18 wrz 2019

Rozdział 5. Bliskość

Nie jest to rozdział +18, ale trochę erotyczny. Początkowo nie planowałam scen tego typu, ale będą się pojawiać. Doścignęła mnie karma, chyba nie umiem inaczej pisać.
Życzę miłej reszty tygodnia!
..............................................

Tenten nie wyobraziłaby sobie takiej sytuacji nawet w najgorszym koszmarze.
Gaara, Piąty kage wioski Piasku, w odległości mniejszej niż zasięg oddechu. Jego dłonie na jej ciele. Wiedziała, że złapał ją od niechcenia, zmuszony sytuacją - a jednak wydawało jej się, że uścisk dłoni na jej ramionach jest silny. Zbyt silny, niemal czuła jego palce przez materiał bluzki i przez to paliła ją skóra.
Przewidywała, że może go spotkać - delegacja z Piasku miała zatrzymać się w wiosce Liścia na całe dwa dni, które dla niej rozciągnęły się w wieczność. I zakładała, że to nic takiego. Czyż nie może normalnie na niego popatrzeć i normalnie, zdawkowo z nim porozmawiać? To byłoby zrozumiałe. Ale ona za każdym razem, kiedy go spotykała, zachowywała się histerycznie.
Podświadomie czuła, że nie potrafi jeszcze nie angażować w to emocji i dlatego wpadła w panikę. Po wielu miesiącach, on znów był obok, tak znajomy i tak obcy jednocześnie - a ona czuła, że jej serce galopuje jakby znów miała osiemnaście lat.
Jakby nic się przez te dwa lata nie zmieniło, a przecież - musiała o tym pamiętać - zmieniło się wszystko.
Chociaż przez chwilę miała ochotę rzucić się do ucieczki, to jednak się nie ruszyła. Gaara puścił ją i cofnął się o krok.
- A więc… hm… przepuścisz mnie? - Jej własny głos brzmiał w tym momencie obco. 
Powinna się przywitać - ale zupełnie o tym zapomniała, a poza tym nie wiedziałaby jak. Cześć? Dzień dobry? Może powinna uprzejmie się pokłonić?
Jak miała się z nim witać, żeby myślał, że traktuje go tylko jak przywódcę obcej wioski, który kiedyś był jej towarzyszem na polu bitwy?
Ale towarzyszy traktuje się jak równych sobie. A ona nigdy nie była mu równa, z tym śmiesznym pakietem umiejętności i talentem do pakowania się w kłopoty.
Przestań wdzierać się do pierwszej linii i zmuszać mnie, bym wybierał, kogo chronić.
Neji chyba też tak ją zaczął postrzegać, jako kogoś, kto ma wyższe ambicje niż zdolności, ale on był zawsze bardziej uprzejmy.
Trochę jej zajęło, żeby to zrozumieć, ale obaj mieli rację - nie była kimś na ich poziomie, tylko przeszkadzała na polu walki. Trudno, by Gaara traktował ją poważnie, skoro uważał, że trzeba ją chronić przed jej własnymi głupimi pomysłami.
- Nie - odpowiedział Gaara. - Odprowadzę cię do domu.
Jak zwykle, bezczelny.
Powinna mu powiedzieć, żeby zachował sztuczną galanterię i naturalną apodyktyczność dla kogoś innego. Ale nie potrafiła tego zrobić, kiedy patrzył na nią przenikliwie. Odwróciła głowę. Lee sprawiał wrażenie, jakby był przerażony i rozważał ukrycie się pod krzesłem.
- Lee, czyż nie jesteście umówieni i czy twój czas też nie jest cenny? - Powinna była powiedzieć to do Gaary, ale nie miała odwagi, ponieważ musiałaby na niego patrzeć.
Zdała sobie jednak sprawę, że jej zachowanie jest zbyt oczywiste, więc odwróciła się do niego.
- To niegrzecznie, odwołać umówione spotkanie - powiedziała, patrząc na uliczkę i szyld baru szybkiej obsługi za jego plecami.
Uzyskała przynajmniej tyle, że oderwał od niej wzrok i zwrócił uwagę na znajomego przy barze.
- Lee, czy możemy porozmawiać później? - zapytał.
Do diabła, zupełnie jakby byli kolegami. Zupełnie jakby miał cały dzień na spotkania towarzyskie.
Tenten odwróciła się - tym razem nie tylko głowę, ale całe ciało kierując w stronę kolegi z drużyny Jedenastej. Starała się, by jej postawa wyrażała niewypowiedzianą groźbę. Być może Lee to zauważył, bo sprawiał wrażenie, jakby się skurczył. Ale respekt przed Gaarą zwyciężył.
- Jasne, i tak przypomniałem sobie, że muszę gdzieś skoczyć.
Cykor. Uważaj, bo przez kilka następnych tygodni nie poskaczesz.
- Tenten. - Drgnęła, kiedy Gaara wypowiedział jej imię; co gorsza, w jej klatce piersiowej też coś drgnęło. 
Od dawna nie brakowało jej aż tak bardzo Nejiego. On by jej tak tanio nie sprzedał. Gdyby tylko tu był.
Gdyby żył, nigdy nie znalazłaby się w takiej sytuacji. Nie powiedziałaby wszystkich rzeczy, przez które teraz nie potrafiła spojrzeć Gaarze w oczy.
Czuła się tak zdezorientowana, że nie znalazła żadnego argumentu, żeby uwolnić się od niechcianego towarzystwa. Jednak, co było optymistyczne, pojawiła się w niej także złość, na to, że Gaara za wszelką cenę chciał udowodnić, że dla niego nie stanowi problemu zachować się wobec niej uprzejmie.
A może, co było nawet gorsze, to rzeczywiście nie stanowiło problemu.
Minęła go w drzwiach i wyszła na zewnątrz, natychmiast ruszając przed siebie ulicą. Co ją dodatkowo zirytowało, Gaara nie miał żadnego problemu z dotrzymaniem jej kroku.
- Nie musiałeś sobie robić fatygi - powiedziała, nie patrząc na niego. Powstrzymała się przed dodaniem, że nie jest, do ciężkiej cholery, dziewczyną, którą trzeba eskortować do domu.
I natychmiast tknęła ją myśl, że przecież Gaara nie może jej odprowadzić do domu. Lin tam będzie.
- Musiałem. Jesteś pijana - odpowiedział Gaara, jakby trochę alkoholu sprawiało, że ona nie trafi do domu.
Nie była pijana. Choć mogło tak być z jego punktu widzenia - wątpiła, czy w jego towarzystwie ktoś odważyłby się sięgnąć po alkohol.
Ale dla niej to nawet lepiej, że Gaara nie wie, ile trzeba, żeby się naprawdę upić. Zawsze może zrzucić odpowiedzialność za swoje zachowanie na stan upojenia.
Nie chciała znów zachować się jak dzieciak, jak niedojrzała histeryczka, ale nie mogła znieść jego obecności, na dodatek tak bliskiej. Zatrzymała się.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Jestem umówiona. Z Mari. - Miała niebywałe szczęście, że znaleźli się niemal naprzeciw sklepu zielarskiego. Wskazała głową szyld, chcąc uwiarygodnić swoją wymówkę. Była to okazja idealna, choć zupełnie nie pamiętała, czy kiedykolwiek powiedziała Gaarze, gdzie pracuje narzeczona Nejiego.
Prawie narzeczona. Nie zdążył się oświadczyć.
- Moim zdaniem powinnaś pójść do domu - powiedział Gaara sceptycznie.
- Moim zdaniem to nie twoja sprawa - zripostowała.
Za bardzo się uniosła, za bardzo było po niej widać nieuzasadnioną w tej sytuacji złość - widziała to po jego zafrasowanej minie.
- Nie. Zapewne nie moja - odparł Gaara, a Tenten przyszła do głowy nieco absurdalna myśl, że go uraziła. Pomyślała, żeby to jakoś załagodzić. Przecież jej zachowanie było nieracjonalne, może nawet wrogie, choć nie miała powodu, by wykopywać topór wojenny. 
Chciała wyciągnąć do niego rękę, żeby przynajmniej pożegnać się w sposób cywilizowany. Ale zanim zdążyła wykonać ruch, przypomniała coś sobie i schowała dłoń za plecami.
Nie chciała, żeby Gaara zauważył, co wciąż nosi na nadgarstku.
- To na razie - powiedziała szybko, zdając sobie sprawę, że zachowuje się w sposób godny pożałowania. Znowu.
Dlaczego zawsze robiła z siebie idiotkę, a on był tak doskonale opanowany?



Gdzieś między krajami Rzeki i Wiatru, kilka tygodni przed zniszczeniem Konohy przez Paina

Tenten wymknęła się z obozowiska poruszając się bezszelestnie, chociaż zdawała sobie sprawę, że zachowuje pozory głównie przed sobą - ani Neji ani Lee nie spali. Udawali, że nie widzą, jak się wymyka, korzystając ze sprzyjającego przebiegu trasy w drodze na misję. 
Neji zawsze był czujny, a Lee po prostu się zdradził, bo wcale się nie ruszał, udając, że zasnął jak kamień. On nie bywał aż tak spokojny nawet we śnie. Tenten była przekonana, że w snach Zielona Bestia Konohy przebiega co najmniej drugie tyle kilometrów, ile pokonał w ciągu dnia.
Gdyby spali, Tenten być może spróbowałaby wykorzystać w praktyce nabyte ostatnio umiejętności. Zabrała lusterko, szminkę i puder. Swego czasu razem z Ino i Sakurą spędziły trzy godziny na nauce robienia makijażu. Teraz zdała sobie sprawę, że to był czas stracony, bo pomysł od początku był beznadziejny. Pomijając wszystko inne, bladym świtem mieli ruszać w drogę i szkoda jej było tracić cenne minuty. 
Starannie wyszczotkowała włosy i próbowała nadać fryzurze jakiś kształt palcami, w końcu jednak sobie odpuściła. Na to też szkoda jej było czasu, a ponadto była pewna, że w wyniku jej zbyt oczywistych zabiegów Neji udusi się ze śmiechu.
Umówili się w wyznaczonym miejscu, za linią drzew, ale ona tylko pierwszą część drogi pokonała biegiem. Potem zwolniła i zaczęła się zastanawiać. Nie powinna sprawiać wrażenia, jakby za bardzo jej zależało. Musiała przeanalizować, jak się zachować.
Widywała Gaarę raz na kilka tygodni i za każdym razem musiała być przygotowana, że spotka się z trochę innym człowiekiem. Ona pewnie też za każdym razem była trochę inna. W międzyczasie działo się bardzo wiele, zwłaszcza ostatnio. Nie mogli już się wymieniać tak często wiadomościami, odkąd matka zażądała zwrotu cennego zwoju. Miała od niego tylko listy, które, dostarczane raz na kilka dni, zwykle ją cieszyły - aż przychodził moment, kiedy zdawała sobie sprawę, że będzie okazja się zobaczyć i wtedy każda kolejna wiadomość od Gaary ją irytowała. To był tylko papier zapełniony słowami, w których nie było żadnych emocji. Nawet Neji nie był taki powściągliwy w piśmie. Nie wiedziała, jak Gaara się zachowa, kiedy go zobaczy, i co ona powinna zrobić.
W momencie, w którym postanowiła, że rozegra sytuację na zimno i zmusi Gaarę, żeby się postarał, zauważyła go i wszystko przestało mieć znaczenie. Resztę drogi pokonała biegiem.
Zatrzymała się zanim na niego wpadła, i zawahała się, ale zamiast coś powiedzieć zarzuciła mu ręce na szyję. Gaara objął ją w pasie i mocno przycisnął do siebie. Z wrażenia zaparło jej dech.
Nagle był blisko. Znowu zaskoczyło ją, że jest taki wysoki. Że nie ma między nimi dystansu. Że mimo tego, jaki wydaje się w listach, kiedy się widują nie jest niedostępny.
Odkąd zniknął Shukaku, gdy się z nim widywała, nigdy nie wydawał jej się niedostępny. W tym momencie dziwiła się, że kiedykolwiek tak go postrzegała. 
Teraz wtuliła twarz w miejsce między szyją a obojczykiem Gaary i chłonęła zapach jego skóry. Serce waliło jej w piersi jakby przebiegła co najmniej kilometr sprintem, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało.
        - Chcę cię gdzieś zabrać - usłyszała jego głos tuż przy uchu.
- Nie za daleko stąd na pustynię? - zapytała, nie przestając się do niego przytulać. Jak dla niej, mogliby tak zostać. Gaara miał swoje cudowne sposoby poruszania się szybko po otwartej przestrzeni, ale byli na zalesionym terenie, a ona wystarczająco dużo czasu spędziła hasając między drzewami.
Gaara umieścił dłonie na jej talii i odsunął ją lekko.
- Naprawdę sądzisz, że moim wymarzonym otoczeniem jest piasek? Kawałek życia spędziłem w lesie.
- Nie mam czasu na wycieczki - powiedziała niechętnie. Miała wystarczająco urozmaicone, pełne przygód życie. Teraz chciała tylko mieć go jak najbliżej.
Gaara odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy.
- To niedaleko. Zapewniam, że ci się spodoba.
Wbrew temu, co powiedział, wcale nie było tak niedaleko. Przebiegli ze dwa kilometry. Nie czuła się poszkodowana, bo Gaara trzymał ją za rękę. 
I nie oszukał jej. Pomiędzy drzewami był dość duży, otwarty teren, usłyszała szum wody - była tutaj i polana, i potok. Za dnia musiało być tu jasno i barwnie, jak na łące. 
- Myślisz, że są tutaj jadowite owady? Albo skorpiony? - spytała, patrząc na płynącą wodę.
- Skorpionów na pewno nie ma - zauważył Gaara rozsądnie. 
Następnie zaczął się rozbierać.
W niej to wywołało uczucie paniki. 
Jakby w kąpieli w rzece było coś dziwnego lub niestosownego. Kąpała się w rzece setki razy. Neji ani Lee nigdy je nie przeszkadzali.
Jednak nieważne, jak bardzo chciałaby sobie wmówić, że to bez różnicy - była różnica. 
W czym tkwił problem? W miejscu, porze dnia? W zbyt jasno świecącym księżycu?
Odwróciła głowę i patrzyła w bok, kiedy Gaara zdejmował koszulkę, ale i tak nie pokonała zdradliwego odruchu i przesunęła wzrokiem po jego torsie. Zamknęła oczy. Problem tkwił w towarzystwie.
- O, nie. Co to, to nie - powiedziała, na ślepo cofając się o krok.
- Jak chcesz. Zaczekaj na brzegu.
- Ale z ciebie egoista - oceniła. Próbowała wyglądać na niewzruszoną. Nie otworzyła oczu. Gaara był półnagi, a ona strasznie chciała na niego popatrzeć. I jednocześnie bała się na niego patrzeć. - Nie rozbiorę się przy tobie.
- Jeśli chcesz, zamknę oczy. Nie będę podglądał.
Bawiła go ta sytuacja. Albo jej zachowanie. Najpewniej jedno i drugie.
Tenten otworzyła oczy - dobrze, że teraz. Gaara zrzucił buty i sięgnął do paska spodni.
Na niewzruszoną Wolę Ognia, on tak serio. 
Zawsze to on był nieśmiały. Pamiętała, jak się musiała namęczyć, żeby odważył się ją dotknąć. Byli wtedy młodziutcy i nie było w tym żadnego podtekstu. A jednak on i tak nie odważył się do niej za bardzo zbliżyć, dopóki nie zmusiła go sytuacja. Zrzucał winę na Shukaku. Ona jednak uważała, że to były zahamowania Gaary.
I teraz to on był tak bardzo do przodu?
Chyba po prostu nie wiedział, nie domyślał się, jakie ona ma w głowie myśli.
- Czekaj - powiedziała szybko. - Tylko z opaskami na oczach.
Gaara zastygł w bezruchu. Był autentycznie zaskoczony.
- Poważnie? Nie ufasz mi? Jeśli obiecam, że nie otworzę oczu, to ich nie otworzę.
Ufała mu. Wierzyła w jego silną wolę.
Ale nie w swoją.

- Już? Jesteś ubrany? - spytała.
Tenten wcześniej wyszła z wody i szybciej włożyła ciuchy. Nie było to jednak zbyt mądre, bo teraz się niecierpliwiła. Bardziej ją martwiło, że ona mogłaby za dużo zobaczyć niż odwrotnie.
Była pewna, że dzisiaj ani jutro nie zmruży oka, myśląc o ciele Gaary. O mięśniach brzucha, które podejrzała, i których miała ochotę dotknąć. Jest w tym coś bardzo nienormalnego.
Jej reakcja była nienormalna. Gaara zachowywał się jakby go to w ogóle nie ruszało, jakby codziennością było dla niego kąpanie się w potoku, z innymi ludźmi, nago. A przecież wiedziała, że to nieprawda. 
Ona po prostu za dużo sobie wyobrażała, przypisywała mu intencje, których nie miał.
 - Strasznie jesteś powolny jak na shinobi - postanowiła zagrać mu na ambicji.
- Chwileczkę. - Zdała sobie sprawę, że Gaara jest dokładnie naprzeciw niej. Nie usłyszała go.
Jak to, do diabła, go nie usłyszała? Po tylu godzinach treningu taijutsu bez wykorzystywania wzroku? Co jest z nią nie tak?
Może krew za głośno jej pulsuje w uszach. Spróbowała się skoncentrować na zmyśle słuchu. Nie może być aż tak beznadziejna.
Tym razem, kiedy Gaara się poruszył, najpierw usłyszała. Jego dłonie musnęły jej ramiona i włosy zanim sięgnęły do opaski zawiązanej z tyłu głowy. Nawet gdyby przysięgał na ogon Ichibi - który należało szanować, bo był tylko jeden - nie uwierzyłaby, że jest tak niezdarny.
Zrobił to specjalnie.
- Mam uwierzyć, że tak długo nie zdjąłeś opaski? - zapytała. Miał wciąż na oczach szary kawałek materiału.
Pewnie chciał się popisać, że nie potrzebuje wzroku. Czasami zachowywał się jak chłopiec. Powiedziała mu już wcześniej, że może odsłonić oczy.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie oszukałaś? - zapytał.
To była oburzająca insynuacja.
- Nie martw się, jestem kompletnie ubrana - powiedziała z urazą. Najpierw naśmiewał się z jej przewrażliwienia, a teraz z jej rzekomo istniejącej nieufności.
- I oczekujesz, że uwierzę ci na słowo - odpowiedział Gaara. W jego głosie nie było kpiny, brzmiał stuprocentowo poważnie. - Mogę sprawdzić?
Wiał lekki wietrzyk. Noc była chłodna. Jej skóra była chłodna, po kontakcie z wodą w zimnym potoku. Ale kiedy Gaara to powiedział, ona poczuła, jak szybko jej serce pompuje krew. Jak z klatki piersiowej rozchodzi się po jej ciele gorąco.
- Co? - spytała. Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała. 
- Czy jesteś ubrana, iskierko. Chciałbym to sprawdzić. 
To jej umknęło. Nie zauważyła, kiedy stał się tak bezpośredni, tak śmiały, że to on wychodził z inicjatywą.
Wcale nie było tak, że wcześniej się nie dotykali. Nawet się całowali. Ale jakoś… ta sytuacja, ten kontekst, był zupełnie inny. Moment był inny. Gdyby kilka miesięcy temu Gaara powiedział jej to samo, ona by to zupełnie inaczej odebrała. Przecież nie chciał jej pomiziać po ramieniu. Robił to bez pytania.
- Rozumiem, że nie. - Odczytał przedłużające się milczenie jednoznacznie. Sięgnął ręką do oczu, żeby zerwać opaskę, ale go powstrzymała.
- Nie - powiedziała szybko. - To znaczy, tak. To znaczy… Jakie było pytanie? 
Gaara się zawahał.
- A jakie byś chciała? Pytanie.
Tenten szturchnęła go lekko w ramię.
- Nie ułatwiaj sobie. Jest twoje, ty je musisz zadać.
Wydawało jej się, że mija cała wieczność. Coś bardzo dziwnego działo się w niej, w środku. Serce biło tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Czy pozwolisz, żebym cię dotykał, Tenten? - Nachylił się lekko do niej i teraz był tak blisko, że czuła na twarzy jego oddech. - Tym razem chcę cię dotykać naprawdę.

3 komentarze:

  1. W zasadzie nie wiem, co napisać XD
    Bardzo mi się podoba ta nietypowa relacja między Gaarą i Tenten. Jest w niej coś takiego... kurde, nie umiem nawet określić! Jestem chłód Gaary i ta wojowniczość Tenten, i jakiś wzajemny pociąg, jednocześnie z odpychaniem! Boże!

    Eh, rozpieszczasz rozdziałami. Albo masz dużo czasu, albo dużo weny :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście weny sporo, czasami piszę kosztem niewyspania się do pracy. Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Po pierwszej części miałam wrażenie, że Tenten patrzy na Gaarę i nie widzi albo nie chce widzieć uczuć, które nim kierują. Co prawda jeszcze nie znam w 100% tych uczuć, ale domyślam się, że nie jest to zwykła, koleżeńska więź. Na szczęście sama rozpoznaje swoje emocje (choć z nimi walczy), ale jeśli Gaara się trochę otworzy, ta relacja będzie pretendowała do najbardziej ciepłej emocjonalnie spośród tych, które stworzyłaś. W przeciwieństwie do poprzednich, w tym ff czuję ciepło bijące od Gaary, które jest głęboko stłumione.

    A ta druga część... O matko! O jakim głębokim stłumieniu przed chwilą pisałam?! [Zapewne już się zorientowałaś, że kiedy tylko jestem na komputerze, komentarze piszę fragmentami, a nie po lekturze całości.] Po takiej "zabawie" i takich reakcjach obojga, nie mogę się doczekać, żeby poznać powód, dla którego całkiem zerwali tę więź. Oboje zdają się być bardzo zaangażowani emocjonalnie. A Gaara... nie poznaję go :D W Twoich rękach zawsze wychodził inny, a teraz jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. :)

    OdpowiedzUsuń