzkę z krótkim rękawem. Podeszła bardzo blisko, jakby chciała się do niego przytulić. Zatrzymała się jednak i zadrżała.
- Jest ci zimno? - zapytał.
- Teraz trochę jest - odpowiedziała i powiodła spojrzeniem dookoła. - Możesz nas osłonić od wiatru, prawda?
- Z którego kierunku? - zapytał, starając się być praktyczny. Nie czuł, by wiał wiatr.
- Z każdego. Nie mam klaustrofobii, za to cenię prywatność.
Gaara rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, w jakich odległościach powinny być ściany, żeby nie czuła się zamknięta w pułapkę. Zdawało mu się, że u każdego może ujawnić się lęk przed zamkniętą przestrzenią, a różnica tkwi tylko w granicy tolerancji. Kiedy był młodszy bał się małych zamkniętych pomieszczeń, o ile nie były zbudowane ze skały lub piasku. Piasek mógł kontrolować.
Za optymalne uznał rozmiary małego pokoju, jak pół gabinetu w budynku administracji, i wzniósł na jego planie wysokie na dwa metry bloki z piasku.
Tenten zrobiła coś, czego się w tej sytuacji nie spodziewał. Podeszła do najbliższej ściany i przyjrzała się jej z powagą, jakby była inspektorem na budowie.
- Czy musisz koncentrować na nich uwagę, żeby się nie rozpadły? - spytała.
- Nie - odpowiedział, rozbawiony naiwnością pytania.
W pierwszej chwili nie zrozumiał jego celu. Odpowiedź była dość oczywista, Tenten powinna ją znać.
Odwróciła się od piaskowca i popatrzyła na niego.
- To dobrze, bo chciałabym, żebyś poświęcił mi sto procent uwagi - oznajmiła. Potem zrobiła krok w jego stronę, pozostając w takiej odległości, by mógł ją dobrze widzieć. Z figlarnym uśmiechem na twarzy, nie przerywając kontaktu wzrokowego, podciągnęła do góry bluzkę i powoli ją zdjęła, odsłaniając część kobiecej garderoby, której dotąd na żywo nie widział. Odsłaniając część siebie, której nigdy nie widział.
Przez chwilę zapomniał o oddychaniu. Kiedy wypuścił powietrze z płuc uświadomił sobie, że niektóre mięśnie jego ciała napięły się bez udziału woli.
- Zmarzniesz - powiedział głupio.
Tenten, która przez chwilę wyglądała niepewnie, po tym, jak się przed nim od pasa w górę odsłoniła, pozostając tylko w białym elemencie bielizny, teraz prawie się roześmiała. I podeszła bliżej.
- Jeśli mi pozwolisz, to zmarznę - powiedziała. - Razem zmarzniemy. Twoja kolej.
Gaara, nawet nad tym nie myśląc, cofnął się o krok. Uświadomił sobie, do czego to wszystko dąży. Czy raczej, do czego ona dąży.
Tego nie było w planach.
W ostatnich miesiącach pozwoliła mu się całować, czasami dotykać tak, jak miał nadzieję, że nikt inny jej nie dotknie. I wciąż wydawało się to niejednoznaczne. Ostatnio zaczął uważniej obserwować ludzi dookoła i widział, że czasami potrafili się o siebie otrzeć mijając w drzwiach. Ktoś kogoś mógł dotknąć w ramię, przypadkiem albo od niechcenia, a ludzie spotykający się towarzysko w barach już zupełnie przekraczali bariery, siedząc w bliskiej odległości, nachylając się do siebie, szepcąc sobie do ucha. I dotykając się, jakby to nic nie znaczyło.
Mógł sobie wyobrazić, że Tenten tak spędza czas z przyjaciółmi, chociaż tak naprawdę wyobrażać sobie tego nie chciał. Myśl, że ona w takim samym stopniu lub większym należy do innych, czasami go przytłaczała. Miał powód, od dawna, żeby uważać, że dla Tenten ich relacja jest inna niż związki jakie miała z innymi ludźmi. To jednak przestało wystarczać. Chciał bardziej się do niej zbliżyć.
Ale myślał tylko o dotykaniu. Przez ubranie.
- Taki był z ciebie bohater - powiedziała, uśmiechając się. - Mam się ubrać? Czy mam ci pomóc?
Podeszła do niego powoli, a on przełknął ślinę i powstrzymał chęć, żeby się przed nią cofnąć. Wzrok utkwił w jej biuście. Było to niegrzeczne, ale przez kilka długich sekund nie potrafił oderwać spojrzenia.
Zamknął oczy, bo ten widok go rozpraszał. Szybko zdjął kamizelkę i rozpiął kaftan. Tenten podeszła bliżej. Poczuł na skórze jej palce, kiedy podwinęła jego koszulkę i pomogła mu ją ściągnąć.
Chwycił ją w talii i przyciągnął do siebie. Tenten zadarła głowę i go pocałowała. On ją pocałował. Po chwili całowali się bez opamiętania i przestał zastanawiać się nad tym, co robi. Przesuwał dłońmi po jej ciele, czuł pod palcami skórę, która wydawała się jednocześnie chłodna i gorąca. Tenten przylgnęła do niego, czuł delikatne łaskotanie na torsie i plecach, wszędzie, gdzie go dotykała. On nie potrafił podjąć decyzji, którą część jej ciała poznać najdokładniej.
Najpierw pieścił jej piersi, dotykał talii i kręgosłupa, przesunął dłońmi po materiale spodni opinających się na pośladkach. Jego dłonie zostały tam na dłużej. Tenten objęła go rękami za szyję i stanęła na palcach, pozwalając, może nawet zapraszając, żeby dotykał jej tak nisko. Bardzo go to podnieciło.
Nigdy nie przypuszczał, że w krótką chwilę cokolwiek tak bardzo go podnieci.
To nie było zgodne z planem.
Nie przestając obejmować Tenten, nie odrywając od niej dłoni, przerwał pocałunek. Patrzyła na niego, jej twarz była zarumieniona. Pomyślał, że jest śliczna, chociaż jej to określenie by się nie spodobało - nie lubiła określeń charakterystycznych dla niewiast. Nie lubiła, żeby ją nazywać dziewczyną - wolała określenie kunoichi, używając go tak, jakby było bezpłciowe. Słusznie wychodząc z założenia, że w świecie shinobi dziewczyna jest automatycznie stawiana na niższej pozycji.
Ale ona nie była po prostu kunoichi. Nie była ninja. Nie była nawet dziewczyną.
Uświadomił sobie, po raz pierwszy tak wyraźnie, że Tenten jest kobietą.
Jego wiedza na temat, co się robi z kobietami, była bardzo płytka. Ale nie potrafił jej wypuścić z rąk, gdy bardziej niż kiedykolwiek należała do niego.
- Czego ode mnie oczekujesz? - spytał. Ale wiedział, że nie powinien robić więcej, pójść drogą, którą wskazywał nie rozum, lecz zmysły. Im bardziej zacierały się granice, tym trudniej było się zatrzymać.
To ona przerwała kontakt, zdjęła z siebie jego ręce i cofnęła się, choć tylko o kilka centymetrów. Tak było lepiej - próbował przeforsować tę myśl w głowie, starając się stłumić rozczarowanie.
Tak bardzo podekscytowana, rozemocjonowana, pociągała go w sposób, którego się nie spodziewał.
Był właściwie pewien, że chciała tego samego, ale określiła to zaskakująco bezpośrednio.
- Pragnę cię. Chcę, żebyś… - Przysunęła się trochę i powiedziała głosem zbliżonym do szeptu: - Możesz mnie posiąść.
Lubiła używać górnolotnych wyrażeń i wyszukanych sformułowań, co dawało czasami efekt poetycki, często niezamierzenie zabawny, a teraz - subtelnie prowokacyjny.
Jednak pomysł wydawał mu się niewłaściwy, a szczególnie w tych okolicznościach.
Tenten patrzyła na niego z napięciem, nie odwrócił wzroku. Wpatrywał się w nią przez chwilę, a potem rozejrzał się dookoła. Na cztery ściany z piasku i trawę, którą mieli pod stopami.
- Tutaj?
Teraz, kiedy się rozejrzał i spróbował ocenić, uderzyła go świadomość, że Tenten zasługuje na o wiele więcej. Znacznie więcej niż mógł jej teraz zaoferować.
- Przestań. - Podeszła do niego dość niespodziewanie. - Chcę ciebie, obejdzie się bez łóżka i blasku świec.
Próbowała być zabawna, ale do jego świadomości ledwie do dotarło, bo w jego głowie wciąż wybrzmiewały niemożliwe wręcz słowa chcę ciebie.
- Ale pewnie byłyby miłe. Świece - zauważył. Słowo łóżko nie chciało mu przejść przez gardło.
- Odwracasz role. To ja powinnam ci się opierać - powiedziała Tenten, nie patrząc na niego, lecz gdzieś w bok. To chyba oznaczało, że przyznawała mu rację. Ale też czuła się urażona.
On sam był zawiedziony, więc nie miał pojęcia, jak miałby sprawić, żeby Tenten nie czuła rozczarowania
Stała tak bardzo blisko, że nie musiał podchodzić, by ją objąć. Była trochę zła, więc nie zaskoczyłoby go, gdyby się odsunęła. Jednak pozwoliła, by otoczył ją ramionami i przysunęła się nawet bliżej, tak, że jej ciało przylgnęło do niego. Czuł ją tuż przy sobie, jej nagą skórę, piersi, których kształtu i miękkości nie mogła ukryć cienka warstwa materiału, pod którą były ukryte.
Może wtulając się w niego w ten sposób chciała go pognębić - ale skąd mogła wiedzieć, jak zadziała na niego taki dotyk, skoro on sam się tego nie spodziewał. Niektóre części jego ciała były całkiem sztywne. Przyszło mu nawet do głowy, że jeśli Tenten chce, jeśli jej to nie przeszkadza - może on też nie powinien zwracać uwagi. Może to nie stanowi tak dużej różnicy.
Jednak wiedział dobrze, że jest różnica. Tenten przywiązywała do słów i gestów większą wagę niż była skłonna przyznać.
Spotkania w plenerze miały w sobie coś urokliwego, ale też ograniczały. Nigdy wcześniej mu to nie przeszkadzało, ale teraz żałował, że nie mógł zaprosić jej do siebie.
Tenten nie mogła być widziana w Sunie, póki nie był pewien, że pozbył się pracujących dla Najwyższego Kapłana szpiegów. Musiał wymyślić coś innego.
- Nie tutaj, Tenten. Nie tak. Chcę, żebyś czuła się komfortowo, kiedy będziesz wreszcie moja.
Tenten pocałowała go krótko w miejsce między szyją a obojczykiem. Wolałby, żeby go teraz nie całowała - choć z drugiej strony pragnął, by właśnie to robiła.
- Jestem twoja. Moje serce bije dla ciebie.
Wydawało mu się, że to bardzo odważne, bardzo znaczące wyznanie - ale nie wątpił w jej szczerość. Czuł przez skórę, jak pod kształtami, które teraz go wyjątkowo rozpraszały, bardzo szybko bije jej serce.
- Myślisz, że zawsze tak będzie? - To pytanie nawet w jego głowie brzmiało naiwnie. Lkl,iczył, że jego życzenia będą realniejsze do spełnienia, jeśli zyska od niej potwierdzenie.
Tenten popatrzyła na niego poważnie. Nie była już zła.
- Myślę, że zawsze tak będzie.
O wiele później przyszło mu do głowy, że nie powinno się zadawać takich pytań, bo “zawsze” i “nigdy” to słowa, którymi oprawia się złudzenia.