4 sty 2020

Rozdział 17. Symbole

Wioska Piasku, obecnie

Patrzyła w cudownie zielone, czułe oczy Gaary, który pocałował wierzch jej dłoni.
- Wiesz, że bez względu na wszystko, zawsze będę cię chronił. Jesteś dla mnie najważniejsza.
Nie mogłaby się na niego gniewać, ale Gaara nie musiał o tym wiedzieć - dlatego przybrała urażoną minę.
- Niedawno mówiłeś zupełnie coś innego.
- Matsuri. Nie słowa, lecz czyny są świadectwem uczuć.
Serce zatrzepotało jej w klatce piersiowej, bo czyż to nie było jednoznaczne wyznanie miłości?
Próbowała stłumić w sobie podenerwowanie, pewna, że teraz Gaara ją pocałuje.
Podekscytowana, przymknęła oczy.
W tym momencie poczuła szarpnięcie za ramię.
- Matsuri! Co ty tutaj robisz?
Niemal podskoczyła w miejscu. Łokieć, na którym opierała twarz, zsunął się z biurka. Podjęła próbę utrzymania równowagi i usiadła prosto na krześle.
Na krześle z wysokim oparciem w gabinecie Kazekage.
Temari stała obok niej i przyglądała jej się z groźną miną.
- Dalej tutaj tak sobie wchodzisz kiedy ci się podoba, jak do baru? - spytała, piorunując ją wzrokiem. - Całodobowego, na dodatek. Ledwie słońce wzeszło.
Matsuri, choć wolałaby pozostać niewzruszona, jednak wstała. Temari założyła ręce na siebie, jak niezadowolona nauczycielka w akademii. Jednocześnie wyraźnie się rozluźniła, jakby ją uspokajało drobne ustępstwo ze strony przeciwnika.
- Powiedz mi, proszę, Matsuri, co tu robisz? - zapytała spokojniej.
- Więc… - Wcale nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie, ale nie miała żadnego pomysłu, jak wybrnąć z sytuacji. - Dostałam przydział do misji.
- I? - Temari całą postawą wyrażała krytykę, choć tak naprawdę nie wiedziała jeszcze, o co chodzi.
- Chcę o tym porozmawiać. Nie muszę się tobie tłumaczyć - odpowiedziała Matsuri. Uciekła przy tym wzrokiem, bo pod spojrzeniem Temari traciła całą pewność siebie.
Wiedziała jednak doskonale, co mogłaby od niej usłyszeć. Co to za kunoichi, której nie podoba się, że dostaje za dużo zadań poza wioską?
A jednak, nie podobało jej się. I kompletnie nie rozumiała, dlaczego dla wszystkich jest oczywiste, że skoro Gaara już jej nie szkoli, to ona będzie wykonywać więcej misji.
Nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić do myśli, że wraz z egzaminem na chuunina zakończył się jej trening. Nie tak to sobie wyobrażała. Poza tym, Gaara tę decyzję argumentował tylko tym, że nie nauczy jej już bardziej zaawansowanych technik, bo nie pozwala na to jej poziom czakry.
Może to wcale nie była decyzja, tylko wyzwanie. Może chciał jedynie sprawdzić, czy stać ją na więcej. 
Gaara nigdy nic nie mówił wprost i zawsze trudno było go rozszyfrować. Choćby ostatnio - była przekonana, że wezwał ją do swojego gabinetu, bo coś przeskrobała, i że dostanie ostrą reprymendę. Tym bardziej, że chwilę wcześniej rozmawiał z Temari, która wyszła z gabinetu okropnie wzburzona.
A tymczasem Gaara był dla niej wyjątkowo uprzejmy. I nie wezwał jej z żadnego konkretnego powodu, więc pewnie chciał się z nią zobaczyć.
Czy Gaara kiedykolwiek widywał się z ludźmi bez jakiegoś konkretnego powodu? Bardzo wątpliwe. Dla Matsuri był to tylko kolejny dowód, że znaczyła dla niego więcej, niż chciał sam przed sobą przyznać.
- Matsuri. - Ton głosu Temari był jak na nią łagodny, co właściwie było dziwne. Kunoichi w inny sposób rozmawiałaby z nią jako z podwładną, a prywatnie jej nie lubiła. - Sporo osób w wiosce nabrało przekonania, że skoro Gaara poświęcił aż tak dużo czasu na twój trening, skoro nawet cię chronił, to znaczy, że ma do ciebie słabość. I jest w tym sporo racji.
Matsuri zupełnie nie tego się spodziewała. Czyżby jouninka wreszcie dopuściła do siebie myśl, że nie zawsze będzie najważniejszą osobą w życiu Gaary?
- Wydaje mi się jednak, że ty od dawna wszystko interpretujesz tak, jak ci wygodnie. To, że Gaara cię lubi, nie znaczy wcale, że bardzo cię lubi. - Kunoichi powiedziała te słowa z zupełnie neutralną, a nawet uprzejmą miną, jakby udzielała jej przyjacielskiej rady. Jakby wbijanie komuś szpili było jej codziennym zajęciem.
- Z całym szacunkiem, Temari-sama, ale to nie jest twoja sprawa - odparła Matsuri. Doskonale wiedziała, że taka odpowiedź zostanie poczytana jako arogancka, ale Temari nie była jej bezpośrednią przełożoną. I jakoś trudno było sobie wyobrazić, że poleci poskarżyć się Gaarze. - Nie wydaje ci się, że najwyższy czas, żebyś przestała się wtrącać w życie twoich braci? Obu. Niedługo staniesz się częścią rodziny męża.
Na twarzy Temari odmalowała się oczywista wściekłość - zresztą Matsuri przewidziała, że taka będzie jej reakcja, gdy dotknie się drażliwego tematu. Niemal się spodziewała, że dostanie za to w twarz.
Jednak Temari szybko się opanowała.
- Jesteś dla Gaary tylko uczennicą, trochę niesforną, którą trzeba było wyciągać z kłopotów. Zresztą, już ci to mówiłam. Nie wiń nikogo za swoje złamane serce - powiedziała lodowatym tonem.
Matsuri niemal zatkało na taką bezczelność.
Temari zawsze uważała, że ma rację. Ale ona zamierzała jej udowodnić, że wcale tak nie jest.
Czy Gaara nie poświęcił mnóstwo czasu i mnóstwo energii, żeby zrobić z niej wojownika? I czy nie chciał się teraz wycofać tylko dlatego, że ona przestała kryć się z uczuciami?
Właściwie nigdy się z nimi nie ukrywała, tyle tylko, że Gaarze zawsze należało wszystko wyłożyć wprost. I określiła się wprost. Jego reakcją było wykluczenie jej z najbliższego otoczenia, ale na pewno zrobił to tylko dlatego, że nie wiedział, jak inaczej się zachować. Schowany w swojej skorupie, w otoczeniu kochanek, które dawały mu fizyczny substytut bliskości.
Ona nie mogła teraz grzecznie się usunąć i skoncentrować na wykonywaniu misji. I stało się dla niej oczywiste, co powinna zrobić - udowodnić Gaarze, że wcale nie była przeciętną kunoichi, której umiejętności wywindował dzięki szkoleniu, ale którą ograniczał poziom czakry. I teraz miała sposobność. 
Tenten, z tym swoim zamiłowaniem do broni, na pewno nie rozstaje się z jedyną rzeczą, dzięki której wyróżniła się na wojnie.
To idealna okazja, żeby udowodnić, że nie jest od niej gorsza.

Tenten doskonale zdawała sobie sprawę, że być może nie powinna tak bez meldowania się komukolwiek łazić po wiosce. 
Ale w tym momencie nie dbała o to. W regulaminie, który podpisała, nie było ani słowa o tym, że nie wolno jej swobodnie poruszać się po osadzie. Więc teraz zamierzała z tego skorzystać, nawet jeśli ktoś nie zamieścił wszystkich punktów. A właściwie - musiała skorzystać, zwłaszcza, jeśli było to przeoczenie. 
Było wcześnie rano, ledwie po wschodzie słońca. Konoha zwykle o tej porze dopiero budziła się do życia, na ulicach były głównie patrole. W Sunie było wręcz przeciwnie, uliczki wypełniły się ludźmi. Bardzo wczesny ranek i wieczór były w Sunagakure porami najwyższej aktywności, bo kto nie musiał, w środku dnia nie wychodził poza budynki.
Dla Tenten to był czynnik sprzyjający. Żeby nie zwracać na siebie uwagi zdjęła opaskę shinobi i włożyła cywilne ciuchy, w których z początku nie czuła się zbyt komfortowo. Szybko jednak zaczęła doceniać drugą stronę tej sytuacji - nie przyjechała z rozkazami z Konohy, więc wcale nie musiała jej reprezentować. Nie musiała nosić symbolu wioski Liścia na czole, a kiedy tego nie robiła, miała szansę wtopić się w tłum.
I to właśnie najbardziej zatłoczone miejsca w osadzie wybrała. Zaskakująco dla samej siebie, poszła na rynek. Kiedy wcześniej myślała o miejscach w Sunie, które najpierw chciałaby zobaczyć, przyszły jej do głowy zupełnie inne lokalizacje - nie te, gdzie chodziło mnóstwo ludzi. 
Ale przyszły jej do głowy wyłącznie ze względu na Gaarę. Nie pozwoliła sobie tego dostrzec, dopóki Yaoki nie użył sformułowania nie jesteś tutaj dla Gaary. Właściwie, cieszyła się, że wyraził taką opinię, zamiast ją zapytać.
Mogłaby okłamać Yaokiego, tak jak skłamała Kankuro i matce, ale chyba sama siebie nie powinna okłamywać. To nic nie zmieniało. Nie sprawiało, że było jej obojętne, czy Gaara bez niej układał sobie życie.
Kiedy się tutaj wybierała myślała, że miło będzie przekonać się na własne oczy, że Gaara świetnie sobie radził. I chyba nawet nie chodziło jej o to, czy radził sobie jako dowódca.
Straszną hipokryzją z jej strony było, że poczuła się zawiedziona informacją, że Gaara kogoś ma. Nie miała prawa rościć sobie do niego jakichś praw, albo czegoś od niego oczekiwać, tylko dlatego, że w wiosce Liścia był dla niej miły. Chociaż miał wszelkie powody, żeby ją potraktować dużo chłodniej, to jednak był dla niej miły.
Pewnie dlatego podświadomie liczyła na to, że wciąż coś do niej czuje.
Po dwóch latach, w czasie których mogło zdarzyć się wszystko.
- Tenten!
Odwróciła się i nawet nie była zdziwiona, że zobaczyła Asu. Dziewczyna nie miała na sobie szat kapłanki, tylko bladożółte komon, ale i tak przechodnie rozstępowali się szybko na boki, żeby zrobić jej miejsce. 
Tenten po raz kolejny powiedziała sobie, że nie powinna mieć żadnych pretensji do Asu. A jednak na jej widok poczuła się jedynie bardziej rozdrażniona. Zmierzyła wzrokiem jej nienaganną fryzurę i makijaż i nie mogła wypchnąć z głowy myśli, czy dziewczyna, o której mówił Yaoki, jest do niej podobna.
Zapewne jest. Pamiętała, jak Gaara przyznał, że Asu jest piękna. Pewnie podobała mu się jej aparycja, ale nie pasował charakter - to akurat zawsze ją pocieszało, że dziewczyna tak ekstrawertyczna i wygadana jak Asu nie byłaby w typie Gaary.
- Prosiłam Yaokiego, żeby ci powiedział, że oprowadzę cię po wiosce. Nie zrobił tego? - zapytała kapłanka z uśmiechem.
- A czy Yaoki jest twoim gońcem? - Tenten zadała to pytanie, zanim zdołała ugryźć się w język. Zreflektowała się: - Powiedział mi. Tylko, że ja znam tę wioskę i nie potrzebuję przewodnika.
Ku jej zaskoczeniu, Asu uśmiechnęła się jeszcze promienniej.
- Tak właśnie myślałam. I chciałam ci raczej pokazać godne uwagi lokale. Jaka jest pierwsza rzecz, którą się powinno zrobić w Sunagakure?
Tenten popatrzyła na nią bez zrozumienia.
- Zaopatrzyć w ekstra mocny filtr przeciwsłoneczny? - spytała, mając nadzieję, że taka odpowiedź wystarczająco wyrazi jej niechęć do dalszej konwersacji.
Asu pokręciła głową, zupełnie niezrażona.
- Spróbować najlepszego wina.
- Na pewno nie dzisiaj. Przyjechałam do pracy. I zabiorę się do pracy, jak tylko znajdę Kankuro. Powiesz mi, gdzie mieszka?
Asu uniosła brwi.
- Gdzie Kankuro mieszka - powtórzyła. Tenten nie miała wątpliwości, że przez jej uśmiech przebija najczystsza złośliwość. - A czy ciebie nie interesuje bardziej, gdzie mieszka Gaara? Mogę ci powiedzieć, ale nie jestem pewna, czy znajdzie dla ciebie miejsce w terminarzu. Jest kolejka oczekujących.
W rozmowie z kimkolwiek innym, Tenten byłaby powściągliwa z ocenianiem drugiego dna wypowiedzi. Ale rozmawiała przecież z Asu. 
I miała gdzieś z tyłu głowy myśl, że Yaoki nigdy nie był zainteresowany jej życiem uczuciowym - czy też w ogóle, jej życiem. Ale był dość prostolinijny. Czy milczałby, gdyby wiele lat temu sądził, że się w Gaarze zadurzyła?
Nie, ale nie mógł milczeć, jeśli ktoś mu to zasugerował teraz.
- Zastanawiam się, jaki masz ze mną problem - powiedziała do Asu. - Wręcz mnie zachęcałaś, żebym tu przyjechała. Zobaczyć, co się zmieniło.
Asu skinęła głową. Patrzyła na nią wyzywająco. Nawet nie próbowała ukryć, że o coś jej jednak chodzi.
- Tak. Wiele się zmieniło - powiedziała.
- Tylko, że to nie jest twoja zasługa.
Asu poruszyła głową na boki, jakby się nad czymś zastanawiała i nie mogła się zdecydować.
- Akurat to jest kwestią do dyskusji.
Asu miała zamiar coś dodać do wypowiedzi, ale tego nie zrobiła. Najwyraźniej próbowała ją wciągnąć w rozmowę. Zawsze lubiła rzucać jakimś wątkiem, po to, żeby sprawić wrażenie, że wie więcej, zwłaszcza, jeśli ktoś miał się przez to czuć niepewnie.
Tenten nawet nie była zaskoczona tym, że kapłanka próbuje się z nią z nudów droczyć. Prowokacje i niewybredne żarty to była jej ulubiona rozrywka. Jednak nie było jasne, dlaczego wybrała sobie akurat taki temat. Jakby wiedziała, że ona kiedyś spotykała się z Gaarą.
Od kogo?

……………………………………………...
Demoniczna Pustynia, 5 lat wcześniej. Po drugim etapie egzaminu na chuunina.

Na zewnątrz wiał silny wiatr. Temari zastanawiała się, czy nie rozpęta się znowu burza piaskowa - co było tym bardziej prawdopodobne, że poprzednia wcale nie była wywołana przez czynniki naturalne. 
Martwiło ją, że przez to opóźni się odprawa uczestników egzaminu do ich wiosek, a więc także powrót do Sunagakure. Mieli teraz o wiele poważniejszy problem niż przerwany egzamin.
Chciała koniecznie porozmawiać z Gaarą i poczuła się zirytowana, gdy zauważyła, że Asu ją ubiegła - gdy dotarła do drzwi do jego kwatery, Asu właśnie wychodziła. Ona także musiała być zszokowana ostatnimi wydarzeniami, skoro po prostu skinęła jej uprzejmie głową i odeszła.
A może tylko udawała, że ją to wszystko zaskoczyło. Temari nie miała pojęcia, co o tym teraz myśleć. Tylko jedna rzecz była oczywista: Najwyższy Kapłan przestał się czaić. Inaczej nie nasyłałby kogoś, kto rzeczywiście był zdolny zabić Gaarę.
Czy faktycznie był zdolny? Temari znała całą sytuację wyłącznie z relacji Kankuro, który nic nie widział, ale traktował temat wyjątkowo poważnie. Gdyby nie jego zachowanie, trudno byłoby jej uwierzyć, że ktokolwiek mógł w pojedynkę zapieczętować czakrę demona.
Pomyślała jednak, że nie było w tym twierdzeniu przesady, gdy zobaczyła minę Gaary. Było widać, że jest zdenerwowany.
Wydawało jej się, że wcześniej nawet nie traktował podejrzeń o planowanym zamachu poważnie. Na pewno nie tak poważnie jak ona i Kankuro. Bardziej go interesował planowy przebieg egzaminu, niż wykrycie uczestników spisku.
- Nie wydaje ci się, że Asu kręci? - spytała od progu. - Co ci powiedziała? Że nie wiedziała, kogo jej tatusiek zatrudnia?
Gaara, który wcześniej stał przy biurku, usiadł na krześle i oparł łokcie o blat. Temari w pierwszej chwili poczuła się zirytowana - czy chce jej dać do zrozumienia, że traktuje ją jak interesanta? Albo czy wydaje mu się, że są w jego gabinecie? Ale drugą jej myślą było, że utrata czakry musiała go wyczerpać. Poza tym, zabił tego mnicha, a to był oczywisty błąd - ujęty żywcem, byłby cennym źródłem informacji. Bez niego nie mieli żadnych dowodów w sprawie spisku.
Temari podeszła bliżej i usiadła po drugiej stronie biurka.
- Dobrze się czujesz?
- Tak.
Miała wrażenie, że zadziałała Gaarze na nerwy samym tym pytaniem.
- Co powiedziała Asu? Że nie wiedziała? - Wróciła do tematu, który w tej chwili najbardziej ją frapował. - Wierzysz jej?
Gaara zdawał się zupełnie niezainteresowany tematem, który dla niej teraz był najwyższej wagi. Bo może Kankuro się mylił. Asu wcale nie musiała być po ich stronie.
- Jakie to ma znaczenie? - spytał.
Temari niemal odebrało mowę ze wzburzenia.
- Chyba zasadnicze. Jeśli powiedziała nam o spisku, ale ukryła, że Najwyższy Kapłan znalazł sposób, żeby naprawdę ci zaszkodzić, to oczywiście, że nie możemy jej ufać. Tak naprawdę, wcale nie powinniśmy jej ufać. Ona będzie po naszej stronie tylko tak długo jak jej się to opłaca, ma własne ambicje.
Gaara zastukał palcami w blat stołu. Nadal miała nieodparte wrażenie, że myślał o czymś innym.
- Zgadzam się, ma własne ambicje. Jest po naszej stronie, póki jej się to opłaca. A więc, odpowiadając na twoje pytanie, myślę, że w tym momencie można na niej polegać.
Spokojny ton Gaary ostudził jej emocje.
- Nie wiedziała wszystkiego. Może kapłan nie do końca jej ufa - powiedziała Temari. Łatwo przyjęła do wiadomości taką interpretację, bo ufała ocenie brata. Sama nie wiedziała, czy powinna czuć ulgę czy zaniepokojenie. - Po co właściwie tutaj przyszła?
Gaara milczał dłuższą chwilę. Zaczęła nabierać przekonania, że nie odpowie jej na to pytanie.
- Powiedzieć, że powinniśmy uważać na Matsuri.
Temari patrzyła na brata przez dłuższą chwilę, analizując te słowa.
- Chyba nie rozumiem.
- Asu doszła do wniosku, że Matsuri potrafi złamać zaawansowane techniki pieczętowania.
- A kto tam jeszcze był? - Temari zdała sobie sprawę z naiwności pytania dopiero, gdy je zadała. 
No, oczywiście, powinna się domyślić, że Gaara nie poradził sobie sam. 
Ale nie domyśliła się. Była przyzwyczajona do myśli, że zawsze sam sobie radził.
- Więc Asu myśli, że Matsuri potrafi się posługiwać fuinjutsu - stwierdziła. - Ale że co, intuicyjnie opanowała techniki, których nigdy się nie uczyła? - Zadając to pytanie uświadomiła sobie, że powinna się zastanowić, czy Tenten się kiedykolwiek tego uczyła. Bo jeśli nie, to eksperymentowała na żywej czakrze bijuu. - Więc co, teraz musimy pilnować Matsuri, na wypadek, gdyby nasza ulubiona córa Słońca znowu zmieniła front?
- Nie my, siostro. Ja ponoszę za to odpowiedzialność. Zapewnię jej bezpieczeństwo.
Temari nawet nie próbowała polemizować. Z doświadczenia wiedziała, że nic z tego nie przyjdzie.
- A ja?
- Ty zajmij się Asu. Im mniej wie, tym lepiej.
……………………………………….

Wioska Piasku, obecnie

Matsuri po rozmowie z Temari była tak wzburzona, że uznała, że nie ma na co czekać. Zrealizuje cel, choćby musiała wydusić z Tenten bashosena siłą. Ostatecznie, wielbicielka stali nie była dla niej przeciwnikiem, z tym swoim zestawem rzeźniczych noży. Ale z pewnością nie odda łatwo czegoś, co - przynajmniej z perspektywy Matsuri - symbolizowało potencjał.
Postanowiła nie zwlekać z udowodnieniem własnego potencjału i od razu udała się do dzielnicy dyplomatycznej. Wiedziała, gdzie ostatnio przygotowywano pokoje dla gości, sądziła więc, że znalezienie kunoichi z Konohy nie zajmie jej dużo czasu.
Miała z tym nawet mniejszy kłopot, niż się spodziewała. Zauważyła Tenten przed budynkiem, jak stała na werandzie przed głównym wejściem. Zupełnie jakby była tu na krajoznawczej wycieczce - ubrała się w jasnozielony cywilny kostium. Matsuri nie miała jednak żadnych wątpliwości, że to ona, bo z daleka poznała ją po fryzurze.
Wchodząc po schodach, uczyniła sobie założenie, by rozegrać sprawę w sposób politycznie poprawny.
- Tenten-san - powiedziała, pochylając bardzo lekko głowę, na tyle, by nie zostać posądzoną o niegrzeczność. Kunoichi z Konohy była od niej starsza, no ale teraz były równe rangą. Matsuri nie zamierzała zachowywać się zanadto potulnie. Wiedziała, że teraz powinna dziewczynie współczuć, bo po wojnie została bez drużyny, bez przyjaciół i w ogóle, jak się na nią patrzyło wydawała się przegrana. Z pewnością nie była już na odpowiedniej pozycji, żeby panoszyć się po wiosce i zadzierać nosa, jak wtedy, gdy była w drużynie z Gaarą i sprawiała wrażenie, że daje jej to przywileje. - Zostałam przysłana, by odebrać ci broń i odnieść do zbrojowni.
Tenten skierowała się twarzą do niej. Na szczęście, jeśli nawet była od niej wyższa, to minimalnie. Matsuri nie zamierzała pozwolić się onieśmielić.
- Ale nie podpisywałam żadnego nakazu oddania broni.
Matsuri poczuła się nieco niepewnie. Nie pomyślała o papierologii, a przecież wiedziała, że nie było takiego nakazu - na szczęście dla niej, bo nie miałaby tu czego szukać.
- Oczywiście, jesteś tutaj… w celach szkoleniowych, więc broń możesz zatrzymać. Tylko konwencjonalną. Ale wachlarz Mędrca Sześciu Ścieżek chyba do niczego nie będzie ci potrzebny?
Kunoichi przyglądała jej się przez chwilę, jakby była zaskoczona.
- Kto cię przysłał?
Zwracała się do niej jak do koleżanki. Matsuri uznała to za obcesowe.
- Kaze… Gaara mnie przysłał - powiedziała, maskując złość uśmiechem. - Jeśli nie chcesz stosować się do wymogów bezpieczeństwa, jemu to powiedz.
Uznała, że obrała dobrą strategię, bo choć Tenten przez chwilę wyglądała jakby chciała z nią polemizować, to jednak odwróciła się i weszła do budynku.
Matsuri pomyślała, że zagrała kunoichi na nerwach i usatysfakcjonowało ją to nawet bardziej niż samo zwycięstwo w dyskusji. Tenten, zgodnie z przewidywaniem, pojawiła się po krótkiej chwili. Ewidentnie rozzłoszona. 
Matsuri, jak tylko ją zobaczyła w drzwiach, zdała sobie sprawę, że pomyliła się myśląc, że pójdzie jak z płatka. Kunoichi miała w ręce zapieczętowany zwój. Podała jej go nonszalanckim ruchem, zapewne zadowolona, że ją przechytrzyła.
Matsuri nie zdążyła nawet w myślach sformułować zdania, którym miałaby uzasadnić żądanie zdjęcia ze zwoju pieczęci. Ta myśl wyparowała jej z głowy, bo gdy Tenten podawała jej przedmiot, podwinął się rękaw jej tuniki. Miała na nadgarstku plecioną trzykolorową bransoletkę.
Matsuri bezwiednie chwyciła ją za przedramię. Tenten szarpnęła się.
- Chyba za dużo sobie pozwalasz - powiedziała.
- Ja? - Matsuri uniosła się oburzeniem. - Coś ci się pomyliło. Oddaj to.
Tenten zerknęła na swoją rękę, a potem spojrzała na nią. Nie było śladu po jej ustępliwym i zrezygnowanym zachowaniu, a harde spojrzenie do reszty wyprowadziło Matsuri z równowagi.
- Zabierz zwój i zejdź mi z oczu.
Matsuri prychnęła ze złością.
- A, wiesz co? Jak chcesz. Od dawna się prosisz, żeby ktoś ci spuścił łomot.

Tenten siedziała w gabinecie Kazekage ze wzrokiem wbitym w ziemię.
Nawet w najgorszych przypuszczeniach nie pomyślałaby, że wyląduje na dywaniku. I to jeszcze dlatego, że pozwoliła się tak głupio sprowokować.
Czuła, że jeśli spojrzy na Gaarę, spali się ze wstydu. Wdawanie się w utarczki słowne, ściągając na siebie uwagę całej ulicy, było tak dziecinne, że nawet sama siebie by o to nie podejrzewała. Wyciąganie broni było już czynem wrogim i mogła za to zostać wyrzucona z wioski. Dobrze, że opamiętała się, zanim czegokolwiek użyła.
Najbardziej głupio się czuła, bo straciła panowanie nad emocjami akurat z Matsuri. Odkąd przestąpiła próg tej wioski, czuła, że popełniła błąd, bo czeka ją tylko rozczarowanie. Ale to Matsuri, z tą swoją roszczeniowością, ostatecznie zagrała jej na nerwach. 
Gaary nie było w biurze, więc przez kilka minut siedziała jak na szpilkach i czekała, kiedy ją osądzi. Postawiła go w bardzo niewygodnej sytuacji, ponieważ nie dostała nakazu oddania broni i wyciągnęła ją przeciwko komuś z Suny, przy świadkach. Spodziewała się, że będzie wściekły.
Tylko raz spotkała się z Gaarą w tym gabinecie. To było świeżo po jego wyborze na Kazekage, jeszcze nawet formalnie nie objął stanowiska. Wydawało jej się wtedy, że nic z tej otoczki do niego nie pasowało - ani przepisowy ubiór kage, ani ten gabinet, ani formalny ton, którym się do niej zwrócił. Miała zresztą wrażenie, że wybrał taką formę zakomunikowania, że odsyła ją do domu przed upływem terminu umowy, bo tak było mu znacznie łatwiej. Emocjonalnie chował się za stanowiskiem, fizycznie - za biurkiem.
Spodziewała się, że po latach praktyki będzie zachowywał się podobnie, tylko teraz będzie to wyglądało bardziej naturalnie.
Poprzednio nie wiedziała, jak się zachować,  i teraz nie wiedziała tego tym bardziej. Kiedy wszedł do gabinetu powinna była wstać, ale dopiero zbierała siły, żeby na niego spojrzeć. Miała wrażenie, że w tym momencie odmalowałyby się na jej twarzy wszystkie emocje. Więc siedziała na swoim miejscu, udając, że nie dostrzegła jego obecności.
Gaara przeszedł obok niej i wtedy zauważyła, że miał na sobie sandały i urzędowe niebieskie szaty. Był otoczony nimbem stanowiska i to sprawiło, że tym bardziej nie chciała na niego patrzeć. On jednak wyciągnął krzesło zza biurka i przystawił je sobie bliżej, siadając prawie dokładnie naprzeciwko niej. Tym ją zupełnie zaskoczył.
Podniosła wzrok i stwierdziła, że w wyrazie twarzy Gaary nie było oczekiwanego krytycyzmu. Można by nawet pomyśleć, że jest rozbawiony.
- Nie myślałem, że będziesz wdawać się w bójki.
- Ja jej nie sprowokowałam - odparła bez zastanowienia, choć wcześniej poczyniła sobie założenie, że nie będzie się usprawiedliwiać.
- Wiem. - Gaara nieznacznie wychylił się do przodu, patrząc wprost na nią. Serce zatrzepotało jej w piersi; zdała sobie sprawę, jak był blisko, znacznie bliżej niż się spodziewała. Jednak jego rysy twarzy wyostrzyły się. - Jednego nie rozumiem. Dlaczego dałaś Matsuri do ręki coś, co mogłoby ją zabić?
Tenten zupełnie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Teraz, kiedy przestała oczekiwać reprymendy, Gaara wysunął w jej kierunku takie oskarżenie.
Mogła powiedzieć, że jego uczennica nie miała szans, by dezaktywować pieczęć, ale zabrzmiałoby to obcesowo. Zresztą, nie spodziewała się, że zostanie zrugana za stosowanie się do poleceń.
- Ale przecież… - Odchyliła się jak najdalej w krześle, bo nagle zaczęło jej przeszkadzać, że dzieli ich tak mała przestrzeń. W tym momencie przyszło jej jednak do głowy jedyne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji. Wpadłaby na to wcześniej, gdyby nie była zaślepiona złością, że Gaara właśnie tak postanowił ją rozbroić, nasyłając na nią świeżo upieczoną chuuninkę, jakby jego intencją było ją upokorzyć. - Nie przysłałeś Matsuri po bashosen.
Gaara oparł się na krześle.
- Nawet gdybym chciał, to nie jest jej zakres obowiązków. Rozumiem jednak, że tak ci powiedziała.
Tenten uniosła rękę, żeby odgarnąć kosmyk włosów, który wymknął się z koka i opadał jej na twarz - nawet nie dlatego, że jej tak przeszkadzał, ale dlatego, że była to okazja, by w jakimś stopniu uciec spod badawczego spojrzenia Gaary. Nie mogła zaprzeczyć i nie chciała potwierdzić, bo nie było jej intencją skarżyć się na Matsuri.
- Nadal ją nosisz.
Tenten, zaskoczona, spojrzała na swój nadgarstek. Cofnęła rękę i zakryła ją rękawem tuniki, tak jak chowała za plecami ciastka, kiedy mama przydybała ją na myszkowaniu w kuchni.
I tak jak wtedy, zaprzeczanie faktom byłoby niedorzeczne.
- Tak. - Miało to zabrzmieć wyzywająco, bo nie chciała, by Gaara myślał, że intencjonalnie to przed nim ukrywała. Jednak z pewnością wyzywająco nie zabrzmiało, tym bardziej, że nie mogła się powstrzymać, żeby czegoś nie dodać do tej odpowiedzi. - Ale nie zauważyłam… To znaczy, ty…
Gaara wyciągnął przed siebie zgiętą w łokciu rękę i odsłonił nadgarstek, na którym zobaczyła plecioną bransoletkę.
- Nie powiedziałaś, że chcesz ją z powrotem.
Tenten nie miała pewności, jak powinna to rozumieć i nie wiedziała, co odpowiedzieć. Miała wrażenie, że Gaara, który przez całą tę rozmowę zachowywał się swobodnie, teraz poczuł się niezręcznie.
- Powinienem zacząć dzień pracy, dlatego muszę cię prosić, żebyś wyszła.
- Ale… A jakieś polecenia służbowe? - spytała, kompletnie zbita z tropu.
- Nie mam dla ciebie poleceń służbowych. Nie jestem twoim szefem.
Tenten nie chciała tak po prostu wyjść. Przez moment zastanawiała się, co mogłaby powiedzieć, ale nic nie przyszło jej na myśl. I to tak kompletnie, nic. Miała pustkę w głowie. Zupełnie jakby sparaliżowało ją odkrycie, że Gaara nie przestał nosić tych splecionych sznureczków, o których powiedziała mu, że należą do niego, tak długo jak zechce.
To mogło nic nie znaczyć. Chociaż wtedy znaczyło.
- Dobrze, to w takim razie…  Miłego dnia - powiedziała niepewnie i wstała z krzesła. Zajmowała jego czas, chociaż był w pracy. Może to miał na myśli, podkreślając, że nie  jest jej szefem.
- Tenten. - Gaara także wstał, co zauważyła, kiedy się do niego odwróciła. - Gdybyś chciała porozmawiać, wiesz, gdzie mnie znaleźć. Po pracy.
- Dzisiaj?
- Dzisiaj, jutro, jak wolisz. Mam wolne wieczory.
Tenten spróbowała przyswoić tę nową informację, która kłóciła się z uwagami Asu o wypełnionym terminarzu.
Choć przecież Asu mogła się z nią droczyć. To byłoby w jej stylu - przekręcać fakty, rzucać uwagami na granicy prawdy i kłamstwa, by komuś zagrać na nerwach.
- Więc dzisiaj - potwierdziła.
Dodając w myślach, że wcale nie umawiają się na randkę.

6 komentarzy:

  1. Ok. Po pierwszych zdaniach miałam ochotę uciec z krzykiem i nigdy więcej nie wracać. Matsuri... Nie. Nie możesz mi robić takich rzeczy! Nawet jeśli był to tylko sen na jawie tej... kobiety.

    Bardzo ciekawa scenka Temari i Matsuri. Nie wierzę, że to przyznaję, ale i ta mała menda potrafiła się odszczeknąć.

    Bardzo dobrze, że Gaara nie jest naiwny w tym ff. W sumie nigdy go na takiego nie wykreowałaś, ale zawsze z tyłu głowy mam kanon, w którym Gaara dąży do swojego ideału - Naruto. A jak można się domyślać, blondasek na miejscu Gaary prędzej pozwoliłby na zburzenie Suny albo przejęcie władzy przez kapłana niż dopuścił do siebie myśl, że przyjaciel (tu Matsuri i Asu) może okazać się zły.

    Dziękuję! Dzięki Tobie znienawidziłam Matsuri jeszcze bardziej, a to sztuka doprowadzić mnie do jeszcze większej pogardy wobec niej. :D

    Wiesz co? Odpuszczę sobie wypisywanie domysłów, bo jeszcze się ośmieszę. ;) Oczywiście, po ostatniej scence mam ich tylko setkę, ale zapewne wszystkie nietrafione. Pozostaje mi czekać na ciąg dalszy... Dodam tylko, że uznaję za absolutnie uroczy fakt noszenia przez Gaarę ręcznie plecionej bransoletki. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posunęłam się do prowokacji, żeby wzbudzić emocje, i widzę że wyszło :P

      Usuń
    2. Ryzykowny plan. :P Przysięgam, że nigdy nie splamiłam się przeczytaniem czegoś, co zawierało w sobie wątki GaaraxMatsuri. W przypadku tego ff miałabym niezłą zagwozdkę. :D

      Usuń
  2. Hmm a ja chyba nie czytałam że zrozumieniem. Bo na poczatku było że Matsuri ukradła bransoletke "na szczęście". Temari ja jej zabrała i odłożyła, czyli Gaaraa jej nie nosił przez cały ten czas 🤔 kiedy zaczął ponownie ? Kiedy ściągnął ? Co się zmieniło? Albo przeczytam jeszcze raz 😂

    I ta ehe nie na randkę 😁 znając ten ten to na bank wyjdzie z tego kłótnia haha ale czekam. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytałaś ze zrozumieniem. jak nie miał na ręce to trzymał w szkatułce na biurku, a na wycieczkę do Konohy nie zabrał i Matsuri ją wtedy zwędziła :P

      Usuń
  3. Miałam mały zawał na początku x) Nigdy jakoś specjalnie nie nie lubiłam Matsuri, ale w tej historii pasowałoby gdyby dostała jakąś nauczkę x) Ech... A ja nadal czekam na zejście się Gaary i Tenten :D

    Alba

    OdpowiedzUsuń