11 sty 2020

Rozdział 18. Punkt widzenia

Wioska Piasku, obecnie
Kankuro siedział naprzeciw Gaary w gabinecie Kazekage i obserwował, jak jego brat wertuje dokumenty. 
Normalnie by się stresował potencjalną krytyką za zmianę trasy i wszelkie samowolne, acz nie do końca przemyślane modyfikacje w pierwotnym planie misji. Teraz jednak nie zastanawiał się nad tym, jak odpowiedzieć na ewentualne zarzuty, lecz nad tym, czy jest w stanie pociągnąć brata za język.
Temari dała mu do myślenia. Nie wiedział jednak, co powinien zrobić z zasianym ziarnem niepewności.
Może powinien go jakoś podpuścić? 
- Jestem zaraz umówiony z Tenten - odezwał się.
Gaara spojrzał na niego znad papierów.
- Chcesz już iść? 
Kannkuro wzruszył ramionami. Szukał pretekstu do zadania pytań pobocznych, a nie wymigania się od wyjaśniania spornych punktów w raporcie.
Zanim odpowiedział, rozległo się energiczne pukanie i po kilku sekundach drzwi gabinetu otworzyły się. Z góry było oczywiste. kto się tak niecierpliwi.
- Chłopaki. Mogę wam zająć pięć minut? - Temari zadała to pytanie tylko dla formalności. Nie czekając na odpowiedź, zamknęła drzwi i podeszła do nich.
Gaara odłożył raport na biurko i spojrzał na siostrę, która w sposób nieoczywisty, ale zauważalny uciekła w bok wzrokiem - co dla Kankuro było tylko kolejnym potwierdzeniem, że coś w tej idyllicznej bratersko-siostrzanej relacji ostatnio zgrzyta. 
Po Temari zawsze było łatwo poznać, czy ma jakiś problem w dogadaniu się z Gaarą. Zawsze była wybuchowa, jeśli coś jej nie wychodziło lub ktoś ją zdenerwował, ale jeśli dochodziło do nieporozumień z najmłodszym bratem, jej nerwowe zachowanie było podszyte poczuciem winy. Nie zawsze uzasadnionym. 
Kankuro postrzegał relacje w swojej rodzinie jako sinusoidę, ale uważał, że w ciągu tych wszystkich lat z Gaarą najtrudniej było dogadać się po wojnie, co było paradoksalne, bo właśnie podczas wojny jego brat odniósł sukces i ugruntował sobie pozycję w wiosce, tak, że teraz to on mógł dyktować Radzie warunki. 
Z dzisiejszej perspektywy wydawało się, że dla Gaary to też była zaskakująca sytuacja i dlatego popadł w osobliwy pracoholizm, chwytając się wielu rzeczy naraz i przez jakiś czas lekceważąc jego i Temari niemal kompletnie. Dwa lata temu Kankuro sądził, że Gaarze ambicja uderzyła do głowy i dlatego nie dało się z nim rozmawiać. Wątpił jednak, by Temari miała cokolwiek z tym wspólnego, a to, że siostra tak mocno brała do siebie, ilekroć Gaara obcesowo ją potraktował, uważał za przejaw wyjątkowej nadwrażliwości. Jakby przez kilka lat zapomniała, że Gaarze żadne zachowanie nie przychodziło z większą łatwością niż odrzucanie, czy też po prostu niezauważanie, przejawów sympatii.
- Zajmij tyle czasu, ile chcesz - odpowiedział Gaara ugodowo. 
Temari popatrzyła na niego z pewnym zaskoczeniem. Kankuro z chęcią dowiedziałby się, co przeskrobała, że tak kładła uszy po sobie. 
Przysunęła sobie krzesło i usiadła.
- A więc, chcę wam przypomnieć, że ostatnio nie było nawet czasu, żebyśmy zjedli razem obiad. Co powiecie na chirashi w przerwie na lunch?
Kankuro wcale nie była w smak ta propozycja, miał już plany na przerwę. Miał nadzieję, że Gaara odmówi, wtedy on nie musiałby się wychylać, ale się nie doczekał.
- Dzisiaj to jest absolutnie niemożliwe. Mam cały dzień zajęty.
Zgodnie z przewidywaniami, siostra obdarzyła go rozzłoszczonym spojrzeniem.
- Cały dzień, ale licząc od południa - powiedziała zgryźliwie. - Normalni ludzie nie pracują całe popołudnie.
Kankuro zastanawiał się, jakby tu się odszczeknąć, ale dziewczyna machnęła ręką.
- Dobrze, więc umówmy się w porze kolacji.
Jemu ten pomysł nie za bardzo odpowiadał, bo zamierzał popracować nad Tenten. Znając jej słabości, miał szansę, by wyciągnąć ją wieczorem na tańce i w sprzyjających okolicznościach pociągnąć za język. Wyglądało jednak na to, że los mu tym razem nie sprzyja. Nie miał na tyle odwagi, by drugi raz sprzeciwić się rozdrażnionej siostrze.
- Nie mam czasu dzisiaj wieczorem. - Niespodziewanie Gaara przyszedł mu z odsieczą.
Kankuro był zadowolony, że to nie na niego spadło gradowe spojrzenie władczyni wiatru.
- No, oczywiście. A jakie to ważne sprawy każą ci spędzać wieczór w biurze?
Kankuro odchrząknął, powstrzymując się, by się złośliwie nie zaśmiać. Zawsze go dziwiło, że przy całej swojej inteligencji i przenikliwości Temari w niektórych momentach wykazywała się nadzwyczajną naiwnością. 
W niektórych aspektach postrzegała rzeczywistość dualistycznie i nie potrafiła zrozumieć, że świat nie jest czarno-biały. To jemu przypadła rola niesfornego brata, któremu wytykała błędy przy obiedzie. Gaara był chodzącym ideałem i Temari nie dopuściłaby do siebie myśli o rysie na wyobrażonym przez siebie wizerunku - nawet, gdyby ktoś jej udowodnił, że chociaż Gaara nieraz spędzał noce poza domem, to nigdy nie przesiadywał wtedy w pracy. Kankuro wiedział o tym doskonale, bo najbardziej męczącą część swoich obowiązków - tę papierową - odkładał zawsze jak najdłużej i w rezultacie pracował wieczorami w biurze.
- A, to jest dobre pytanie. Jakie masz plany na wieczór, ważniejsze niż zacieśnianie więzi rodzinnych? - zapytał.
Nie umknęło mu, że Temari zerknęła na niego z uznaniem - zapewne nie mogąc przeoczyć faktu, że niemal dokładnie cytował jej słowa o znaczeniu wspólnych posiłków dla budowania relacji. Jednak zapunktowanie u siostry nie równało się aprobacie obojga rodzeństwa. Gaara popatrzył na niego jakby zrozumiał złośliwość - coś, co kilka lat wcześniej było poza jego możliwościami poznawczymi.
- Dzisiaj to nie wchodzi w grę - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, jakim nieraz odpowiadał Kankuro na próby wymiksowania się z nudnych zawodowych obowiązków.
- No i dobrze. - Temari gwałtownie wstała. Nienawidziła, kiedy Gaara zwracał się do nich, a zwłaszcza do niej, jakby byli w pracy. - Łaski bez. Niedługo skończą się czasy kiedy dla was gotowałam, i to wy będziecie żałować.
Wyszła, trzaskając drzwiami. Kankuro był zszokowany jej nagłym wybuchem, i raczej nie był w tym sam. Gaara oparł się na krześle i potarł palcami skronie.
- Dzisiaj chciała gotować - powiedział, być może dlatego, że dopadły go wyrzuty sumienia.
Kankuro westchnął. 
- Mogła powiedzieć od razu, nie? To przez te ślubne przygotowania jest podminowana, aktualnie jest na etapie wybierania kolorystyki dekoracji. Zapytała mnie o zdanie, doradziłem i usłyszałem, że nie mam gustu i jestem bezużyteczny. To taki etap, przejdzie jej.
Gaara tego nie skomentował.
- Zarezerwuj sobie czas w sobotę.
Było to polecenie, a nie propozycja lub pytanie, co dla Kankuro stało się źródłem irytacji. Gaarze oczywiście nie przyszło do głowy zapytać, czy on ma na sobotę plany - chociaż zwykle spędzał wolne dni poza wioską. Tym razem planował zostać, a jeszcze lepiej wyciągnąć gdzieś Tenten, bo przewidywał, że do soboty będzie miała dosyć. Zwłaszcza, że Matsuri ją tak niegościnnie przywitała, Asu krążyła dookoła jak sęp, wypatrując okazji, by ją pognębić, a teraz jeszcze się okazywało, że Gaara znalazł sobie zajęcie na wieczory. I nowy obiekt, bo dla Yumi na pewno nie ryzykowałby sprawienia Temari przykrości.
- Pewnie. Będę mieć czas w sobotę - powiedział, chociaż trudno mu było wyobrazić sobie gorszy moment na rodzinne obiadki.

*****************
Asu siedziała po turecku na trawniku przed kaplicą i pracowicie czyściła tabliczkę, na której wcześniej wyryła przepowiednię.
Była to jedna z rzeczy, które mogła przydzielić dziewczynom, ale - chociaż przygotowywanie tabliczek z przepowiedniami było zajęciem pracochłonnym i monotonnym - lubiła to robić. Z reguły nie wyręczała się nikim innym.
- Nie potrzebuję pomocy - powiedziała uprzejmie, gdy podeszła do niej Yumi. Dziewczyna była ubrana w kapłańską szatę, więc można było wygodnie udawać, że przyszła jej z pomocą - chociaż Asu wcale jej o to nie podejrzewała. I to nawet nie dlatego, że kapłanka nie była skora do pomocy, lecz dlatego, że na jej twarzy malowała się złość.
Nie była to zresztą jedyna oznaka wzburzenia. Nawet się przepisowo nie ukłoniła, chociaż była z tych, co przestrzegają etykiety w najmniejszych szczegółach, a ostatnio lubiła to dodatkowo podkreślać.
- Co to za panna, którą tu sprowadziłaś?
Asu powstrzymała się, żeby się nie uśmiechnąć. Wiedziała, że musi się skoncentrować, jeśli chce to dobrze rozegrać, bo z ukrywaniem emocji miała pewien problem. Odłożyła tabliczkę na bok i wstała z kolan, wygładzając szatę zanim spojrzała na rozmówczynię.
- Kogo sprowadziłam? - spytała uprzejmie.
Yumi zacisnęła szczękę, jakby powstrzymywała się przed wypowiedzeniem na głos przekleństwa. Wątpliwe jednak, by w jej słowniku było miejsce na jakiekolwiek wulgaryzmy. W ocenie Asu Yumi była najbardziej ugrzecznioną, podporządkowaną dziewczyną z tych, które ojciec przysłał do wioski zanim stracił nad nią władzę religijną. Idealny przykład sukcesu dydaktycznego staruszka, zarówno w zakresie wiedzy, jak i ideologii. Prawdopodobnie kapłan wiele sobie po niej obiecywał. 
- Mówię o dziewczynie, która wkurzyła Matsuri samą swoją obecnością. I która łamie regulamin, bo hasa sobie po osadzie uzbrojona w noże.
Tym razem Asu pozwoliła sobie na złośliwy uśmiech.
- Chyba wiesz, że nie ma jednego regulaminu, który obowiązywałby wszystkich - stwierdziła nonszalancko. - Jestem zaskoczona, że się denerwujesz. Nie lubisz tłoku?
Yumi zrobiła krok w jej stronę, jakby dążyła do bezpośredniej konfrontacji, ale cofnęła się.
- Myślisz, że nie wiem, co robisz? 
- Co robię?
- Jesteś małą, mściwą suką. I próbujesz mnie wygryźć.
Asu była zaskoczona, nawet nie śmiesznym w tych okolicznościach oskarżeniem, ale użytym słownictwem.
- Widzę, że twoja frustracja wzrasta, czyli nie wróciłaś do łask. Ale wiesz, że teraz już stare zasady nie obowiązują, więc możesz się rozejrzeć? Jesteś wolnym człowiekiem na wolnym rynku, i nie pojmuję, dlaczego to ci tak przeszkadza.
- Wolnym człowiekiem na wolnym rynku - powtórzyła Yumi pogardliwie. - Zapewne poczytujesz sobie to za zasługę. Zapominając przy tym, że możesz sobie zmienić prawa ludzkie, ale boskie są niezmienne.
Asu prychnęła. Tym zdaniem dziewczynie udało się ją wyprowadzić z równowagi. Zwłaszcza, że to chyba nie były słowa obliczone na atak. Yumi prawdopodobnie rzeczywiście tak myślała.
- Więc twoim zdaniem to Bogini Matka wymyśliła, że kapłanki powinny służyć za materac, i to na wyłączność, ale bez prawa do wyłączności?
Yumi zamrugała.
- To nie był taki układ.
Asu pokiwała głową. Zaczęła tracić nerwy.
- Córko Słońca, był dokładnie taki. I która jesteś z kolei, czwarta, piąta? Możesz mi być wdzięczna. bo teraz nie obowiązuje cię żadna świątynna przysięga. Możesz spróbować życia, poeksperymentować. - Skinęła uprzejmie głową. - Nie ma za co.
Yumi uniosła rękę, jakby chciała ją spoliczkować. Ale się wycofała.
- Powiedziałaś Gaarze, że na niego donosiłam?
Asu poczuła się zaskoczona tym pytaniem, zwłaszcza, że było zadane dramatycznym tonem.
- Wydaje ci się, że dlatego wyrzucił cię z łóżka? - spytała. Może niepotrzebnie w tych słowach. - Kapłanki od zawsze były oczami i uszami staruszka w Sunie, i Gaara o tym wie. Ale teraz to jest bez znaczenia, nie ma co udawać urażonego niewiniątka.
Nie była pewna, czy Yumi w ogóle jej słucha.
- Nigdy nie donosiłam.
- Słoneczko. Skoro tak dobrze znasz zasady i prawa boskie - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo - to bardzo dobrze wiesz, na czym polegała twoja rola. Już dawno się skończyła.
Dziewczyna popatrzyła na nią wyzywająco. Kiedy nie pamiętała o zasadach wynikający z hierarchii, wydawała się harda.
Asu pomyślała, że za tą miłą buzią i przesadną grzecznością może kryć się i rozum, i ambicje. Każda z dziewczyn, jakie poleciały na Gaarę, oczyma wyobraźni widziała siebie na jej miejscu. Może ta panna aż tak się wśród nich nie wyróżniała.
Yumi popatrzyła na nią wyzywająco.
- To się okaże. Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa.

******************
Tenten umówiła się z Kankuro w lokalu, w którym podobno serwowano najlepsze miso w kraju. Była jednak zbyt podekscytowana, żeby jeść - rzecz jasna, podekscytowana potencjalnym treningiem.
Dlatego gdy usiedli przy stoliku i Kankuro zamówił tylko przystawkę, postanowiła go ponaglić.
- Słuchaj. Nie mamy dwóch godzin na zjedzenie obiadu. Więc jak coś jesz, to się pospiesz - zasugerowała.
Kankuro odprowadził kelnerkę wzrokiem i dopiero wtedy na nią spojrzał.
- Tenten. W ten upał, po wyczerpującej podróży, chcesz się od razu zabierać za trening?
Za każdym razem, gdy wspominała, że ma ją czegoś nauczyć, lalkarz patrzył gdzieś w bok i zmieniał temat. 
- Oczywiście. Przecież masz mi zdradzić tajemnice marionetkarskiego warsztatu, znane nielicznym - odparła.
Kankuro zmarszczył lekko czoło.
- Zdradzę ci każdą tajemnicę, jaką zechcesz, ale musisz zaczekać do jutra. Po obiedzie muszę wracać do pracy, jestem zakopany po uszy.
- Zdajesz sobie sprawę, że gdy kłamiesz, robi ci się na czole zmarszczka?
- Co? - Kankuro bezwiednie popatrzył w szybę. 
Tenten jego reakcja wydawała się zabawna. Zresztą, jego uniki również zdawały się zabawne, może dlatego, że była w dobrym humorze.
- Dobra, dzisiaj ci odpuszczę - powiedziała ugodowo.
- Asu - powiedział lalkarz, nie patrząc na nią.
Tenten zdała sobie sprawę, że niestety, nie było to westchnienie z tęsknoty - kapłanka, ubrana po cywilnemu, właśnie machała do nich przez szybę. Już po chwili była w lokalu i przysiadła się do stolika.
- Cześć, robaczki. - Jej uśmiech wydawał się fałszywy, ale Tenten wiedziała, że jest do niej najzwyklej w świecie uprzedzona. - Kankuro, Kohei cię szuka. Miałeś zrobić listę dla zaopatrzeniowca i, zdaje się, że się nie wywiązałeś.
- Bzdura, przecież zostawiłem ją… - zaczął lalkarz z pewnością w głosie, ale w pewnym momencie zamrugał. - Niech to. Zapomniałem. Zamów obiad, co? Za piętnaście minut będę z powrotem.
Tenten nie zdążyła zaprotestować, bo Kankuro błyskawicznie poderwał się z miejsca - i zostawił ją z Asu, nie pozostawiając żadnej drogi ucieczki.
Tymczasem przy stoliku pojawiła się kelnerka i postawiła na stole talerz z przystawkami. Asu uśmiechnęła się do niej.
- Poproszę butelkę sake - powiedziała i sięgnęła po pierożek gyoza.
Tenten zwróciła uwagę na jej idealnie podpiłowane, pomalowane fioletowym lakierem paznokcie. Cofnęła dłonie jak najbliżej siebie.
- A co ty się tak wypiękniłaś? - zagadnęła sunijka. Pod jej świdrującym spojrzeniem Tenten poczuła się nieswojo. - Postanowiłaś dołączyć do walki?
Tenten nie miała pojęcia, o co jej chodzi, ale już żałowała, że wczesnym popołudniem, nie mając za bardzo co zrobić czasem, postanowiła zrobić makijaż i inaczej niż zwykle upiąć włosy. Jakoś nie pomyślała o tym, że może mieć nieprzyjemność natknąć się jeszcze dziś na Asu i jej złośliwości.
- Do  jakiej walki? - spytała.
- O serdeczne stosunki, mówiąc inaczej: względy - odparła dziewczyna, sięgając po kolejny pierożek. Tenten pomyślała, że rozmówczyni przypomina jej modliszkę. - Znasz takie powiedzenie: przez łóżko po władzę?
Tenten wytrzymała jej spojrzenie, chociaż zwykle w takich sytuacjach uciekała wzrokiem. 
- Nie potrafisz normalnie rozmawiać z ludźmi, prawda? Mówić wprost, o co ci chodzi?
Asu wzruszyła ramionami.
- To nie byłoby zabawne.
- Pewnego dnia ktoś ci wyrwie język i wepchnie go do gardła.
Na krótką chwilę maska arogancji spełzła Asu z twarzy i ustąpiła miejsca zdziwieniu.
- Widzę, że nie jesteś już taka ugrzeczniona jak kiedyś. To dobrze. Trudniej będzie cię zgnębić.

**************
Gaara czasami miał wrażenie, że punkt widzenia wpływa na rzeczywistość.
Jeden z najwyższych budynków w wiosce był od zawsze jego ulubionym punktem obserwacyjnym. Ale wiele lat temu, gdy przyglądał się osadzie budzącej się wieczorami do życia, wszyscy ludzie, na których patrzył, wydawali mu się wrodzy. Każdy z nich był podobny do innych, każdy na jego widok zareagowałby nienawiścią i strachem.
Dopiero od pewnego momentu zaczął dostrzegać, że różnili się od siebie i że każdy dokądś zmierzał. Teraz, gdy większość mieszkańców znał przynajmniej z funkcji i z imienia, potrafił nawet powiedzieć, dokąd. Co robili wieczorami i co chcieli osiągnąć.
Chwilami zdawało mu się, że zna ich cele lepiej niż własne. Dziewczyna, która pracowała w piekarni, a wieczory spędzała w bibliotece, chciała zostać medykiem. Korobi całe noce spędzał poza domem, żeby nie kłócić się z bratem, a oczami wyobraźni widział już dzień, w którym się wyprowadzi.
Pewnie wielu z nich myślało o miejscach, w których chciało się znaleźć albo o czymś, na co chcieli zarobić. Gaara nawet nie zastanawiał się nad tym, gdzie, jeśli nie na tym dachu, miałby spędzać wieczory. Był do niego przykuty równie trwale co do swojego gabinetu w zwykłym dniu pracy. 
Tylko dzisiaj mu to nie przeszkadzało. Pierwszy raz od dawna, patrząc z góry na osadę, nie miał wrażenia, że coś go omija. Choć widząc, jak Tenten wspina się na dach, nie mógł pozbyć się myśli, że wiele go ominęło.
- Wiesz, że nie powiedziałeś mi, gdzie chcesz się spotkać? - zagadnęła, gdy stanęła przed nim lekko zdyszana, jakby większość drogi przebiegła.
- Więc nie wiedziałaś? 
Tenten wzruszyła ramionami.
- Byłam przekonana, że teraz wolisz oglądać włości ze szczytu budynku administracyjnego i napawać się władzą. - Tenten powiedziała to żartobliwym tonem, więc przez chwilę nie był pewien, czy mówi poważnie i czy powinien to odebrać jako zarzut. Może łatwiej byłoby ocenić jej intencje, gdyby mógł się skoncentrować na tym, co powiedziała. Zawsze miała starannie upiętą lub związaną fryzurę, a teraz liczne kosmyki wymknęły się spod uczesania i okalały jej twarz, przez co wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Gaara przypomniał sobie, jak kiedyś zdjął jej spinkę i patrzył, jak włosy spłynęły jej na ramiona. Były jedwabiście miękkie w dotyku. Zdecydowanie nie powinien o tym myśleć. - Oczywiście, żartuję. Miałam trochę kłopotu z pozbyciem się Kankuro. Jutro go przycisnę, bo mam wrażenie, że ta jego koncepcja treningowa jest grubymi nićmi szyta. Czy tylko ja uważam, że on nie nadaje się na nauczyciela?
Gaara właściwie powinien być zadowolony, że przeszła wprost do tematu, który chciał poruszyć. A jednak zadowolony nie był, z powodu przeświadczenia graniczącego z pewnością, że Tenten, nawet jeśli później miałaby się zastanowić i zmienić zdanie, teraz się wścieknie, obrazi, a on przez to straci okazję, żeby z nią dzisiaj porozmawiać i na nią popatrzeć.
Jednak nie czuł się komfortowo z tym, że ją oszukał i nie mógł zlekceważyć tego, na co zwróciła uwagę.
- Właściwie, Kankuro niewiele cię może nauczyć - powiedział oględnie. - Nie tyle, ile obiecał. Zaproszenie cię na szkolenie to nie był jego pomysł, ja go o to prosiłem.
Spodziewał się zdziwienia, złości, być może rozczarowania - ale Tenten go zaskoczyła, ponieważ się uśmiechnęła. Ledwo dostrzegalnie i pewnie nieświadomie, w sposób, który dobrze znał i który teraz rozwiał wątpliwości, czy warto było nagiąć zasady i czy dobrze zrobił, chcąc zobaczyć się z nią właśnie tutaj, w miejscu, w którym kiedyś spotykali się codziennie.
- Domyśliłam się. Nie, żebym miała pewność. - Tenten zawahała się na tyle długo, by miał czas zdać sobie sprawę, co najbardziej go dziwiło w jej zachowaniu. Rozmawiała z nim zupełnie inaczej niż dwa tygodnie temu w wiosce Liścia. Wtedy miał wrażenie, jakby chciała uciec. - I mam tylko jedno pytanie. Nie, właściwie dwa. Dlaczego nie powiedziałeś wprost, że chcesz, żebym tu przybyła?
- A zrobiłabyś to, gdybym cię poprosił?
Może to nie było do końca uzasadnione, ale nawet przez chwilę nie brał pod uwagę, żeby zaproponować jej coś wprost - przynajmniej nie pomyślał o tym do chwili, gdy powiedziała, że go nie znienawidziła. 
- Odpowiadasz pytaniem na pytanie, to niegrzeczne - powiedziała, znów bez cienia pretensji. Kiedy była zła, jej oczy nabierały charakterystycznego wyrazu, nawet jeśli trzymała nerwy na wodzy i udawała opanowaną. Teraz była przychylnie nastawiona. Więc na pewno doceni pomysł na nauczenie się kilku technik. - Co bym wtedy zrobiła, zależy od odpowiedzi na drugie pytanie. O ile potrafisz jej udzielić. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś?

13 komentarzy:

  1. To opowiadanie już od dawna rzucało mi się w oczy na różnych stronach, pewnie za sprawą tej wspaniałej grafiki! Swoją drogą - szablon naprawdę robi wrażenie i estetycznie cała strona jest niesamowicie piękna ^^
    W chwili wolnego czasu dałam się porwać temu opowiadaniu i mogę powiedzieć tylko jedno - wczułam i wciągnęłam się kompletnie, tak jak w poprzednie Twoje opowiadania. Poprowadzenie akcji, lekkość w pisaniu i najlepsza tematyka - nasz szanowny Kazekage. Tutaj nie ma miejsca na coś, co może nie być po prostu dobre.
    Podobnie jak "Duma Shinobi", niezwykle polubiłam to opowiadanie i z pewnością zostanę tu na dłużej.
    Chyba głównie dlatego, że uwielbiam relację pustynnego rodzeństwa w Twoim wykonaniu ^^ Oficjalnie zapisuję się do fandomu ^^
    Narcise

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nie zdążyłam jeszcze odpowiedzieć na komentarz pod Dumą, a i tutaj się odezwałaś ;) Bardzo mi miło. Szablon mnie się też bardzo podoba, zarówno pomysł jak i wykonanie są pomysłem Sayuri 7 i uważam, że to strzał w dziesiątkę ;) Pojawiłaś się w dobrym momencie, chętnie poczytam GaaHina. Mam pewien sentyment do tego paringu ;)

      Usuń
    2. Miło wiedzieć, będzie mi bardzo miło ^^
      Ja za to średnio byłam przekonana do postaci Ten Ten, ale w Twoim wykonaniu bardzo ją polubiłam i kibicuję jej już od początku :3
      I ta kreacja Gaary, taka odmienna, wyjątkowa. Mogę się rozpływać nad Twoimi opowiadaniami dzień i noc ^^

      Usuń
  2. Pierwsza scena - miód na moje serce. Tego mi brakowało w Opowieściach. Może nawet nie brakowało, tylko za każdym razem, kiedy Temari i Kankuro byli spławiani przez Gaarę albo bali się go do tego stopnia, że nie podejmowali tematu, współczułam im i trzymałam kciuki, żeby relacje w rodzinie choć trochę się poprawiły. Tutaj jest to bardziej wyważone, ale trudno się dziwić - Tenten w przeszłości trochę naprostowała Szanownego. :D

    Ach... I znowu mamy intrygi pałacowe, bo nie wierzę, że Yumi może chodzić tylko o grzanie łoża Gaary. Niestety, chociaż ten fragment był z perspektywy Asu i teoretycznie nie powinna ukrywać przed czytelnikiem swoich prawdziwych pobudek, nadal jej nie ufam. Zapewne do końca tak pozostanie. ;)

    Optuję za większą ilością perspektywy Gaary! W tym ff jego kreacja jest dla mnie nowa, ciekawa, nie taka jak zazwyczaj u Ciebie. I już chcę poczuć jego przyspieszone bicie serca, kiedy będzie musiał odpowiedzieć na pytanie Tenten. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam: napastowała Szanownego, też by pasowało :P
      Ostatnia scena z początku miała być z perspektywy Tenten, widzę że warto było to zmienić. Ze scenami z punktu widzenia Gaary w każdym ff miałam z początku problem, w Opowieściach z czasem coraz mniejszy, więc może i tu ich liczba wzrośnie. Według pierwotnych planów niemal wszystkie rozdziały miały być z punktu widzenia Tenten lub Kankuro, ale sporo zweryfikowałam. Jednak odpowiedzią na pytanie pewnie będziesz rozczarowana, gdyż lubię się znęcać nad bohaterami :P

      Usuń
    2. Och, Gaara może odpowiedzieć cokolwiek, ale patrząc na to, jak ważna dla niego jest Tenten, nie uwierzę, że emocje nie wchodzą w grę. Czy się odsłoni? W to mogę wątpić. :P

      Usuń
  3. Super się czyta, ale ni hu hu nie mogę rozgryźć dokąd akcja zmierza x) Kapłan w końcu się wtrąci? Asu zbliży do siebie czy rozbije relacje Gaary i Tenten? Ehhh... pozostaje mi czekać.

    Alba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz skłonił mnie do zastanowienia się, co bym myślała o własnym opowiadaniu z punktu widzenia czytelnika, to znaczy muszą składać fragmenty układanki nie wiedząc o co chodzi... Przyznaję, nie ułatwiam tego, bo rozsiewam retrospekcje, a na dodatek nie od razu wyjaśniam wątki. Próbuję coś z tym zrobić, dlatego w 19. rozdziale będzie już nieco więcej o Asu... I to odpowie na pytanie, kto tu ma szansę namieszać, Asu czy kapłan. Ale nie odpowie na drugie pytanie.
      PS: Piszę trochę w stylu takim, jaki lubię oglądać i czytać - uwielbiam w książkach i serialach historie, w których obecne wydarzenia i relacje są wyjaśniane przez wtrącenia z przeszłości. Rozumiem, że nie każdemu musi to odpowiadać, ale... Cóż, nie umiem pisać inaczej :P

      Usuń
  4. Ja mam nadzieję, że nowy rozdział wskoczy równo o 24:00, bo wchodzę codziennie, odświeżam, czekam i niecierpliwie się niemiłosiernie! Jestem co prawda w trakcie nadrabiania Twoich pozostałych blogów, mam zamiar przeczytać wszystko od deski do deski, ale to drażniące czekanie na kolejne noty tutaj potęguje mój niedosyt i cały czas każe mi wracać!
    Jeszcze trochę i uwierzę, że zaprzedaję Ci swoją duszę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dalej czekam na odpowiedź do komentarza pod Dumą Shinobi, nie zapomniałam i regularnie zaglądam! :p

      Usuń
    2. Haha to jesteśmy dwie to już chyba obsesja 😮

      Usuń
    3. Przyznam, że miałam dzisiaj wstawić notkę popołudniu, ale przekonałyście mnie ;)

      Usuń
    4. A i inni skorzystają na przyspieszeniu. :D

      Usuń