Wychodząc ze sklepu zielarskiego. Tenten nie wiedziała, co ze sobą zrobić.
Miała wrażenie, że gdzie się nie ruszy, natyka się na shinobi z symbolami Piasku na ochraniaczach - chociaż tak naprawdę nie przybyło ich do Konohy aż tak wielu.
Powinna przecież poruszać się swobodnie po własnej cholernej wiosce.
Postanowiła pójść na pole treningowe. W samej osadzie było za dużo ludzi, większość już wyspała się po wczorajszych libacjach i wyruszyła do centrum, żeby zapić kaca alkoholem. Kiedyś sama tak robiła, z opłakanym efektem.
Zaczęła lawirować między ludźmi na uliczkach w dzielnicy sklepowej, ale nie uszła daleko, gdy ogarnęły ją złe przeczucia. Spora część mężczyzn, których mijała, oglądała się za siebie. Trzej shinobi, których zresztą dobrze znała, przechodząc obok nawet się nie przywitali - byli bowiem zajęci wymienianiem między sobą uwag ściszonymi głosami.
- Wyprowadzam się do Suny - powiedział głośno jeden z nich.
Tenten prędzej nawet domyśliła się niż zobaczyła, co było impulsem do tak śmiałego pomysłu.
Asu stała po drugiej stronie uliczki, przed wejściem do kawiarni, i przyglądała się wystawionemu na zewnątrz menu. Zdawała się przy tym nie zauważać, że wywołała swoją obecnością całkiem spore zainteresowanie, zupełnie jakby była do tego przyzwyczajona.
Junchiro, który należał do rady jouninów, przystanął obok niej i o coś zagadnął. Asu odpowiedziała, ale potem się odwróciła jakby szukała drogi ucieczki - a Tenten w myślach przeklęła swój słaby refleks, bo spojrzenie dziewczyny trafiło akurat na nią.
Trudno się było dziwić zamieszaniu wśród miejscowych mężczyzn. Międzynarodowo funkcjonował stereotyp, że dziewczyny z Sunagakure są co najwyżej przeciętnej urody - co wcale nie było prawdą. Tenten widziała tam sporo ładnych i zadbanych kobiet. W większości jednak były cywilami. Kunoichi, które najczęściej wyjeżdżały z wioski i “reprezentowały” ją na zewnątrz miały tendencję do ukrywania zalet wyglądu, nawet bardziej niż kunoichi z innych wiosek. Można było odnieść wrażenie, że starają się wyglądać równie szaro jak stroje, które nosiły.
Asu miała na sobie jasnoniebieską obcisłą bluzkę z długim rękawem i poszerzane spodnie tego samego koloru. Poza tym nosiła sporo biżuterii, w tym złote kolczyki, które w Sunie były wyznacznikiem statusu kapłanki - większość nosiła srebrne.
Tym, co najbardziej przyciągało uwagę - i było tak zarówno kilka lat temu, kiedy Asu miała zaledwie 15 lat, jak i teraz - były jej lśniące czarne włosy opadające długą kaskadą na plecy i staranny makijaż, podkreślający ładne kości policzkowe i niebieskie oczy.
Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy, sięgnął także oczu, co sugerowało, że był szczery. Tenten poczuła, że robi jej się niedobrze.
Rzuciła kilka rozpaczliwych spojrzeń na boki, ale nie dostrzegła żadnej deski ratunku. Zresztą Asu szybko do niej podeszła. Pewnym krokiem minęła kilku nietrzeźwych konoszan.
- Tenten! Pójdziesz ze mną na kawę? - zapytała, zupełnie jakby były koleżankami, które od jakiegoś czasu się nie widziały i mogłyby umówić się na plotki.
Tenten bezwiednie spojrzała na prawe ramię dziewczyny, i natychmiast zbeształa się za to w myśli. Nie dostrzegła naszywki z symbolem klanu Kazekage. Może na cywilnych ciuchach się ich nie nosi.
- Jak na taką małą wioskę, bardzo trudno na ciebie trafić. - Asu ponowiła próbę nawiązania dialogu. Tenten zdała sobie sprawę, że od kilku sekund sunijka patrzy na nią wyczekująco, spodziewając się odpowiedzi na zadane pytanie. Patrzyła na nią trochę z góry, bo w butach na koturnie była sporo wyższa. W tym momencie Tenten to przeszkadzało.
- Cóż, nie mogę iść na kawę, mam trochę… pracy - powiedziała i uśmiechnęła się, udając, że cieszy się ze spotkania.
- Bzdura. Unikasz mnie, i to od dawna - odparła brunetka bezpośrednio.
Przez tę bezpośredniość wiele osób uważało, że dziewczyna nie pasuje do swojej funkcji. Że jej wysoko postawieni rodzice powinni posłać do służenia w świątyni starszą córkę, która była bardziej spokojna i pokorna. O Asu, kiedy była młodsza, mówiono, że może nie podołać swojej bardzo ważnej roli. Kapłanki bogini Słońca miały być przede wszystkim dyskretne. Mało mówić, ale za to słuchać. I zachowywać dla siebie to, co usłyszały. Taka była idea.
- Nie miałabym nawet okazji, żeby cię unikać - odparła Tenten przytomnie. Nigdy nie obiecywały sobie, że będą utrzymywać kontakt. Co prawda, Asu była jedyną dziewczyną w Sunie, z którą Tenten się dobrze dogadywała. Przyjaźniła się z Kankuro, więc siłą rzeczy nieraz spędzały razem czas.
Ale one się nie przyjaźniły. Tenten często to sobie powtarzała, od dnia, w którym pierwszy raz zobaczyła Asu w stroju kunoichi, z symbolem najważniejszego klanu w Sunagakure na naramienniku - niebieskim kamieniem na piaskowym tle.
Nie przyjaźniły się, więc Tenten nie miała powodu czuć do niej niechęci, a już tym bardziej jej okazywać. I dlatego starała się jej unikać.
Asu, jak na dziewczynę z Suny, była wyjątkowo kontaktowa i skłonna do konwersacji towarzyskich. Pierwsza nawiązywała rozmowę. Kiedyś Tenten czuła się w jej towarzystwie niepewnie, bo nie rozumiała jej poczucia humoru. Patrząc na nią teraz, czuła mdłości.
Miała ochotę zapytać, co ona tu właściwie robi, tak jakby delegacji dyplomatycznej potrzebny był medyk, ale ugryzła się w język. Wiedziała jednak, że Asu, potraktowana uprzejmie, nie da się łatwo spławić.
I wtedy została uratowana.
- Hinata!
Spadkobierczyni rodu Hyuuga przechodziła właśnie tuż obok. Towarzyszył jej Naruto, co sprawiło, że Tenten głupio się poczuła, narzucając się ze swoim towarzystwem. Ale cel uświęca środki.
- Mam do ciebie pilną sprawę - powiedziała do chuuninki, rzucając szybkie spojrzenie na Asu - niepewna, czy zabrzmiała wystarczająco wiarygodnie.
- To świetnie. Bo ja też muszę z tobą porozmawiać, o wczorajszym wieczorze - odpowiedziała Hinata.
O wczorajszym wieczorze.
Wczoraj wieczorem Hinata poprosiła Tenten, żeby została na ślubie jej świadkiem.
To się nazywa wpaść z deszczu pod rynnę.
Wioska Skały, tuż po spotkaniu Pięciu Kage
Tenten, nawet nie patrząc na zagruzowaną salę spotkań i częściowo zrujnowane przyległe pomieszczenia, zdawała sobie sprawę, że wpakowała się w kłopoty.
Powinna była lepiej przemyśleć, czy zgłosić się do ochrony Danzo. Gaara wyglądał na bardzo zaskoczonego, kiedy ją zobaczył. Negatywnie zaskoczonego.
Próbowała sobie w myślach wytłumaczyć, że nie powinna się czuć urażona tym, że na nią tak chłodno popatrzył. To było oficjalne spotkanie dowódców wiosek i dziecinne było to, że jest jej przykro, bo Gaara, na którego widok poczuła mrowienie w całym ciele - był niezadowolony z jej obecności.
O ile wcześniej mógł się trochę gniewać, że zaczęła mieszać sprawy prywatne z zawodowymi, o tyle po nieoczekiwanej wizycie Sasuke i dramatycznej ucieczce kandydata na hokage miał znacznie większe powody do irytacji.
Mimo wszystko poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku, kiedy weszła do jednego z pomieszczeń. Gaara wcisnął jej wcześniej do ręki kartkę, żeby przyszła się z nim zobaczyć. Jeśli liczyła, że teraz dostrzeże w jego zachowaniu choćby niewielką radość ze spotkania, przeliczyła się.
Chyba jeszcze nigdy nie patrzył na nią tak zimno.
W budynku, w którym się odbyło spotkanie i który Sasuke niemal puścił z dymem, było wiele sal konferencyjnych, a to była jedna z nich, ale dużo mniejsza. Bez okrągłego stołu, tylko z kilkoma krzesłami i biurkami przypominającymi stoliki szkolne. Było też małe okno pod przeciwległą ścianą i Gaara przy tym właśnie oknie stanął, plecami do szyby. Nie miał na plecach gurdy z piaskiem, ale groźnego wyglądu dodawał mu surowy wyraz twarzy.
Tenten przypomniała sobie, jak kilka lat temu trafili razem do drużyny i Gaara próbował ją zdyscyplinować, kreując się na autorytatywnego kapitana. Miał wtedy tylko trzynaście lat i żadnego doświadczenia dowódczego. Nie było w nim autorytatywnej postawy ani charyzmy, dzięki którym zbudował sobie pozycję w Sunie. Była za to zła sława seryjnego mordercy, która sprawiała, że widząc go za każdym razem przeżywała dysonans poznawczy. Gaara wyglądał wtedy jak chłopiec - i był chłopcem. Ale patrzył w sposób, który nie pozwalał zapomnieć, że jest w nim coś więcej.
- Powiedz mi, proszę: co tutaj robisz? - zapytał tonem, który, jak uważała, pasował do przyjmowania petentów w biurze.
Nie pytał o jej rolę oficjalną, bo ją znał. Nie pytał też, dlaczego zgłosiła się na ochroniarza, bo to było oczywiste.
- To coś złego? Że chciałam się z tobą zobaczyć?
Mogła też zapytać, czy to jego zdaniem za często. Widzieli się niecałe dwa tygodnie wcześniej. Miała świeże wspomnienia tego, jak się zachowywał, kiedy nie był w roli dowódcy.
Patrząc teraz na niego aż trudno było uwierzyć, że potrafił być romantyczny i czuły. On chyba bardzo dobrze czuł się w roli kage i trudno z niej wychodził.
Może dlatego nie był zadowolony, kiedy ją zobaczył, zanim rozpętała się walka. Był tutaj w pracy, a ona, pojawiając się i szukając okazji, żeby się z nim spotkać, chciała wyrwać kawałek jego czasu dla siebie. I wyrwać go z roli. Bez uprzedzenia.
Nie sądziła jednak, że tym go zirytuje.
Nie wzięła też pod uwagę, że to może wyglądać jakby zamierzała za nim chodzić, jak zakochana idiotka. Gaara nie mógł wiedzieć, że skorzystała z tak szybko nadarzającej się okazji, żeby go zobaczyć, bo nie miała pojęcia, kiedy mogłaby liczyć na następną.
Z powodu ataku Paina Lin nawet nie dostrzegła, że ona z opóźnieniem wróciła z misji. Ale Neji stracił cierpliwość i powiedział jej wprost, że dopóki on jest kapitanem drużyny ona żadnego dnia wolnego, żadnej okazji do powrotu z misji własną drogą - nie dostanie. Funkcji ochroniarza na spotkanie dyplomatyczne też by nie dostała, gdyby nie to, że Neji wyjechał z Konohy w sprawach klanu.
Starała się nie być na niego zła. Wiedziała, że Neji nie miał złych intencji i że pewnie postanowił ją na swój sposób chronić, bo sądził, że miłość odebrała jej rozum.
Ale ona miała rozum. I miała wolną wolę, nawet Nejiemu nie pozwoli jej odebrać. Spodziewała się też, że po tym, co zamierzała zrobić, konflikt wyeskaluje. Ale tylko na chwilę. Neji musi zrozumieć, że nie jest jej opiekunem. A ona nie będzie z nim po wojnie pracować skoro postanowił ją zdominować - działanie w drużynie nigdy się na tym nie opierało. Tym bardziej nie na tym polega przyjaźń.
Nie mogła już tkwić w żadnym z tych układów. Ani udawać grzecznej córeczki przed Lin, ani trwać w relacji na odległość z Gaarą. Nie mogła też pracować w drużynie Jedenastej, kiedy Neji w coraz mniejszym stopniu traktował ją jak przyjaciółkę i partnera, a w coraz większym jak podwładną.
Nie zamierzała dłużej spełniać cudzych oczekiwań, ignorując własne.
- To miłe, że chciałaś się ze mną zobaczyć - powiedział Gaara, ale oschły ton jego głosu sugerował, że wcale tak nie myślał. - Ale czy widzisz, w jak niebezpiecznej znalazłaś się sytuacji? Nie jesteś kage, Tenten. I brakuje ci umiejętności, żeby ochraniać kogokolwiek, dlaczego więc postępujesz tak bezmyślnie?
Tenten przygryzła usta.
Wcale nie uważała się za kogoś, kto może się równać z ochroniarzem kage. Dlatego dzisiaj przez cały czas, wbrew instynktowi i wbrew dumie, trzymała się z tyłu, czując przy tym, że tchórzliwie chowa się za plecami innych. Stawiając się na jednym poziomie z Asu, która nie wiedzieć dlaczego przyjechała z delegacją z Suny zamiast Temari, chociaż nawet nie jest kunoichi.
Tenten nie chciała stawiać Gaary w sytuacji, w której musiałby jej bronić, myślała bardziej o jego komforcie niż własnym. Nie była samobójczynią i nie przyszłoby jej do głowy mierzyć się z Sasuke.
Nie zamierzała się jednak z tego tłumaczyć. Ani z tego, że nie groziło jej realne niebezpieczeństwo, bo jej misja nie polegała na ochranianiu Danzo tylko na przyglądaniu się z boku jego poczynaniom, bo rada wioski mu nie ufa.
- Widać zdaniem rady jednak nadawałam się na ochroniarza. Możesz nie zachowywać się, jakbyś był moim szefem? - zapytała, z trudem panując nad nerwami. - To nie twoja sprawa, jakie mam zadania.
- A jednak. - Gaara powiedział to przez zaciśnięte zęby. Nie sądziła, że będzie tak wyprowadzony z równowagi. Czy urząd kage przeszkadzał mu w okazaniu choćby odrobiny ludzkich emocji? Nie chciało jej się wierzyć, że ani trochę nie cieszył się z tego, że ją zobaczył. - Jest to moja sprawa, bo z pobudek emocjonalnych zgłosiłaś się do zadania, do którego w ogóle się nie nadajesz.
Nie potrafiłaby powiedzieć, co ją bardziej ubodło. To, że podkreślał jak bardzo odstaje poziomem zdolności od reszty elitarnego towarzystwa czy to, że użył chłodnego sformułowania “z pobudek emocjonalnych” jakby ją na chłodno analizował.
Próbowała ugryźć się w język, żeby nie dać mu potwierdzenia, jak bardzo emocjonalnie to traktowała. Ale nie mogła się powstrzymać.
- Zakładając, że mogłabym cię uderzyć i bym to zrobiła, jak byś to zakwalifikował? Atak na Kazekage? - zapytała. Głos drżał jej ze złości. - Jeśli masz zarzuty do mojego profesjonalizmu, do jakości mojej pracy, zgłoś je hokage, dobrze? Nie jestem twoją podwładną! - W stanie wzburzenia zupełnie zapomniała, że w wiosce Liścia nikt teraz nie pełni obowiązków kage.
Odwróciła się do drzwi, z założeniem, żeby wyjść stąd i natychmiast wracać do Konohy. Czego się spodziewała? Nie potrafiła rozmawiać z Gaarą kiedy tak się zachowywał. Jak ktoś, kogo nawet nie znała. I nic nie potrafiła poradzić na to, że czuła przytłaczający ucisk w klatce piersiowej, kiedy patrzył na nią jakby był kimś obcym.
Teraz wyraźnie wiedziała, że nie powinna była się tutaj pojawiać. Nie dlatego, że to była z jej strony naiwność - to była zwykła misja dyplomatyczna i pretensje o to, że nie przewidziała komplikacji, były niesprawiedliwe.
Ale przybywając tutaj postawiła Gaarę w ewidentnie niewygodnej dla niego sytuacji. I dała mu okazję do udowodnienia, że kiedy nie będą sami, on potraktuje ją jak petenta.
Mogła się tego spodziewać choćby dlatego, że go zaskoczyła. I zachowywał się tak, jak było dla niego najbardziej naturalne. Nie oczekiwała chyba, że okaże jej czułość, choćby cień tego, jak ją traktował kiedy się ostatnio spotkali.
A jednak chyba tego właśnie oczekiwała, dlatego teraz łzy cisnęły jej się do oczu. Musiała się zatrzymać i wziąć głęboki oddech, żeby się nie rozpłakać.
Jak strasznie się zbłaźniła, przychodząc tutaj.
- Tenten. - Jeszcze zanim usłyszała ściszony głos Gaary, poczuła jego ciepły oddech na karku. Był tuż za nią. Wziął ją za dłoń i wplótł w nią palce, a ona zwlekała z odwróceniem się i intensywnie mrugała powiekami, chcąc się upewnić, że nie zauważy jej łez. - Przepraszam. Nie chcę, żebyś się dla mnie narażała.
Zapomniała o swojej strategii i odwróciła się gwałtownie, prawie nadeptując mu na stopę. Nie puściła jednak jego dłoni, i on też jej nie wypuścił. Stała naprzeciw Gaary, widziała jego oczy - już nie zimne, tylko uważne. Bardzo chciała go pocałować.
Powinna zażądać, żeby skończył z tą swoją narcystyczną skłonnością do upatrywania w sobie źródła wszystkich problemów.
- To tylko niefortunny zbieg okoliczności - powiedziała zamiast tego. Wyplotła palce z jego dłoni i stanęła na palcach, żeby dosięgnąć jego ust własnymi - ale Gaara się cofnął.
- Czeka nas wojna. - Kiedy to powiedział patrzył na nią tak, jakby sądził, że jej zachowanie świadczy o naiwności. W jego oczach bagatelizowała sprawę.
Ale ona zdawała sobie sprawę, że nadchodzi czas na konfrontację z Akatsuki. To psuło wszystkie jej plany, nie mogła w najbliższym czasie odejść z Konohy, zostawić Nejiego i Lee. Musiała poczekać do końca wojny.
Nie spodziewała się jednak pytania, które Gaara jej zadał.
- Możesz nie brać w niej udziału?
Teraz to ona się cofnęła. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
- Nie brać udziału - powtórzyła. - Jak to, nie brać w niej udziału wcale?
- Tak. - Teraz Gaara mówił pewniej. Jakby układał sobie w głowie plan. Taki, który ją wykluczał. Taki, w którym wszystko decydowało się poza nią.
- Chyba żartujesz.
Gaara zacisnął szczęki w charakterystyczny sposób. Robił tak tylko wtedy, kiedy mu się sprzeciwiała. Może nie odpowiadało mu, że nie może jej niczego nakazać.
- Tenten, tylko jeśli się wycofasz, będę mógł zapewnić ci bezpieczeństwo. Nie na polu walki. Nie stawiaj mnie więcej w sytuacji, kiedy muszę decydować, kogo chronić.
Więc na tym polegał problem. Na konflikcie między obowiązkiem i uczuciami. Tenten uważała, że doskonale wie, co Gaara by wybrał, bo od zawsze przegrywała z jego pracą. Spotykali się kiedy on miał to czas, a miał go mało. Musiała się do niego dostosować, ale nie mógł przecież oczekiwać, że się podporządkuje we wszystkim.
- Nie możesz mnie o to prosić. Nie będę się chować.
Gaara przymknął oczy i wziął głęboki wdech. Uświadomiła sobie, że wcale nie był zdziwiony. Zresztą, czy mógłby być? Nie mogła wymiksować się z konfliktu z Akatsuki, zostawić przyjaciół i… co właściwie robić? Schować się gdzieś i wyplatać koszyki?
- W takim razie proszę, żebyś traktowała mnie wyłącznie jak Kazekage. Dopóki nie wygramy tej wojny.
Tenten wpatrywała się w niego, niepewna, czy dobrze zrozumiała.
- Zrywasz ze mną - oceniła.
Zastanawiała się, czy to, że wybrała takie słowa, świadczyło o skłonności do dramatyzowania.
Nie można było powiedzieć, że Gaara z nią zrywa. Przecież nigdy nie dał jej nawet powodu do myślenia, że chce, by byli razem. Naprawdę razem. Codziennie, a nie od czasu do czasu.
Ona mu tego wprost nie powiedziała, ale dała do zrozumienia wiele razy. Nie mówiąc już o tym, że wiele razy wyznawała mu uczucia, a on nie odpowiedział.
Wiedziała, że jego uczucia do niej są silne. Że są szczere, chociaż werbalnie ich nie artykułował. Ale zawsze też miała podejrzenie, że trochę mu przeszkadzają. Trzymał je z boku, odizolowane, tak jak ją trzymał z boku swojego życia. Spotykali się od czasu do czasu, byli sami - nie musieli się wtedy z niczym konfrontować. Ona nawet nie wiedziała, jak Gaara się na co dzień zachowuje, dlatego dzisiaj, podczas spotkania przy okrągłym stole, czuła się, jakby patrzyła na obcego człowieka. Inaczej mówił, poruszał się, nawet patrzył inaczej niż wtedy, kiedy był z nią. Był taki poważny.
Może to, co jej ostatnio zaczęło tak dotkliwie przeszkadzać - że są dla siebie nawzajem oderwaniem od rzeczywistości, że spotykają się w ramach odskoczni - może jemu to wcale nie przeszkadzało.
Dlatego był tak niezadowolony, kiedy ją dzisiaj zobaczył. Bo próbowała się w jego życie wedrzeć.
- Nie zrywam z tobą, Tenten. Proszę tylko, żebyśmy się nie spotykali. Żebyś nie szukała do tego okazji, tak jak dzisiaj. Musimy skoncentrować się na wygraniu wojny.
W wolnym tłumaczeniu: Dziewczyno, wracaj do swojej piaskownicy.
Jej mina musiała wiele mówić na temat tego, co myśli, bo Gaara dodał tonem prawie błagalnym:
- Niczego nie kończę.
- Nie chcesz, żebym ci przeszkadzała w pracy - uzupełniła.
Wiedziała, że Gaara miał te słowa na końcu języka. Kiedy był młodszy, mówił to, co myślał. Po tym, gdy został wybrany na Kazekage powiedział jej wprost, że jej obecność w Sunie mu przeszkadza. Teraz miał więcej wyczucia, bo wiedział, jak ona reaguje na taką szczerość.
Tyle razy mówiła mu, żeby uważał, co mówi różnym ludziom, bo czasami jego bezpośredniość jest niegrzeczna. Teraz nie była już pewna, czy nie wolałaby, żeby był do bólu szczery zamiast grzeczny.
- Nie chcę, żebyś mnie rozpraszała - poprawił ją.
To tylko ładniejsze określenie na to samo.
Właśnie dlatego brakowało dla niej miejsca w jego życiu, bo mu przeszkadzała. Albo raczej, uczucia mu przeszkadzały.
Tenten nie potrafiła tego nie skomentować. Nigdy nie potrafiła się opanować, nie potrafiła powściągnąć języka ani emocji. Kiedy się odezwała, z jej ust płynął czysty jad. Czuła, jak wypowiadana słowa parzą jej język. Wiedziała, że rani nimi nie tylko siebie, ale w tej chwili była tak rozczarowana, że jej to nie powstrzymało.
- Rozumiem. Mam wracać do domu, zająć się małymi misjami, do których się nadaję. Skontaktujesz się listownie, jak będziesz miał ochotę mnie przelecieć?
Na twarzy Gaary zobaczyła mieszankę zszokowania i potępienia.
- Proszę, nie spłycaj.
Tenten potrząsnęła ze złością głową. Nie powinna tak mówić. Wcześniej powinna go zapytać, jak to sobie dalej wyobraża. Ale też Gaara mógł coś powiedzieć sam z siebie. Dlaczego zawsze trzeba go ciągnąć za język?
- Co ty mi chciałeś zaproponować? Suna bierze udział w wojnie, i jest tak samo zagrożona jak Konoha. Zakładając, że chciałabym się wycofać - schować się jak mysz pod miotłą, mogła dodać obrazowo, ale tego nie zrobiła - co wtedy? Zaprosisz mnie do Suny?
Tak naprawdę już od jakiegoś czasu oczekiwała, że on coś zaproponuje. Jakąś delegację, mało ważną pracę - wzięłaby wszystko, także dlatego, że czuła jakby Lin próbowała zacisnąć jej na szyi pętlę, decydując za nią o wszystkim, a teraz Neji grał w tej samej drużynie.
Ale przede wszystkim dlatego, że nie mogła już znieść tej sytuacji. Listy i spotkania od czasu do czasu były dobre, kiedy ona i Gaara się przyjaźnili. Ale to od dawna nie była już przyjaźń, a Gaara nadal się nie określił. Wydawało jej się, że niedawno to zrobił. Że nie pozwoliłby ani jej ani sobie na taki rodzaj fizycznej bliskości, gdyby nie chciał z nią prawdziwego związku.
Nawet przez chwilę, do teraz, nie pomyślała, że może dla niego relacja na odległość to idealny związek. Wymagał od niego zaangażowania tylko czasami. Nikt mu nie przeszkadzał w odgrywaniu codziennej roli - tej, która była dla niego najwygodniejsza.
Powinna była powiedzieć mu już jakiś czas temu, że nie odpowiada jej rola kochanki, zamiast zakładać, że to jest dla niego oczywiste.
- Nie mogę zaprosić cię do Suny - przyznał.
Oczywiście, że nie. Suna to jego dom, a w nim prawdziwe życie.
- Skoro tak - powiedziała, zanim zdążył dodać coś więcej. - Było miło, ale już nie jest. Zadbaj o swoją wioskę i poprowadź swoją armię. Będę się trzymać z daleka.
Nie powinna była tyle gadać, powinna była po prostu sobie pójść. Jak zwykle nie potrafiła się powstrzymać. Jak strasznie w tym momencie się za to nienawidziła, że nawet kiedy ją odrzucał, ona nie potrafiła tak po prostu się od niego odwrócić.
- Tenten, wiesz, że nie to mam na myśli. Nie było miło. Jesteś dla mnie ważna.
W innych okolicznościach ucieszyłaby się na takie słowa, bo Gaara był w słowach bardzo oszczędny. Nie dał jej wielu werbalnych dowodów na to, że mu zależy.
Nie mogła jednak tego wziąć za dobrą monetę. Wiedziała, że mu zależy. To jej kiedyś wystarczało, ale nie wystarczało teraz. Nie zamierzała przecież na zawsze być dla niego odskocznią od prawdziwego życia. Jej życie też było prawdziwe. I nie chciała, żeby polegało na odliczaniu dni do następnego spotkania.
- Nie możesz tak robić - powiedziała. Miała ściśnięte gardło. - Nie jestem rzeczą, którą możesz odłożyć na półkę i sięgnąć po nią, gdy się znowu przyda. Gdy okoliczności będą lepsze.
Dopiero kiedy Gaara nagle wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć jej twarzy, a ona cofnęła się gwałtownie, zdała sobie sprawę, że ma w oczach łzy. Nie mogła sobie pozwolić, żeby się rozpłakać. Ani na to, żeby stopnieć pod jego dotykiem i pod tą deklaracją, że jest dla niego ważna. Zawsze była ważna, ale nigdy na tyle, żeby chciał się z nią naprawdę związać. Żeby chciał sobie komplikować życie. Nawet nie na tyle, żeby ktokolwiek z jego otoczenia wiedział, że się widują. Teraz nawet nie chciała się zastanawiać, czy Gaara wstydzi się przyznać przed kimkolwiek poza nią, że ma uczucia czy po prostu ona nie pasowała do jego wizerunku. To już nawet nie miało znaczenia.
- Rozumiem - powiedziała, odsuwając się. Gaara cofnął rękę i nie próbował już się do niej zbliżyć. Chyba dla niego też było jasne, że tym razem przegiął, po prostu. Nie mógł wciąż jej do siebie przyciągać i odpychać, zależnie od tego, jak mu było wygodnie. - Zrób, co do ciebie należy. Wygraj wojnę. Ale proszę, nigdy więcej mnie nie dotykaj.
Dla Gaary zawsze były rzeczy o wiele ważniejsze. Akceptowała to, dopóki byli przyjaciółmi. W swojej naiwności myślała, że po tym, gdy byli blisko w najbardziej intymny sposób, jego podejście się zmieni.
Neji miał jednak rację. Miłość odebrała jej rozum.
Wcześniej wiele razy o tym myślałam, ale zapominałam napisać w komentarzu - fajne są te wtrącenia o tle. Tworzysz klimat i dajesz nam wyobrażenie o świecie, w którym dzieje się akcja. Teoretycznie (raczej) wszyscy czytelnicy znają kanon, ale to właśnie te drobne detale sprawiają, że to Twój świat, Twoja historia. Przykładowo opisy kunoichi na początku albo wzmianka o kapłankach Słońca. Jeszcze raz to napiszę - jestem beznadziejna w zgadywaniu. Nie przeszkadza mi to jednak dalej snuć domysły. To nie może być przypadek, że już kilka razy o tym wspomniałaś ;)
OdpowiedzUsuńIm więcej nowych wątków, tym większe nadzieje, że całość będzie długa :D Tenten świadkiem? Liczę, że "zobaczymy" ślub :P
Druga część niesamowicie różniła się od tych przepięknych chwil w Jaskini Rozkoszy xD [Nadal liczę na jakiegoś oneshota z tego miejsca.] Jestem zdumiona, że oto chyba pojawia się jedna z nielicznych postaci kobiecych, które mnie nie irytują. Trzymam kciuki za Tenten ;)
"Powinna zażądać, żeby skończył z tą swoją narcystyczną skłonnością do upatrywania w sobie źródła wszystkich problemów. " O matko... Czyżby Tenten chciała pozbawić Gaarę fundamentu jego osobowości, która narodziła się po wewnętrznej przemianie?! To tak jakby powiedzieć... "Naruto, nie bądź idiotą" albo "Matsuri, przestań być irytująca". Czy ona zdaje sobie sprawę, że dostałaby kogoś zupełnie innego, gdyby Gaara w swoich oczach nie był jedynym sprawcą nieszczęść wszelakich?
"Schować się gdzieś i wyplatać koszyki?" Na przykład xD Mogłaby też tworzyć ciekawe aranżacje w jaskini albo to w niej wyplatać koszyki - przyjemne z pożytecznym ;)
Nawet końcówka nie sprawiła, że poczułam niechęć do Tenten. Oczywiście, mam swoje zdanie na ten temat, które pokrywa się z potrzebami Gaary (a jakże!), ale Tenten mnie nie zirytowała. Rozumiem, że nie chciała być tak traktowana i przywoływana do kochanka tylko wtedy, kiedy jest mu wygodnie.
No proszę, spodziewałam się krytyki ;) bo jednak TT oceniła sprawę jednostronnie, nie próbując być wyrozumiała dla zapracowanego ukochanego. W jednym z poprzednich komentarzy uświadomiłaś mi, że rzeczywiście Gaara wyszedł mi w tym ff zupełnie inny niż w poprzednich. Mnie na razie się ta jego wersja podoba. Ale zdarza mi się przestać lubić własne interpretacje postaci :D
UsuńMnie również ta wersja Gaary przypadła do gustu :D
UsuńDlatego napisałam, że moje zdanie pokrywa się z potrzebami Gaary, ale Tenten nie zirytowała mnie brakiem chęci umartwiania się dla dobra Gaary, jak zapewne miałoby to miejsce w przypadku innych kobiecych postaci ;) Nie wiem, z czego wynika jej fenomen :P
Trzymam kciuki za datę publikacji 20.10, a nie 27.10 ;)
Proszę wybacz tak okropnie długa nieobecność! Ominęła mnie cała historia :<<< Niesamowita historia! Kiedy czytam Twoje, albo Sayuri komenatarze, to aż mi głupio,, że nie potrafię tak pisać, ale opowiadanie jest naprawdę cudne! ^^ Fajnie, że Gaara jest trochę inny, bo dzięki temu relacja z Tenten jest od początku możliwa i urocza. Chyba jestem uzależniona od czytania o takim Gaarze x) Nic to, obiecuję poprawę i w niedzielę będę na posterunku!
OdpowiedzUsuńAlba
Witaj! Miło Cię widzieć. Cieszę się, że nie zatonęłaś bezpowrotnie w realu ^^
Usuń