1 mar 2020

Rozdział 25. Krew i wino


Asu musiała niechętnie przyznać sama przed sobą, że straciła kontrolę nad sytuacją.
Jej zamiarem było przebić się przez tę fasadę niedostępności Tenten i troszeczkę rozwiązać jej język. Każda dziewczyna jest po winie łatwiejsza. Ale nie było pożądane doprowadzić kunoichi do stanu upojenia.
Istniały powody, dla których ostrożnie spożywano alkohol przed zachodem słońca, ale Tenten widocznie ich nie znała albo w ogóle o to nie dbała. Butelkę chateau wypiła w krótkim czasie praktycznie sama. I pewnie nie czuła jej działania, ale wkrótce je odczuje.
- Idę do domu - powiedziała nagle.
Asu poczuła się jednocześnie mile i niemile zaskoczona. Obawiała się, że kunoichi mogłaby zamówić coś więcej, zanim procenty na dobre rozgoszczą się w jej krwiobiegu. Decyzja, żeby na tym winie skończyć, była po jej myśli. Ale natychmiast dostrzegła pewien problem.
- A nie jesteś dzisiaj umówiona z Gaarą?
Przyjmowała to za pewnik i właśnie dlatego nie powinna była wprowadzać swojego planu zagadania Tenten tak wcześnie. Ale trudno było ją wyhaczyć, więc niewiele myśląc skorzystała z okazji.
Nie chciałaby jednak znaleźć się w pobliżu, kiedy Gaara zorientuje się, że poszła z jego kunoichi w tango, i to przed wieczorem. Miał dość konserwatywny stosunek do alkoholu. Zresztą, trudno mu się dziwić. Nawet Kankuro nie był na tyle lekkomyślny, by upijać się publicznie.
Tenten wstała od stolika, oparła dłonie o blat i popatrzyła na nią - odrobinę za długo, by pozostawić wątpliwości, czy wino znalazło już drogę do jej głowy.
- Wyobraź sobie, że nie. - Może trochę odpłynęła, ale mówiła bardzo wyraźnie. Asu pomyślała, że nie ma powodów do paniki. Półtorej butelki wina to nie tak dużo, a Tenten alkohol w dużych ilościach nie był tak obcy, jakby się mogło wydawać. Asu doskonale o tym wiedziała, gdyż swego czasu wysondowała jej koleżankę, specjalistkę od zielarstwa. Dobre rozeznanie to połowa sukcesu. - Z Gaarą łączy mnie relacja wyłącznie zawodowa. Jedyne, co wibruje w powietrzu, to czakra. - Mówiąc to, z nieznanych powodów wyciągnęła rękę i przypatrzyła się wewnętrznej stronie swojej dłoni.
Fajnie by było, gdyby mówiła trochę ciszej. Asu rozejrzała się nerwowo dookoła. Jeśli Tenten zrobi z siebie widowisko to jutro będzie o tym mówić cała wioska, a ona, zupełnie niewinna, się z tego nijak nie wytłumaczy. 
- Nie wątpię w to - powiedziała ugodowo. - Odprowadzę cię do domu, co?
Przekonana co do słuszności tego pomysłu, przeszła dookoła stolika i chciała wziąć kunoichi pod rękę, ale ona jej się wyślizgnęła i wykonała wahadłowy ruch dłonią z wyciągniętym palcem. W Konoha to może był gest ostrzegawczy. Tutaj też, ale o dość wyspecjalizowanym znaczeniu. W lokalnym slangu znaczył tyle, co nie pójdę z tobą do łóżka.
- Nie jesteśmy koleżankami. Idę sama. 
Asu po krótkim namyśle odsunęła się i pozwoliła jej przejść. Pomyślała, że może tego pożałować, jeśli Tenten po drodze zmieni zdanie albo wda się w jakąś awanturę. Jednak wolała nie być z nią widziana, bo ktoś mógł to łatwo przekuć w dobrze sprzedającą się plotkę.
Tenten ruszyła do drzwi, trzymając się prosto. No, i bardzo dobrze. Asu mogła teraz jedynie liczyć, że nie przeceniła doświadczenia kunoichi w kwestii absorbowania alkoholu. 
Do stolika podeszła Hiru, która pracowała tu jako kelnerka.
- Mamy dzisiaj duży ruch przed wieczorem - powiedziała mimochodem, sprawnym ruchem zbierając na tacę szklanki. Miała wyjątkowo ładne dłonie i smukłe palce. Asu nie mogła nie pomyśleć o tym, co dziewczyna potrafiła nimi zrobić. - Niedawno była tu twoja koleżanka.
- Moja koleżanka? - Asu zupełnie nie wiedziała, kogo dziewczyna ma na myśli. Może miał to być przytyk. Hiru doskonale wiedziała, że ona nie ma koleżanek. Tylko byłe bliskie przyjaciółki. I jedną aktualną. - Rei?
Hiru przewróciła oczami. Nawet nie było dziwne, że wspomnienie tego imienia ją zirytowało.
- Sądzisz, że otworzyliśmy podwoje dla wszystkich kapłanek jak leci? Była tu Naomi. Z siostrą - dodała gwoli wyjaśnienia.
- Z siostrą. I co, skończyło się awanturą?
Hiru potrząsnęła głową.
- Skąd. Są w świetnej komitywie. Zresztą, widać komu to wychodzi na dobre. Narin wreszcie wie, jak się uczesać i umalować.
Asu powstrzymała się przed komentarzem. Narin była, jak to się mówi, urodzoną wojowniczką, co znaczyło, że najchętniej nie wychodziłaby z koszar. Jeśli przyszła tutaj umalowana, to znaczy, że siostra wzięła ją na warsztat.
Pytanie tylko, z jaką intencją. 
Ich dogadanie się, akurat teraz, było zbyt podejrzane, by uznać to za przypadek. W końcu Naomi postrzegała siostrę głównie przez pryzmat tej, dzięki której została wybrana na służkę bogini i jednocześnie wyrzucona poza nawias rodu. 
Najbardziej liczące się klany w Sunagakure chciały zapewnić sobie przychylność bogini i oddawały jej co najmniej jedną dziewczynę na pokolenie. Często więcej, bo co komu z wielu córek. Ale jedyne córki ceniło się bardzo wysoko, szczególnie wśród dwunastu szlachetnych rodów. Naomi miała głęboki uraz na punkcie tego, że nie urodziła się jedynaczką.
Chyba każdy widział, że była zafiksowana na punkcie swojej niepotrzebnie urodzonej siostry. Zresztą to nie jedyna jej obsesja.
Dobrze przynajmniej, że siostrzyczki spotykają się tam, gdzie nietrudno o informatorów. Niewiele było miejsc, w których Asu nie miała znajomych.
- Dziękuję za cynk, skarbie. Odwdzięczę się - zadeklarowała.
Hiru podeszła do niej na tyle blisko, by nachylić się do jej ucha.
- Nie piszę się na trójkąt. Wpadnij, jak już znudzisz się twoją neurotyczną brunetką.
Asu nie to miała na myśli, ale nie zamierzała tłumaczyć, że neurotyczna brunetka jest na poważnie.
- Jasne. 

Tenten, wychodząc z winiarni, zdawała sobie już sprawę, że alkohol uderzył jej do głowy.
Tylko raz w życiu upiła się tak, żeby z trudem utrzymywać równowagę. Tym razem nawet nie było o tym mowy. Wypiła tylko wino. Nie powinno tak silnie zadziałać.
Gdy wyszła na zewnątrz i słońce przygrzało jej w twarz, zdała sobie sprawę, dlaczego źle oszacowała swoją odporność na alkohol. Po prostu nie powinno się w krótkim czasie tak dużo pić, nawet wina, kiedy wokół jest nieznośny skwar. 
Dlaczego potrafiła ocenić, że jest pijana? Bo gdy wyszła z tego lokalu i popatrzyła na otaczające ją uliczki z piasku, jej pierwszą myślą było wygarnięcie Gaarze, co o nim myśli.
O tym, że tak na nią patrzy, tak do niej mówi, że okazuje jej więcej niż powierzchowne zainteresowanie, ale wycofuje się, gdy ona chce go dotknąć.
Nie masz już Shukaku, kolego. Potrzebujesz lepszego usprawiedliwienia, niż to, że boi się mnie twoje zwierzątko.
Dokładnie to powinna mu powiedzieć.
I oczywiście, że nic nie powie, bo nawet pijana nie powinna zapominać o godności.
Pomyślała o swojej godności, jak tylko zobaczyła karmazynowy płaszcz Gaary i poczuła szarpnięcie w klatce piersiowej.
 To niebezpieczne, że zaczyna reagować na jego widok tak samo, jak kiedyś.
Był przy tej samej uliczce co zwykle, obok kawiarni, gdzie codziennie się spotykali. Chociaż dzisiaj nie byli umówieni.
Właściwie, wczoraj i przedwczoraj też nie byli umówieni. Ale dzisiaj byli nie umówieni. To przecież zasadnicza różnica.
Podeszła do niego tylko po to, żeby mu tę różnicę wyjaśnić.
- Ty - powiedziała kierując na niego palec wskazujący i zatrzymując się w sam czas, zanim go dotknęła. Cofnęła się o krok: - Chyba nie myślisz, że będziemy razem dzisiaj pić. Mam potąd kawy - przesunęła poziomo palcem na wysokości swojego nosa. Uznała, że to mało efektowne i powtórzyła ruch ponad czołem. - Potąd. A ciebie to mam… - zastanowiła się, patrząc na swoją dłoń, a potem na Gaarę - Zabrakło mi skali.
Jej zdaniem, Gaara powinien być zszokowany, ale patrzył na nią ze stoickim spokojem.
- Rozumiem.
- Nic nie rozumiesz.
- Wyjaśnisz mi w środku. Dostaniesz udaru w słońcu.
Tenten spojrzała na drzwi kawiarni. Chciała udzielić jakiejś błyskotliwej odpowiedzi, ale nic nie przyszło jej do głowy.
- Jestem pijana - oceniła. 
Miała wrażenie, że Gaara stłumił uśmiech. Jego rozbawienie uznała za wysoce niewłaściwie, a nawet bezczelne. 
- Dziękuję, że mnie poinformowałaś. Trudno zauważyć.
Prychnęła z wściekłością. Nie była już pewna, czy dobrze zrobiła, że mu kiedyś wytłumaczyła, czym jest ironia.
- Więc chyba nie będziesz się pokazywać w mieście z pijaną dziewczyną? Na twoim stanowisku to wstyd jak… Stąd do Liścia. - Roztoczyła dookoła siebie ręką i zahaczyła o połę jego płaszcza.
Dotknęła jedynie karmazynowego materiału. Poczuła, jak zatrzepotało jej serce. Cofnęła pospiesznie rękę.
- Czy zawsze tak robisz, gdy się upijesz?
- Jak? - spytała podejrzliwie, ściskając dłoń w pięść i przyciskając ją do brzucha, aby przypadkiem nie wymknęła się spod kontroli.
- Gestykulujesz. Normalnie do wyrażenia myśli wystarcza ci język.
Przygryzła wargi.
- Nie bądź złośliwy, dobrze? Idę do domu. To znaczy, do wynajętej kwatery.
- Odprowadzę cię.
No, oczywiście. W wiosce Liścia też ją koniecznie chciał odprowadzić. Z tą różnicą, że wtedy wcale nie była pijana.
- Czy w tych twoich książkach od sawo… od dobrego wychowania - zastosowała szybki wybieg, zauważając, że po winie ma nie dość giętki język - jest napisane, że dziewczyny trzeba eskortować? Sama trafię. - Rozejrzała się. - Wszystkie uliczki tutaj są takie same. Po winie nie zaczną się nagle różnić - zakończyła, zdając sobie sprawę, że trudno doszukać się logiki w tym zdaniu.
- Tenten. - Gaara zbliżył się do niej i nachylił się do jej ucha. - Jeśli będziesz niegrzeczna, to cię zaniosę. To nie będzie dla mnie wstyd.

Tenten nie odzywała się przez całą drogę do kwatery. Zwykle, kiedy ją odprowadzał, usta jej się prawie nie zamykały. Gaara nie uważał, by była przesadnie gadatliwa, ale zawsze tak miała - kiedy się denerwowała, mówiła niemal bez przerwy.
Teraz uparcie milczała, ponieważ była rozgniewana.
Od rana była na niego zła, chociaż nie było jego zamiarem rozgniewać ją lub dotknąć. Wygląda na to, że nie musi nic robić, żeby niechcący zranić jej uczucia. Miał w tym wieloletnie doświadczenie.
To było przyjemnie zaskakujące, jak mało się zmieniła. Wcześniej spodziewał się, że będzie zupełnie inna. Może dlatego, że te kilka razy gdy ją widział po wojnie, sprawiała wrażenie przybitej lub rozzłoszczonej. W wiosce Liścia przekonał się, że wbrew temu, co mu się przez chwilę wydawało, nic się nie ułożyło i nie była szczęśliwa.
Teraz zaczął myśleć, że może się pomylił w ocenie. Uśmiechała się, dużo i szczerze, tak jak dawniej. Może on wcześniej sobie wmówił, że stała się przygnębiona i zamknięta w sobie - może chciał ją taką widzieć, bo to mu dawało usprawiedliwienie, żeby uciec się do podstępu i sprowadzić ją do Suny.
Wymyślił szkolenie, żeby dać jej coś trwałego i naprawić skrzywioną rzeczywistość, w której czegoś jej brakowało. Wydawało się to obiektywnie usprawiedliwione. Miał konkretny plan, opracował dobre techniki i wydawało mu się, że to uczciwa propozycja. Odsuwał od siebie myśl, że wszystko to tylko pretekst, żeby trochę z nią pobyć i na nią popatrzeć.
Ale teraz, kiedy wiedział. że nie jest przez nią znienawidzony, ani nie jest jej obojętny, kiedy przyznała, że tęskniła za tym, co kiedyś mieli - nieustannie zastanawiał się, jak ją zatrzymać. Jak sprawić, żeby chciała tu jeszcze wrócić i może nawet dłużej zostać.
Ale przecież ludzie nie podejmują takich decyzji pod wpływem emocji. Nawet Tenten, najbardziej emocjonalna i szczera osoba jaką znał, nie podejmuje decyzji tylko na bazie emocji.
Obiektywnie w Sunagakure nie ma nic pociągającego - nic, co sprawiłoby, że chciałby wracać tu ktoś, kto się w tej wiosce nie urodził. Dlatego teraz potrzebował tego, czego zawsze się bał - żeby Tenten zauważyła, jak wiele mogłaby zrobić i zapragnęła większej siły. Nie szeregu dobrych technik, ale panowania nad elementem wiatru w stopniu, którego tylko w Sunie może się nauczyć.
Potrzebował, żeby zapragnęła tego samego, czego chciała kilka lat temu i co ich zawsze dzieliło - chciała być silna, podczas gdy jemu zależało, by była bezpieczna. To się wykluczało, zwłaszcza na wojnie.
Teraz uporczywie odsuwał od siebie myśli, że pokój nie jest dany raz na zawsze. Wolał skoncentrować się na odkryciu, w czym Suna może być lepsza od Liścia i Chmury. Chociaż pewnie naiwnym było sądzić, że Tenten rozglądając się, dostrzeże tu coś więcej niż kamienie i piasek.
- Kto rozmnożył te schody?! - zapytała z frustracją i zmierzyła go spojrzeniem, jakby on zbudował tę wioskę od fundamentów po dach.
Spróbował krytycznym okiem ocenić kamienne stopnie prowadzące na werandę przy budynku z kwaterami dla gości. Kiedy wznoszono tę dzielnicę, z myślą o dyplomatach z zagranicy, starano się nadać budowlom atrakcyjniejszy wygląd niż wszystkiemu wokół. Kręte, wąskie schody wpisywały się w tę koncepcję. 
Nie miał z tym nic wspólnego, ale oskarżycielskie spojrzenie Tenten padło oczywiście na niego.
- Wczoraj było ich tyle samo - zauważył. - Potrzebujesz pomocy?
Tenten ostrzegawczo pomachała mu przed oczami dłonią z wyciągniętym palcem  wskazującym.
- Nie potrzebuję. Jestem kunoichi i umiem chodzić z zamkniętymi oczami po linie - oświadczyła. Przez chwilę patrzyła na niego, jakby się wahała. - Dziękuję za to, że mnie odprowadziłeś. Teraz sobie pójdziesz?
Gaara założył na siebie ręce.
- Zaczekam, aż będziesz na górze.
Tenten zmroziła go spojrzeniem, ale nic nie powiedziała. Biorąc pod uwagę zdeterminowany wyraz jej oczu, nie zdziwił się, że dotarła na szczyt schodów bardzo szybko i ledwie dotykając poręczy. Posłała mu z góry triumfalne spojrzenie, zanim sięgnęła do torebki przywiązanej do paska stroju treningowego. 
- Do diabła! Gdzie są moje klucze?

Asu delikatnie zapukała do drzwi i weszła do gabinetu.
Gaara na jej widok wstał. Próbowała ocenić, czy jest na nią zły, ale miał nieprzenikniony wyraz twarzy.
Miała nadzieję, że Tenten się nie poskarżyła. To nie byłoby w jej stylu, ale każdy ma jakieś granice wytrzymałości.
Starała się nie przegiąć. Jednak, nie było też powodu jej oszczędzać. W Sunagakure trzeba mieć twardą dupę, ot co. Tym bardziej, jak się ma cokolwiek do czynienia z polityką i dyplomacją.
Jeśli Tenten tu zostanie, to będzie musiała się uodpornić i sama się obronić, zamiast płakać nad każdą ukrytą pod pozorami neutralnego stwierdzenia zniewagą. Jeśli tutaj zostanie, przekona się, że pochodzenie z Konohy nie jest tym, co świadczy przeciw niej najgorzej.
Asu uznała, że lepiej dawkować informacje. W końcu jednak kunoichi i tak się dowie, że Sunagakure to nie wioska Liścia i tutaj to dla niej o wiele gorzej, iż tak naprawdę znikąd nie jest. Przed Gaarą ludzie mają respekt i pewną dozę lęku, ale jeśli Tenten dalej będzie sprawiać wrażenie takiej uroczej dziewczyny bez umiejętności odpłacenia z nawiązką, ktoś bardzo szybko wyciągnie jej mamę - cywila. Pustą genealogię. I nie-wiadomo-jakiego-tatusia. W zestawieniu z faktem, że Gaara ma w tej osadzie najcenniejszą krew, a dla radnych jest priorytetowym tematem, z czym ją połączyć.
Nikt jej jeszcze nie spróbował tego brutalnie uświadomić, bo nikt z nich nie wie, jak Gaara zareaguje kiedy się dowie, czego się od niego oczekuje, chociaż nie ma tego w umowie.
Asu sądziła, że wie. Ale i tak nie uważała za pożądaną sytuację, w której Gaara oprócz nieustannego użerania się ze starszyzną i jouninami, nie wspominając o lordach, będzie musiał jeszcze bronić dziewczyny. Może mógłby to robić skutecznie. Ale kto wtedy wesprze i ochroni jego?
Bezwzględnie, z Tenten trzeba zrobić kogoś, kto zna swoją wartość, bo tylko wtedy ją zaczną szanować. Przyda jej się to nawet, jeśli tu nie zostanie.
Asu miała nadzieję, że jednak zostanie, tylko najpierw trzeba jakoś ruszyć tę patową sytuację.
Nie wiedziała już, co powinna zrobić, żeby w głowie Tenten powstała myśl, by postawić sprawę jasno. Gaara chyba nawet nie pomyślał, że kunoichi nie przyjechała tutaj, bo skusiła ją propozycja treningu. Nadal tkwił w tym swoim, być może nieuleczalnym, przekonaniu, że na wszystko sobie musi zasłużyć i że on sam w sobie nie wystarczy. 
Tenten w ogóle nie myślała, była pozbawiona kobiecej intuicji, a także, najwyraźniej, wzroku. 
Asu była przekonana, że urocza kunoichi, gdyby dobrze to rozegrała, mogłaby dostać od Gaary wszystko. Główny problem polegał na tym, że zanim ci dwoje między sobą ustalą, czym jest oczekiwane wszystko, Tenten zbrzydnie Sunagakure i tutejsze układy. Zostanie stłamszona, zanim sama przed sobą przyzna, czego tak naprawdę chciałaby od Gaary. A drugie tyle czasu upłynie, zanim Gaara się zorientuje, czego ona chce. Asu nie znała szczegółów, jak to kiedyś między nimi było, ale mogłaby postawić sporo złota na to, że tak się właśnie skończyło. Żadne z nich nie odważyło się sprecyzować oczekiwań. 
Gdyby nie jej dobre serce, nic by jej to nie obchodziło. A tak, obchodziło ją. I ta nieporadność Tenten doprowadzała ją do szewskiej pasji. 
Kłopot w tym, że Asu nie mogła wprost powiedzieć tego, co uważa. Gdyby Tenten wiedziała, że związek z nią może kosztować Gaarę stanowisko, zapewne by stchórzyła. Z kolei z Gaarą największy problem był taki, że nie przyjmował cudzych rad i cudzych zaleceń. Jedynym, co mogło go rozdrażnić bardziej niż próba decydowania za niego, było podejrzenie, że został zmanipulowany.
Tenten może go albo postawić pod ścianą albo zmanipulować. Obie opcje są obarczone ryzykiem, ale ta pierwsza - znacznie mniejszym. Takim do przyjęcia.
Asu sama nigdy nie miała odwagi całkiem wprost rozmawiać z Gaarą i chyba nawet wtedy, gdy mieli o wiele lepsze układy, niczego by mu nie zasugerowała. Ale nie musiała ryzykować, nie ona chciała się z nim związać. 
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
- Niech zgadnę. Obywatelski donosik? - zapytała.
- Coś w tym rodzaju.
- A kto na mnie doniósł?
Gaara wyszedł zza biurka. Z założonymi rękami mierzył ją wzrokiem.
Chociaż mężczyźni jej się nie podobali i chociaż Gaara w tym sensie jej się nie podobał, to jednak w takich momentach, gdy obserwował i oceniał, wydawał jej się wyjątkowo seksowny. Patrząc na niego myślała, że niewiele dzieli opanowanie od furii.
- Pozwól, że ja będę zadawać pytania.
Była ciekawa, czy ktoś kiedyś mu nie pozwolił, i z jakim efektem, ale dzisiaj nie zamierzała tego testować. Na pewno nie pracował do tak późna, a jednak przyszedł do biura i tutaj ją wezwał - pewnie dlatego, że w gabinecie Kazekage nie sposób nie traktować go jak autorytet, nawet gdy zamiast urzędowej szaty ma na sobie cywilną koszulę.
Skinęła tylko głową na znak, że słucha.
- Podobno upiłaś się w winiarni. To prawda?
Asu zastanowiła się. Przecież się nie upiła. Nie była pijana. Ale to chyba nie był czas na ustalanie definicji.
- Wypiłam trochę wina w winiarni, to prawda - odpowiedziała, uśmiechając się najbardziej niewinnie, jak potrafiła.
Nie doczekała się żadnej reakcji, jakby Gaara spodziewał się wymijającej odpowiedzi albo jakby go ona nie interesowała.
- Świadomie upiłaś Tenten?
Teraz musiała w większym stopniu udawać, że się zastanawia, niż rzeczywiście to zrobić. Nie odpowiedziała natychmiast, żeby nie wyglądało nieszczerze.
Przy alkoholu łatwiej nakłonić kogoś do zwierzeń. Na szczęście Tenten nie trzeba było przekonywać do wina. Jakby trzeba było, to by coś wykombinowała, ale prędzej zje własny lakier do paznokci niż się do tego przyzna. 
- Kupiłam butelkę, ale ona poprzednią, i wypiłyśmy na pół, więc… - Z tą połową nie była szczera, ale wolała zręcznie wybrnąć z faktów, które by ją mogły pogrążyć. - Nie, żebym się usprawiedliwiała, ale ja jej nie upiłam. Mogę znaleźć świadków na to, kto dolewał alkohol.
Sądziła, że to przekonująca odpowiedź, ale nie doczekała się żadnej reakcji. Gaara dalej lustrował ją wzrokiem, aż wzbudziło to jej niepokój. 
- Nie o to pytam.
- A o co? - spytała, co było nieprzemyślane i obcesowe. Dopiero wtedy odpowiednie mechanizmy w jej mózgu zatrybiły. - No, chyba sobie żartujesz.
Że niby ją chciała uwieść?
- Przysięgam, po prostu lubię czerwone wino. - To akurat była najświętsza prawda.
Miała wrażenie, jakby ta odpowiedź go zniecierpliwiła. 
- Czerwone czy białe, uważaj z kim, Asu. Przekaz jest jasny?
Och, był jasny, zwłaszcza ten akcent w środku. Asu skinęła głową i na wszelki wypadek spuściła oczy, żeby nie wyszło, że jest zbyt pewna siebie.
- Jasny jak twarz przenajświętszej bogini Słońca. 
Stała tak przez chwilę, oczekując, że Gaara pozwoli jej odejść, ale się nie odezwał, stawiając ją w nieco niekomfortowej sytuacji. Właściwie nie musiała pytać, nie była jego podwładną. Podniosła wzrok, żeby ocenić, czy ma czekać na reprymendę.
- Jest jeszcze jedna rzecz. Nie bierz tego do siebie. Nie dotykaj jej nawet palcem.
Asu przymrużyła oczy i popatrzyła na Gaarę podejrzliwie. Choć spodziewała się, że jego spokojne zachowanie mogło być jedynie fasadą dla złości, nie znalazła na to żadnego potwierdzenia. 
Trudno było się nie denerwować rozmawiając z Gaarą, bo był opanowany do irytującego poziomu i po braku reakcji można było sądzić, że wszystko jest mu obojętne. Naraziła mu się kilka razy i nigdy od razu nie wiedziała, czy to, co zrobiła, choć w najmniejszym stopniu go obeszło. 
Ale dzisiaj, mimo że wezwał ją na dywanik, patrzył na nią życzliwie, co się nie zdarzało odkąd wyciągnęła Daruiego w charakterze motywatora. Bezmyślnie, bo powinna była wiedzieć, że zazdrość jako impuls do działania się nie sprawdzi.
Może nawet upicie Tenten nie było głupim pomysłem, skoro Gaara jest w dobrym humorze, jakby spotkało go coś miłego.
Przyszła tutaj przestraszona, ale teraz nabrała pewności siebie, skoro nie był dla niej, jak to miało miejsce od dłuższego już czasu, chłodno uprzejmy.
- Dopiszę to sobie do listy życiowych osiągnięć. Piąty Kazekage jest przeze mnie zazdrosny. Wiesz, jakby to nie była twoja dziewczyna to może bym ją…
- Nie nadużywaj mojej cierpliwości.
- Ewentualnie upiła. Tylko to miałam na myśli.

Wioska Piasku, 5 miesięcy wcześniej

Wszystkie kapłanki dostały popołudniu wolne.
Niemal wszystkie świętowały i dostały pozwolenie na to, żeby się upić - oczywiście w prywatnych pokojach, w których trwała niejedna impreza.
Asu, jak tylko otrzymała informację o podpisaniu przez Radę oficjalnego odstąpienia Sunagakure od wspólnoty religijnej prowadzonej przez ojca, przyznała dziewczynom wolne, ale nie miała ochoty się do nich przyłączyć, chociaż ją zaprosiły.
Trochę pochodziła po świątyni, wyczyściła kolejny raz te same powierzchnie. Gdy zaszło słońce, poszła usiąść w ogrodzie, popatrzeć na krzewy bonsai.
Gaara nadszedł od strony wioski. Nigdy nie przychodził do kaplicy, więc zaskoczeniem było zobaczyć go w ogrodzie. Teraz zbliżał się nietypowo jak na niego wolno, jakby chciał dać jej wybór, czy w ogóle chce z nim gadać.
Tak naprawdę, był jedyną osobą, na której towarzystwo miała dzisiaj ochotę. Nie chciała rozmawiać z córkami Słońca, które akurat dzisiaj zachowywały się, jakby ją uwielbiały. Które uważały, że odniosła stuprocentowe zwycięstwo i nie zrozumiałyby ambiwalentnych uczuć wynikających z takiego zwycięstwa.
- Miło, że przyszedłeś - powiedziała, żeby rozwiać wątpliwości. 
Gaara poczuł się zaproszony i już bez wahania usiadł obok niej na ławce.
- Rada starszych i jounini pewnie są w podłych nastrojach - zauważyła. - Nie wiedząc, czy zlecenia z kraju Wiatru nie spadną do zera, przez co straty będą wyższe niż oszczędności z nie płacenia podatku. Są wściekli?
Popatrzyła na niego, chcąc ocenić, czy odpowie szczerze, choć właściwie nie podejrzewała Gaary o skłonność do kłamstwa.
- Tylko niektórzy z nich. Większość, podejmując decyzję, co jest ważniejsze, pieniądze czy ludzie, jednak wybrała ludzi.
 Asu uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- Większość z nich usprawiedliwia wszystko tradycją. Chcesz powiedzieć, że w twojej przemowie były pieniądze i ludzie, a nie było tradycji?
- Nie było pieniędzy. O nich nigdy nie należy mówić wprost.
Asu powstrzymała śmiech. Zabrzmiałby wymuszenie.
- Chociaż wszystko się wokół nich kręci.
Gaara na to nie odpowiedział, co jej nie zdziwiło. Nie dzielił się z nią szczegółami dotyczącymi zarządzania wioską. Ona kiedyś go o to bez powodzenia zagadywała.
Na płaszczyźnie towarzyskiej prawie nie mieli o czym rozmawiać. Byli na to zbyt różni. Zresztą wiedziała, że Gaara, tak prywatnie, nie czuł do niej sympatii. Ona, prywatnie, nie czułaby do niego sympatii, gdyby go nie podziwiała. Chciała być w pobliżu niego, bo był dla niej żywym dowodem, że krew ani zdanie otoczenia nie determinują tego, kim się jest. Niemal wszyscy wokół dopatrywali się u niego podobieństw do jego ojca. Albo raczej chcieli się ich dopatrzyć, dlatego, że Czwarty Kazekage był przewidywalny i postępował tak, jak tego od niego oczekiwano.  
W sunijczykach podskórnie budziło niepokój to, że Gaara mógłby przestać stosować się do oczekiwań.  W negocjacjach najczęściej mu ustępowali. Oczywiście, nie zawsze, ale wystarczająco często, by było widać, że jego nie mogą ustawić tak, jak Czwartego. To nie pozwalało zapomnieć, że chociaż władza w obrębie klanu tym razem przeszła wprost z ojca na syna - tak jak sobie dawno wymarzono, ale nigdy się nie udało tego zrealizować - to jednak przeszła na niepokornego syna.
Czwarty pozwalał sobą kręcić, bo być może uwierzył, że jest półbogiem, i chciał się do tego dopasować. Na pierwszym miejscu stawiać wioskę i nie popełniać typowo ludzkich błędów. Przez to te, które popełnił, były tak kosztowne. 
- Wszystko, co wypadałoby powiedzieć, zabrzmi banalnie - odezwał się Gaara, patrząc przed siebie, a nie na nią. - Nie będę udawać, że wiem, co czujesz.
Asu pokiwała głową. Być może trochę zbyt gwałtownym ruchem, dlatego na nią popatrzył.
- Nie możesz wiedzieć, co czuję. Tak naprawdę ty i… Czwarty Kazekage… - Chociaż mówiła do Gaary po imieniu wydawało jej się, że przekroczyłaby jakąś granicę, gdyby mówiła o jego rodzinie zbyt osobiście. - Priorytety były takie same.
Czwarty nie był złym człowiekiem. Jej ojciec był złym człowiekiem. Dla pieniędzy i władzy skłonnym poświęcić wszystko. Miał też ludzką stronę, ale przeszkadzała mu, więc się jej pozbył. Asu miała świadomość, że go zdradziła, ale to była konsekwencja jego wyborów. Ona wiedziała, że ma wiele jego cech, że nieraz myśli podobnym torem - dlatego musiała podjąć radykalne decyzje, nie chcąc stać się taka jak on.
Natomiast Rasa nie był wyrachowany ani podły. Miał ludzkie przywary, których nie akceptował i które odrzucał, zamiast zdać sobie z nich sprawę, i przez to te wady wpływały na jego decyzje. A poza tym bardzo chciał zasłużyć na swoje stanowisko, a Rada i kapłan wiedzieli, jak tę jego ambicję rozgrywać.
Zgodził się na Shukaku, a potem się z tego wycofał, ale Rada po prostu nie wzięła pod uwagę, że zmienił zdanie. Chyba często zdarzało mu się zmieniać decyzje, więc mogli wybierać, którą z nich chcą uznać - w sytuacjach, gdy teoretycznie decyzja należała do niego. Nie mógł sam decydować o lwiej większości spraw dotyczących wioski, ale miał wyłączność decyzji, gdy chodziło o jego dzieci. Tę decyzyjność zręcznie mu odebrali, w białych rękawiczkach, ponieważ dał im taką szansę.
Jego największą wadą było to, że był niekonsekwentny.
Okropna cecha u mężczyzny i tragiczna u przywódcy wioski. Za bardzo chciał wszystkim dogodzić.
- Nie mogę się z tobą zgodzić, ani zaprzeczyć. Nie znałem go od tej strony - ocenił Gaara.
Zaintrygowało go to, co powiedział.
- Jako człowieka?
- Ani jako człowieka, ani jako ojca. Żadnym z nich dla mnie nie był.
Asu skinęła lekko głową. Rozumiała, co miał na myśli.
Czwarty nie traktował go jak pozostałe dwoje swoich dzieci, właściwie trudno powiedzieć, by jakkolwiek go traktował, bo z nim nie rozmawiał, prawie wszystko odbywało się przez pośredników. Na pewno nie chciał śmierci Gaary. I chyba wierzył, że coś jeszcze z niego będzie, że z opóźnieniem, ale doczeka się godnego następcy. Gdyby nie to, nie wysyłałby kolejnych najemników, beznadziejnie głupio wierząc w podpowiedzi kochanki, że któryś z nich przeżyje, bo Gaara nauczy się panować nad demonem i obudzi w sobie człowieka.
Tak naprawdę, Rasa był po prostu ślepy. Gdyby zdobył się na wysiłek i chociaż raz naprawdę porozmawiał z synem zauważyłby, że człowiek w Gaarze nie jest uśpiony, że jest całkiem świadomy, ale zbyt mały i przerażony, żeby w krańcowej sytuacji zapanować nad demonem. Że pierwszych morderstw nie popełnił kilkuletni chłopiec, ale on właśnie na nie patrzył.
Najwyższy Kapłan doskonale wiedział, co dzieje się z dzieckiem, które z bliska patrzy na przemoc. Właśnie dlatego przez bardzo długi czas był pewny, że Gaara nie zostanie Kazekage nawet będąc jedynym kandydatem. A potem, że się na tym stanowisku nie utrzyma. 
Każdy z czterech poprzednich kage należał do wybranego rodu, każdy uważany był za więcej niż człowieka, i mimo to na każdego z nich były organizowane wewnętrzne zamachy. Na Drugiego polowali do skutku. Miał opinię psychopaty, więc jego boskość nie zapewniła mu nietykalności i powszechnego szacunku. Sunijczycy byli w dużej części wierzący, w większości karni, ale przede wszystkim - zbyt dumni, żeby pozwolić rządzić komuś, za kogo musieliby się wstydzić.
Kapłan uwierzył, że żołnierze nie zaakceptują Gaary, nawet mimo, że zaakceptowała go Rada w legalnym głosowaniu. W tym się najbardziej pomylił.
- Zastanawiam się… To osobiste pytanie - przyznała, ale wydawało jej się, że może sobie na to pozwolić. Gaara właściwie pierwszy raz, odkąd go znała, trochę się przed nią otworzył. Nigdy nie powiedział jej czegoś tak osobistego, jak teraz. - Szanujesz go jako przywódcę? Jest dla ciebie wzorcem?
Gaara popatrzył na nią, jakby się zastanawiał.
- Nie jest dla mnie wzorcem. Raczej punktem odniesienia. - Zastanowił się i dodał: - Wiele jego decyzji było… właściwych. Lub jedynych możliwych. Żeby zmienić coś w Sunie, trzeba wpływać na decyzje. Żeby na nie wpływać, trzeba mieć stanowisko. Pójść na kompromis. Nikt nie jest nieusuwalny i nikt nie jest nie do zastąpienia.
Tak właśnie myślała. Przynajmniej w tym jednym Gaara nie różnił się od ojca. Chciał mieć władzę, nie dla posiadania władzy, tylko żeby ją dobrze wykorzystać. Dla mieszkańców Sunagakure to było dobre. Dla córek Słońca było dobre. Także dla niej. Ale Gaara mógł przez to wiele stracić.
- To dlatego jego portret wisi naprzeciw twojego biurka? Jako przypomnienie, że czasem trzeba ustąpić, zrobić krok w tył i zgodzić się na kompromis? 
- Nie. Jako przypomnienie, że w niektórych kwestiach nie można ustępować.
To zabawne, ale wychodziło na to, że Czwartego oceniali oboje tak samo.
Dla niej też Rasa był dowodem, że na kompromis czasami się zgodzić nie można. Wyraził bierną zgodę na zapieczętowanie Shukaku, bo aktywny sprzeciw oznaczałby konflikt, i to na skalę, która wstrząsnęłaby tą wioską w posadach.  Nie przewidział, że ten kompromis zniszczy jego rodzinę.
Żeby mieć pewność, jakim był człowiekiem, a nie dowódcą, musiałaby znać odpowiedź na pytanie, czy gdyby wiedział, wybrałby inaczej.


******************
Ah, coś mi się rozjechały akapity i, jak to mistrzyni Worda, musiałam poprawiać ręcznie. Ale rozdział jest. Co więcej, mam dwa do przodu^^ Ciekawa jestem, co pomyślicie, czy udało mi się uzyskać żądany efekt. Może za bardzo się koncentruję na monologach wewnętrznych, chwilami się zastanawiam, czy już czegoś nie publikowałam i teraz się powtarzam.
Pozdrawiam słonecznie przy ostatnich podrygach zimy.

12 komentarzy:

  1. Ach ta Asu... Domyślam się, że niektóre zachowania w Sunie nie są akceptowalne i zależy jej na tym, żeby jak najmniej ludzie o niej plotkowali, ale... Skoro już wciągnęła Tenten w swoją pułapkę i próbowała nią zmanipulować, mogła darować sobie takie refleksje. ;) Z drugiej strony pasowało to do jej charakteru, więc nie mam co narzekać. [Właśnie zauważyłam, że po raz pierwszy w tym ff poczułam potrzebę obronienia postaci kobiecej! Niezła ta Tenten. :D]

    "Boi się mnie twoje zwierzątko". xD Padłam!

    Wielbię pijaną Tenten. Nie wiem, jak mam sformułować prośbę, ale błagam, nie zepsuj mi jej. Rzadko aż tak lubię jakąś bohaterkę, żeby to jej kibicować, zamiast Gaarze. Bo w tym ff to Gaara mi podpada raz za razem, a Tenten przejmuje przeznaczoną dla niego rolę. :P

    Wybacz, jednak zmieniam zdanie (taka chorągiewka ze mnie!). Gaara powraca na piedestał i to jemu kibicuję (ostatecznie o to samo im chodzi, więc w sumie to obojgu). Biedaczek. :( Nadal mam w pamięci moment, w którym chciał się oświadczyć. :( Gdyby tylko oboje potrafili rozmawiać, artykułować swoje pragnienia i oczekiwania, byłoby łatwiej. :D

    O proszę, ten wewnętrzny monolog Asu to moje przemyślenia w wersji rozszerzonej. :P Niepokojące, że mam takie same myśli jak Asu. ;) Coś tak przeczuwam, że mimo wszystko zazdrość będzie dobrym motorem napędowym dla Gaary. :D

    I znowu te wstawki o annałach polityki Suny, uwielbiam je! Ale te o Rasie... nie. Nie kupuję ich. To zbyt proste usprawiedliwienie złych i okrutnych decyzji. (Wiem, że nie jestem obiektywna.) Znowu czuję potrzebę się wytłumaczyć - kreację nieobecnego Rasy przyjmuję, jest ciekawie poprowadzona i opiera się na kanonie, a komentarze Asu czy Gaary tylko potęgują efekt autentyczności, ale dla mnie - nie. Zbyt emocjonalnie podchodzę do niego. Nawet w swoich ff nie wierzę w słowa postaci, które przecież powstały spod mojej ręki. ;)

    Cieszę się, że masz rozdziały napisane z wyprzedzeniem. ^^ Ale nie powinnaś o tym pisać! Alba Cię dorwie i wymusi wcześniejszą publikację. xD Musisz być twarda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nigdzie nie napisałam, że Asu ukrywa swoją orientację lub że w Sunie nie ma tolerancji dla lesbijek, więc może jej powody, dla których nie chce być posądzona o romans z Tenten są inne :P
      Dobrze, że zwierzątko nie uszło uwadze. Się zastanawiałam, czy to tak napisać, w końcu nie mogłam się powstrzymać. W tym ff miało nie być niczego +18 i jak najmniej erotyzmu, ale na tym polu coś mnie ostatnio kusi do złego, zwłaszcza że wymyśliłam na tym tle wątek, którego pierwotnie miało nie być.
      W czasie pisania tego ff (tej wersji, a nie pierwotnej) też zaczęłam się przywiązywać Tenten i mam nadzieję jej nie zepsuć. Trochę się jednak siebie boję, bo jak się chce napisać romans i w nim odrobinę dramatyzmu, bohaterka może oberwać rykoszetem.
      Cieszy mnie, że wstawki polityczne wychodzą na plus. Takie fragmenty mi wychodzą za długie. Miała założenie pisać dynamiczniejsze rozdziały, więcej dialogów, jakichś zdarzeń zamiast rozkminek, ale jak już ruszę jakiś temat za bardzo się rozpisuję.
      Ja sama również nie lubię Rasy, i pisząc te fragmenty... przedstawiam jak widzą go bohaterowie. Uważam, że Gaara mógłby chcieć go usprawiedliwić. A czy intencje jakie mu przypisze jedna czy druga osoba są prawdziwe? Rasa jest martwy i już chyba nie wróci zza grobu, więc się nie dowiemy :P Uważam jednak, że albo Kishimoto sprawy nie dopracował albo Rasa nie zamierzał zabić syna (pewnie raczej nie dopracował). Przecież jak już miałby go uśmiercić, to nie na środku wioski. Bo co by było gdyby Shukaku zrobił rozp...ol? ;)
      Och, nie ma szans na wcześniejszą publikację, bo rozdziały, choć są, to w stanie surowym i muszę sobie zrobić auto-korektę. To lepiej dla regularności notek na blogu^^

      Usuń
    2. Co do Asu: bardziej chodziło mi o te uwagi, że nie chciała, żeby Tenten zrobiła z siebie widowiska, bo to ona musiałaby się tłumaczyć, a że sama była (poniekąd) odpowiedzialna za stan Dziesiątki, to moim zdaniem powinna wziąć to na klatę, a nie uciekać od odpowiedzialności. ;) Orientacja seksualna postaci średnio mnie interesuje, bo to tylko dodatek, tło, co innego Gaarę w tym konkretnym przypadku. :D

      Niech kusi, niech kusi! Więcej wątków, to więcej rozdziałów. :D

      Kishimoto nie dopracował wielu rzeczy - za niektóre jestem mu wdzięczna, za inne przeklinam. W przypadku Rasy... ta scena z wojny, kiedy spotyka się z Gaarą, jest tak żałosna, wymuszona i zrobiona na odpierdol, że chyba zacznę traktować to jak filler. "Gaara, mama Cię kochała!" "A to spoko, wybaczam Ci, papciu, papatki!" Tak ją widzę.

      Usuń
    3. Oo, to widzę, że dostrzegłaś rzecz, którą chciałam zaznaczyć u Asu - że w gruncie rzeczy nie czuje się odpowiedzialna za swoje postępowanie i bynajmniej nie jest gotowa konsekwencji wziąć na klatę, gdyż dobry charakter / serce ją usprawiedliwia :D

      Usuń
  2. Zbawienie spłynęło na mnie publikacją tego rozdziału! Mogę się oderwać na chwilę od ślęczenia nad poprawą swojego tekstu i bezczelnie odprężyć. :D

    Opis upojonej alkoholem Tenten skradł moje serce w ułamku sekund. Zwłaszcza gest, który wykonała względem Asu. Nie powiem - szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. :D Naprawdę intrygująca ta nasza Asu, mam ogromny problem z odczytaniem jej intencji, co tylko podsyca ciekawość. Jak na mój gust - to naprawdę świetnie wykreowana postać, nadaje całej historii swoistego smaczku. :D

    I ponownie - myśli pijanej Tenten są poezją XD Śmiechłam podczas czytania porządnie kilka razy. :D A przy okazji tworzy się napięcie - czy nasza kunoichi naprawdę ośmieli się wparować do Gaary i wszystko mu wygarnąć? Piszę komentarz na bieżąco, więc naprawdę mam nadzieję, że zaraz nadejdzie ognista konfrontacja XD

    O. MÓJ. BOZIUUUUU <3 Kareena, Ty zdolna bestio! Scena rozmowy Gaary z Dziesiątką jest napisana tak perfekcyjnie, że przysięgam, mam na twarzy wypieki. To już jest rozrywka wyższych lotów. :D Nie wiem jak to się dzieje, ale Twoja kreacja Gaary to jest totalny majstersztyk. Z jednej strony opanowany, przekładający obowiązki nad uczucia, ale z drugiej - jak już coś powie, to idzie w pięty. :D Totalnie porwała mnie ta scena, aż przeczytałam ją trzy razy pod rząd. :D Gdybym miała kiedyś wskazać swoją ulubioną w całym opowiadaniu, bez wahania wskazałabym właśnie ją. :D Ach, kiedy te dwa uparciuchy wreszcie ze sobą szczerze porozmawiają? Dobija mnie ta niepewność. :(

    Ciekawie się czyta o podejściu Suny do religii, małżeństw i tradycji. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie te wstawki. Jeśli zaś chodzi o samego Rasę, kupuję tę kreację, ale tak z lekkim przymrużeniem oka. ;) Akurat oczernianie go w każdej postaci jest moim chlebem powszednim, to mówi samo za siebie.

    Ciekawi mnie bardzo relacja Gaary i Asu. Widać, że jest między nimi jakaś nic porozumienia. Asu jest sprytna, domyślna, chce się nawet powiedzieć, że cwana. Czyta między wierszami, wyłapuje gesty. Czyżby specjalnie robiła z Gaary zazdrośnika? Może to ona będzie tym punktem zwrotnym, który pchnie nasze zagubione gołąbki ku sobie? :D

    Rozdziały napisane z wyprzedzeniem? Super! Trzeba wiernie czekać na publikację? Nie super :( Przecież to tortury w najczystszym tego słowa znaczeniu!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy piszesz o poprawkach tekstu na srebrzyste serca? żyję teraz nadzieję na rychłą publikację nowej notki ;) choć w tygodniu zawsze ciężej usiąść i do pisania i do komentowania, to jednak monitoruję sytuację z większym niż zwykle zaangażowaniem ^
      Ognista konfrontacja? Zależy przez nią rozumiesz ;) Ale postęp w relacji będzie od następnego rozdziału, dobijam do trzeciej dziesiątki notek (kiedy to zleciało^), więc postanowiłam sprawę przyspieszyć kosztem retrospekcji.

      Usuń
    2. Tak, jak już wspominałam - Sayuri spadła mi z nieba i pomaga mi poprawiać na bieżąco stare rozdziały, co by dziewczyny ze "Wspólnymi Siłami" nie wgniotły mnie w ziemię. I ojj, bez Sayuri byłabym naleśnikiem przez dobre pół roku. Dość surowa z niej korektorka, tym lepiej dla mnie. Nad ostatnimi poprawkami spędziłam kilka nocy. Dosłownie całych. Więc jak zobaczyłam notkę u Ciebie to aż westchnęłam ze szczęścia. Rozdział był tak przyjemny, że pomógł mi trochę odpocząć psychicznie i się zrelaksować. ^^
      Ajajaj, nie wiem czy to źle czy dobrze! :D Coś mi się rzuciło w oczy o dramatyźmie, teraz jest hint odnośnie rozwoju relacji. Czekanie na kontynuację to najgorsza tortura. :D

      Usuń
    3. O matko... to zabrzmiało, jakbym z batem nad głową kazała Ci poprawiać te rozdziały i nie pozwalała nic innego robić. xD Zła kobieta ze mnie.

      Usuń
    4. No absolutnie! Aniołem dla mnie jesteś. :p I nie przesadzajmy z batem, co najwyżej z rózgą. XD Muszę popracować nad ubieraniem myśli w słowa xd

      Usuń
  3. Bawiłam się wybornie! x) Wielbię, wielbię i jeszcze raz wielbię ten rozdział! Było w nim wszystko, nie mam dość pijanej Tenten i takiego fajnego Gaary. Asu też natrzaskała sobie dobrego... A co to? Dlaczego obgadujecie mnie? >:( Sayuri! Pewnie że chciałabym, żeby rozdziały były szybciej. A Ty byś nie chciała?! A tak serio, to fajnie że mamy zagwarantowaną rozrywkę na kilka tygodni ^^

    Alba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem Stirlitzem obgadywania - robię to w "miejscu" publicznym. :P

      Usuń
    2. To obgadywanie wynikające z tęsknoty ;)

      Usuń