8 mar 2020

Rozdział 26. Rzeźby z piasku

Tenten stawiła się w kanionie punktualnie o czwartej trzydzieści rano.
Nigdy wcześniej nie udało jej się dotrzeć na trening tak wcześnie. Tym razem widać wyjątkowo jej zależało. Była zarumieniona i zdyszana po biegu. 
 Spojrzała na niego przelotnie i utkwiła wzrok w kamiennym bloku. Gaara nie był pewien, czy jest zła na niego czy zawstydzona.
- To od czego zaczynamy? - zapytała, nie patrząc na niego.
- Od tego. - Rzucił jej butelkę wody. Tenten odwróciła się i złapała butelkę tuż nad ziemią. Nie był pewien, czy wolniejszy refleks należy przypisać zaskoczeniu czy syndromowi dnia po. - Tylko pij w małych ilościach. Woda, sok z cytryny, odrobina miodu i pieprz cayenne. Tylko dla koneserów wysublimowanych smaków.
Tenten skrzywiła się. Jednocześnie przymrużyła oczy.
- Nie potrzebuję tego. Nie mam kaca.
- Więc potraktuj to jako karę.
Tenten zawahała się. Spojrzała na butelkę z miksturą, która - w jego opinii - jeśli nawet nie pomagała na symptomy zatrucia alkoholem, na pewno zniechęcała do sięgania po jego duże ilości ponownie. Odłożyła butelkę na ziemię i zbliżyła się do niego z wojowniczą miną.
- Karę za co? Spotkania towarzyskie w czasie wolnym? Po służbie? - Zastanowiła się. - Co ja gadam, nie jestem na służbie. A ty nie jesteś moim przełożonym ani, formalnie, nauczycielem. I jestem tutaj tylko dlatego, że mam ochotę. Równie dobrze mogłam nie przyjść.
Miała z tym stuprocentową rację.
- Oczywiście.
Może powinien ją przeprosić. Ale wtedy zniknęłyby z jej oczu te gniewne ogniki, które niezwykle mu się podobały.
Mierzyła go przez chwilę wyzywającym spojrzeniem.
- Głupio wyszło. Mam za długi język, kiedy się wściekam. 
Miał już zapytać, czy to, co powiedziała wczoraj, wynikało z wściekłości. Nie zapytał, ponieważ spojrzała na niego jakoś płochliwie - tak, jakby sobie przypomniała. Nie mogła być tak pijana, by nie pamiętać, co zrobiła, kiedy odprowadził ją do domu.
- A obecnie jestem wściekła na Asu - powiedziała szybko, jakby chciała zwrócić jego uwagę na coś innego.
- Wino nie smakowało? - zapytał z zamierzoną złośliwością. Do wczoraj nie domyślał się, że Tenten jest taką amatorką wina.
Popatrzyła na niego z urazą, uroczo marszcząc nosek.
- Było pyszne. Ale ta twoja… - Wzdrygnęła się, jakby strząsała z siebie coś nieprzyjemnego. 
Gaara poczuł nieprzyjemny ucisk, jakby coś zassało mu żołądek do środka i próbowało wykręcić go na drugą stronę.
- Obraziła cię?
Tenten zlustrowała go jakimś dziwnym, oceniającym spojrzeniem.
- Mnie? A, skąd, mnie to wcale nie dotyczy. - Ewidentnie chciała tak skończyć temat, ale nie była konsekwentna i dopowiedziała oskarżycielsko: - Trochę żałuje, że się z tobą nie przespała. - Może oczekiwała jakiejś reakcji, bo zawiesiła głos i dopowiedziała jak na jego gust przesadnie dramatycznie: - Asu.
Gaara nie był pewien, jak powinien zareagować. Tenten miała taką szczerze oburzoną minę, że musiał się powstrzymać, żeby się nie roześmiać.
- Jestem wstrząśnięty - powiedział, starając się zabrzmieć poważnie.
Tenten ściągnęła usta w wąską kreskę.
- Ten sarkazm jest zbędny.
Gaara miał wrażenie, że jest urażona, ale nie miał pojęcia, co w jego zachowaniu ją dotknęło.
- Asu opowiada różne rzeczy. Nie zwracaj uwagi. Albo się z nią nie spotykaj.
Tenten prychnęła ze złością. Odwróciła się od niego, podeszła do miejsca, w którym wcześniej stała i usiadła ze skrzyżowanymi nogami na ziemi, sięgając po butelkę, którą wcześniej odłożyła.
Gaara usiadł naprzeciwko niej w odległości siedemdziesięciu centymetrów. Doskonale widział, jak się skrzywiła, odejmując butelkę od ust.
- Paskudne - powiedziała.
- I dlatego skuteczne - zapewnił.
Serwował to za karę Kankuro, kiedy pojawiał się na kacu w pracy. Przynosiło wymierne efekty, potem przez dłuższy czas jego brat chodził trzeźwy.
Tenten posłała mu spojrzenie, w którym mógł dopatrzyć się wyrzutu. Wysunęła czubek języka i oblizała wargi, jakby chciała pozbyć się posmaku pieprzu cayenne. 
Może, jeśli przekona ją, żeby wypiła więcej, znowu to zrobi.
- Więc wy macie taką relację? 
- Jaką? - zapytał, nie wiedząc przez chwilę, o co ona pyta. Przeniósł spojrzenie z jej ust na oczy, które zaiskrzyły się złowrogo. - Z kim, jaką relację? - Spróbował bardziej rozbudować wypowiedź, żeby nie wyszło na to, że jej nie słucha.
- Czy przyjaźnisz się z Asu. - W głosie Tenten pobrzmiewało zniecierpliwienie. - Myślałeś kiedyś, żeby ją bzyknąć?
Jeśli chciała ściągnąć jego uwagę na to, co mówiła, zamiast na to, jak wyglądała, to przynajmniej na chwilę jej się to udało. 
- Co to za określenie?
Tenten popatrzyła na niego wyzywająco, jakby tym pytaniem ją prowokował.
- Uniwersalne. Bzyknąć. Zaliczyć. Przelecieć. 
- Tenten! 
Nie wiedział, czy zamilkła dlatego, że podniósł na nią głos czy wyczerpała pomysły. Zdecydowanie nie chciał tego słuchać.
Dwa lata temu zapytała, czy ma schować się i czekać, aż się do niej odezwie, kiedy zechce ją przelecieć. Uświadomił sobie wtedy, że ją głęboko zranił. Zrobił dokładnie to, czego nie powinien. Przerzucił na nią złość, bo nie okazał zdecydowania, choć wiedział, że powinien doścignąć Sasuke i wypchać go piaskiem.
Tenten wzięła go za rękę i powiedziała weź mnie całą, nie stawiając warunków. Obiecała, że będą razem zawsze, ale on pierwszy się zawahał. Zranił ją ze strachu, że Neji mógł mieć rację, kiedy powiedział, że Tenten może zginąć tylko dlatego, że znalazła się w nieodpowiednim miejscu.
- Tenten. - Patrzył na nią i zastanawiał się, nie pierwszy raz, czy o to, co chciał od niej dostać, w ogóle ma prawo prosić. - Potrafisz mi wybaczyć?
Wbiła w niego skonsternowane spojrzenie. Nic w tym dziwnego, myślała o czymś innym. Co nie znaczyło, że to nie jest ważne. 
- Ale co? Ty z Asu...?
Jeśli jeszcze raz usłyszy z jej ust to imię, chyba coś go trafi.
- Na wieczny ogień, przestań. - Zerwał się z miejsca nie mogąc już tak dłużej siedzieć i jej słuchać. Może na kacu nie myśli się logicznie. Coś ewidentnie zaciemnia jej umysł.
Przysunął się do niej i przyklęknął na piasku, chcąc dobrze widzieć jej reakcję. 
- Ona nie jest ważna. Ty jesteś ważna. Nigdy nie powinienem mówić, że powinnaś się… odsunąć, żebym nie musiał cię chronić. 
Tenten przymknęła na chwilę oczy. Kiedy je otworzyła, miały zupełnie inny wyraz. Nie były gniewne ani zaczepne. Były czyste, obnażone z zewnętrznych emocji, złości, którą ostatnio tak często w nich widział.
- Nie przepraszaj. Po prostu nigdy więcej tak nie mów.
Nie był pewien, jak to rozumieć. Podobnie, jak nie był pewien, jak rozumieć wczorajszy wieczór. Jeśli to nie był tylko alkohol, dla niego to oznaczało zupełnie niespodziewane możliwości. Chciał ją zapytać - ale jednocześnie wydawało mu się to natarczywe, kiedy była niewyspana i w kiepskiej formie.
Wino nie zadziałałoby tak mocno, gdyby normalnie się odżywiała. Jak sunijczycy, nie jak przybysze, którzy przyjeżdżali i przez kilka pierwszych dni niemal nic nie jedli, bo przez upał nie odczuwali głodu.
Powinien był dopilnować, żeby nie popełniła takiego błędu, ale na pewno byłaby urażona, gdyby pytał ją, kiedy i jakie jada posiłki. Ani razu nie zaprosił jej na kolację. Wiele razy słyszał przekomarzanki Kankuro z Temari, z których wynikało, że nietaktem jest zaprosić dziewczynę na kolację wcześniej niż po kilku randkach. Wieczorami nadganiał więc papierkową robotę i zastanawiał się, czy teraz już mógłby. Ale to zastanawianie było bezowocne - nie wiedział przecież, czy do tej pory umawiali się na randki. Nikt mu nie wyjaśnił, czym się różnią od zwykłego spotkania w kawiarni.
Po wczorajszym dniu mógł chyba zaryzykować wniosek, że to były randki. I zainteresować się, kiedy i jakie Tenten jada posiłki.
Nie miał pojęcia, czy odżywia się czymś poza ciastkami i kawą. Właściwie, jej wczorajsza wpadka z winem i dzisiejsze samopoczucie to była jego wina. 
- Tenten, wczoraj… - Jednak zaczął ten temat. Nie przespał nocy i teraz zapewne nie będzie mógł również skoncentrować się na pracy, jeśli się nie dowie, czy to było świadome, czy dziś żałuje.
Tenten wykonała gwałtowny ruch ręką. Podniosła butelkę z ziemi i przyłożyła ją do głowy, jakby chciała się schłodzić. Napój rzeczywiście był zimny - słońce dopiero niedawno wzeszło i butelka nie zdążyła nagrzać się od piasku.
- O, jak mnie boli głowa - powiedziała żałośnie. Przymknęła oczy, ale spojrzała na niego kątem oka, jakby chciała się upewnić, czy wypadła przekonująco.
- Zrezygnujemy dzisiaj z treningu - zaproponował.
Popatrzyła na niego z ożywieniem.
- To może kawa?
- Powiedziałaś wczoraj, że nie lubisz kawy.
Sprawiała wrażenie zdziwionej.
Może naprawdę nie wszystko pamięta.
- Nie mówiłam poważnie - odpowiedziała. - To znaczy... Nie o to mi chodziło. Z kawą. A inne rzeczy… - Wyraźnie się speszyła. - To, co było później…
Pozwolił sobie musnąć palcami dłoń, którą opierała na piasku - po to, żeby przyciągnąć jej uwagę i żeby nie czuła się zmuszona do mówienia. A także dlatego, że miał ochotę jej dotknąć, ale na coś bardziej zdecydowanego nie miał odwagi.
- Potrzebujesz więcej snu. Jeśli chcesz, porozmawiamy później przy obiedzie.


Wioska Piasku, tydzień po zniszczeniu Konohy przez Paina

Hanako odebrała zapieczętowaną notę do Raikage i była już przy drzwiach do gabinetu, gdy ktoś zapukał. Ponieważ drzwi otworzyły się w momencie, w którym zezwolił na wejście, jakby ten ktoś czekał z ręką na klamce, Gaara nie był zaskoczony widząc Asu. Nadal omijała zasady etykiety w taki sposób, by nie można było jej nic zarzucić.
Nie zwróciła się od razu do niego tylko uśmiechnęła do Hanako, która ominęła ją łukiem, jakby bała się jej dotknąć, i wyszła. 
- Czy wystąpił jakiś problem? - zapytał. Nie okazał zdziwienia pojawieniem się Asu. Miał wrażenie, że kapłanka częściej przebywa w budynku administracji niż w kaplicy, gdzie teoretycznie miała ważne obowiązki.
- I tak, i nie - powiedziała. - Neji Hyuuga chce się z tobą zobaczyć. Właściwie wpycha się bez zapowiedzi, ale skoro Hyuugowie kombinują coś z radą to może ma do powiedzenia coś ważnego i...
- Asu - przerwał jej. - Wpuść go, proszę.
Był ciekaw, czego Neji mógłby chcieć, ale jednocześnie czuł irytację. Hyuuga kilka razy był w Sunie w sprawach swojego klanu i nigdy dotąd nie ujawniał ochoty, żeby z nim rozmawiać. Gaara wątpił, by jounin miał do niego sprawę urzędową. Może wolał się schować za płaszczami czterech kage. Gaara nieraz miał wrażenie, że patrzą na niego ze ściany wzrokiem pozbawionym emocji, ale pełnym potępienia.
Asu wyszła i już po chwili pojawił się Neji, który zajął wskazane miejsce naprzeciw biurka i od razu przeszedł do konkretów.
- Nie przyszedłem do ciebie w sprawie służbowej. Jak więc powinienem się do ciebie zwracać?
Odpowiedź zależała od tego, czy Neji przyszedł wdać się z nim w otwarty konflikt. Nie mając co do tego pewności, Gaara postanowił na to pytanie nie odpowiadać.
- Powiedz wprost, o co chodzi.
Hyuuga zawahał się, ale tylko przez moment.
- Utnij kontakty z Tenten.
Utnij kontakty?
Im dłużej znał Nejiego Hyuuge tym bardziej rozumiał Lee, który miał respekt dla kompana i z szacunku ogromnie chciał mu dołożyć.
Miał ochotę go wyrzucić, ale wiedział, że z geniuszem z klanu Hyuuga musi postępować ostrożnie. To Neji zawsze był przy Tenten i na froncie on przy niej będzie. Jednak ostatnio zachowywał się jak prostak. Gaarę drażniło, że musi się z nim liczyć, bo jest dla Tenten ważny i chcąc zrobić wszystko jak należy - gdy to wszystko się skończy, on będzie musiał pójść do Nejiego z prośbą.
........................................
          Ponownie teraźniejszość, Wioska Piasku


Tenten rzeczywiście potrzebowała snu. W nocy nie zmrużyła oka. Niemal fizycznie czuła, jak alkohol ulatnia się z organizmu, pozostawiając ją coraz bardziej świadomą wczorajszego popołudnia. I tego, że rano będzie musiała spojrzeć Gaarze w oczy. 
Perspektywa spotkania z nim wywoływała w niej sprzeczne uczucia. Trochę się obawiała, że wczoraj posunęła się za daleko i że teraz Gaara nie będzie wiedział, jak się zachować. Co postawiłoby ją przed koniecznością, żeby się wytłumaczyć.
Lub będzie naciskać, żeby mu wyjaśniła, co miała na myśli i czy to mówiła ona czy alkohol. Nie czuła się gotowa na taką konfrontację i nawet przez chwilę pomyślała, żeby po prostu nie pójść na trening.
 Teraz się cieszyła, że poszła. Było miło. A poza tym, zaprosił ją na obiad, który o osiemnastej można chyba traktować jak kolację.
Szkoda tylko, że zrobił to tak wcześnie rano, bo teraz przez cały dzień będzie się zastanawiać, jakie są jego intencje. A przecież musi się jakoś skoncentrować na treningu z Kankuro.
Po przespaniu rano trzech godzin i długiej kąpieli czuła się lepiej, jeśli chodzi o konsekwencje wczorajszego wina, ale nie potrafiła przestać myśleć o wieczorze. Musiała znaleźć sobie jakieś zajęcie, coś, na czym można skupić myśli.
Zamierzała pójść na śniadanie - późne, bo zbliżało się południe - ale zrezygnowała, wiedząc, że i tak nic nie przełknie.
Przez chwilę pomyślała, żeby zamówić gdzieś kawę. Ale te szybko parzone napoje, które tutaj można było dostać tylko w lokalach szybkiej obsługi, a które poza Suną uchodziły za kawę, nie smakowały jej od pierwszej wizyty tutaj pięć lat temu. Lee śmiał się, że każdemu po wizycie w Sunagakure zbrzydłaby kawa, ale uraz na całe życie to chyba przesada.
Mógł to sobie tak tłumaczyć, bo nie wiedział, jak smakuje napój, który tutaj celebrowano, i to nie bez powodu. W wiosce Liścia, używając tych samych ziaren, nie wydobywano z nich połowy smaku. To było zwykłe marnowanie darów natury.
Sunijskie metody parzenia kawy, w tygielku i najczęściej na piasku, wymagały jednak czasu. Może dlatego sunijczycy mało pijali ją w domu, za to kawiarnie były oblegane. Życie towarzyskie w Sunie za dnia kręciło się wokół kawy. Tak jak wieczorem wokół wina.
Wróć. Nie myśl nawet o piciu wina.
Nie mogąc się zdecydować ani na śniadanie, ani na samotną kawę, chodziła zupełnie bez celu po centrum osady. W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że znalazła się pomiędzy sklepami z ubraniami. Przystanęła, bezmyślnie przyglądając się sukienkom na wystawie.
Powinna wreszcie zainwestować w jakieś ciuchy. 
Nie będzie miała co na siebie włożyć na wieczór.
Przyglądała się długiej niebieskiej sukience na wystawie. Jak by w niej wyglądała?
Po kilku sekundach, w czasie których jej mózg ewidentnie nie pracował tak jak powinien, strząsnęła z siebie tę myśl. Odkąd skończyła pięć lat, nie miała na sobie sukienki. 
Sukienki za dużo odkrywają. A już w takiej, na którą patrzyła, tylko by się ośmieszyła.
Przecież idzie na zwykły obiad.
Odwróciła się gwałtownie od wystawy i prawie wpadła na przechodzącą obok kobietę.
Ale to widok tego, kto jej towarzyszył, zrobił na niej wrażenie.
- Korobi!
Ubrany w mundur i ochraniacz ze znakiem Suny, przez chwilę wyglądał na równie zaskoczonego, jak ona. Po sekundzie uśmiechnął się - nie szeroko, ale zauważalnie, jak sunijscy shinobi mają w zwyczaju.
- Tenten, witaj. To ciekawe, że wcześniej na siebie nie wpadliśmy. Przedstawię ci moją żonę. Hanako. Poznaj… Przyjaciółkę moich przyjaciół.
Dobrze to ujął. Nie łączyła jej z Korobim zażyła znajomość. Nawet nie przyszło jej do głowy się z nim zobaczyć, w natłoku innych spraw. Nie miała też pojęcia, że się ożenił. 
Ale miło było go zobaczyć. Był jednym z najbardziej otwartych sunijczyków, jakich znała. I przyjacielem Gaary.

- Ah, nasz ślub to była szalona sprawa. Szybka decyzja, szybkie wykonanie. Tylko my i dwóch świadków - powiedziała Hanako.
W pierwszej chwili sprawiająca wrażenie cichej i nieśmiałej, szybko się otworzyła i rozgadała. W ciągu dwudziestu minut niezobowiązującej rozmowy Tenten doszła do wniosku, że ta dziewczyna wyjątkowo pasuje do Korobiego.
Jak wiele kobiet z Suny, miała ciemnobrązowe włosy. Nosiła je upięte, jak większość mężatek. Była ubrana w jasnozielone lekkie kimono, którego kolor bardzo do niej pasował.
Tenten była zaskoczona, że Korobi i Hanako zaprosili ją do domu, ale nie wzbraniała się przed przyjęciem zaproszenia. Korobi, jak to określił, “urwał się” na godzinę z pracy, by pomóc jej z zakupami. Zaproponował herbatę - pierwszy raz, odkąd tutaj przybyła, usłyszała taką propozycję, więc przystała na nią, choć sunijski asortyment herbaty był ubogi w porównaniu z tym, co pijano w Liściu.
 Co ciekawe, została poczęstowana zaparzoną ze znawstwem zieloną herbatą o wyrazistym smaku. I podawał ją mężczyzna, podczas gdy ona i Hanako siedziały przy stole w niewielkiej, ale przytulnej kuchni.
Jak się dowiedziała na wstępie, Hanako była miłośniczką herbaty i miała dzisiaj przed sobą pracowite godziny związane z przygotowaniem kolacji dla teściów, więc mąż poczuł się w obowiązku obsłużyć ją i gościa.
Co mówiła Asu o sunijskich mężczyznach? Zapatrzeni w siebie i gruboskórni?
- To romantycznie. Ale dobrze zrozumiałam: dwóch świadków? - zapytała Tenten.
Na ogół nawet nie interesowały jej takie tematy, jak śluby. Ale oboje niespodziewanie spotkani znajomi byli tak sympatyczni, że temat ją zaciekawił. I stanowił okazję, by pociągnąć konwersację.
- Tak, dwóch mężczyzn. - Hanako pokiwała głową, odkładając na stół filiżankę z parującym napojem. Miała wypielęgnowane dłonie z pomalowanymi na jasny róż paznokciami. Siedziała naprzeciwko Tenten, Korobi obok żony. Na pewno był spóźniony do pracy. Wygląda na to, że nie wszyscy sunijczycy mają restrykcyjne podejście do obowiązków, polegające na tym, że trzeba być na stanowisku, nawet jeśli nie ma co robić.
- Twój zespół, Tenten. Yaoki i Gaara - powiedział Korobi, odrywając przepełnione afektem spojrzenie od żony i zerkając na nią.
Prawdopodobnie na jej twarzy odmalowało się zaskoczenie.
- To ciekawy wybór. Ty przyprowadziłeś dwóch świadków? - Powiedziała to zupełnie bez przemyślenia, i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że mogło zabrzmieć obcesowo. 
- Na to wygląda - przyznała Hanako ze śmiechem. - Nie mam na tyle bliskiej osoby… płci żeńskiej, żeby poprosić ją na świadka. Stąd ten wybór.
Czyli rzeczywiście zabrzmiało obcesowo. Tenten zaczęła się gorączkowo zastanawiać, jak ma z tego wybrnąć - przeprosić? To tylko podkreśli popełniony nietakt.
- Nie no, kochanie. Gaara był twoim świadkiem. Ty go poprosiłaś - odezwał się Korobi, gładząc żonę po policzku.
Kobieta wzięła jego dłoń i pocałowała palce. Tenten odwróciła wzrok, czując, jakby naruszała ich prywatność. Wbiła spojrzenie w blat stołu, na którym po chwili znalazły się ich splecione dłonie.
Tenten nie wiedziała, gdzie podziać oczy. Spojrzała na Hanako, która znów zwróciła twarz w jej stronę.
- Więc też przyjaźnisz się z Gaarą? - spytała szybko. Próbowała jakoś uchwycić się konwersacji, bo inaczej spaliłaby się chyba ze wstydu, próbując udawać, że nie widzi ich uczucia.
- To za dużo powiedziane - odparła szatynka, strącając jakby wbrew chęciom, a zgodnie z zasadami etykiety ramię męża, którym on chciał ją objąć. - Ale nie mógłby nie być na naszym ślubie. Dzięki niemu się w ogóle odbył.
 Tenten była pewna, że tym razem na jej twarzy zagościł wyraz szoku. Nigdy by nie pomyślała, że Gaara kojarzy małżeństwa.
- Mówimy oczywiście o pierwszym ślubie. Braliśmy go w tajemnicy. Dwa miesiące temu zrobiliśmy uroczystość dla rodziny - uzupełnił Korobi, z trudem odrywając wzrok od żony.
- No dobrze. Teraz jestem zaintrygowana - przyznała Tenten, czując się jak rasowy łowca sensacji. - Od początku do końca, opowiadajcie.
- Ty opowiesz, kochanie? - zwrócił się do żony shinobi. Pytanie było połączone z próbą skradnięcia z jej ust całusa.
Tenten tym razem nie odwróciła spojrzenia. A, niech tam. Poprawiał jej humor widok szczęśliwych ludzi.
Hanako jednak ujęła twarz męża w dłonie i z przekorną miną zwróciła ją w stronę zegara wiszącego na ścianie.
- Jesteś, kotku, spóźniony. 
Korobi westchnął ciężko.
- Odezwała się ta, która nie spóźnia się do pracy.
- Ode mnie nie zależy bezpieczeństwo tej wioski. - Mówiąc to Hanako miała trumfującą minę. - Pracuję w biurze Kazekage. - Wyjaśniła, patrząc na Tenten. Często na nią patrzyła, jakby nieustannie przypominając sobie o obowiązkach wobec gościa, chociaż ewidentnie ciągnęło ją do męża nie mniej niż jego do niej. Tenten nie widziała nigdy dwojga tak zakochanych ludzi. W każdym razie, nie takich, którzy by otwarcie to okazywali. - Ma teraz po szyję roboty, aż dręczą mnie wyrzuty sumienia. Nie brałabym tygodnia urlopu, gdybym wiedziała, że starszyzna dostanie teraz takiej obsesji na punkcie porządkowania archiwów. 
Korobi popatrzył na Tenten z teatralnym zdziwieniem.
- Kto by pomyślał, że z mojej żony taki pracuś i dobra samarytanka. Tym bardziej wzięłabyś urlop -  powiedział zaczepnie. - I bardzo słusznie, chcesz też tkwić w tym po uszy?
Hanako przymrużyła oczy.
- Jutro wracam do biura.
- Poproś o kolejny tydzień. 
- Nie ma mowy. Mam jeszcze inne obowiązki, niż sprawianie tobie przyjemności.
Korobi otworzył usta w wyrazie oburzenia. Popatrzył na Tenten i przyłożył rękę do serca.
- Zapamiętaj, jak żona mnie rani. Może wezwę cię na świadka na sprawie rozwodowej - powiedział dramatycznym tonem.
Hanako trzepnęła go w rękę, którą przyłożył do klatki piersiowej. 
- Nie strasz mnie rozwodem, misiu, bo spać będziesz dzisiaj na podłodze.
- Kotku, jeśli cię nie uchronię przed tym życiowym błędem powrotu teraz do pracy, za dwa dni będziesz mnie przeklinać. Ja będę na pewno. Chcesz jak Gaara zabierać pracę do domu i studiować statystyki po nocy? Zaczekaj tydzień, albo lepiej to w ogóle weź bezpłatny urlop na miesiąc, aż się to uspokoi.
Tenten, która milczała, gdyż ewidentnie nie była potrzebna w tym miejscu, nie mogła się nie odezwać.
- Co się uspokoi?
Korobi przeniósł na nią wzrok, nieco strapiony, jakby zapomniał o jej obecności.
- Normalna kolej rzeczy. Jeśli starsi czują się przyciśnięci, dokładają papierkowej roboty. - Hanako udzieliła jej odpowiedzi. - Co zrobili, kiedy chcieli przynajmniej opóźnić wypowiedzenie podległości świątyni? Nawynajdywali dokumentacji, jakby nią, za przeproszeniem… Wiadomo. A teraz forsujemy naprawdę duże zmiany w zabezpieczeniach finansowych pracowników, więc… Cóż, wybrałam sobie cudowny termin na urlop. Mogłam przewidzieć, że się wściekną. - To ostatnie powiedziała jakby z pretensją do siebie.
Korobi wydał z siebie dźwięk przypominający zduszony śmiech.
- Oj, nie, nie mogłaś przewidzieć. I to dopiero początek.
Tenten siedziała na swoim miejscu, czując, że wolałaby się skurczyć i wniknąć w krzesło. Nie miała pojęcia, że Gaara pracował po godzinach. Jakie mogła mieć pojęcie o kierowaniu wioską? Chodziła sobie na wycieczki osadoznawcze, poświęcała raptem kilka godzin dziennie na jedno i drugie szkolenie i jeszcze narzekała, że Gaara od niej za dużo wymaga. Zupełnie nie szanowała jego czasu. Sama miała go mnóstwo, i z nudów przesiadywała nieraz w tej czy innej kawiarni obserwując z boku życie sunijczyków i pozwalając sobie na relaks.
- Powinnam już iść. Zabrać się za trening - powiedziała. Było tyle rzeczy w zakresie pieczętowania, które mogła, a nawet musiała opanować sama.
- Szkoda. Ale rozumiem. Wszyscy mamy trochę pracy. - Hanako popatrzyła ze zmartwioną miną na męża. - Umówmy się kiedyś w jakimś większym gronie, co? I zaprosimy Tenten. Musisz poznać szaloną historię naszych zaślubin.
- Wesele też było całkiem szalone - powiedział Korobi mimochodem. - Jak już zaprosiliśmy gości…
 Żona klepnęła go w ramię.
- Ty nie gadaj, pomyśl jak wprowadzić w życie to, co zleciłam. I do pracy, marsz, bo w końcu cię wyleją.
Korobi zrobił minę jak karcony i buntujący się nastolatek. Wykonał ruch, jakby zamierzał ruszyć do drzwi, ale zamiast tego z zaskoczenia cmoknął żonę w usta.
Zanim Hanako się zorientowała, było po wszystkim. Długi czas reakcji, nie jest kunoichi. Tenten to zaskoczyło, bo nie wiedziała, że w siedzibie władz Piasku, gdzie nie każdy ma wstęp, pracują cywile.
- Jesteś z Sunagakure?
Sama nie wiedziała, co ją tknęło, żeby o to zapytać, przerywając urocze małżeńskie przekomarzanki.
Hanako spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Pytam, bo to… zaskakujące, że nie wzięłaś… siostry czy koleżanki na świadka.
Czuła, jakby te słowa puchły jej w gardle.
Dziewczyna ma wypielęgnowane dłonie i maluje paznokcie, jak Asu. Musiała brać ślub w tajemnicy, ale wesele już było jawne. Pracuje w siedzibie kage i pewnie nie miała nigdy w ręce kunaia.
Tenten niemal czuła, jak trybiki w jej głowie przeskakują, powodując niemal fizyczny ból. Jednocześnie czuła się jakby kogoś oszukiwała, bo zadaje niewinne pytanie, wcale nie spodziewając się niewinnej odpowiedzi.
Hanako uśmiechnęła się, w sposób obejmujący tylko usta, przykrywający zmieszanie lub smutek.
- Mam siostrę, ale moje kontakty z rodziną nie należą do najlepszych. No i… Pół roku temu nie mogłam brać oficjalnie ślubu. Byłam kapłanką.
To była przewidywalna odpowiedź.
- Gaara układający małżeństwa kapłankom. To rzeczywiście szalone - skwitowała. Czuła jakąś suchość w ustach, wynikającą ze zdenerwowania.
Sama sobą była zaskoczona. Po co drąży ten temat? Sama powiedziała Asu, że nic jej nie obchodzą kapłanki.
- Oj, no wiesz. Nie to, żeby bawił się w swata. Ale - zerknęła przelotnie na Korobiego, któremu spełzła z twarzy wesołość. Wyglądał na kogoś, kto stracił grunt pod nogami: - Może trudno było nie zauważyć, że się zakochałam. Teoretycznie, nie mogłam wyjść za mąż, bo byłam związana przysięgą. A Kazekage… Poczuł się jakoś odpowiedzialny. Byłam jego łączniczką z niebem.
Tenten świetnie znała to określenie. Zbyt wiele razy je już w różnych kontekstach słyszała. W dyskursie religijnym, "łączniczką z niebem".
W przełożeniu na przyziemną rzeczywistość, dziewczyną do towarzystwa.

……………
Dzień wcześniej, późnym popołudniem

Tenten, oparta plecami o ścianę w wąskim korytarzu, patrzyła na drzwi do kwatery, w której teraz zamieszkiwała. Były na tyle uchylone, że widać było wypełniony naściennymi rycinami przedpokój.
Tutejsze kwatery dla gości były bardzo wygodne i urządzone w zachodnim stylu. Choć w pokoju i kuchni były bibeloty, obrazy z zielonymi krajobrazami, które zapewne miały w jakimś stopniu rekompensować to, co się miało wychodząc na zewnątrz pod stopami - wydawało jej się, jakby to mieszkanko było zupełnie pozbawione wyrazu, sterylne i puste. Zupełnie inaczej niż skromnie urządzone mieszkanie Gaary.
Nie lubiła tu przebywać, w wolnym czasie wolała chodzić po wiosce i przesiadywać w kawiarniach.
Była jednak pewna, że zawsze zamyka drzwi na klucz. Z przyzwyczajenia, bo i tak nie miała nic, co warto byłoby ukraść. I dzisiaj przez swoje gapiostwo, musiałaby użyć wytrycha, co może byłoby zamachem na społeczną własność sunijczyków. Gaara po prostu nacisnął klamkę.
Albo czegoś nie zauważyła albo, skubany, w osadzie, gdzie wszystkie mury są zbudowane z piaskowca, może ot tak otwierać i blokować wszystkie zamki.
Wydało jej się to zabawne.
Zawsze upijała się na smutno, a dzisiaj jej było bez powodu wesoło, chociaż zrobiła z siebie głupka i zmarnowała wolne popołudnie.
Szkoda tego popołudnia.
Gaara stał z boku. Zignorowała otwarte drzwi i podeszła do niego.
Mogła go cmoknąć w policzek na do widzenia. Ale nie chciała.
- Skoro zaprzepaściłam dzisiejszą kawę, może powinnam zaprosić cię na herbatę? - zapytała.. Nie patrzyła w jego twarz, musiałaby do tego zadrzeć głowę.
- Tenten. - Gaara nachylił się nad nią. Nie dotykał jej, ale był tak blisko, że musiał uważać, by jej nie dotknąć. Była aż nadto świadoma jego ust tuż przy swoim uchu. - Wypiłaś za dużo wina.
Dotknęła materiału płaszcza na jego torsie.
- Masz rację. Mogłabym cię wykorzystać.
Podniosła wzrok i umieściła obie ręce na jego klatce piersiowej i lekko go odepchnęła, żeby się odrobinę przesunął. Chciała lepiej widzieć jego twarz. Gaara chciał się cofnąć, co zupełnie nie było po jej myśli, więc tym razem go pociągnęła. Był ułamki centymetrów od jej twarzy, dobrze widziała jego niesamowite i - w tym momencie - rozszerzone ze zdziwienia oczy.
Coś w jego oczach sprawiło, że musiała mu powiedzieć prawdę.
- Tylko dla ciebie tu jestem. Gdybyś mi zaproponował, przybiegłabym na kurs rzeźbienia w piasku - powiedziała. Zmusiła się, by nie zamykać oczu, chociaż był tak blisko. - Jutro wytrzeźwieję, ale nie przestanę cię kochać.
Poczuła, że Gaara, którego ruchy ograniczała, mocno zaciskając ręce na materiale płaszcza, drgnął. Jego źrenice, w kolorze czystego bezkresnego oceanu, rozszerzyły się jeszcze bardziej. 
Muśnięcie jego palców na talii było tak nieoczekiwane, że poczuła, jakby przeszył ją prąd. Zadrżała i chciała się cofnąć, choć nie miała na to miejsca.
Z jakiegoś powodu pomyślała o Ino, która po każdej kolejnej kłótni z Saiem powtarzała, że dziewczyna nigdy nie powinna okazywać, że jej bardzo zależy.
Uświadomiła sobie, jak jednoznaczne i nieodwracalne jest to, co właśnie powiedziała. Co zrobiła. Przestraszyła się.
I uciekła.

8 komentarzy:

  1. Perspektywa Gaary - potrzebuję jej. ;) Czerpię masochistyczną przyjemność, kiedy ją czytam. Cały czas mam z tyłu głowy coś w stylu "No zdecyduj się w końcu. Powiedz coś, bo Tenten aż skręca, kiedy na Ciebie patrzy." Niby to nieprzyjemne, a jednak czerpię przyjemność. :P Nie tylko w tej pierwszej scenie mi się podobała, ale też w drugiej. Nazwać Nejiego prostakiem? Chyba tylko Gaara może tak powiedzieć bez konsekwencji z mojej strony. ;)

    A rozmowa z Hanako i Korobim... wow. Czytałam, chyba, wszystkie Twoje opowiadania, ale w żadnym nie pokazywałaś tak uczuć. W sumie to prawdopodobnie przez to, że zwykłe paringi (Gaara z kimkolwiek, Shikamaru z Temari, Kankuro z kimkolwiek, Sasuke z Saskurą i Naruto z Hinatą) na to nie pozwalają. Jestem zauroczona i życzę Tenten, żeby kiedyś doczekała się czegoś takiego od Gaary. :) Tylko ta "łączniczka z niebem" mnie trochę zaniepokoiła...

    O nie. Nie możesz mi tego robić. Ja tu lubiłam Tenten! :( Jak mogła uciec po czymś takim?! Lepiej sama teraz ucieknę, zanim napiszę o kilka słów za dużo, ale Tenten... Zawiodłam się. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w następnym rozdziale Tenten się odkuje. Zresztą może niegłupio zrobiła skoro Gaarę to zmotywowało, by wykazać trochę inicjatywy i ją zaprosić na obiad:D

      Usuń
    2. Racjonalne argumenty w takich chwilach do mnie nie docierają. :P Choć oczywiście nie wykluczam, że możesz mieć rację. :D

      Usuń
  2. Jeju! Z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej! :D

    Bardzo podobało mi się przedstawienie myśli Gaary! W końcu nie jest tym niemożliwym do zdarcia kamieniem, bo możemy poznać jego prawdziwe odczucia i ojjj, przemawia to do mnie, oj przemawia. :D Ciągnie go coraz bardziej do Tenten, lubię jego niepewności, pasuje to do niego. :3 Jeszcze bardziej podoba mi się, że zaczął wychodzić z inicjatywą, bo dzięki temu zaczynamy zmierzać ku pewnym wydarzeniom... ;)

    Jestem za to zaskoczona ogromnie sceną z Nejim! Ale zaskoczona pozytywnie. Nie spodziewałam się, że nasz Hyuuga podejmie się tak bezpośredniej i roszczeniowej rozmowy z Gaarą. Podoba mi się to coraz bardziej. I jeszcze bardziej za nim tęsknię. :(

    Tenten w scenie z Hanako jest tak dobitnie ludzka i dziewczęca, że mega mnie to ujęło. :D Kto nie czuł nigdy zażenowania, przyglądając się gruchającym gołąbkom? :P Gaara jako swatka, tego jeszcze nie było! Ale tym bardziej pokazuje to nam pewne ciekawe aspekty jego osobowości, co jest mocno na plus! :)

    Mi za to reakcja Tenten w ostatniej scenie wydaje się uzasadniona i do mnie przemawia. Sama po czymś takim bym pewnie uciekła, a przy okazji zabunkrowała się w łóżku i nie wychodziła z niego przez tydzień. :p Grunt, że jej podsycone winem zachowania dość mocno pchnęły pewne wydarzenia! :D Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu z Gaarą podejmą ten temat. Wiesz jak sypać tego cukru w odpowiednich porcjach - jest słodko, ale wciąż pragnie się więcej. :D Ty lisie cwany! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się obawiałam że znikniesz na dłużej skoro zawiesiłas publikowanie notek. Rozumiem że przegrupowujesz siły^^
      Neji jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w tym ff, chociaż w teraźniejszości go nie ma ;)

      Usuń
    2. Ależ absolutnie! :D Nie wytrzymałabym bez Twojego opowiadania dłużej niż miesiąc! U mnie niestety zawias potrwa jeszcze chwilę, ale jakaś nowość na pewno pojawi się przed końcem miesiąca. :)
      Ach, mój słodki, biedny Neji... cieszę się, że chociaż w takiej formie go tutaj zobaczymy! ^^

      Usuń
  3. Atmosfera się zagęszcza x) Mam nadzieję, że powolutku dochodzimy do momentu kiedy Gaara i Tenten szczerze porozmawiają a potem... :D Ta rozmowa z Hanako to fajny przerywnik ale nie mogę się doczekać kiedy zobaczymy inne tak urocze gołąbeczki #__#

    Alba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że się nie zawiedziesz, ale nie zdradzę czy od następnego rozdziału więcej będzie rozmów czy akcji. GT od tygodnia nic nie robią tylko przy kawce rozmawiają, wcale nie nieszczerze, choć chyba nie na najważniejszy temat :D

      Usuń