8 lut 2020

Rozdział 22. Wyznanie

Od przybycia do Suny Tenten była na kilku spotkaniach towarzyskich - właściwie, przez te dwa dni oprócz odnawiania znajomości nie zrobiła tu jeszcze nic innego - i za każdym razem na stole w pierwszej kolejności lądowała butelka wina.
Chociaż Gaara zaprosił ją do kawiarni, na pierwszej stronie menu były alkohole ze sfermentowanego soku owocowego.
Z tego, co jej powiedziano i co poniekąd sama zdążyła zauważyć, w Sunagakure do południa wszędzie pijano kawę. Czasami mrożoną, chociaż w większości chyba jednak tradycyjnie parzoną, nawet gorącą, mimo że na zewnątrz już przed południem był straszny upał. O jedenastej w biurach była specjalna przerwa na kawę. 
Ale teraz było już po obiedzie.
Zaczęła przeglądać w menu stronę z winami, ale Gaara sięgnął przez stół i przewrócił kartę.
- Weź kawę z cynamonem i goździkami. 
Tenten popatrzyła na niego znad karty. Nie była pewna, jak ma to zinterpretować.
- To polecenie?
- Propozycja. Nie pożałujesz.
Tenten znów spojrzała do menu. Kawy zajmowały kilkanaście stron - co jej nie zdziwiło, bo znała z poprzedniej wizyty wielką miłość sunijczyków do tego napoju, niezrozumiałą, gdy wzięło się pod uwagę, jaki tu jest klimat. Kawy były podzielone na grupy ze względu na sposób parzenia, a w drugiej kolejności na składniki. Poszukała wzrokiem cynamonu i znalazła go w trzech pozycjach - tylko na jednej stronie.
Poczuła się trochę tak, jak sześć lat temu. Wtedy też wizyty w kawiarniach przyprawiały ją o zawrót głowy.
- Zdam się na ciebie - powiedziała, uznając, że to najlepsze wyjście, by wybrnąć z tego z twarzą. Odłożyła zamknięte menu na stolik i rozejrzała się dookoła.
W tym lokalu nigdy nie była. Był nietypowy jak na sunijskie budownictwo. Miał duże okna i jasne wnętrze, ściany pomalowane na bladożółty kolor. Pod oknami nie było miejsc dla gości, lecz stoliki z różnymi kwiatami, wśród których przeważały słoneczniki. Stoliki były na środku i pod ścianami, a Gaara wybrał taki, który był najbardziej z boku, oddzielony od strony wejścia półścianką i od reszty sali kilkoma donicami z bonsai.
Dzięki temu byli trochę oddaleni od reszty gości, co ona uznała za sprzyjające, bo było tutaj na jej gust za dużo ludzi - prawie każdy stolik zajęty. Zauważyła ciekawe spojrzenia rzucane w jej stronę, chociaż każdy natychmiast się odwracał, udając, że nie patrzył.
Cóż, mogła się spodziewać, że wyjście gdziekolwiek w Sunagakure z Gaarą będzie przypominać wyjścia z Nejim po tym, jak został on jednym z najmłodszych jouninów w wiosce - i tym samym na pewien czas celebrytą. Tylko, że Gaara nie był jouninem, więc mogło być znacznie gorzej.
Niedawno zastanawiała się, czy na uliczkach w osadzie wszyscy się rozstępują i mu się kłaniają. Z tego, co dzisiaj zauważyła, tak nie było. Zresztą, może wtedy powinni się kłaniać też Kankuro, a nikt tego nie robił. Każdy szedł w swoją stronę. Pracownicy kawiarni się przywitali, ale bez uniżoności.
Nie powinna być zdziwiona, przecież on tutaj mieszka. Przychodzi na kawę. Wszyscy dawno dostaliby skrętu szyi, gdyby traktowali go jak sensację. 
Ale gdzieś tam, ukradkiem, się oglądali. Ona budziła sensację. To była nowość.
W ciągu ostatnich dwóch dni nie zauważyła, żeby ktoś na nią zwracał uwagę. Wtapiała sie w tłum, bo nie miała na czole znaku Konohy i ubierała się jak tutejsi. 
Dzisiaj na przykład była ubrana tak, by idealnie się wtopić. Miała piaskową cienką bluzkę z długim rękawem i tylko trochę ciemniejsze spodnie. I sandały, które na terenie Suny można było bezpiecznie nosić, bo tutaj nie było skorpionów - jak wszędzie wokół, na pustyni.
Równie dobrze mogłaby ubrać krótkie spodenki, bluzkę i wielkie okulary przeciwsłoneczne - jak to się zdarzało osobom pierwszy raz będącym w Sunie. Prawdopodobnie nawet gdyby chodziła po wiosce z wielkim plażowym parasolem nie wzbudziłaby większej ciekawości, niż teraz.
Kelnerka, która podeszła do stolika - na oko trochę młodsza od niej dziewczyna z piegami i ciemnobrązowymi włosami, ubrana w jasnoniebieskie kimono - niemal potknęła się o donicę z bonsai. Ale szybko się wyprostowała.
Podeszła do Gaary, ale gapiła się na nią. Gaara musiał zwrócić na siebie jej uwagę, podając jej menu.
- Dwie trzynastki. I ciastka z kardamonem.
Dziewczyna wzięła menu i odeszła bez słowa. Sprawiała wrażenie, jakby była nie do końca przytomna. Cudem będzie, jeśli nie pomyli zamówienia.
- To twój stolik? - spytała Tenten podejrzliwie. Jakoś nie chciało jej się wierzyć, że najlepsza miejscówka była przypadkiem pusta. Choć może obowiązywała tutaj rezerwacja. Ten wystrój i kimona obsługi nie pozwalały sklasyfikować lokalu jako pierwszą lepszą kawiarnię.
- Poniekąd. Przychodzimy tu często z Temari.
- Ach. Z Temari. - To wyjaśnienie ucieszyło ją chyba bardziej niż powinno. - To może powinniśmy ją też zaprosić? - Wcale nie miała tego na myśli. Palnęła najgłupszą rzecz na świecie, by ukryć zażenowanie, bo przemknęło jej przez myśl, że Gaara tu często przychodzi, ale z kimś innym.
- Następnym razem. Zwłaszcza, jeśli zgodzisz się, żeby cię szkoliła.
Tym jednym zdaniem udało mu się ją zszokować.
- Temari. - Powtórzyła.
Umówili się tutaj na rozmowę o treningu. Więc oczywiście, że przeszedł do konkretów. Ale…
Chciał ją teraz spławić Temari?
Swoją starszą siostrą, która jej nienawidzi?
Gaara szybko zinterpretował jej minę.
- Boisz się jej? - zapytał. Nie uśmiechał się, ale w jego głosie było rozbawienie.
Właściwie, Temari trochę ją przerażała. Była pierwszą osobą, która dała jej do zrozumienia, że Gaara nie jest dla niej - czy raczej odwrotnie - chociaż w innym kontekście niż, zapewne, zrobiłaby to teraz.
Zrobi to teraz. Jeśli przyjdzie jej do głowy, że ona czegokolwiek chce od jej młodszego brata.
- Po prostu wczoraj twoja propozycja brzmiała inaczej, ty mnie miałeś szkolić.
Gaara wyglądał na zaskoczonego.
- Nie zgodziłaś się.
- Nie odmówiłam.
Och, kurczę. Nie powinna tego tak ujmować. Brzmiało, jakby jednak chciała. A tak naprawdę, była w kropce, kompletnie nie miała pojęcia, co odpowiedzieć na tę propozycję. Chociaż to o tym chciał rozmawiać. Powinna była mieć to przemyślane.
Ale nie miała. Szkolenie oznaczało bliski kontakt.
No, może nie tak bliski. Ale jednak. Poza tym, ona się zbłaźni, bo nic nie potrafi.
Jednak perspektywa ośmieszenia się przed Temari była gorsza.
- Jeszcze się nie zastanowiłam - przyznała, patrząc nie na niego, tylko wbijając wzrok w serwetki na środku stolika. Dostała profesjonalną propozycję, konkretną, od dowódcy wioski, a zachowywała się jak niezdecydowana dziewczynka przy stoisku z cukierkami.
Na chwilę została uwolniona od krępującej sytuacji, bo przyszła kelnerka - tym razem inna, ponad dwudziestoletnia dziewczyna z krótkimi ciemnymi włosami. Postawiła na stoliku filiżanki i ciastka. 
- Smacznego - powiedziała, patrząc nie na Gaarę, lecz na nią. Jej spojrzenie nie było ciekawskie, lecz profesjonalnie uprzejme. Jakby próbowała zatrzeć wrażenie wywołane przez młodszą koleżankę.
Tenten przyszło do głowy, że już druga kelnerka ignoruje Gaarę, i że to chyba nienormalne. Zastanawiała się, czy mu to nie przeszkadza. Popatrzyła na niego, chcąc to ocenić, ale wyglądało jakby tej dziewczyny nawet nie zauważył. Cały czas patrzył na nią.
Speszyło ją to. Sięgnęła po swoją kawę i przysunęła ją do siebie. Nie było cukru. Nie miała czym się zająć.
Popatrzyła więc na Gaarę.
- W porządku. Dopiero tu przybyłaś, masz czas, żeby się zastanowić - powiedział, co ją zaskoczyło. - Ale mam prośbę. Umów się na treningi z Kankuro. Po to tutaj jesteś oficjalnie. 
No, tak. Prawie o tym zapomniała. Dostała zezwolenie na szkolenie i powinna się przynajmniej pozornie do niego stosować, bo nikogo się nie wpuszcza do wioski turystycznie.
- Ale mam się z nim umówić i, nie wiem, grać w bierki? - spytała.
Gaara odsunął na bok swoją kawę i oparł przedramiona o blat stolika. 
Tenten normalnie nie wyliczała odległości, z jakiej rozmawiała z ludźmi - to nie było takie ważne. Ale teraz nie mogła nie zwrócić uwagi, że to skracało dystans. Stolik był mały. Gaara bardzo blisko. I na nią patrzył.
Przeniosła ciężar ciała na oparcie krzesła. Tak naprawdę chciała zrobić coś zupełnie przeciwnego, ale gdyby odchyliła się do przodu nad stolikiem, dzieliłoby ją od Gaary mniej niż czterdzieści centymetrów.
I on wcale nie próbował zwiększyć odległości. Poczuła, jakby jej wnętrzności skręciły się w supeł.
Czy teraz tak właśnie się zachowywał kiedy rozmawiał z ludźmi? Zupełnie bez dystansu, tak bardzo inaczej niż kiedyś?
Sunijczycy się tak nie zachowywali. Kankuro się tak nie zachowywał. Na pewno nie wobec wszystkich.
Weź się w garść, powiedziała sobie w myślach. Skup się na konkretach, zamiast szukać sygnałów i się nakręcać.
- Tenten. - Głos Gaary brzmiał konkretnie i nieco ją otrzeźwił. - Kankuro jest lalkarzem. To naprawdę nie jest łatwa sztuka. Panuje nad czakrą lepiej niż ja czy Temari, lepiej niż większość znanych mi ludzi. Nie nauczy cię tworzyć nici, ale może przekazać ci wiele.
Och, może powinna o tym pomyśleć zanim niemal się na niego wydarła i w pewnym sensie go obraziła. Chociaż nie słowami. Zachowaniem. Nie będzie jej łatwo teraz dogadać się z Kankuro.
- Dobrze. Umówię się z nim - odpowiedziała. Nie chciała, żeby wyglądało, że korzysta sobie z życia wiosce, popija kawę - i wino - i nie robi nic pożytecznego, oprócz zastanawiania się, czy stworzyć pierwszej kunoichi w Sunie okazję, by dała jej wycisk.
Temari się nie patyczkuje. Pewnie wkręciłaby jej ręce w imadło, gdyby wiedziała, co ona teraz ma w głowie, patrząc na jej brata.
Właśnie. Myśl o Temari. Nie o tym, żeby trzymać go za rękę w kawiarni.
W ogóle, co za absurdalny pomysł.
Jakby w odpowiedzi na tę jej ocenę, Gaara odrobinę przesunął dłonie. Ciałem zbliżył się o niecały centymetr, ale… hmm… jej strasznie szybko zaczęło bić serce. 
Wcale nie był aż tak blisko. W domu rozmawiała z takiej odległości z dobrymi znajomymi i nie czuła się przez to niekomfortowo.
Teraz nie była pewna, czy to, co czuje, to dyskomfort. Raczej napięcie, bo nie wiedziała, o co mu chodzi. Bo cały czas na nią tak patrzył.
Bo dopiero co powzięła silne postanowienie, że odnowi relację z Gaarą na stopie koleżeńskiej, ale to nie będzie możliwe, jeśli on będzie się tak zachowywać. Ona nie udźwignie tego psychicznie ani emocjonalnie. 
Jeśli to teraz było jego normalne zachowanie, to o żadnym szkoleniu nie ma mowy. Gaara nie może tak robić, jeśli wokół nich nie będzie ludzi, bo wtedy ona zrobi coś głupiego. Ucieknie albo się w niego wtuli. Nie ma trzeciej opcji.
- Mam jeszcze jedną prośbę. - Odezwał się ściszonym głosem. Zabrzmiało to prawie konspiracyjnie. Zaintrygowało ją to, może dlatego bezwiednie się do niego nachyliła. Trochę za bardzo, za gwałtownie, niewiele dzieliło ją od jego twarzy. Serce podeszło jej do gardła. - Nie mów nikomu, naprawdę nikomu, czego się uczysz. 
Tak ją to zaskoczyło, że się od niego odsunęła, prostując się w krześle.
- Dlaczego?
Gaara też się wyprostował. Teraz już był bardzo daleko.
Miał poważny wyraz twarzy. I przez dłuższą chwilę się wahał.
- Czy wiesz, dlaczego Lin zakazała ci treningu fuinjutsu?
Mogła się spodziewać, że przyjemną atmosferę szlag trafi. Ale to dobrze. Zdecydowanie lepiej.
- Bo za dużo umiem. - Ujęła to w ten sposób, bo tak było najkrócej. Nie rozumiała motywów Lin, zresztą jak miałaby je zrozumieć, skoro nigdy ich wprost od niej nie usłyszała. Większość rzeczy, które wiedziała, było efektem śledztwa. Najpierw bawili się z Lee i Nejim w domorosłych detektywów. Potem wiele rzeczy poskładała sama. 
- Nie chcę o tym rozmawiać - dodała. 
Gaara ledwie dostrzegalnie skinął głową.
- Rozumiem. Ale właśnie dlatego cię o to proszę. Nie chcemy, żeby to, co umiesz, wzbudziło zainteresowanie.
- Chociaż przez dziesięć tygodni wiele mnie nie nauczysz - zauważyła. 
Nie powiedziała tego, żeby storpedować sugestię Gaary. Miał oczywiście rację. Skoro chciał, żeby pieczętowała czakrę i nią operowała, ryzykownie byłoby zajmować się tym otwarcie. Ale też nie liczyła, że w krótkim czasie się wiele nauczy. 
- Musisz się nauczyć operować w unikatowy sposób czakrą. Sama. Mogę ci dać tylko instrukcję obsługi. Dziesięć tygodni to może nawet za dużo.
Za dużo. Nie wiedziała, dlaczego, ale dotknęły ją te słowa.
Chociaż nie. Otóż wie, dlaczego.
- Jeśli opanuję instrukcje trzy tygodnie wcześniej, to każesz mi wracać od razu do Konohy?
Zadała to pytanie bez namysłu. Niepotrzebnie. Na dodatek w jej głosie brzmiał wyrzut.
Nie powinna tego robić, mówić bez zastanowienia.
Gaara patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Pewnie zastanawiał się, dlaczego o to zapytała.
- Nie kazałem ci wracać do Konohy - powiedział spokojnym tonem, kontrastującym z tym, jakie wzburzenie wywoływał w niej ten temat. - Powiedziałem żebyś, jeśli chcesz tam wracać, zrobiła to od razu, a nie za trzy tygodnie.
To prawda, tak powiedział. I może powinna pamiętać, że powiedział chcesz, a nie musisz. Właściwie, musiała wrócić do Konohy. Musiała wrócić, bo miała zobowiązania. Ale też nie było tak, że nie chciała. W wiosce Liścia też miała przyjaciół. Z Lee i Nejim łączyło ją więcej niż z Gaarą. Chciała ich zobaczyć. Choć jednocześnie, było jej ciężko się z nim rozstać.
Wtedy myśl o tym, że dla niego to też musiało być trudne - może trudniejsze niż dla niej - została szybko zepchnięta. Myśl o tym, że to ona go zostawia, została zduszona przez złość i straszny żal, kiedy powiedział, że zostając jeszcze trzy tygodnie, tylko by mu przeszkadzała.
Może miał na myśli coś innego, niż jej się wtedy wydawało. Mogłaby go o to teraz zapytać. Pewnie by jej odpowiedział.
Tylko, że to było pięć lat temu. Nie powinno mieć żadnego znaczenia, wpływu na to, co jest teraz.
- To nie jest tak, że miałam wtedy wolny wybór - zauważyła. Czuła potrzebę się usprawiedliwić.
- Wiem. Chcę tylko zwrócić twoją uwagę, że niczego nie mogę ci rozkazać. Nie jestem twoim szefem.
Ach. No, tak. Mówił znowu konkretnie. Może wcale nie było jego zamiarem wywoływać wspomnienia, które wciąż budziły emocje, przynajmniej w niej.
Trudno, by je całkiem ignorowała. Teraz pomyślała o tym, jak zareagowała, kiedy został wybrany. Nie podobała jej się ta decyzja, ale było po fakcie, nie potrzebował zniechęcania, tylko wsparcia. 
Ona nie nadawała się, żeby go w tym wesprzeć. Była zła i zmartwiona, bo wiedziała, że Gaara wcale nie przyjął funkcji Kazekage dlatego, że chciał ją pełnić. Czuł się do tego zobowiązany. Pomyślała wtedy, że chcąc odpokutować winy, pozwala się zamknąć w klatce.
- Nie żałujesz tej decyzji? - Gdy zadała to pytanie zdała sobie sprawę, że jest nieco oderwane od kontekstu. - Żeby zostać kage?
Nie była pewna, czy to nie jest zbyt osobiste pytanie. Wiele osób marzyło o takim wyróżnieniu. Nie tylko Naruto. To był zaszczyt, oznaczał przywileje, a także szansę, żeby coś zmienić. Gaara chwycił się tego ostatniego. I bardzo dużo zmienił. Zastanawiała się, czy to pozwoliło mu zapomnieć, że jest uwiązany. 
- Nie. Teraz już nie żałuję. 
Nie oczekiwała, że udzieli rozbudowanej odpowiedzi. Nigdy tak nie robił. Nigdy dużo nie mówił, a jednak dodał:
- Nie jest to emocjonująca praca, czasem przytłacza. Ale zrozumiałem, że na tym polu też ktoś musi walczyć. Stawka i broń są inne, ale rezultat niemniej ważny.
Tenten nie powstrzymała uśmiechu. Mogła się tego spodziewać. Gaara nie zrobiłby tyle w wiosce - drobnych, a przecież dla jakości życia mieszkańców podstawowych rzeczy - gdyby nie miał z tego satysfakcji. Dzieci w Sunie miały w szkole za darmo owoce, które w Sunie były horrendalnie drogie, tylko dlatego, że chciało mu się o to zawalczyć.
- Wiesz, w wiosce Liścia wiele osób myśli, że rządzisz żelazną ręką, a jounini chodzą na palcach. Dlatego dokonałeś cudu na środku pustyni.
Dopiero po powiedzeniu tego zastanowiła się, czy może go to w jakiś sposób nie obrazi. Nie chodziło o terror. Od czasów wojny powszechnie uważano, że Gaara potrafi skutecznie mówić. Dobrze, że nie przytoczyła żartu o językach splątanych ze strachu. Nie była pewna, czy zrozumiałby ten rodzaj poczucia humoru, który opierał się na kpinach ze skostniałych zasad wyznawanych przez rady rządzące w osadach. Nie tylko w wiosce Piasku.
Jej wątpliwości zostały rozwiane, bo Gaara zareagował z rozbawieniem.
- Dlatego, że trudno znaleźć kontrargument dla groźby śmierci? Nigdy tego nie testowałem. Chociaż stare przyzwyczajenia trudno giną. 
 - Wiem coś o tym. Do każdej kawy dodaję cukier.
Powiedziała to, bo jej wzrok padł na środek stolika, gdzie wedle wszelkich praw - konoszańskich - powinna stać cukiernica. W Sunie trudno było o biały cukier, wszędzie mieli brązowy - ale lepsze to niż nic.
Gaara popatrzył na nią z mieszaniną zdziwienia i dezaprobaty.
- Żartujesz. Jest cynamon.
Tenten potrząsnęła głową. Nie była sunijką. Lubiła słodką kawę.
- Chcę cynamon i cukier.
- To zbrodnia na smaku - ocenił.
Ale przywołał kelnerkę.


Temari miała ulubioną kawiarnię i ulubiony stolik. Tak, jak miała ulubioną torebkę i ulubione buty.
Koniec, kropka.
- Jak to, jest zajęty? Mamy czwartek. 
Przychodziła tu niemal co tydzień. No, ostatnio nie, ale zawsze na wszelki wypadek trzymano jej stolik. Już bez przesady, że nie mają skrawka wolnego miejsca, tutaj, gdzie płaci się dwa razy więcej za kawę, żeby mieć przyjemność patrzenia na kwiaty.
- Daj spokój, Temari. Weźmy inny stolik.
Kankuro powiedział to do niej, ale mrugnął do kelnerki stojącej za ladą. Może uważał. że to miły gest podnoszący dziewczyny na duchu.
- Nie ma mowy - odparła.
Miała do ustalenia z Kankuro ważną rzecz - chciała opracować jakąś strategię. I chciała mieć swój stolik. Jeszcze się nie wyniosła na stałe z tej wioski, żeby ktoś miał prawo zajmować jej miejsce.
- Załatwię to. Idziemy - zarządziła. Kankuro popatrzył na nią jakby chciał polemizować, ale zrezygnował.
Za to kelnerka oponowała.
- Ale…
Temari uciszyła ją spojrzeniem i odwróciła się na pięcie. Dziarsko ruszyła przed siebie, zakładając, że brat się za nią powlecze, jak zwykle flegmatyczny, gdy należało się do kogoś dostosować.
Jednak gdy zobaczyła, kto siedział przy stoliku, odruchowo cofnęła się za ściankę.
Kankuro, wcale nie taki powolny jak się wydawało, niemal na nią wpadł.
- Jednak się boisz? - zapytał sarkastycznie. Chyba był trochę zirytowany.
Temari starała się opanować zaskoczenie. I wyjść z tego z twarzą.
- Nie drażnij mnie, Kankuro. Wystarczy, że Gaara psuje mi szyki.
Udało się jej zbić go z tropu, to dobrze. Przykryła tym własne zmieszanie.
- Co? - zapytał.
- Sam zobacz. Ja kombinuję, z kim lepiej pogadać, żeby przełamać impas, a on z nią tutaj… publicznie… - Urwała, bo nie potrafiła pozbierać myśli. Potrzebowała na to chwili. Nie wiedziała, czy jest w większym stopniu przerażona czy usatysfakcjonowana, że przeczucie jej nie myliło.
Kankuro wybałuszył na nią oczy, po czym wyjrzał za ściankę. W sekundę ogarnął sytuację i popatrzył z powrotem na nią.
- Jestem rozczarowany. Miałaś minę, jakby się co najmniej miziali. 
Temari przymrużyła oczy. Poczuła złość, i sama nie wiedziała, na którego z braci ją powinna skierować. Obaj bywali tak samo bezmyślni.
- Nie wolno mu flirtować publicznie - syknęła. - To nie licuje z jego stanowiskiem. Co on sobie wyobraża?
Kankuro przewrócił oczami, jak zwykle, gdy dopatrywał się przesady w jej zachowaniu. Ale on miał zerowe pojęcie o niuansach życia społecznego. Gaara mógł się wybrać do kawiarni z Asu czy kimkolwiek, z kim pracował. Ale Dziesięć na dziesięć jest z zewnątrz. Co gorsza, z najmniej chętnie widzianego zewnątrz, z Konohy.
Dobrze przynajmniej, że ludzie, którzy go mało znają, ulegają staremu przesądowi, że lepiej unikać kontaktu wzrokowego z Gaarą. Nie będą się przyglądać.
Dla Temari jego mowa ciała była jednoznaczna, ale może to dlatego, że dobrze go znała i wiedziała, jak zachowuje się nie tylko w pracy, ale też towarzysko. 
Kankuro nie byłby sobą, gdyby nie skorzystał z okazji do prawienia jej złośliwości.
- Jesteś po prostu zazdrosna, bo to twój ulubiony lokal, ale nigdy nie miałabyś odwagi zaprosić tu Nary.
Temari ściągnęła usta w wąską kreskę. To nie była kwestia odwagi, tylko zdrowego rozsądku. W wiosce Liścia mogła umawiać się z Shikamaru, gdzie jej się podobało. Tutaj nie pozwoliłaby sobie na najmniejsze podejrzenie, że coś ją z nim łączy. Teraz poniekąd tego żałowała, może atmosfera wokół zaręczyn byłaby nieco mniej negatywna, gdyby nie były dla wszystkich zaskoczeniem.
Z drugiej strony, dawkowanie lekarstwa nie zmieni jego gorzkiego smaku. Wiążąc się z cudzoziemcem, pod wieloma względami obraziła tak zwanych prawdziwych patriotów. W pierwszej kolejności daniem do zrozumienia, że żaden nie był dla niej dość dobry.
- Nie martw się, Temari. Jeśli będzie duży szum, zaproszę piękną dyplomatkę z Ame na kolację ze śniadaniem. Sprawa się rozmyje.
Temari parsknęła ze złością. Jego poczucie humoru czasem doprowadzało ją do szewskiej pasji. W tej chwili rozzłościło ją także to, że nie myliła się w ocenie, że za bardzo interesowała go delegacja z wioski Deszczu.
- Jestem poruszona twoją skłonnością do poświęceń.
Kankuro przyłożył rękę do serca w dramatycznym geście.
- Dla rodziny wszystko.

Gdyby Tenten umówiła się z kimkolwiek innym, na pewno nie wprosiłaby się do niego pod pretekstem oglądania kwiatów.

O ile można było to nazwać wproszeniem się. Właściwie, nie przypominała sobie podjęcia decyzji, samo tak wyszło.
Mieszkanie Gaary jej nie zaskoczyło. Miało typowy układ, typowe meble, z pozoru było uśrednione - urządzone w stylu pragmatycznego minimalizmu, jak wszystko w Sunie. Jednocześnie nosiło piętno indywidualizmu - na ścianach w salonie połączonym z kuchnią było kilka półek, a na nich wypielęgnowane kwiaty. W pokoju, który Gaara nazwał gabinetem, było jeszcze więcej kwiatów - konkretnie kaktusów w różnych stadiach kwitnienia. Tenten z poprzedniej wizyty w Sunagakure wiedziała, że kaktusy występują w wielu różnych odmianach i że wypuszczają kwiaty, w różnych kolorach. Mało kto przejmował się tutaj roślinami, ale Gaara chyba od zawsze miał do nich rękę.
W gabinecie, który miał większe okno niż przyjęto w lokalnym budownictwie i dzięki temu był mocno nasłonecznionym pomieszczeniem, stało też biurko i regał z książkami, a na nim dwa zdjęcia w ramkach.
Pierwsza, wysunięta na półce do przodu fotografia, przedstawiała Gaarę z rodzeństwem. Musiała zostać wykonana niedawno, już po wojnie. Wszyscy byli cywilnie ubrani, a zdjęcie było pozowane, ale zrobione na ulicy, z tyłu widoczny był szyld stoiska z dorayaki. Temari stała uśmiechnięta pośrodku, a bracia patrzyli w obiektyw w sposób niepozostawiający wątpliwości, że zostali do wykonania tego zdjęcia zmuszeni.
Drugie zdjęcie było robione w gabinecie Kazekage, przedstawiało rodzinę Yondaime. Czwarty Cień Wiatru siedział dumnie na urzędowym krześle z wysokim oparciem. Był zwrócony do obiektywu lekko bokiem, co eksponowało profil. Obok stała jego żona, trzymając dłonie na oparciu krzesła. Kankuro i Temari, którzy byli szkrabami ledwo odrosłymi od ziemi, stali wyprostowani i z poważnymi minami u stóp ojca. Dla rocznego chłopca to chyba był wysiłek. Na typowym zdjęciu rodzice trzymaliby na rękach takie malutkie dzieci. Można się było domyślić, że status klanu nie pozwalał na naturalność.
Karura miała na sobie luźną sukienkę. Nie trzeba było specjalnego wyczulenia na szczegóły, by zauważyć, że jest w zaawansowanej ciąży.
Tenten zastanawiała się, od kogo Gaara dostał to zdjęcie, ale jeszcze bardziej interesowało ją, co czuje, patrząc na nie. Czy poprawiało mu nastrój czy odwrotnie.
Może kiedyś o to zapyta. Teraz wydawało jej się to nie na miejscu. 
- Jaką chciałabyś kawę? - To było chyba najczęściej zadawane pytanie w tej wiosce. Odwróciła się do Gaary, być może z zafrapowaną miną, bo dodał: - Herbatę?
- Pomyślę - odparła zdawkowo. Tak naprawdę nie chciała jeszcze opuszczać tego pomieszczenia. Miała już dzisiaj okazję przebywać wśród zieleni, co było naprawdę miłą odmianą po długiej podróży przez pustynię i dwóch dniach w otoczeniu piasku. Jednak w kawiarni trudno było czuć się swobodnie. Tutaj było zupełnie inaczej. Nie opuszczała jej myśl, że Gaara musiał spędzać tu dużo czasu, pielęgnując te wszystkie rośliny. 
Utkwiła ponownie spojrzenie w zdjęciu na półce, tym nowszym.
- Więc… Masz dobre relacje z rodzeństwem?
Nieraz się nad tym zastanawiała. Jak między nimi jest naprawdę. Wiedziała, jak Kankuro mówił o bracie po wojnie, a wcześniej, gdy spotykała się z Gaarą, słyszała jak ciepło wyrażał się o rodzeństwie. Kiedy jednak jeszcze była na delegacji w Sunie widziała, że ich relacje były trudne do określenia i czasami napięte. Troszczyli się o siebie nawzajem, jednocześnie traktując się z rezerwą. Zarówno pięć lat temu, jak i później, widywała wszystkich troje razem wyłącznie w sytuacjach oficjalnych.
Wydawało jej się, że powinni się dogadywać, ale zawsze zastanawiało ją, czy Gaara może liczyć na rodzeństwo. Gdy ostatnio rozmawiała z Kankuro i gdy usłyszała od niego, że Gaara nie angażuje się uczuciowo, chyba właśnie podejrzenie, że bracia nadal nie są w stanie szczerze porozmawiać, najbardziej ją wzburzyło.
Teraz, patrząc na półkę ze zdjęciami, miała ambiwalentne uczucia. Przygnębiała ją myśl, że Temari i Kankuro są jedynymi osobami, z którymi Gaara jest blisko - na tyle, żeby chcieć mieć w najbliższym otoczeniu coś, co zaznacza ich obecność. 
Właściwie, zdjęcia bliskich osób można też mieć w sypialni.
To z jej strony egoistyczne, a jednocześnie nieuczciwe, że z pozoru życzyła mu, żeby nie był samotny, żeby nawiązywał więzi - a jednocześnie czuła nieprzyjemne ukłucie myśląc, że może mieć czyjeś zdjęcie w sypialni.
Gaara stanął tuż obok niej, ramię w ramię, również patrząc na fotografię.
- Nie umiem ocenić, czy są dobre. Są ważne.
Tenten nie zastanawiała się teraz, jak to zinterpretować. W jej głowie kołatało się pytanie, którego nigdy nie zamierzała zadać. Poruszyła się i zwróciła się twarzą do Gaary.
- A ta dziewczyna? Ta, która… - Poczuła się bardzo speszona, kiedy Gaara na nią popatrzył, lekko z góry, bo był od niej kilka centymetrów wyższy. Skupił na niej wzrok, tak jakby nie domyślał się, o czym ona mówi. - Właściwie, jest chyba więcej niż jedna - zakończyła sztywno. 
Nie wiedziała, co powinna powiedzieć w tym momencie, by jakoś to przykryć i by nie wyglądało, że jest wścibska.
Gaara sprawiał wrażenie, jakby analizował i jakby jednocześnie się wahał.  Może powinna odwrócić wzrok, żeby nie odczytał, jak bardzo, i jak negatywnie, ten temat ją interesował. Ale nie zrobiła tego, a po chwili poczuła się tak, jakby jej ciało zdrętwiało i wcale nie chciało jej słuchać. Gaara patrzył na nią tak przenikliwie, że nie potrafiłaby odwrócić od niego oczu.
- Była więcej niż jedna - powiedział. - Czułem pustkę, którą próbowałem wypełnić, lub przynajmniej przykryć czyjąś obecnością. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem - przerwał na sekundę, jakby się zastanawiał, jakich słów użyć, - że istnieje ogromna różnica między brakiem kogokolwiek a brakiem kogoś.
Tenten nie była pewna, czy sprawiły to słowa czy ton, jakim je wypowiedział, ale poczuła ciepło wypełniające klatkę piersiową, co było jednocześnie dziwnie przyjemne i niepokojące. Kiedy rozmawiała z nim w kawiarni wywołał w niej szereg emocji, przez sam fakt, że był tak blisko i że tak bezpośrednio i naturalnie mogła z nim rozmawiać. Czuła się bardzo dziwnie - na pewnym poziomie swobodnie, ale jednak cały czas towarzyszyło jej napięcie, bo miała obawy, że nieprzemyślanym gestem może zrobić z siebie idiotkę.
Jednak jej własne emocje nie mogły jej skompromitować. Nie wtedy, gdy byli sami. Mogłaby się ośmieszyć przed kimś innym, nie przed Gaarą, który znał ją lepiej niż ktokolwiek. Który nawet po tak długim czasie, choć mówił i zachowywał się nieco inaczej, inaczej się poruszał i miał inne gesty - choć trochę się zmienił - to wydawał jej się tak samo bliski.
Byli kiedyś w jednej drużynie i wypełniali różne misje. Popełniała błędy, czasami źle oceniała sytuację. Wiele razy towarzyszyła jej niepewność, i nauczyła się ją akceptować. Akceptowała nawet strach. Żadnych emocji nie wstydziła się przed Gaarą. 
Nie miała powodu wypierać się ich teraz.
- Ja też - zdała sobie sprawę, że mówi nienaturalnie cicho, pewnie dlatego, że było to coś, do czego sama przed sobą niechętnie się przyznawała - przez cały ten czas bardzo za tobą tęskniłam.
Poczuła lekkie zaskoczenie, i jednocześnie przyjemne mrowienie, gdy Gaara dotknął jej dłoni i wplótł w nie palce. Zbliżyła się do niego. Przez ułamek sekundy myślała, że Gaara pocałuje ją w usta. On jednak złożył pocałunek na jej czole. Przymknęła oczy i przylgnęła do niego, a on ją objął. 
- Tenten. - Oddech Gaary połaskotał jej ucho. - Poprosiłem twoją matkę, żeby zgodziła się na tę delegację.
Miała wrażenie, jakby coś zimnego ścisnęło jej żołądek, co było tym bardziej nieprzyjemne, że kontrastowało z ciepłem, które czuła całym ciałem. Nigdy nie spodziewałaby się czegoś takiego usłyszeć - nigdy nie spodziewałaby się, że Gaara pozna jej matkę, za którą raczej nie przepadał i która go nie znosiła, chociaż nigdy w życiu go nie widziała.
Mimo zaskoczenia, nie cofnęła się. 
Przekonanie, że usłyszy coś jeszcze bardziej nieprzyjemnego sprawiło, że bardziej się w niego wtuliła.
- I zgodziła się? - W tych słowach nie wybrzmiało zdziwienie, bo jej głos był przytłumiony, gdy wciskała twarz w kaftan Gaary.
- Tak. - Jego głos brzmał łagodnie, a jednak dało się w nim wyczuć napięcie. - Pod warunkiem, że wrócisz w ustalonym terminie.
Znając Lin-Lin, pewnie zażądała jakiejś rękojmi. A więc mimo tego, co mówił wcześniej, zamierzał ją odesłać. Powinna się o to wściec. W każdych innych okolicznościach by się wściekła. Ale nie mogła się przytulać i wściekać jednocześnie. 
Wtuliła twarz w szyję Gaary, chłonąc zapach jego skóry. Zapach piasku.
Nie była zła. Mimo wszystko, warto było przedzierać się przez pustynię w tę i z powrotem dla tej jednej chwili.

4 komentarze:

  1. Ależ się cieszę, że zrobiłam sobie przerwę i przyszłam tutaj! Planowałam przeczytać rozdział jutro, ale właśnie zaparzyłam herbatę, opatrzyłam nadgarstek (po raz pierwszy zdarzyło mi się nadwyrężyć nadgarstek od robienia notatek xD), usiadłam przed laptopem i doszłam do wniosku, że zacznę rzygać, jeśli znowu kilka godzin będę siedzieć nad jakimiś grubymi tomiszczami. Nie wyobrażasz sobie, jak dobrze wpłynęła na mnie lektura tego opowiadania. Może nawet porzucę myśl o samobójstwie przez zrzucenie sobie na głowę kilku nudnych książek... A teraz o rozdziale!

    Chyba pisałam już, że (co z bólem serca przyznaję) to ff wygrywa z Opowieściami? Nawet jeśli tak, muszę napisać to raz jeszcze. Czytam, śledzę historię i za każdym razem jest mi za mało. Chciałabym więcej, dokładniej, a najlepiej na dokładkę tysiąc wątków pobocznych z tymi bohaterami.

    Tenten na razie, podobnie jak Sunami, w najmniejszym stopniu mi nie przeszkadza. Z pewną dozą ostrożności, ale jednak, kibicuję jej i nie odrzucam jak większości bohaterek. Podoba mi się jej sposób myślenia, jej reakcje są naturalne i zrozumiałe, a przez to bez trudu wczuwam się w nią. Lubię za jej plecami śledzić wydarzenia. Mam wrażenie, że to jedna z najlepiej wykreowanych bohaterek opowiadań, o jakich czytałam. Zdarzyły się ze dwa zgrzyty, ale na tyle małe (albo nieistotne), że nie psuje to mojej radości z lektury.

    O Gaarze napisałam już bardzo dużo w komentarzach, ale nadal zachwycam się nim. Jest inny niż kanoniczny i inny niż ten z Opowieści. Wyważony - bez zbytniego dystansu od świata, ale też nie przesadnie ekspresyjny. A te smaczki z retrospekcji (których mi brakuje!) tylko nakręcają moją wyobraźnie, ile musiało się zmienić, żeby doszedł do takiego punktu w swoim rozwoju.

    Te dwie postaci, moim zdaniem, są w stanie pociągnąć sceny osobno, ale kiedy są razem... naprawdę, nie mogłam przestać czytać. Cieszę się, że ich przeszłość jest widoczna w każdej scenie z teraźniejszości, w każdej wypowiedzi, w każdym geście. Trudno mi nie zgodzić się z ostatnią myślą Tenten.

    Bardzo też podobały mi się wtrącenia o zdjęciach. Aż chciałoby się poczytać, co Gaara o nich sądzi. A może Tenten odważy się o to zapytać?

    Krótki przerywnik z Kankuro i Temari dodał dodatkowego smaczku. Zwłaszcza ta myśl Temari o przesądzie sunijczyków. Cieszę się, że takie małe, niby nic nieznaczące, ale jednak dużo dodające, wtrącenia postanowiłaś umieścić w tekście.

    Wyczekuję kolejnej soboty! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety los zły i okrutny nie pozwalał mi w ostatnim czasie cieszyć się czytaniem, ponieważ obowiązki wzywały. I widzę to powiadomienie, że nowy rozdział jest, a serce krwawi bo nie ma jak czytać!
    Aż na szczęście do dziś:D Dorwałam chwilę wolnego czasu i laptopa w spracowane łapki i od razu siadam do czytania.
    Czytam, czytam, a świat wokół mnie się rozmywa... Nie wiem jak to robisz, ale z każdym jednym rozdziałem historię czyta się coraz łatwiej, coraz płynniej, każda kolejna scena wciąga dwa razy bardziej niż poprzednia. Na tym etapie nie widzę już słów i dialogów - widzę oczyma wyobraźni prawdziwe wydarzenia i mimikę twarzy bohaterów. Coś wspaniałego ^^
    Podoba mi się bardzo to, jak zwracasz uwagę na szczegóły. Takie smaczki jak kontemplacja nad wyborem kawy, rodzaje wina, czy same przyprawy, to wszystko nadaje takiego swoistego klimatu i realizmu i wprost uwielbiam się nad tym zachwycać<3

    Oczywiście moje serce w tej nocie skradł Gaara <3 On chyba w każdym wydaniu jest dla mnie niemalże idealny, a jednak w Twoim jest w pewien sposób wyjątkowy. Tak bardzo podoba mi się tutaj jego kreacja... Uwielbiam to, że nie waha się okazać bliskości TenTen. Niby tylko delikatny pocałunek, niby tylko objęcie, ale uczucia się z tego wylewają tak, że sama czuję się poruszona. Kibicuję im niezmiernie i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości czeka nas więcej tej słodyczy <3

    Uwielbiam też reakcję TenTen. Miałam takie skojarzenie podczas sceny w kawiarni, jakby nastolatka była na randce ze swoim obiektem westchnień - starszym, bardziej doświadczonym i nieco nieosiągalnym. Jej myśli i zachowania były wyjątkowo realistyczne i urocze, co zaś odbijało się szerokim uśmiechem na mojej twarzy:D

    Wtrącenie Temari i Kankuro było świetne. Zupełnie jakby z ukrycia obserwowali rozmowę Gaary z Dziesiątką, niczym szpiedzy na tajnej misji:D

    Czekam niecierpliwie na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejejej! Sama nie wiem czy jestem bardziej zachwycona scenką z kawiarni czy może z domu Gaary? Jedno jest pewne, brakowało mi takich scen <3 Może kolejna będzie z poranka :DDD

    Alba

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział musiałam przeczytać trzy razy żeby się oswoić że zmiana Gaary!! Na plus oczywiście jaki on "bezpośredni". Rozkręca się super, ciekawi mnie co dalej wymyślą te wszystkie zazdrosne baby (kapłanki, Matsuri i temari 😁)

    OdpowiedzUsuń