Wioska Piasku, obecnie
Kankuro siedział
naprzeciw Gaary w gabinecie Kazekage i obserwował, jak jego brat wertuje
dokumenty.
Normalnie by się
stresował potencjalną krytyką za zmianę trasy i wszelkie samowolne, acz nie do
końca przemyślane modyfikacje w pierwotnym planie misji. Teraz jednak nie
zastanawiał się nad tym, jak odpowiedzieć na ewentualne zarzuty, lecz nad tym,
czy jest w stanie pociągnąć brata za język.
Temari dała mu do
myślenia. Nie wiedział jednak, co powinien zrobić z zasianym ziarnem
niepewności.
Może powinien go jakoś
podpuścić?
- Jestem zaraz
umówiony z Tenten - odezwał się.
Gaara spojrzał na
niego znad papierów.
- Chcesz już
iść?
Kannkuro wzruszył
ramionami. Szukał pretekstu do zadania pytań pobocznych, a nie wymigania się od
wyjaśniania spornych punktów w raporcie.
Zanim
odpowiedział, rozległo się energiczne pukanie i po kilku sekundach drzwi
gabinetu otworzyły się. Z góry było oczywiste. kto się tak niecierpliwi.
- Chłopaki. Mogę
wam zająć pięć minut? - Temari zadała to pytanie tylko dla formalności. Nie
czekając na odpowiedź, zamknęła drzwi i podeszła do nich.
Gaara odłożył
raport na biurko i spojrzał na siostrę, która w sposób nieoczywisty, ale
zauważalny uciekła w bok wzrokiem - co dla Kankuro było tylko kolejnym
potwierdzeniem, że coś w tej idyllicznej bratersko-siostrzanej relacji ostatnio
zgrzyta.
Po Temari zawsze
było łatwo poznać, czy ma jakiś problem w dogadaniu się z Gaarą. Zawsze była
wybuchowa, jeśli coś jej nie wychodziło lub ktoś ją zdenerwował, ale jeśli
dochodziło do nieporozumień z najmłodszym bratem, jej nerwowe zachowanie było
podszyte poczuciem winy. Nie zawsze uzasadnionym.
Kankuro postrzegał
relacje w swojej rodzinie jako sinusoidę, ale uważał, że w ciągu tych
wszystkich lat z Gaarą najtrudniej było dogadać się po wojnie, co było
paradoksalne, bo właśnie podczas wojny jego brat odniósł sukces i ugruntował
sobie pozycję w wiosce, tak, że teraz to on mógł dyktować Radzie warunki.
Z dzisiejszej
perspektywy wydawało się, że dla Gaary to też była zaskakująca sytuacja i
dlatego popadł w osobliwy pracoholizm, chwytając się wielu rzeczy naraz i przez
jakiś czas lekceważąc jego i Temari niemal kompletnie. Dwa lata temu Kankuro
sądził, że Gaarze ambicja uderzyła do głowy i dlatego nie dało się z nim
rozmawiać. Wątpił jednak, by Temari miała cokolwiek z tym wspólnego, a to, że
siostra tak mocno brała do siebie, ilekroć Gaara obcesowo ją potraktował,
uważał za przejaw wyjątkowej nadwrażliwości. Jakby przez kilka lat zapomniała,
że Gaarze żadne zachowanie nie przychodziło z większą łatwością niż odrzucanie,
czy też po prostu niezauważanie, przejawów sympatii.
- Zajmij tyle
czasu, ile chcesz - odpowiedział Gaara ugodowo.
Temari popatrzyła
na niego z pewnym zaskoczeniem. Kankuro z chęcią dowiedziałby się, co
przeskrobała, że tak kładła uszy po sobie.
Przysunęła sobie
krzesło i usiadła.
- A więc, chcę
wam przypomnieć, że ostatnio nie było nawet czasu, żebyśmy zjedli razem obiad.
Co powiecie na chirashi w przerwie na lunch?
Kankuro wcale nie
była w smak ta propozycja, miał już plany na przerwę. Miał nadzieję, że Gaara
odmówi, wtedy on nie musiałby się wychylać, ale się nie doczekał.
- Dzisiaj to jest
absolutnie niemożliwe. Mam cały dzień zajęty.
Zgodnie z
przewidywaniami, siostra obdarzyła go rozzłoszczonym spojrzeniem.
- Cały dzień, ale
licząc od południa - powiedziała zgryźliwie. - Normalni ludzie nie pracują całe
popołudnie.
Kankuro
zastanawiał się, jakby tu się odszczeknąć, ale dziewczyna machnęła ręką.
- Dobrze, więc
umówmy się w porze kolacji.
Jemu ten pomysł
nie za bardzo odpowiadał, bo zamierzał popracować nad Tenten. Znając jej
słabości, miał szansę, by wyciągnąć ją wieczorem na tańce i w sprzyjających
okolicznościach pociągnąć za język. Wyglądało jednak na to, że los mu tym razem
nie sprzyja. Nie miał na tyle odwagi, by drugi raz sprzeciwić się rozdrażnionej
siostrze.
- Nie mam czasu
dzisiaj wieczorem. - Niespodziewanie Gaara przyszedł mu z odsieczą.
Kankuro był
zadowolony, że to nie na niego spadło gradowe spojrzenie władczyni wiatru.
- No, oczywiście.
A jakie to ważne sprawy każą ci spędzać wieczór w biurze?
Kankuro
odchrząknął, powstrzymując się, by się złośliwie nie zaśmiać. Zawsze go
dziwiło, że przy całej swojej inteligencji i przenikliwości Temari w niektórych
momentach wykazywała się nadzwyczajną naiwnością.
W niektórych
aspektach postrzegała rzeczywistość dualistycznie i nie potrafiła zrozumieć, że
świat nie jest czarno-biały. To jemu przypadła rola niesfornego brata, któremu
wytykała błędy przy obiedzie. Gaara był chodzącym ideałem i Temari nie
dopuściłaby do siebie myśli o rysie na wyobrażonym przez siebie wizerunku -
nawet, gdyby ktoś jej udowodnił, że chociaż Gaara nieraz spędzał noce poza
domem, to nigdy nie przesiadywał wtedy w pracy. Kankuro wiedział o tym
doskonale, bo najbardziej męczącą część swoich obowiązków - tę papierową -
odkładał zawsze jak najdłużej i w rezultacie pracował wieczorami w biurze.
- A, to jest
dobre pytanie. Jakie masz plany na wieczór, ważniejsze niż zacieśnianie więzi
rodzinnych? - zapytał.
Nie umknęło mu,
że Temari zerknęła na niego z uznaniem - zapewne nie mogąc przeoczyć faktu, że
niemal dokładnie cytował jej słowa o znaczeniu wspólnych posiłków dla budowania
relacji. Jednak zapunktowanie u siostry nie równało się aprobacie obojga
rodzeństwa. Gaara popatrzył na niego jakby zrozumiał złośliwość - coś, co kilka
lat wcześniej było poza jego możliwościami poznawczymi.
- Dzisiaj to nie
wchodzi w grę - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, jakim nieraz
odpowiadał Kankuro na próby wymiksowania się z nudnych zawodowych obowiązków.
- No i dobrze. -
Temari gwałtownie wstała. Nienawidziła, kiedy Gaara zwracał się do nich, a
zwłaszcza do niej, jakby byli w pracy. - Łaski bez. Niedługo skończą się czasy
kiedy dla was gotowałam, i to wy będziecie żałować.
Wyszła, trzaskając
drzwiami. Kankuro był zszokowany jej nagłym wybuchem, i raczej nie był w tym
sam. Gaara oparł się na krześle i potarł palcami skronie.
- Dzisiaj chciała
gotować - powiedział, być może dlatego, że dopadły go wyrzuty sumienia.
Kankuro
westchnął.
- Mogła
powiedzieć od razu, nie? To przez te ślubne przygotowania jest podminowana,
aktualnie jest na etapie wybierania kolorystyki dekoracji. Zapytała mnie o
zdanie, doradziłem i usłyszałem, że nie mam gustu i jestem bezużyteczny. To
taki etap, przejdzie jej.
Gaara tego nie
skomentował.
- Zarezerwuj
sobie czas w sobotę.
Było to
polecenie, a nie propozycja lub pytanie, co dla Kankuro stało się źródłem
irytacji. Gaarze oczywiście nie przyszło do głowy zapytać, czy on ma na sobotę
plany - chociaż zwykle spędzał wolne dni poza wioską. Tym razem planował
zostać, a jeszcze lepiej wyciągnąć gdzieś Tenten, bo przewidywał, że do soboty
będzie miała dosyć. Zwłaszcza, że Matsuri ją tak niegościnnie przywitała, Asu
krążyła dookoła jak sęp, wypatrując okazji, by ją pognębić, a teraz jeszcze się
okazywało, że Gaara znalazł sobie zajęcie na wieczory. I nowy obiekt, bo dla
Yumi na pewno nie ryzykowałby sprawienia Temari przykrości.
- Pewnie. Będę
mieć czas w sobotę - powiedział, chociaż trudno mu było wyobrazić sobie gorszy
moment na rodzinne obiadki.
*****************
Asu siedziała po
turecku na trawniku przed kaplicą i pracowicie czyściła tabliczkę, na której
wcześniej wyryła przepowiednię.
Była to jedna z
rzeczy, które mogła przydzielić dziewczynom, ale - chociaż przygotowywanie
tabliczek z przepowiedniami było zajęciem pracochłonnym i monotonnym - lubiła
to robić. Z reguły nie wyręczała się nikim innym.
- Nie potrzebuję
pomocy - powiedziała uprzejmie, gdy podeszła do niej Yumi. Dziewczyna była
ubrana w kapłańską szatę, więc można było wygodnie udawać, że przyszła jej z
pomocą - chociaż Asu wcale jej o to nie podejrzewała. I to nawet nie dlatego,
że kapłanka nie była skora do pomocy, lecz dlatego, że na jej twarzy malowała
się złość.
Nie była to
zresztą jedyna oznaka wzburzenia. Nawet się przepisowo nie ukłoniła, chociaż
była z tych, co przestrzegają etykiety w najmniejszych szczegółach, a ostatnio
lubiła to dodatkowo podkreślać.
- Co to za panna,
którą tu sprowadziłaś?
Asu powstrzymała
się, żeby się nie uśmiechnąć. Wiedziała, że musi się skoncentrować, jeśli chce
to dobrze rozegrać, bo z ukrywaniem emocji miała pewien problem. Odłożyła
tabliczkę na bok i wstała z kolan, wygładzając szatę zanim spojrzała na
rozmówczynię.
- Kogo
sprowadziłam? - spytała uprzejmie.
Yumi zacisnęła
szczękę, jakby powstrzymywała się przed wypowiedzeniem na głos przekleństwa.
Wątpliwe jednak, by w jej słowniku było miejsce na jakiekolwiek wulgaryzmy. W
ocenie Asu Yumi była najbardziej ugrzecznioną, podporządkowaną dziewczyną z
tych, które ojciec przysłał do wioski zanim stracił nad nią władzę religijną.
Idealny przykład sukcesu dydaktycznego staruszka, zarówno w zakresie wiedzy,
jak i ideologii. Prawdopodobnie kapłan wiele sobie po niej obiecywał.
- Mówię o
dziewczynie, która wkurzyła Matsuri samą swoją obecnością. I która łamie
regulamin, bo hasa sobie po osadzie uzbrojona w noże.
Tym razem Asu
pozwoliła sobie na złośliwy uśmiech.
- Chyba wiesz, że
nie ma jednego regulaminu, który obowiązywałby wszystkich - stwierdziła
nonszalancko. - Jestem zaskoczona, że się denerwujesz. Nie lubisz tłoku?
Yumi zrobiła krok
w jej stronę, jakby dążyła do bezpośredniej konfrontacji, ale cofnęła się.
- Myślisz, że nie
wiem, co robisz?
- Co robię?
- Jesteś małą,
mściwą suką. I próbujesz mnie wygryźć.
Asu była
zaskoczona, nawet nie śmiesznym w tych okolicznościach oskarżeniem, ale użytym
słownictwem.
- Widzę, że twoja
frustracja wzrasta, czyli nie wróciłaś do łask. Ale wiesz, że teraz już stare
zasady nie obowiązują, więc możesz się rozejrzeć? Jesteś wolnym człowiekiem na
wolnym rynku, i nie pojmuję, dlaczego to ci tak przeszkadza.
- Wolnym
człowiekiem na wolnym rynku - powtórzyła Yumi pogardliwie. - Zapewne
poczytujesz sobie to za zasługę. Zapominając przy tym, że możesz sobie zmienić
prawa ludzkie, ale boskie są niezmienne.
Asu prychnęła.
Tym zdaniem dziewczynie udało się ją wyprowadzić z równowagi. Zwłaszcza, że to
chyba nie były słowa obliczone na atak. Yumi prawdopodobnie rzeczywiście tak
myślała.
- Więc twoim
zdaniem to Bogini Matka wymyśliła, że kapłanki powinny służyć za materac, i to
na wyłączność, ale bez prawa do wyłączności?
Yumi zamrugała.
- To nie był taki
układ.
Asu pokiwała
głową. Zaczęła tracić nerwy.
- Córko Słońca,
był dokładnie taki. I która jesteś z kolei, czwarta, piąta? Możesz mi być
wdzięczna. bo teraz nie obowiązuje cię żadna świątynna przysięga. Możesz
spróbować życia, poeksperymentować. - Skinęła uprzejmie głową. - Nie ma za co.
Yumi uniosła
rękę, jakby chciała ją spoliczkować. Ale się wycofała.
- Powiedziałaś
Gaarze, że na niego donosiłam?
Asu poczuła się
zaskoczona tym pytaniem, zwłaszcza, że było zadane dramatycznym tonem.
- Wydaje ci się,
że dlatego wyrzucił cię z łóżka? - spytała. Może niepotrzebnie w tych słowach.
- Kapłanki od zawsze były oczami i uszami staruszka w Sunie, i Gaara o tym wie.
Ale teraz to jest bez znaczenia, nie ma co udawać urażonego niewiniątka.
Nie była pewna,
czy Yumi w ogóle jej słucha.
- Nigdy nie
donosiłam.
- Słoneczko.
Skoro tak dobrze znasz zasady i prawa boskie - powiedziała z naciskiem
na ostatnie słowo - to bardzo dobrze wiesz, na czym polegała twoja rola. Już
dawno się skończyła.
Dziewczyna
popatrzyła na nią wyzywająco. Kiedy nie pamiętała o zasadach wynikający z
hierarchii, wydawała się harda.
Asu pomyślała, że
za tą miłą buzią i przesadną grzecznością może kryć się i rozum, i ambicje.
Każda z dziewczyn, jakie poleciały na Gaarę, oczyma wyobraźni widziała siebie
na jej miejscu. Może ta panna aż tak się wśród nich nie wyróżniała.
Yumi popatrzyła
na nią wyzywająco.
- To się okaże.
Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.
******************
Tenten umówiła
się z Kankuro w lokalu, w którym podobno serwowano najlepsze miso w kraju. Była
jednak zbyt podekscytowana, żeby jeść - rzecz jasna, podekscytowana
potencjalnym treningiem.
Dlatego gdy
usiedli przy stoliku i Kankuro zamówił tylko przystawkę, postanowiła go
ponaglić.
- Słuchaj. Nie
mamy dwóch godzin na zjedzenie obiadu. Więc jak coś jesz, to się pospiesz -
zasugerowała.
Kankuro
odprowadził kelnerkę wzrokiem i dopiero wtedy na nią spojrzał.
- Tenten. W ten
upał, po wyczerpującej podróży, chcesz się od razu zabierać za trening?
Za każdym razem,
gdy wspominała, że ma ją czegoś nauczyć, lalkarz patrzył gdzieś w bok i
zmieniał temat.
- Oczywiście.
Przecież masz mi zdradzić tajemnice marionetkarskiego warsztatu, znane
nielicznym - odparła.
Kankuro zmarszczył
lekko czoło.
- Zdradzę ci
każdą tajemnicę, jaką zechcesz, ale musisz zaczekać do jutra. Po obiedzie muszę
wracać do pracy, jestem zakopany po uszy.
- Zdajesz sobie
sprawę, że gdy kłamiesz, robi ci się na czole zmarszczka?
- Co? - Kankuro
bezwiednie popatrzył w szybę.
Tenten jego
reakcja wydawała się zabawna. Zresztą, jego uniki również zdawały się zabawne, może dlatego, że była w dobrym humorze.
- Dobra, dzisiaj
ci odpuszczę - powiedziała ugodowo.
- Asu -
powiedział lalkarz, nie patrząc na nią.
Tenten zdała
sobie sprawę, że niestety, nie było to westchnienie z tęsknoty - kapłanka,
ubrana po cywilnemu, właśnie machała do nich przez szybę. Już po chwili była w
lokalu i przysiadła się do stolika.
- Cześć,
robaczki. - Jej uśmiech wydawał się fałszywy, ale Tenten wiedziała, że jest do niej najzwyklej w świecie uprzedzona. - Kankuro, Kohei cię szuka. Miałeś
zrobić listę dla zaopatrzeniowca i, zdaje się, że się nie wywiązałeś.
- Bzdura,
przecież zostawiłem ją… - zaczął lalkarz z pewnością w głosie, ale w pewnym
momencie zamrugał. - Niech to. Zapomniałem. Zamów obiad, co? Za piętnaście
minut będę z powrotem.
Tenten nie
zdążyła zaprotestować, bo Kankuro błyskawicznie poderwał się z miejsca - i
zostawił ją z Asu, nie pozostawiając żadnej drogi ucieczki.
Tymczasem przy
stoliku pojawiła się kelnerka i postawiła na stole talerz z przystawkami. Asu uśmiechnęła
się do niej.
- Poproszę
butelkę sake - powiedziała i sięgnęła po pierożek gyoza.
Tenten zwróciła
uwagę na jej idealnie podpiłowane, pomalowane fioletowym lakierem paznokcie.
Cofnęła dłonie jak najbliżej siebie.
- A co ty się tak
wypiękniłaś? - zagadnęła sunijka. Pod jej świdrującym spojrzeniem Tenten
poczuła się nieswojo. - Postanowiłaś dołączyć do walki?
Tenten nie miała
pojęcia, o co jej chodzi, ale już żałowała, że wczesnym popołudniem, nie mając
za bardzo co zrobić czasem, postanowiła zrobić makijaż i inaczej niż zwykle
upiąć włosy. Jakoś nie pomyślała o tym, że może mieć nieprzyjemność natknąć się
jeszcze dziś na Asu i jej złośliwości.
- Do jakiej
walki? - spytała.
- O serdeczne
stosunki, mówiąc inaczej: względy - odparła dziewczyna, sięgając po kolejny
pierożek. Tenten pomyślała, że rozmówczyni przypomina jej modliszkę. - Znasz
takie powiedzenie: przez łóżko po władzę?
Tenten wytrzymała
jej spojrzenie, chociaż zwykle w takich sytuacjach uciekała wzrokiem.
- Nie potrafisz
normalnie rozmawiać z ludźmi, prawda? Mówić wprost, o co ci chodzi?
Asu wzruszyła
ramionami.
- To nie byłoby
zabawne.
- Pewnego dnia ktoś ci wyrwie język i wepchnie go do gardła.
Na krótką chwilę
maska arogancji spełzła Asu z twarzy i ustąpiła miejsca zdziwieniu.
- Widzę, że nie
jesteś już taka ugrzeczniona jak kiedyś. To dobrze. Trudniej będzie cię
zgnębić.
**************
Gaara czasami
miał wrażenie, że punkt widzenia wpływa na rzeczywistość.
Jeden z
najwyższych budynków w wiosce był od zawsze jego ulubionym punktem
obserwacyjnym. Ale wiele lat temu, gdy przyglądał się osadzie budzącej się
wieczorami do życia, wszyscy ludzie, na których patrzył, wydawali mu się
wrodzy. Każdy z nich był podobny do innych, każdy na jego widok zareagowałby
nienawiścią i strachem.
Dopiero od
pewnego momentu zaczął dostrzegać, że różnili się od siebie i że każdy dokądś
zmierzał. Teraz, gdy większość mieszkańców znał przynajmniej z funkcji i z
imienia, potrafił nawet powiedzieć, dokąd. Co robili wieczorami i co chcieli
osiągnąć.
Chwilami zdawało
mu się, że zna ich cele lepiej niż własne. Dziewczyna, która pracowała w
piekarni, a wieczory spędzała w bibliotece, chciała zostać medykiem. Korobi
całe noce spędzał poza domem, żeby nie kłócić się z bratem, a oczami
wyobraźni widział już dzień, w którym się wyprowadzi.
Pewnie wielu z
nich myślało o miejscach, w których chciało się znaleźć albo o czymś, na co
chcieli zarobić. Gaara nawet nie zastanawiał się nad tym, gdzie, jeśli nie na
tym dachu, miałby spędzać wieczory. Był do niego przykuty równie trwale co do
swojego gabinetu w zwykłym dniu pracy.
Tylko dzisiaj mu
to nie przeszkadzało. Pierwszy raz od dawna, patrząc z góry na osadę, nie
miał wrażenia, że coś go omija. Choć widząc, jak Tenten wspina się na dach, nie mógł pozbyć się myśli,
że wiele go ominęło.
- Wiesz, że nie
powiedziałeś mi, gdzie chcesz się spotkać? - zagadnęła, gdy stanęła przed nim
lekko zdyszana, jakby większość drogi przebiegła.
- Więc nie
wiedziałaś?
Tenten wzruszyła
ramionami.
- Byłam
przekonana, że teraz wolisz oglądać włości ze szczytu budynku
administracyjnego i napawać się władzą. - Tenten powiedziała to żartobliwym
tonem, więc przez chwilę nie był pewien, czy mówi poważnie i czy powinien to
odebrać jako zarzut. Może łatwiej byłoby ocenić jej intencje, gdyby mógł się
skoncentrować na tym, co powiedziała. Zawsze miała starannie upiętą lub związaną fryzurę, a teraz liczne kosmyki wymknęły się spod uczesania i okalały jej twarz, przez co wyglądała jeszcze
bardziej uroczo. Gaara przypomniał sobie, jak kiedyś zdjął jej spinkę i patrzył, jak włosy spłynęły jej na ramiona. Były jedwabiście miękkie w dotyku. Zdecydowanie nie powinien o tym myśleć. - Oczywiście, żartuję. Miałam trochę kłopotu z pozbyciem się
Kankuro. Jutro go przycisnę, bo mam wrażenie, że ta jego koncepcja treningowa
jest grubymi nićmi szyta. Czy tylko ja uważam, że on nie nadaje się na nauczyciela?
Gaara właściwie
powinien być zadowolony, że przeszła wprost do tematu, który chciał poruszyć. A
jednak zadowolony nie był, z powodu przeświadczenia graniczącego z pewnością,
że Tenten, nawet jeśli później miałaby się zastanowić i zmienić zdanie, teraz
się wścieknie, obrazi, a on przez to straci okazję, żeby z nią dzisiaj
porozmawiać i na nią popatrzeć.
Jednak nie czuł
się komfortowo z tym, że ją oszukał i nie mógł zlekceważyć tego, na co zwróciła uwagę.
- Właściwie,
Kankuro niewiele cię może nauczyć - powiedział oględnie. - Nie tyle, ile
obiecał. Zaproszenie cię na szkolenie to nie był jego pomysł, ja go o to
prosiłem.
Spodziewał się
zdziwienia, złości, być może rozczarowania - ale Tenten go zaskoczyła,
ponieważ się uśmiechnęła. Ledwo dostrzegalnie i pewnie nieświadomie, w
sposób, który dobrze znał i który teraz rozwiał wątpliwości, czy warto było
nagiąć zasady i czy dobrze zrobił, chcąc zobaczyć się z nią właśnie tutaj, w
miejscu, w którym kiedyś spotykali się codziennie.
- Domyśliłam się.
Nie, żebym miała pewność. - Tenten zawahała się na tyle długo, by miał czas
zdać sobie sprawę, co najbardziej go dziwiło w jej zachowaniu. Rozmawiała z nim
zupełnie inaczej niż dwa tygodnie temu w wiosce Liścia. Wtedy miał wrażenie,
jakby chciała uciec. - I mam tylko jedno pytanie. Nie, właściwie dwa. Dlaczego
nie powiedziałeś wprost, że chcesz, żebym tu przybyła?
- A zrobiłabyś
to, gdybym cię poprosił?
Może to nie było
do końca uzasadnione, ale nawet przez chwilę nie brał pod uwagę, żeby
zaproponować jej coś wprost - przynajmniej nie pomyślał o tym do chwili, gdy powiedziała, że go
nie znienawidziła.
- Odpowiadasz
pytaniem na pytanie, to niegrzeczne - powiedziała, znów bez cienia pretensji.
Kiedy była zła, jej oczy nabierały charakterystycznego wyrazu, nawet jeśli
trzymała nerwy na wodzy i udawała opanowaną. Teraz była przychylnie nastawiona.
Więc na pewno doceni pomysł na nauczenie się kilku technik. - Co bym wtedy
zrobiła, zależy od odpowiedzi na drugie pytanie. O ile potrafisz jej udzielić.
Dlaczego mnie tu ściągnąłeś?
To opowiadanie już od dawna rzucało mi się w oczy na różnych stronach, pewnie za sprawą tej wspaniałej grafiki! Swoją drogą - szablon naprawdę robi wrażenie i estetycznie cała strona jest niesamowicie piękna ^^
OdpowiedzUsuńW chwili wolnego czasu dałam się porwać temu opowiadaniu i mogę powiedzieć tylko jedno - wczułam i wciągnęłam się kompletnie, tak jak w poprzednie Twoje opowiadania. Poprowadzenie akcji, lekkość w pisaniu i najlepsza tematyka - nasz szanowny Kazekage. Tutaj nie ma miejsca na coś, co może nie być po prostu dobre.
Podobnie jak "Duma Shinobi", niezwykle polubiłam to opowiadanie i z pewnością zostanę tu na dłużej.
Chyba głównie dlatego, że uwielbiam relację pustynnego rodzeństwa w Twoim wykonaniu ^^ Oficjalnie zapisuję się do fandomu ^^
Narcise
No proszę, nie zdążyłam jeszcze odpowiedzieć na komentarz pod Dumą, a i tutaj się odezwałaś ;) Bardzo mi miło. Szablon mnie się też bardzo podoba, zarówno pomysł jak i wykonanie są pomysłem Sayuri 7 i uważam, że to strzał w dziesiątkę ;) Pojawiłaś się w dobrym momencie, chętnie poczytam GaaHina. Mam pewien sentyment do tego paringu ;)
UsuńMiło wiedzieć, będzie mi bardzo miło ^^
UsuńJa za to średnio byłam przekonana do postaci Ten Ten, ale w Twoim wykonaniu bardzo ją polubiłam i kibicuję jej już od początku :3
I ta kreacja Gaary, taka odmienna, wyjątkowa. Mogę się rozpływać nad Twoimi opowiadaniami dzień i noc ^^
Pierwsza scena - miód na moje serce. Tego mi brakowało w Opowieściach. Może nawet nie brakowało, tylko za każdym razem, kiedy Temari i Kankuro byli spławiani przez Gaarę albo bali się go do tego stopnia, że nie podejmowali tematu, współczułam im i trzymałam kciuki, żeby relacje w rodzinie choć trochę się poprawiły. Tutaj jest to bardziej wyważone, ale trudno się dziwić - Tenten w przeszłości trochę naprostowała Szanownego. :D
OdpowiedzUsuńAch... I znowu mamy intrygi pałacowe, bo nie wierzę, że Yumi może chodzić tylko o grzanie łoża Gaary. Niestety, chociaż ten fragment był z perspektywy Asu i teoretycznie nie powinna ukrywać przed czytelnikiem swoich prawdziwych pobudek, nadal jej nie ufam. Zapewne do końca tak pozostanie. ;)
Optuję za większą ilością perspektywy Gaary! W tym ff jego kreacja jest dla mnie nowa, ciekawa, nie taka jak zazwyczaj u Ciebie. I już chcę poczuć jego przyspieszone bicie serca, kiedy będzie musiał odpowiedzieć na pytanie Tenten. ;)
Przeczytałam: napastowała Szanownego, też by pasowało :P
UsuńOstatnia scena z początku miała być z perspektywy Tenten, widzę że warto było to zmienić. Ze scenami z punktu widzenia Gaary w każdym ff miałam z początku problem, w Opowieściach z czasem coraz mniejszy, więc może i tu ich liczba wzrośnie. Według pierwotnych planów niemal wszystkie rozdziały miały być z punktu widzenia Tenten lub Kankuro, ale sporo zweryfikowałam. Jednak odpowiedzią na pytanie pewnie będziesz rozczarowana, gdyż lubię się znęcać nad bohaterami :P
Och, Gaara może odpowiedzieć cokolwiek, ale patrząc na to, jak ważna dla niego jest Tenten, nie uwierzę, że emocje nie wchodzą w grę. Czy się odsłoni? W to mogę wątpić. :P
UsuńSuper się czyta, ale ni hu hu nie mogę rozgryźć dokąd akcja zmierza x) Kapłan w końcu się wtrąci? Asu zbliży do siebie czy rozbije relacje Gaary i Tenten? Ehhh... pozostaje mi czekać.
OdpowiedzUsuńAlba
Twój komentarz skłonił mnie do zastanowienia się, co bym myślała o własnym opowiadaniu z punktu widzenia czytelnika, to znaczy muszą składać fragmenty układanki nie wiedząc o co chodzi... Przyznaję, nie ułatwiam tego, bo rozsiewam retrospekcje, a na dodatek nie od razu wyjaśniam wątki. Próbuję coś z tym zrobić, dlatego w 19. rozdziale będzie już nieco więcej o Asu... I to odpowie na pytanie, kto tu ma szansę namieszać, Asu czy kapłan. Ale nie odpowie na drugie pytanie.
UsuńPS: Piszę trochę w stylu takim, jaki lubię oglądać i czytać - uwielbiam w książkach i serialach historie, w których obecne wydarzenia i relacje są wyjaśniane przez wtrącenia z przeszłości. Rozumiem, że nie każdemu musi to odpowiadać, ale... Cóż, nie umiem pisać inaczej :P
Ja mam nadzieję, że nowy rozdział wskoczy równo o 24:00, bo wchodzę codziennie, odświeżam, czekam i niecierpliwie się niemiłosiernie! Jestem co prawda w trakcie nadrabiania Twoich pozostałych blogów, mam zamiar przeczytać wszystko od deski do deski, ale to drażniące czekanie na kolejne noty tutaj potęguje mój niedosyt i cały czas każe mi wracać!
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i uwierzę, że zaprzedaję Ci swoją duszę ^^
I dalej czekam na odpowiedź do komentarza pod Dumą Shinobi, nie zapomniałam i regularnie zaglądam! :p
UsuńHaha to jesteśmy dwie to już chyba obsesja 😮
UsuńPrzyznam, że miałam dzisiaj wstawić notkę popołudniu, ale przekonałyście mnie ;)
UsuńA i inni skorzystają na przyspieszeniu. :D
Usuń