Wioska Piasku, obecnie
Temari miała ostatnio niewiele pracy. Podejrzewała, że wysocy rangą urzędnicy dbają o to, by wszystkie sprawy dotyczące bezpieczeństwa wewnętrznego, które da się załatwić na niższym szczeblu, nie docierały do niej. Gdyby mogli już dawno usunęliby ją ze stanowiska, argumentując, że powinna pozwolić się wykazać swojej zastępczyni i skoncentrować na przygotowaniach do wesela, które musi być zjawiskowe i dopięte na ostatni guzik - by podkreślić silną pozycję osady.
Nie była pewna, co drażniło ją bardziej - członkowie wysokiej rady czy zwykli mieszkańcy, wśród nich jej dawni współpracownicy, którzy zerkali na nią ukradkiem, nie wiedząc, jak ją traktować. Niby jeszcze “swoja”, ale już tak naprawdę obca.
Po namyśle uznała, że jednak bardziej wyprowadza ją z równowagi zachowanie ludzi w osadzie. Nie było w nim nic udawanego, naprawdę nie wiedzieli, jak się wobec niej zachowywać. Za kilka miesięcy miała wyjść za bramy wioski Piasku i już nie wrócić, chyba że w charakterze gościa. Miała poświęcić czas i umiejętności dla obcej wioski. Obiektywnie rzecz biorąc, nie powinna już być na swoim stanowisku. Gdyby nie była siostrą Gaary, i gdyby nie to, że nikt nie ważył się podważać jego decyzji, zostałaby oddelegowana do nic nie znaczących zadań.
Z tego powodu jej życie towarzyskie w ostatnich tygodniach legło w gruzach. Już nie przepadała za chodzeniem po wiosce, która w coraz mniejszym stopniu była jej domem.
Zaczęła się zastanawiać, czy Gaara nie czuł się podobnie przez te wszystkie lata, gdy w jego obecności w każdym miejscu w osadzie robiło się cicho. I czy teraz czuje się inaczej. Nie była pewna, czy Sunagakure w jego oczach się zmieniło. Kiedyś patrzono na niego ze strachem, który teraz ustąpił miejsca respektowi. Ale Gaara wciąż nie miał tu przyjaciół. Z pewnego punktu widzenia wszystko pozostało tak samo. Temari uświadomiła sobie to właśnie teraz, kiedy zaczęło jej brakować swobodnych spotkań towarzyskich. Znajomości, które interpretowała jako przyjaźń, ale teraz zaczęła w nie wątpić.
Ciekawe, czy gdyby Kankuro podjął taką decyzję jak ona - gdyby zdecydował się “pójść za głosem serca” - jego też traktowano by jak zdrajcę.
Najpewniej nie. Zapewne uznano by, że po nim można się było tego spodziewać. I tak nie przestrzegał pisanych i niepisanych zasad. Lalkarz co najwyżej usłyszałby komentarz, że jeśli zamierza wynieść się z wioski, której miał poświęcić życie i zdolności, powinien wcześniej postawić wszystkim piwo.
Cholera. Miała dzisiaj koszmarną chandrę. Chwilami miała ochotę rzucić to wszystko, podrzeć projekty i odwołać ślub. Zresztą, przecież o to chodziło oficjelom, kiedy naciskali na ceremonię z pompą, “godną najbliższej rodziny Kazekage”.
Nie doczekają się. Chciała doprowadzić to wszystko do końca, w najlepszym stylu, właśnie po to, by pokazać, że nie jest tak niecierpliwa ani przewidywalna, jak się spodziewają. Nie spakuje się i nie ucieknie stąd z dnia na dzień, żeby uciec przed presją.
W tej chwili najlepszą ucieczką przed presją związaną z rolą “reprezentantki wioski na zewnątrz” i “narzeczonej” były obowiązki zawodowe, nawet te najzwyklejsze. Problem był jednak taki, że w ostatnich dniach nawet one były źródłem przykrych niespodzianek.
Kilka dni temu humor zepsuło jej podanie Tenten o delegację. Ale dzisiaj, gdy zobaczyła jej przepustkę i adnotację Gaary, pomyślała, że krew ją zaleje.
Ze złości. Z frustracji. Ze strachu, że Dziesięć na dziesięć znowu go omota.
Miała niejasne, być może zupełnie wymykające się logice wrażenie, że Gaara po latach wcale nie jest odporny. Lata temu odprawił ją z wioski, i wyniosła się jak niepyszna. Ale teraz być może tego żałował.
Temari przez ostatnie sześć lat nie widywała Dziesięć na dziesięć zbyt często, ale zawsze czuła się niekomfortowo w jej towarzystwie, zwłaszcza jeśli w pobliżu był Gaara. Tenten przyciągała jego wzrok jak magnes. Nawet wtedy, w wiosce Rzeki, po tym, jak Akatsuki wyciągnęło Shukaku i niemal pozbawiło Gaarę życia.
Może dla kogoś, kto gorzej go znał to było niezauważalne, ale Temari widziała. Pamiętała wyraźnie, że poczuła się zignorowana. I to, że Gaara z takim uporem unikał patrzenia na Tenten, że nie sposób było tego zlekceważyć.
Dziesięć na dziesięć była tam ze swoim chłopakiem, który zasłaniał ją sobą jak tarczą.
Z perspektywy Temari odesłanie Tenten do domu wiele lat temu rozwiązało problem, przynajmniej na podstawowym poziomie.
Teraz jednak widziała zieloną przepustkę dla Tenten i polecenie, żeby jej nie kontrolować - i nie mogła dłużej się łudzić, że to była inicjatywa Kankuro. On nie śmiałby prosić Gaary o pełną swobodę dla kogokolwiek. A jednak Dziesięć na dziesięć ją dostała, większe prawa niż gdy była tu poprzednio.
I Temari zrozumiała, że może to oczywiste. Co się zmieniło. Kto zniknął.
Już to widziała oczami wyobraźni. Tenten, niemal-wdowa, i bracia próbujący ją pocieszyć. Gorzej niż za pierwszym razem.
Postanowiła interweniować. Poszła do biura z przekonaniem, że odetnie hydrze głowę uświadamiając Gaarze, że Kankuro “coś” ma do Tenten. Coś, czego nawet nie potrafiła określić. Wydawało jej się to karkołomne, ale była spora szansa, że poskutkuje.
I była przekonana, że tę szansę musi koniecznie wykorzystać, bo inaczej znów będzie świadkiem konfliktów i zacznie się bać, że jej bracia tym razem się znienawidzą.
Straciła pewność siebie, jak tylko przestąpiła próg gabinetu.
Nie spodziewała się, że tak szybko opuści ją odwaga, bo w ostatnich latach nauczyła się rozmawiać z Gaarą. Kiedyś obawiała się mówić rzeczy, o których wiedziała, że są nie po jego myśli, ponieważ reagował obcesowo. Dopiero z czasem nauczył się słuchać rozmówcy do końca, nawet jeśli się z nim nie zgadzał. Pewnie była to zasługa stanowiska, które go zmusiło do wysłuchiwania różnych opinii i do liczenia się z nimi.
Gaara siedział na krześle i stukał palcami o blat biurka. Natychmiast zwróciła uwagę, że nie był ubrany w szaty Kazekage. Zwykle w biurze je nosił, chociaż bez służbowej czapki. Tym razem był ubrany po cywilnemu.
A poza tym, był spięty. Nie na nią czekał.
- Temari - powiedział. - Czy masz do mnie coś ważnego?
Zawahała się. Zamknęła drzwi, ale stanęła w progu niezdecydowana.
- Psuję ci plany na popołudnie? Masz zamiar kogoś wychłostać? - zapytała, chcąc rozluźnić atmosferę.
Gaara popatrzył na nią z niewypowiedzianą dezaprobatą.
Mimo wszystko zdecydowała się podejść bliżej. Zwróciła uwagę na małą drewnianą szkatułkę, która stała na biurku - jak zawsze, tylko że tym razem otwarta i nie z boku, a na środku blatu - tak, by od razu przyciągnęła uwagę.
Bez trudu powiązała fakty. I była pewna, że na jej twarzy odmalowało się poczucie winy.
Nie oddała bransoletki odebranej Matsuri, zadowolona z braku jakiegokolwiek sygnału, by Gaara jej szukał. Chociaż może powinna się domyślić, że kiedy coś mu zginęło nie przerzucał rzeczy w poszukiwaniach, tylko dokonywał chłodnej analizy.
Matsuri była jedyną osobą na tyle beztroską, by czasami wchodzić do gabinetu bez pukania i na tyle bezczelną, by coś sobie z niego zabrać. I dzisiaj wróciła z wycieczki, którą wioska jej zasponsorowała w nagrodę za sukces na egzaminie. Wycieczki, którą świeżo upieczona chuuninka traktowała jak karę.
Teraz z pewnością spodziewała się gorszych konsekwencji, skoro nie przybiegła na wezwanie Gaary od razu. Pewnie miała pietra, przekonana, że Temari ją wsypała.
Temari powiedziała sobie w myślach, że wobec Matsuri nie powinna mieć poczucia winy, bo kunoichi zasłużyła na to, żeby Gaara ją zdyscyplinował. Zawsze traktował ją wyjątkowo łagodnie, a ona interpretowała to tak, jak jej pasowało.
Ale jednak, to była częściowo jej wina, że Matsuri wpadła w tarapaty. Pewnie dziewczyna liczyła, że równie niepostrzeżenie, jak zabrała bransoletkę - w charakterze amuletu na szczęście? - tak samo ją odłoży z powrotem. Może by jej się upiekło.
Nie sposób było się już o tym przekonać, bo Temari przetrzymała jej łup. Nie chciała zakradać się do gabinetu i nie chciała oddać Gaarze bransoletki wprost. Przede wszystkim zaś pragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że on niczego nie zauważy. Że jego talizman leży w skrzyneczce zamknięty i zapomniany.
- Zgubiłeś coś? - zapytała. Chciała zabrzmieć hardo, ale zupełnie jej to nie wyszło.
Nie bała się jego złości. Bała się rozczarowania.
Nie było sensu wymyślać teraz tłumaczeń, które by ją pogrążyły albo wskazywać współwinnych. Mina na widok otwartej szkatułki ją zdradziła. Gdyby nawet miała jakieś wątpliwości, czy Gaara jest wystarczająco domyślny, by właściwie zinterpretować jej zachowanie, jego reakcja te wątpliwości rozwiewała.
Kiedyś by ją zmroził spojrzeniem, a ona by zesztywniała - ze strachu, chociaż poza kilkoma sytuacjami, gdy stracił panowanie nad Shukaku, nigdy nie obawiała się, że mógłby ją fizycznie skrzywdzić.
Teraz Gaara przymknął na chwilę powieki, jakby nie chciał na nią patrzeć. Rozczarowanie.
Była chyba jedyną osobą w wiosce, która się domyślała, że kilka splecionych sznureczków dużo dla niego znaczyło. Gaara pewnie wolałby, żeby na jej miejscu siedziała Matsuri.
Jedyne, co jej przyszło do głowy, to obrócić niezręczną sytuację w żart.
- Zagramy? - spytała. - Jak bardzo chciałbyś to odzyskać, w skali od jeden do dziesięć?
- Temari. - Ton Gaary był równie chłodny, co jego spojrzenie.
Sięgnęła do torebki i położyła na biurku bransoletkę ze splecionych białych, czerwonych i niebieskich włókien. Powiedziała sobie, że to tylko rzecz, obiektywnie bezwartościowa. Ale i tak czuła ucisk w klatce piersiowej, jakby dopuściła się zdrady albo kradzieży czegoś cennego i została przyłapana.
Gaara jedynie zerknął na przedmiot, który położyła na biurku. Niemal nie odrywając od niej spojrzenia.
- Możesz wyjść.
Temari zacisnęła szczęki. On to traktował poważnie, musiała się więc wytłumaczyć.
- Posłuchaj, to nie było złośliwe…
- Wyjdź, Temari.
- To szalone. Minęło sześć lat. - Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to głośno. Ale przecież to była prawda. Sześć lat, dla nich, to była jedna trzecia życia. Bardzo dużo.
Choć może ta magiczna liczba służyła jej do uciszenia obaw. Gaara nie przestał interesować się Dziesiątką, po tym, gdy wyjechała z wioski. Temari sądziła jednak, że do teraz o niej zapomniał.
- Tak uważasz? - To było pytanie retoryczne, nie oczekiwał na nie odpowiedzi. - Zejdź mi z oczu, siostro.
Temari zdawała sobie sprawę, że Gaara przypisuje jej jak najgorsze, fałszywe intencje. Teraz mieli dobre relacje, ale bywały sytuacje, gdy traktował ją jak wroga. Powiedziała mu kiedyś, że Tenten jest w związku z Nejim, ponieważ chciała go chronić. Ale Gaara chyba sądził, że jej zamiarem było go pognębić.
I teraz z pewnością pomyślał, że jest złośliwa albo że źle mu życzy. Kompletnie nie dostrzegał, jak bardzo to jest oderwane od rzeczywistości - nosić przez sześć lat błyskotkę, którą dała mu dziewczyna, i traktować ją jak najcenniejszy prezent. Wpuścić Tenten do wioski bez żadnych obostrzeń, wielkopańskim gestem przyznając jej prawo do poruszania się swobodnie, jakby chciał, żeby czuła się jak u siebie.
Dziesięć na dziesięć nie będzie u siebie. A Temari zaczynała myśleć, że dla Gaary to nie jest dziecinne zauroczenie, tylko obsesja.
6 lat wcześniej, pole treningowe na pustyni przy Wiosce Piasku
- Mógłbyś czasami zwrócić się do Temari inaczej niż po imieniu - stwierdziła Tenten.
Oboje siedzieli ze skrzyżowanymi nogami na piasku. Gaara przyglądał się, jak dziewczyna splatała ze sobą kolorowe włókna. Należała do osób, które zawsze musiały być czymś zajęte. Gaara to zauważył, bo sam był przyzwyczajony do cierpliwego czekania. Kunoichi z Konohy chwilami wydawała mu się nadpobudliwa.
- A co jest nie tak z jej imieniem? - spytał, zaskoczony.
Tenten to pytanie rozbawiło.
- Nic nie jest nie tak, ale… Myślę, że byłoby jej miło. Zwróć uwagę. Ona mówi o tobie “mój brat”. Chyba, że ją zirytujesz, wtedy mówi po imieniu.
Gaara zignorował ostatnie zdanie, chociaż nie za bardzo wiedział, o co chodzi. Przede wszystkim jednak nie wiedział, dlaczego właściwie Tenten zaczęła ten temat.
- A jaka to różnica?
Tenten wyglądała na zafrasowaną, a w jego głowie powstało niemiłe podejrzenie, że sprawił jej przykrość. Ale jej mina szybko się zmieniła.
- A dla ciebie nie ma różnicy? Czy powie o tobie “mój brat”?
To było pytanie z gatunku trudnych. Jak się nad tym zastanowił, była wyczuwalna różnica. Jednak nie potrafił określić, jaka.
Tenten miała poważny wyraz twarzy. Zawczasu można było się spodziewać, że przytoczy jakąś złotą myśl swojej mamy albo mistrza. Albo Nejiego Hyugi. Można by pomyśleć, że zapisuje sobie ich słowa, żeby mieć je pod ręką.
- Moja mama mówi, że słowa mają magiczną moc - oznajmiła. - Nie w sensie czary-mary. Mają moc. Budują albo niszczą. I dlatego…
Tenten przerwała, ale on był bardzo ciekaw, co chciała powiedzieć.
- Co?
- Jej jest przykro. Kiedy mówisz, że ci przeszkadza, albo że jest utrapieniem. Nie powinieneś tak mówić.
Gaarze nie podobało się, nawet nie to, co powiedziała, tylko to, że niepewnie patrzyła - jakby myślała, że on nie wiadomo jak zareaguje.
- Ale czasami tak jest - powiedział, zirytowany, bo nie umiał się domyślić, czego właściwie Tenten chce i jakiej reakcji oczekuje.
- Przez chwilę tak jest. Ale to, co powiesz, ona na długo zapamięta. - Tenten przez chwilę szukała w głowie słów, chociaż zazwyczaj mówiła szybko. - Chodzi o to, że Temari lubi podkreślać, że jesteście rodziną. Będzie jej miło, jeśli powiesz do niej “siostro”.
Gaara wątpił, by Temari przypisywała takim rzeczom znaczenie. Tenten nieraz czepiała się słów, których używał, ale nikt inny nie zwracał mu na to uwagi. W wiosce Liścia ludzie chyba byli na to wyczuleni.
- Dobrze. Będę tak do niej mówił.
Tenten uśmiechnęła się promiennie. Był zadowolony, że odzyskała humor, ale jednocześnie doznał tego dziwnego uczucia w środku, jakby jego żołądek zacisnął się w supeł.
Zawsze, kiedy nie wiedział, dlaczego coś odczuwa, dopatrywał się źródła w Shukaku. Właściwie, wydawało mu się, że potrafi rozgraniczyć własne emocje i myśli od uczuć i myśli bijuu. Ale chwilami to było trudniejsze, a ostatnio już stracił rozeznanie. Często, w towarzystwie Tenten, zdawało mu się, że jest w nim za dużo różnych uczuć. Nie potrafił sobie tego inaczej wytłumaczyć niż działaniem demona.
Ale to nie było nieprzyjemne. Nie dla niego. Z biegiem czasu doszedł do wniosku, że Ichibi chyba się boi. Jakkolwiek dziwaczne to się wydawało, najwyraźniej czuł lęk przed Tenten. Pewnie to był powód, dla którego tak przyjemnie spędzało się czas w jej towarzystwie. Sama myśl o Tenten i wystraszonym Shukaku niesamowicie poprawiała Gaarze humor.
- W innym temacie. Obiecane. Wykonane. - Dziewczyna sprawnym ruchem zgarnęła rozłożone dookoła rzeczy i położyła sobie na dłoni dwa plecione czerwono-biało-niebieskie sznureczki. - Wyciągnij rękę.
Na jej twarzy odmalowało się radosne oczekiwanie, a Gaara poczuł, że z nerwów wnętrzości wywracają mu się na drugą stronę. Nie znosił jej rozczarowywać.
- Obawiam się, że to bez sensu - powiedział.
Tenten przewróciła oczami ze zniecierpliwieniem. Położyła sobie jeden pleciony sznureczek na kolanach, a drugi wzięła do ręki.
- To jest nastawienie niegodne shinobi - zauważyła.
Gaara zgodnie z jej życzeniem wyciągnął przed siebie rękę, ale ledwie Tenten wyciągnęła dłoń, w której miała sznureczek, jego nadgarstek otoczył piasek.
- Ciekawe, skąd Shukaku wie, gdzie się nosi bransoletki - skomentowała. Nie był pewien, czy ta uszczypliwa uwaga wynikała z tego, że jest rozczarowana czy próbowała być zabawna. - Nie możesz mu powiedzieć… Nie wiem, leżeć, czekaj, do budy? - Tenten rozwiała wątpliwości, uśmiechając się pogodnie. Gaara miał wrażenie, że demon, który dotąd ze strachu skręcał mu żołądek, teraz przeniósł się do klatki piersiowej, utrudniając mu oddychanie.
Odwrócił od dziewczyny wzrok, żeby skupić myśli.
- To nie jest tresowane zwierzątko - wymamrotał, bo coś wypadało powiedzieć.
Ku jego zaskoczeniu, Tenten wykonała ruch, jakby chciała dotknąć jego dłoni. Serce podskoczyło mu do gardła. Cofnął rękę, w obawie, że absolutna obrona mogłaby zrobić jej krzywdę. Popatrzyła na niego oskarżycielsko.
- Najpierw się cofnąłeś, a potem pojawił się piasek - powiedziała.
- To nieprawda - Gaara odruchowo zaprzeczył, chociaż nie potrafił ze stuprocentową pewnością ocenić, co było najpierw.
- To ty, nie Shukaku - odpowiedziała. Była zagniewana. - Jakoś Temari i Matsuri możesz dotknąć.
- Tenten… - Gaara zaczął zdanie, ale zupełnie nie wiedział, jak miałby się wytłumaczyć.
Kunoichi wzruszyła ramionami.
- Mniejsza z tym. Nieważne - odparła. Jednak wbrew tym słowom, schowała oba sznureczki do kieszeni.
Gaara wiedział, że to z jego strony zbyt śmiałe posunięcie, żądać czegokolwiek, ale bardzo chciał mieć przedmiot, który splotła własnymi palcami.
- Nie mogłabyś mi po prostu… tego dać? - spytał.
Mina Tenten wskazywała, że nie była zdziwiona pytaniem. Potrząsnęła energicznie głową.
- Shinobi nigdy nie wybiera drogi na skróty. Autoryzowany cytat mistrza Gaia - oznajmiła. - Jeśli chcesz bransoletkę, musisz mi coś dać w zamian. Powściągnij twojego demona i jego piasek.
Gaarze ten warunek wydał się niesprawiedliwy. Nie zależałoby mu tak bardzo na plecionym sznureczku - co nie znaczy, że nie zależałoby wcale - gdyby mógł jej dotknąć.
- Nie możesz chcieć w zamian czegoś prostszego?
Tenten popatrzyła na niego uważnie, sprawiając wrażenie, że się zastanawia. Chyba przeszła jej złość.
- Wycieczka na Demoniczną Pustynię - powiedziała. Brzmiała pewnie, jakby to przemyślała.
- Dlaczego akurat tam? - spytał, chociaż zdawało mu się, że się domyśla. Tenten była ambitna, a tym rejonem pustyni straszono gości z Konohy, z przekonaniem, że sobie nie poradzą. Przy okazji dbano o złą sławę tego miejsca - która była częściowo zasłużona, ale też sprawiała, że wszystkim Demoniczna Pustynia źle się kojarzyła. Chociaż tam, wśród miejsc niebezpiecznych, były też naprawdę piękne.
- Chcę zobaczyć gigantycznego skorpiona - oświadczyła Tenten z zaciętą miną. Co nie mogło być prawdą, bo bała się nawet tych małych. - Proszę. Jeden raz. Przecież w Sunie nie ma chuunina, który by tam nie był tuzin razy.
- Nie jesteś chuuninką.
Powiedział to odruchowo, ale natychmiast pożałował, bo z wyrazu twarzy dziewczyny wywnioskował, że ją uraził.
- Ale zostanę. Tylko, że już po tym jak pojadę do domu i survival na Demonicznej Pustyni będzie poza moim zasięgiem.
Gaara starał się zignorować to ostatnie zdanie. Dopóki Temari chodziła za nim jak zbłąkana dusza i marudziła, żeby znalazł sobie inny sposób na spędzanie czasu, bo Tenten nie jest stąd i będzie musiała wyjechać, traktował to jako złośliwość starszej siostry. To, co mówiła, nie przemawiało mu do wyobraźni. Uświadomił sobie, ile upłynęło czasu dopiero niedawno, gdy Tenten zaczęła mówić o rzeczach, które będzie robić później, po powrocie do Konohy. On kompletnie nie potrafił sobie wyobrazić tego później. Ale ponieważ Tenten o tym wspominała, zaczął o tym myśleć.
- A więc? Wycieczka? - Nalegała.
- Kankuro nigdy się na to nie zgodzi - powiedział niechętnie.
Pamiętał jak Kankuro zareagował, kiedy on wysunął taką propozycję. W swoim czasie wydawało mu się, że krótka wycieczka na Demoniczną Pustynię najszybciej uświadomiłaby Tenten, że porywa się na zbyt wysoką kategorię misji i że poprosiłaby wtedy o przeniesienie do innej drużyny, a on miałby problem z głowy. Kankuro nie powiedział zapewne połowy tego, co sądził o tym pomyśle, ale jego mina wyrażała wystarczająco dużo.
Zresztą, Gaara musiał teraz brać pod uwagę, że w szalonej teorii Kankuro jakoby Tenten wyjątkowo przyciągała jadowite stworzenia może być odrobina prawdy. I przestał być zwolennikiem stosowania wobec niej metod, którymi się szkoli shinobi w Sunagakure.
Musiałaby znać Demoniczną Pustynię, gdyby tu mieszkała. Ale tu nie mieszka.
- A od kiedy Kankuro jest twoim szefem? Albo naszym szefem? On wcale nie musi nic wiedzieć. - Nie był pewien, jakiej reakcji dziewczyna spodziewała się na te słowa, ale najwidoczniej nie zareagował tak, jak oczekiwała, bo zmieniła strategię. Złożyła dłonie i popatrzyła na niego przenikliwie. - Proszę. Ślicznie proszę.
Gaara odwrócił wzrok. Czuł się niekomfortowo, ale jednocześnie dziwnie przyjemnie, kiedy tak na niego patrzyła. Nie lubił jej odmawiać, ale w tym przypadku nawet nie wiedziała, na co chce się porwać.
Kiedy znów na nią spojrzał, zauważył, że jest zirytowana.
- Tak czy inaczej, znasz warunki. Jeśli chcesz bransoletkę przyjaźni, musisz powściągnąć odruch bezwarunkowy zwierzątka obronnego albo zorganizować survival na Demonicznej Pustyni. Nie ma nic za darmo.
Dla Gaary było przerażające, że z tych dwóch opcji tylko druga zdawała się osiągalna.
"Niby jeszcze “swoja”, ale już tak naprawdę obca." - o to, to! Ja mam taki sam problem, choć nie jestem mieszkańcem Suny. :P Nijak nie potrafię przywiązać się w pełni do Temari w moich ff. Biedna :(
OdpowiedzUsuńStarsza siostrzyczka i jej czarnowidztwo znów w natarciu! Uwielbiam Temcię za to! :D Pięknie jest teraz siedzieć na miejscu osoby, która zna całość (chyba) historii Gaary i Tenten i z satysfakcją obserwować błędne założenia Temari. ;) Mam jej tylko trochę za złe, że nie pognębiła Matsuri :(
Druga część tej sceny, rozmowa, dała mi trochę do myślenia. Relacje Temari i Gaary niby dobre, niby się poprawiły, ale to nadal za mało, żeby Gaara odważył się uchylić rąbka tajemnicy. Zastanawiam się teraz - to dobrze czy źle? Dla samego ff dobrze, bo to oddaje jego skryty charakter, ale dla dobra relacji Tenten i Gaary? Temari odważy się poważnie namieszać? I jak miałaby to zrobić? Oby nie stała się nieświadomym, czarnym charakterem (a przynajmniej czarnym z perspektywy osoby, która mocno ściska kciuki za związek Tenten i Gaary :D).
"Jej jest przykro. Kiedy mówisz, że ci przeszkadza, albo że jest utrapieniem. Nie powinieneś tak mówić." Ciężko oddać moją reakcję na te słowa. Chciałabym mieć to nagrane - równocześnie parsknęłam śmiechem i westchnęłam rozczulona. Chyba nie szarpnę się na opisanie powodów, ale to kolejna scenka, która dodaje "uroczości" tej parce :D
Hmm... Ale na tym etapie Gaara wie, że jego obrona (ta intuicyjna) nie jest związana z Shukaku. Właściwie wiedział o tym od początku, odkąd Yashamaru mu wyjaśnił (a potem doszczętnie zniszczył psychicznie na zlecenie psychotaty Rasy). A może inaczej u Ciebie to funkcjonuje? A może ma to związek z wcześniejszymi przemyśleniami Gaary na temat Shukaku? [Swoją drogą to kolejna urocza rzecz - Gaara odczuwa pozytywne emocje, ale to dla niego takie novum, że zrzuca to na karb demona.] Tak dużo pytań po kilku zdaniach! :P
Błagam! Nawet jeśli kiedyś skończysz publikować to opowiadanie, napisz jeszcze kilka scenek z młodym Gaarą i Tenten. Poziom słodkości przekroczył wszelkie granice i obyło się bez mdłości, bo jakimś cudem nie było to przesadzone. Potrzebuję ich! :D
Co to znaczy "nawet jeśli" ;), ja już widzę zakończenie na horyzoncie (choć znając mnie znów dobiję do 30 rozdziałów).
UsuńCo do obrony intuicyjnej - ja zakładam, że Gaara nie wziął wszystkich słów wujka dosłownie i uważa ją za rezultat instynktu przetrwania Shukaku. Nawiasem, mam problem z ustaleniem jak powinien postrzegać mamusię, bo składając jej daniny z krwi mógłby widzieć ją niczym mroczną boginię Kali. Nie umiem ogarnąć za bardzo, co mógł o niej myśleć zanim tatuś mu powiedział, że obrona wynika (zapewne) z miłości matki. Dla mnie to wszystko jedynie teorie, których się nie da sprawdzić (na poziomie świata przedstawionego), ale bawi mnie pomysł, że mamusia miałaby chronić synka piaskiem, żeby go żadna dziewczyna nie dotykała :P
Tak czy siak, w odpowiedzi na poruszony wątek, Gaara mimo wszystko uważał, że obrona absolutna była uruchamiana przez Shukaku.
Scenek z "młodymi" (brzmi jakby teraz starzy byli^^) jeszcze kilka na pewno będzie.
Spodziewam się, że Temari jednak będzie w Sachiko czy Sayuri bardziej "swoja", a to jest pewne zadośćuczynienie ;)
"Nawet jeśli" oddawało niegasnącą nadzieję, że może to opowiadanie nigdy się nie skończy, bo wyczuwam, że po nim nastanie okropna, zimna pustka w moim serduszku, które pragnie wspaniałych opowiadań o Gaarze. :D [A może szykuje się po nim jakieś inne ff?] 30 rozdziałów brzmi dobrze i źle. Dobrze, że chociaż tyle i źle, że tak mało xD
UsuńPomysł z matką, która broni cnoty syna, zaiste zabawny. :P Zawsze interpretowałam to tak, że Karura użyła na Gaarze jakiejś techniki. Shukaku wykluczyłam z kręgu podejrzanych (tak definitywnie) po odcinkach z wojny, kiedy widzieliśmy, jak wyglądała ta obrona.
Hmm... Zawsze wydawało mi się, że Gaara oszalał po incydencie z Yashamaru. Uważał, że matka go kocha, dowiedział się, że go nienawidziła, więc chciał spełnić oczekiwania, które wobec niego miała. A skoro Yashamaru przekazał mu, że matka chciała, żeby za nią zemścił się na ludziach, którzy zgotowali jej taki los, Gaara (w swoim przekonaniu) zabijając, pokazywał jej, że ją kocha. Mętnie to opisałam, ale mam nadzieję, że coś zrozumiałaś. :D
Scenek z młodziutkimi (lepiej? :P) będę wyczekiwała.
Wspomnienie o Temari przemilczę ;)
O rany! :3 Trzymam kciuki żeby tych scenek z przeszłości było jak najwięcej! Teraz nie będę mogła spać po nocach, żeby domyślić się jakim cudem Gaara nagle zaczął być w stanie dotykać Tenten. A Temari lepiej niech nie próbuje żadnych sztuczek,, bo zrobi się gorąco! x)
OdpowiedzUsuńAlba
Akurat na to odpowiedź będzie za dwa rozdziały ;) miałam zacząć zamieszczać wspomnienia chronologicznie, ale ni w ząb mi to nie wychodzi.
Usuń