19 paź 2019

Rozdział 9. Wybór

Hinata i Tenten oddaliły się trochę od uliczek, po których chodziły dziesiątki ludzi i znalazły sobie miejsce na uboczu, w cieniu drzewa, żeby usiąść.
Hinata czuła się skrępowana, nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. Widziała napięcie na twarzy Tenten. Nie pierwszy raz pomyślała, że może dawna koleżanka Nejiego z drużyny po prostu jej nie lubi. Miała do tego kilka powodów. 
- Chciałam ci powiedzieć, że byłam wczoraj pijana, ale… nie aż tak. Rozmawialiśmy o tym wcześniej z Naruto. Chciałam cię na razie jedynie zapytać o zdanie. To nie jest oficjalna propozycja, ale… jest przemyślana.
Wiedziała, że w tonie jej głosu słychać niepewność. Zupełnie nie wiedziała, jak się za to zabrać. Bo z jednej strony nie chciała, żeby Tenten poczuła się naciskana, a z drugiej - zależało jej, żeby się zgodziła. Nie wypadało odmówić zostania świadkiem na czyimś ślubie, więc gdyby zaproponowali jej to z Naruto - na trzeźwo - mogłaby poczuć się postawiona pod murem. Z drugiej jednak strony Hinata miała niejasne wrażenie, że Tenten była wczoraj urażona ich propozycją.
Próbowała przekonać sama siebie, że to tylko dlatego, że zadała to pytanie po alkoholu, więc właściwie nie można było go traktować poważnie.
Tenten popatrzyła na nią surowo, może nawet wrogo.
- Dlaczego ja? - spytała.
Hinata nie wiedziała, co powiedzieć. Właściwie, mogła się spodziewać takiego pytania, ale też najbardziej się go bała.
- Twoja siostra powinna być świadkiem. Albo Sakura albo Ino, każda z nich byłaby zadowolona z wyróżnienia - zauważyła Tenten. Trudno było nie zauważyć ukrytej w tym zdaniu sugestii, że ona zadowolona nie jest. - Dlaczego nie wybierzesz kogoś, kto jest tobie bliski?
Nieme oskarżenie zawisło w powietrzu. Hinata zdała sobie sprawę, że Tenten dobrze wie, dlaczego ją poprosili. 
Może więc powinna z nią porozmawiać szczerze, zamiast budować ścianę z niedopowiedzeń. Nigdy nie miały z Tenten dobrego kontaktu, ale po wojnie każda rozmowa z nią była trudna - miała nawet wrażenie, że z biegiem czasu coraz trudniejsza. Hinata myślała z początku, że Tenten chciałaby na jakiś czas mieć spokój od Jedenastki, ale potem zdała sobie sprawę, że wolała się od nich odciąć na stałe. Rozumiała, dlaczego Tenten nie chciała utrzymywać z nią kontaktu - Hinata zabrała jej Nejiego, dwa razy. Nie miała jednak pojęcia, czym zawinił Lee.
- Zawdzięczam Nejiemu życie - przełamała się w końcu, by to powiedzieć. Tenten przymknęła oczy, jakby domyślała się takiej odpowiedzi, ale wcale nie chciała jej usłyszeć. - I nie tylko to. Gdyby nie on, nie doszłoby do tego ślubu. Chciałabym, żeby tu był, ale skoro go nie ma...Byłaś najbliższą mu osobą. Naruto uważa identycznie, to nawet była jego propozycja.
Tenten potrząsnęła głową, powoli, z zastanowieniem.
- Nie sądzę, by to była prawda - stwierdziła.
Hinata nie zrozumiała, co ma na myśli.
- Naprawdę, Naruto…
- Nie byłam najbliższą mu osobą - powiedziała Tenten. Miała zaciętą minę. - Nawet gdyby tak było, to nie w taki sposób, jak ci się wydaje. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy dopatrują się w tym… drugiego dna.
Hinata stropiła się. Tym razem chyba nie mogła powiedzieć jej całej prawdy. Tenten poczułaby się urażona.
Zawsze jej się wydawało, że Tenten podkochiwała się w jej kuzynie i że głównie dlatego coś się potem zaczęło psuć - wiedziała nawet, od którego momentu. Hinata w pewnym momencie zaczęła zawłaszczać Nejiego dla siebie. Zyskała nie tylko partnera do treningów, ale przede wszystkim kogoś, na kogo mogła liczyć. Tenten i Neji, którzy kiedyś się wydawali nierozłączni i wszyscy widzieli ich razem - teraz, za rok, za dziesięć lat - coraz gorzej się dogadywali. Neji nawet krótko przed wojną powiedział coś takiego, co sugerowało, że drużyna Gaia już nie będzie zbyt długo funkcjonować. 
Hinata wcześniej się nad tym zupełnie nie zastanawiała. Potem uznała, że może nieświadomie zrobiła Tenten krzywdę. A to, że Tenten od zawsze traktowała ją tak samo - uprzejmie, ale chłodno - tylko to wrażenie potęgowało. Hinata od zawsze widziała różnicę w tym, jak kunoichi z zespołu Gaia zachowywała się wobec innych, nawet prawie obcych osób, i jak zachowywała się wobec niej. 
Widziała w niej zagrożenie dla Nejiego, ot co. Kogoś, kto mu bezpośrednio zagraża, po egzaminie na chuunina nawet bardziej niż wcześniej.
- Mam wrażenie, Tenten, jakbyś uważała, że skoro Nejiego już nie ma i skoro on nie będzie miał… nie wiem, życia, kariery, to ty tak samo nie możesz ich mieć.
Brunetka popatrzyła na nią z lekkim zaskoczeniem, ale przenikliwie. Jakby próbowała ocenić jej intencje.
- Naprawdę? Co cię doprowadziło do takiego wniosku?
Hinata przygryzła wargi. Wiedziała, że kunoichi prawdopodobnie się na nią wścieknie.
- Nie robisz nic, żeby je mieć. Żeby nauczyć się nowych technik. A przecież uczyłaś się… wcześniej. - Nie chciała już tak bezpośrednio wspominać, że Tenten przecież się starała, dopóki był Neji. Pracowała nad technikami, które Nejiemu się nie podobały, ale chyba nie po to, by zrobić mu na złość. Tak czy inaczej, nie musiała się zamykać w broni ostrej, której obecnie w jej rękach niektórzy się bali. - Naprawdę ci się wydaje, że nadajesz się tylko do wsparcia? Lee ani Neji nigdy nie weszliby w zasięg twoich ostrzy, ale trenowaliście długie lata. To się nie sprawdzi w innym zespole, skoro nie masz sposobu, żeby zmienić trajektorię broni. Dlaczego nie wrócisz do pieczętowania, albo nie spróbujesz z ninjutsu?
Tenten rzuciła jej wyzywające spojrzenie.
- Nie chcę z tobą o tym rozmawiać. I nie chcę reprezentować Nejiego na twoim ślubie. - Wróciła chyba do tego tematu, bo wbrew pozorom okazał się łatwiejszy. - Kto będzie świadkiem Naruto? Sasuke?
Tenten musiała chyba włożyć sporo wysiłku, żeby nie skrzywić się wypowiadając to imię. Hinata zdała sobie sprawę, że ona sama nie była tak powściągliwa i nie opanowała grymasu.
- Jeśli to dlatego odmawiasz, robisz błąd. Sasuke nie zostanie zaproszony.
- Jakoś trudno mi w to uwierzyć.
- Jeśli Naruto zechce go zaprosić, będzie musiał sobie znaleźć inną żonę - powiedziała Hinata, zanim zdążyła ugryźć się w język.
Zdradziła w ten sposób, że temat jest drażliwy. Naruto niby zrozumiał kiedy mu powiedziała, że nie chce widzieć jego przyjaciela na ślubie, ale istniała możliwość, że wróci do tematu. Po wojnie utrzymywali kontakt, jakoś się dogadywali. Hinata z całych sił starała się nie oceniać Sasuke, nie czuła się odpowiednią osobą do bycia sędzią. Ale nie widziała możliwości zaproszenia go ani na ceremonię ani na wesele. Mogła ustąpić Naruto w innych sprawach, ale nie w tej.
Zresztą, obawy Tenten, że miałaby na ceremonii stanąć obok Sasuke były nieuzasadnione, bo Naruto nawet nie przyszłoby do głowy poprosić go na świadka. 
- Naruto chce poprosić Kakashiego. Ale on dał nam do zrozumienia, że czuje się za stary, więc sprawa jest właściwie otwarta.
- Jeśli ja się nie zgodzę, poprosicie Lee. - To nawet nie było pytanie, ale stwierdzenie i jednocześnie zarzut.
Hinata nie miała pojęcia, dlaczego Tenten widziała w tym coś złego. Ale cóż, miała rację. Gdyby ona się nie zgodziła, Hinata chciałaby poprosić na świadka Lee. Nie mogła więc zaprzeczyć, nie chciała też potwierdzić. Nic nie powiedziała, ale pewnie na jej twarzy odmalowało się poczucie winy.
- Powinnaś kogoś poznać - powiedziała nagle Tenten.

Mari położyła na stoliku, obok filiżanek, czajnik z herbatą. Hinata siedziała całkiem sztywno i chyba nawet nie zauważyła wysiłków dziewczyny, żeby ją ugościć.
Mari podeszła do lady i popatrzyła z wyrzutem na Tenten. 
- I ty myślisz, że to jest dobry pomysł? O czym ja mam z nią rozmawiać? - spytała ściszonym głosem.
Tenten zawahała się. Nie była pewna, czy przyprowadzenie Hinaty do sklepu zielarskiego było dobrym pomysłem. Ale innego nie miała.
- Na pewno pójdzie ci lepiej niż mnie - zapewniła.
Mari przewróciła oczami.
- To przecież twoja koleżanka. 
Tenten nie zaprzeczyła. Wydawało jej się, że to byłoby niemiłe. Ale Hinata nie była jej koleżanką. Ani wcześniej ani tym bardziej teraz. Wysiłki, które czyniła kuzynka Nejiego po wojnie, żeby się do niej zbliżyć, tak naprawdę ją drażniły. Miała wrażenie, że Hinata ma wyrzuty sumienia i że spodziewa się od niej wybaczenia. Ale Tenten była ostatnią osobą, która mogłaby jej go udzielić. Nawet jeśli Hinata była w jakimś stopniu winna - jej wina była większa.
- Po prostu powinnyście się poznać. To wszystko - odpowiedziała, starając się brzmieć neutralnie. Nie chciała wywierać na Mari nacisku, dawać jej do zrozumienia, że ona i Hinata mogłyby sobie nawzajem pomóc. To było tylko coś, na co niejasno liczyła. Hinata obwiniała się o śmierć Nejiego, a Mari nie winiła nikogo - choć właściwie miała największe powody, żeby szukać winnych. Tenten miała nadzieję, że potrafią się porozumieć. I że wtedy Hinata przestanie zachowywać się, jakby miała poczucie winy wobec niej, bo drużyna się rozpadła. Bo zawaliła się jej kariera. Jakby nie było ważniejszych rzeczy.
- No dobrze. A ty dokąd się wybierasz? - spytała Mari z naganą w głosie. Słusznie domyślała się, że kunoichi nie zamierza uczestniczyć w tej rozmowie. We własnym przekonaniu byłaby jak trzecie koło u wozu.
- Ja muszę porozmawiać z kimś innym - poinformowała.
Nie była właściwie pewna, jakiego oczekuje efektu. Podejrzewała, że Kankuro odmówi, że storpeduje jej pomysł. Ale i tak musiała go zaczepić, by odsunąć od siebie zarzuty Hinaty - że tak naprawdę się nie stara, że się poddała. Nie lubiła tak o sobie myśleć, nawet jeśli była to prawda.

Kankuro nie lubił brutalnych kobiet. Nie lubił również sytuacji, gdy dobrze się bawił, a ktoś przychodził, żeby wyciągnąć go z baru za fraki. Takie sytuacje, choć nieczęsto, jednak się zdarzały. Nie spodziewał się, że coś podobnego spotka go w Konohagakure. Temari miała w tej wiosce narzeczonego, a to oznaczało ciekawsze zajęcie niż pilnowanie młodszego brata.
Na chwilę zapomniał, że w wiosce Liścia też są brutalne kobiety. I że jedna z nich nie ma szacunku ani dla jego nazwiska, ani dla stanowiska.
Znieważyła go publicznie, przeszkadzając mu w rozmowie i praktycznie siłą wyprowadzając z lokalu. Poniżające było dla niego przede wszystkim to, że pozwolił się wyprowadzić. Ale przecież nie będzie się z nią szarpać.
Poza tym uznał za wyjątkowo sprzyjające, że teraz to ona szuka jego towarzystwa. Nie miał pomysłu, co powinien zrobić, żeby ją zainteresować swoją osobą i swoimi pomysłami.
- Promyczku – odezwał się. Reakcja była natychmiastowa, jej oczy zwęziły się jak u kota. – Tak traktujesz przyjaciół?
- Przyjaciele tak mnie nie nazywają – odparła Tenten.
Nie zwyzywała go. Znaczy to, że czegoś od niego chce. Znakomicie.
- Wyświadczysz mi drobną przysługę - powiedziała.
- Jak drobną?
- Dla ciebie to nie będzie żaden problem – odrzekła Tenten. – Czakra. Nici. Te rzeczy. Pokażesz mi, jak kontrolujesz twoje zabawki.
Błyskawicznie zrozumiał, o co jej chodzi.
Jednak nie mógł się powstrzymać od złośliwości.
- A więc ty także. Każda kobieta, prędzej czy później, docenia moje zręczne paluszki.
Tenten widocznie gorzej od niego kojarzyła fakty, bo nie od razu pojęła, co miał na myśli. Sądził, że się zarumieni, ale ona przymrużyła oczy.
- Wyrazy współczucia, jeśli to im musi wystarczyć.
- Język ci się wyostrzył - zauważył Kankuro z zaskoczeniem. Zastanawiał się, czy go to rozczarowuje czy wręcz przeciwnie. 
- Możemy się tak przegadywać do rana, ale ja naprawdę nie mam czasu - odparła dziewczyna. - Nikt nie panuje nad nićmi czakry tak dobrze, jak lalkarze. Spośród nich jesteś najlepszy. A ja muszę się przekonać, czy mogę robić coś podobnego z bronią, co ty z marionetkami.
Kankuro zawahał się. Nie lubił ściemniać. A już w okłamywaniu Tenten widział coś wyjątkowo niewłaściwego. Z drugiej jednak strony był przekonany, że Gaara, który nie lubił mieć długów wdzięczności, z pewnością ma dla niej coś lepszego niż nici czakry. Więc nawet jeśli on namówi Tenten na wizytę w Sunie używając pokrętnych metod, w dłuższej perspektywie wyjdzie jej to na dobre. Przynajmniej powinno.
- Mogę spróbować, chociaż nie obiecuję, że będą efekty - powiedział asekuracyjnie.
- Świetnie – odparła Tenten niecierpliwie. – To chodźmy.
Kankuro zmarszczył brwi.
- Ale że co? Teraz chcesz trenować?
Tenten skinęła głową.
- Oczywiście. Kiedy wyjeżdżacie, jutro? To dzisiaj się nie wyśpisz.
Kankuro popatrzył na dziewczynę z niedowierzaniem. Ona mówiła poważnie. Myślała, że w kilka godzin nauczy się precyzyjnego manipulowania przedmiotem przyczepionym do nici czakry?
Albo ktoś ją zdzielił ostatnio czymś ciężkim w głowę, albo była bardzo zdesperowana.
- Chcesz się czegoś nauczyć czy udawać, że próbowałaś? Wiesz, ile czasu trzeba poświęcić, żeby zostać lalkarzem? To jest trening na lata – powiedział urażonym tonem. - Na te kilka rzeczy, których potrzebujesz, przynajmniej kilka tygodni. - Sam był zdziwiony, że tak gładko skłamał. Liczył, że kilka tygodni w wiosce Piasku nie jest nie do przyjęcia. - Nawet przy najlepszych chęciach, nie zostanę na tak długo w wiosce Liścia. Proszenie o taką przysługę…
- Tak, jakbyście wy nie korzystali z kosztownych przysług – przerwała mu Tenten, wyraźnie poirytowana. 
Nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć. Na szczęście, nie musiał. Ni stąd, ni zowąd tuż przy nim pojawiła się Asu. Nie wiedział nawet, z którego kierunku przyszła, tak zaabsorbowała go rozmowa.
- Witajcie, kotki - powiedziała. - Co to za dyskusje na środku ulicy i o suchych pyszczkach?
Tenten popatrzyła na nią, a potem przeniosła wzrok na Kankuro. Nie był pewien, na kogo z większą niechęcią.
- Wielkie dzięki za nic - skwitowała z przekąsem i oddaliła się.
Kankuro patrzył za nią z niemądrą miną. Nie miał pojęcia, co się stało. Już tak dobrze mu szło. Niechętnie spojrzał na kapłankę.
- Pojawiłaś się w złym momencie. Prawie ją namówiłem na wycieczkę do Suny - wymsknęło mu się. Było to jego pobożne życzenie, ale próbował jakoś sobie poprawić humor.
Asu, ku jego zaskoczeniu, uśmiechnęła się. Swoim firmowym uśmiechem,  z lekkim wygięciem warg, który w Sunagakure uchodził za ponętny. I złowieszczy. Chociaż chyba nie uśmiech był powodem, dla którego mężczyźni w Sunie się jej bali.
- Chcecie Tenten w Sunagakure? - spytała. Trudno było powiedzieć, czy jest zaskoczona. Za to ewidentnie nad czymś się zastanawiała.
Cóż za trafnie zadane pytanie. Czy on chciał, żeby Tenten przyjechała do wioski Piasku? Nie był tego taki pewien. Co, jeśli kunoichi straci na tym więcej niż zyska? Za bardzo ją lubił, żeby było mu wszystko jedno. I momentami myślał, że chociaż od delegacji Tenten w Piasku minęło pięć lat, mogło się to okazać za mało. Tenten, gdy pojawiła się w Sunie, wydała mu się harda i pyskata - ale emocjonalnie bardzo krucha. Nieprzemyślane słowa mogły ją dotknąć do żywego. Nie, żeby kiedykolwiek takie słowa usłyszała od niego.
- Ja nie mam nic do gadania - powiedział, chcąc się usprawiedliwić, raczej przed samym sobą. 
Asu westchnęła teatralnie.
- Właśnie. Gaara powinien zlecić sprawę mnie. Załatwię to.
Kankuro nie spodobała się ani jej pewność siebie ani wydźwięk tego, co powiedziała. Darzył Asu sympatią, ale był w tym raczej osamotniony. Miała trudny charakter, irytujący styl bycia i nikt by jej nie słuchał, gdyby nie to, że stał za nią religijny autorytet. W wiosce Liścia on nie obowiązywał. Jej zachowanie można więc było poczytać jedynie jako aroganckie.
Kankuro miał przeczucie, że nagabywana przez Asu, Tenten wpadnie w złość. Asu miała talent do zrażania do siebie ludzi, zwłaszcza kobiet. Mężczyźni do pewnego momentu się do niej nie uprzedzali, bo nawet jeśli zachowywała się irytująco, można było na nią popatrzeć.
Kłopot jednak w tym, że jeśli Gaara dowie się, że on wciągnął w to Asu, wścieknie się na pewno. I to na Kankuro, bo to on przekonywał, że wykorzystanie Asu do unieszkodliwienia jej starego to świetny pomysł. Był więc poniekąd odpowiedzialny za to, że Asu tak podskoczyła samoocena i zaczęła się zachowywać jakby uważała się za wcielenie bogini Słońca na ziemi.
Kankuro uważał, że z dwojga złego, lepsza jest córka. Bez Asu nie uwaliliby jej tatusia - a na pewno nie udałoby się to bez rozlewu krwi. Dlatego Kankuro uważał, że Sunagakure sporo Asu zawdzięcza, więc niech kapłanka zadziera wysoko głowę, to mały koszt. Gaarę to chyba jednak zaczynało wkurwiać.
- Nie chcę cię martwić, Asu, ale na Tenten twój urok nie zadziała - zauważył, mając nadzieję delikatnie ją zniechęcić. 
Asu uniosła brwi.
- Och, Tenten mnie nienawidzi. Nie domyślasz się, dlaczego? - spytała z podejrzanym zadowoleniem. Podejrzanym, bo kiedyś robiła wszystko, żeby zyskać sympatię kunoichi z Konohy. Kankuro wolał nie analizować, jaka wtedy była motywacja Asu, ani jaka mogła być teraz.
- Nie schlebiaj sobie. Nienawiść to chyba za duże słowo - odpowiedział ze zniecierpliwieniem.
Brunetka wzruszyła ramionami.
- Kochany. Ty w ogóle nie znasz kobiet.


Wioska Liścia, 4 miesiące po wojnie

Wieść, że Kankuro będzie w delegacji, która przybywała do Konohy w związku z zacieśnieniem współpracy z wioską Piasku, wywołała w Tenten o wiele większą ekscytację niż chciała sama przed sobą przyznać. 
Ostatnio budziła się rano i stwierdzała, że całkiem przyjemnie jest żyć. Planowała dni, tak, żeby efektywnie je wykorzystać, a nawet zaczęła z zainteresowaniem patrzeć w lustro i wybrała się do fryzjera, żeby zrobić coś z rozdwojonymi końcówkami.
Ino skomentowała to stwierdzeniem wreszcie wracasz z martwych, co w Tenten momentalnie obudziło wyrzuty sumienia. Wydawało jej się, że wygrzewanie się z przyjemnością w słońcu, rozsmakowywanie się w potrawach, uśmiechanie się - wszystko to było zdradą wobec Nejiego, który żadnej z tych rzeczy nie może już zrobić. Przez chwilę czuła się jeszcze bardziej winna.
Potem porozmawiała szczerze z Lee i dotarło do niej, że nie może chować się przed światem i wykorzystywać Nejiego jako usprawiedliwienia. A także, że nie tylko ona w jakimś stopniu zawiniła. Że myśli nie mają mocy sprawczej. Że zdradziła Nejiego nie stawiając go na pierwszym miejscu, ale to nie znaczy, że go zabiła.
Nie znaczy to też, że nie może porozmawiać z Gaarą.
Na początku go obwiniła, wcale nie za to, co się stało, tylko za to, co pomyślała, gdy dowiedziała się o zdarzeniach na froncie. Tak naprawdę niewiele z tamtego dnia pamiętała, ale wyraz twarzy Lee, kiedy do niej przyszedł, nie chcąc, żeby powiedział jej ktoś inny, wrył jej się w pamięć. Pierwsza myśl, jaka jej wtedy przyszła do głowy, także nie dawała o sobie zapomnieć. 
Tak naprawdę to wtedy okazała nielojalność Nejiemu. Nie wtedy, kiedy przeklinała w duchu jego zaborczość, kiedy próbowała zrobić mu na przekór i pracowała nad technikami, które on krytykował. Zdradziła go, bo widziała po minie Lee, że stało się coś bardzo złego, ale kiedy jej powiedział, przez kilka sekund ze wszystkich emocji dominowało w niej poczucie ulgi. A przynajmniej tak to zapamiętała.
Pamiętała też, że Gaara przyszedł z nią porozmawiać, a ona zbyła go, bo nie potrafiła na niego patrzeć. Tak jakby to on odpowiadał za jej myśli. 
Teraz powinna mu to koniecznie wyjaśnić. Bez względu na to, jak miałby zareagować.
Najbardziej się obawiała, że nie zareagowałby wcale, ale nawet rozsądek jej podpowiadał, że to niemożliwe. Powiedział, że mu zależało. Minęły cztery miesiące.
Kilka miesięcy to dużo czasu, żeby się zakochać i bardzo mało na to, żeby zgasły uczucia, jak powiedziała kiedyś obyta w tych sprawach koleżanka z Suny.
Notabene ona też była w delegacji. Kiedy Tenten spotkała się z Kankuro na kawie, żeby go delikatnie wybadać, postanowiła uśpić czujność lalkarza zaczynając właśnie od Asu. 
- Kankuro, twoje oczy chodzą dookoła głowy - zauważyła uszczypliwie. Siedzieli przy stoliku w pobliżu wejścia i każdy, kto wchodził do lokalu, ich mijał. Kankuro musiał zlustrować wzrokiem dosłownie każdą dziewczynę. - Nie boisz się, że Asu tutaj wejdzie i zdzieli cię pięścią po głowie?
Kankuro odwrócił się do niej, odrywając wzrok od nóg przechodzącej dziewczyny, która szczęśliwie dla niego, nosiła spódniczkę mini. Lalkarz pewnie nie domyśliłby się, że ma do czynienia z jouninką w cywilu - i raczej go to nie obchodziło. 
- Hm, Asu? - spytał nieuważnie. - A co ona ma do tego?
- Jest tutaj i może w każdej chwili wpaść na kawę - odpowiedziała Tenten, niezrażona. Właściwie, mogła się spodziewać, że Kankuro będzie ją próbował zbyć. Od zawsze kreuje się na samotny okręt, który co jakiś czas przybija do brzegu, ale tylko na chwilę. Nie zamierzała jednak rezygnować, nawet jeśli lalkarz odkryje w niej materiał na plotkarę. 
Kankuro zawsze twierdził, że w podróży ma wyostrzone radary, bo dziewczyny z własnej wioski wydają mu się nieatrakcyjne. Nawet nie mogłaby mu wytknąć kłamstwa, bo Asu pochodziła z Sunagakure, ale przez kilka lat szkoliła się w położonej poza wioską, ale związaną z nią świątynią. I nie szkoliła się w walce, za to częściowo - o ile powiedziała jej kilka lat temu prawdę, a nie tylko starała się ją dla rozrywki onieśmielić - w technikach, które Kankuro zdecydowanie bardziej by się spodobały.
Tenten nie miała wyrobionego zdania o Asu i gdyby ktoś zapytał, czy ją lubi, nie potrafiłaby odpowiedzieć. Na pewno nie mogłaby powiedzieć, że jej nie lubi. Asu była bardzo ekstrawertyczna, bezpośrednia i miała niezwykłe poczucie humoru. Lubiła szokować postępowymi poglądami, prowokować, i to nawet te kilka lat temu, chociaż była w wieku Temari, a więc - na pewne rzeczy chyba jednak za młoda. Po zakończeniu misji na wymianie w Piasku Tenten nie utrzymywała z nią kontaktu, kilka razy ją spotkała i nigdy nie była pewna, czy rozmowę z nią należy zaliczyć do przyjemnych. Nigdy nie była pewna, czy dobrze rozumie, o czym Asu do niej mówi i czy pod drugim dnem wypowiedzi nie kryje się jeszcze trzecie.
Nie można było za to odmówić dziewczynie, że jest ambitna i ma pomysł na życie. Jej wysoko postawiona rodzina - ojciec był podobno Najwyższym Kapłanem w świątyni Słońca, ale z pochodzenia shinobi, więc większość jego dzieci uczęszczała do akademii ninja - nałożyła jej etykietkę z opisem przeznaczenia: służenie bogom i wiosce.
Najbardziej znamienite rody w Sunie wysyłały przynajmniej po jednej córce do świątyni, a funkcji kapłanki nie można było łączyć z kunoichi. Asu wyjaśniła jej wiele lat temu, dlaczego. Tenten nadal uważała, że to czysty szowinizm, a w tamtym czasie zastanawiała się, czy za takie praktyki wioski Piasku ktoś nie powinien pozwać. Trudno powiedzieć, do kogo złożyć pozew.
Dopiero kiedy dorosła zauważyła, że każda wioska jakoś sobie radzi z problemem dysproporcji płci i wioska Piasku nie wypada najgorzej na tle innych. Asu, którą Tenten na samym początku postrzegała jako “ofiarę” systemu twierdziła nawet, że Suna wypada lepiej. Przynajmniej mówiła tak wtedy, gdy rozmawiała z kimś spoza ojczyzny.
Tenten nie znała dobrze żadnej spośród tych kobiet, więc nie mogła ocenić jak u innych, ale Asu nie miałaby na co narzekać. Urodzenie we właściwym rodzie zapewniało jej wysoką pozycję, prawie tak wysoką, że jak sama powiedziała, nie można jej tak po prostu wybrać, musi chcieć być wybraną. I nie mogła w tym kłamać, bo przebywała w Sunie bardzo długo, szkoląc się w medycynie i truciznach. 
Miała na to czas, skoro nie musiała w pierwszej kolejności dotrzymywać komuś towarzystwa. Wysoko postawiony ojciec był gwarancją, że nie można jej popsuć planów, przestawiając priorytety na liście obowiązków.
Ale kiedy dzisiaj Tenten ją spotkała, rzuciło jej się to od razu w oczy - może dlatego, że na sportowym kostiumie się wyróżniało, inaczej niż na kapłańskich szatach. Asu miała naszywkę przy ramieniu, z charakterystycznym znakiem: niebieskim kamieniem na piaskowym tle.
Można byłoby powiedzieć, że nareszcie. Kiedy Tenten była w Sunie, relacje Asu z Kankuro wydawały jej się bardzo bliskie. Jeśli Kankuro traktował ją poważnie powinien był się od razu ożenić zamiast wybierać ją sobie jako dziewczynę do towarzystwa - ale właściwie, nie jej to oceniać. Może były jakieś powody, że wcześniej się nie palił, by podarować jej naszywkę z haftowanym złotą nicią symbolem klanu, chociaż już od dawna był wystarczająco wysoko w hierarchii dowódczej.
Tenten spodziewała się, że po chwili Kankuro się złamie i powie jej prawdę, ale on niespecjalnie się przejął jej słowami o potencjalnym pojawieniu się jego dziewczyny w lokalu. Wzrok lalkarza znów powędrował w kierunku przechodzącego obok obiektu.
Tenten trąciła go łokciem.
- Spójrz na mnie, amancie - powiedziała z niezadowoleniem. - Znamy się tyle lat, że naprawdę nie musisz się ukrywać. Jesteście razem? Ty i Asu?
Udało jej się zaabsorbować sto procent jego uwagi. Popatrzył na nią wielkimi oczami. Nie miał swojego ulubionego wdzianka i farby na twarzy, a Tenten pomyślała, że ten poziom zszokowania trudno byłoby udawać.
- Ja? - spytał, akcentując to i kolejne słowa. - I Asu? - Przekręcił głowę na widok jej zdziwionej miny. - Tenten, ty ćpasz? Nie rób tego. Prochy może rozweselają, ale na dłuższą metę robią papkę z mózgu.
Prychnęła z poirytowaniem. Starała się opanować dezorientację. Wydawało jej się, że Kankuro ją wkręca. Ale on nigdy nie był dobry w robieniu tego typu dowcipów. Niespecjalnie mu wychodziło kłamanie.
- Przestań - wymamrotała, próbując ukryć zmieszanie. - Między tobą i Asu zawsze była chemia.
Kankuro roześmiał się, ale zabrzmiało to trochę nieszczerze.
- Chemia? Świetnie się rozumiemy, bo mamy podobne zainteresowania. Przyznasz chyba, że ja i Asu: to by było bardzo dziwne. I, dzięki bogom, nigdy na nią nie leciałem. Może jestem gruboskórny, ale mam jakąś godność.
Tenten nie przyszło do głowy, jak to skomentować. Sięgnęła po cukiernicę i skoncentrowała się na posłodzeniu i pomieszaniu przestudzonej już kawy, starając się, żeby nie drżały jej ręce.
Powoli do niej docierało, jak strasznie była oderwana od rzeczywistości myśląc, że teraz, kilka miesięcy po wojnie, mogłaby zobaczyć się z Gaarą i że on patrzyłby na nią tak samo.
Nawet gdyby nie poróżnili się wtedy na spotkaniu Pięciu Kage, nawet gdyby nie odrzuciła go po śmierci Nejiego, nawet gdyby nie odesłała listów bez czytania - nawet wtedy mógłby już dzisiaj nie patrzeć na nią tak samo. Nie mógł patrzeć tak samo na siebie. Ludzie dookoła teraz inaczej na niego patrzyli. Wojna przyspieszyła proces, który zachodził od dawna.
Kiedy zaczęła się jej relacja z Gaarą, był wyrzutkiem. Sporo osób jeszcze się go bało, a reszta po prostu nie darzyła go żadną sympatią - był dość szorstki w kontaktach z ludźmi. Nie dlatego, że chciał ich odrzucić tylko dlatego, że nikt go nie nauczył, jak z nimi rozmawiać. 
Tenten nie potrafiłaby zliczyć, ile razy to, co powiedział, sprawiło jej przykrość, i to wcale nie dlatego, że miał taki zamiar. Nie raz się zastanawiała, po co właściwie zadaje sobie tyle trudu, by się z nim zaprzyjaźnić, skoro on wydaje się ani nie dostrzegać ani nie doceniać jej wysiłków. Ale też od razu sobie na to odpowiadała. Gaara wcale nie chciał być samotny, to nie było coś, co wybrał. Tak jak nie wybrał zabijania.
Jeden impuls, jedna misja sprawiła, że - chociaż na początku go nienawidziła za to, co zrobił Lee, i głęboko się go obawiała, zwłaszcza, że miała wrażenie jakby próbował ją zastraszyć - wydało jej się jakby w środku Gaara był zupełnie inny niż na zewnątrz.
I był zupełnie inny. Wydawało się, jakby nie lubił ludzi, a tak naprawdę po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać. Od pewnego momentu, gdy zaczęła lepiej rozumieć, dlaczego Gaara mówi i robi pewne rzeczy, a on zauważył, jakie zachowania sprawiały jej przykrość - dogadywali się bez problemu. Przebywanie z nim to była dla niej czysta przyjemność. Wtedy też zaczęła darzyć go uczuciami, których na początku nie zauważała, a potem przez długi czas nie potrafiła nazwać. 
Tę sielankę zakłócała świadomość, że tak właściwie ich relacja toczy się w odizolowanej od wszystkiego bańce, na marginesie jej - a zwłaszcza jego - życia. Gaara coraz bardziej przejmował stery w wiosce, coraz bardziej się z nim liczono. I miał coraz więcej pracy, co wiedziała nie od niego, tylko z własnych obserwacji i z rozmów z osobami trzecimi. Gaara nigdy nie chciał z nią rozmawiać o pracy, nawet nie za bardzo o Sunie. 
Częściowo dlatego, z biegiem czasu, im dłużej się nie widzieli tym większy ją ogarniał niepokój. Bo z listów nie potrafiła odczytać jego uczuć. Nie miała żadnych wątpliwości kiedy byli razem, ale potem następowały długie tygodnie, kiedy miała od Gaary tylko zapisane słowa. I świadomość, że w Sunagakure wszystko się zmienia, że wioska Piasku zaczyna być inaczej postrzegana. Że Gaara jest inaczej postrzegany, pewnie zarówno za granicami, jak we własnej wiosce.
Powinna się z tego jednoznacznie cieszyć, ale gdzieś głęboko zawsze ją to trochę kłuło. Dlaczego tak było, zrozumiała dopiero w czasie wojny. To nie było tylko tak, że dowódcy i zwykli obywatele zaczęli go szanować, widzieć w nim kogoś kto ma sporo rozsądku i jest godny zaufania. Na froncie Tenten widziała dziewczyny, które niemal piszczały na jego widok. Gaara stał się dla nich atrakcyjny i nawet się z tym nie kryły.
Niektóre z tych dziewczyn były z Suny.
Właśnie wtedy, w czasie wojny, do Tenten dotarło, że teraz już nie jest jak kiedyś. Że Gaara może wybierać. Ich relacja zaczęła się, kiedy nie miał żadnego wyboru. Kiedy wokół niego było zaledwie kilka osób, bo niemal wszyscy go unikali.
Była pewna, że nawet mając tysiąc ważnych spraw, w końcu to zauważył. Zwłaszcza po tym, jak go potraktowała. Gaara starał się nawiązać z nią kontakt. Odrzuciła go, i to z naprawdę nieracjonalnego powodu. 
Nie dlatego, że po spotkaniu Pięciu Kage ją uraził i miała do niego o to trochę żalu. Nawet nie dlatego, że czuła się oszukana, po tym, jak Neji przyznał, że poprosił Gaarę, żeby z nią zerwał. I że Gaara najwyraźniej posłuchał jego, a prośbę, by Neji nie był w drużynie z Hinatą, zignorował.
Odrzuciła go, bo wtedy do żywego paliła ją świadomość, że kiedy przyszedł do niej Lee i widziała po jego minie, że zakomunikuje jej coś strasznego  - wtedy jej pierwszą myślą było: Tylko nie Gaara
Potrzebowała trochę czasu, żeby to sobie zracjonalizować. Żeby nie czuć się aż tak winna i przede wszystkim, żeby nie przerzucać winy na niego. A teraz, kiedy jej się to udało, chciała zobaczyć się z Gaarą i dowiedzieć się, co on myśli. I zorientować się, co ona właściwie do niego czuje, bo niczego, szczególnie własnych uczuć, nie była już pewna. 
Brała pod uwagę, że dla Gaary ostatnie kilka miesięcy wyglądało zupełnie inaczej niż dla niej. Słyszała o jakichś dużych reformach w Sunie. Była ich nawet ciekawa i myślała, czy ich nie wykorzystać jako pretekstu.
W ogóle nie zastanawiała się nad tym, czy po tym, jak ona go odrzuciła, Gaara znalazł sobie jakąś dziewczynę. Gdyby się nad tym zastanowiła mogłaby dopuścić do siebie myśl, że któraś dotrzymuje mu towarzystwa.
Obiektywnie, nie powinna mieć pretensji. Gdyby to było fizycznie, może by jej to aż tak bardzo nie zabolało.
Ale Asu?
Od kiedy Tenten zobaczyła Asu przy Gaarze na spotkaniu Pięciu Kage, sama myśl o kapłance powodowała, że czuła się niekomfortowo. Wcześniej wydawało jej się, że Asu go drażni. Była ekstrawertyczna i gdziekolwiek się pojawiła, ściągała na siebie uwagę. Najpierw wyglądem, a w następnej kolejności wyzywającym i aroganckim zachowaniem.
Mimo to Gaara ją wybrał. Na ochroniarza, na kogoś, kto reprezentuje wioskę.
Ale, jak widać, nie tylko.

7 komentarzy:

  1. Wyczułam to wkurzenie Tenten z początku rozdziału. Podzielam Twoje zdanie, że to trochę żałosne ze strony Kishimoto, że Neji musiał zginąć tylko po to, żeby Hinata przeżyła... I trochę przeczy to całej budowie kreacji Nejiego. Przecież nieustraszony Naruto użył swojej najmocniejszej techniki Pierdolenie no Jutsu i przekonał Nejiego, że jego los nie jest z góry przesądzony, a Neji... umarł, pieczętując swój los bocznej gałęzi rodu. Takie tam zadrwienie z Nejiego.

    "A więc ty także. Każda kobieta, prędzej czy później, docenia moje zręczne paluszki." To zdanie zasługuje na wyróżnienie, tak po prostu :D

    W Nakama obawiałam się, że Fuu będzie... Fuu z Miłość trzeba budować. Teraz obawiam się, że Asu będzie Fuu.

    Świetnie mi się czyta te dialogi przeplatane myślami Tenten albo Kankuro. Mam nadzieję, niezależnie od jej pobudek, że Asu przekona Tenten do wyruszenia do Suny.

    Przemyślenia Tenten o Gaarze były w punkt. Zwłaszcza na początku mogłabym podpisać się pod wszystkimi, a później współczułam jej. Przynajmniej ich przeszłość odkryła się przed nami (albo chociaż do pewnego stopnia).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, to mogę zagwarantować - Asu nie będzie miała za wiele wspólnego z Fu, o ile będzie mieć cokolwiek. Obawiałam się trochę, że tu i dialogi i przemyślenia były za długie. Uznaję więc, że są do przejścia ;)

      Usuń
  2. Widzę że wcześniej dodałaś x) Trochę zżyłam się z Tenten i wkurza mnie postawa Hinaty. Jeżeli ma poczucie winy to dobrze, powinna mieć. Ta Asu jest podejrzana, ale nie można poweidzieć, że jej nie lubię. Ciekawie się wszystko rozwija :3 No i mam nadzieję,, że poznamy też wersję Gaary na to wszystko.

    Alba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle wpisuję jako datę publikacji niedzielę, ale jeśli zdążę napisać publikuję w sobotę^^

      Usuń
  3. Cholera, ale to jest niezłe!
    Zwykle nie pisuje komentarzy po przeczytaniu zaledwie kilku (środkowych!) fragmentów, ale twój styl pisania i sposób wykreowania raczej nudnej i przeciętnej kanonicznie Tenten powala na łopatki!
    Przykro mi ogromnie, że nie mam dzisiaj czasu by zacząć czytać Twojego bloga od początku. Ale na pewno zabiorę się za to, gdy tylko nadarzy się okazja!
    Do usłyszenia
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Myślę, że "nijakie" postaci są najlepsze z punktu widzenia pisania, można się nimi pobawić bez obawy, że wyjdzie zbyt daleko od kanonu. Ale Tenten w poprzednich ff nie wyszła mi "charakterystyczna", chyba dlatego, że nie umiem jej wykreować w tzw. rzeczywistym świecie. Podobnie jak Neji, najlepiej wygląda w universum mangowym ^^

      Usuń
  4. Ciekawi mnie to zdanie "prośbę, by Neji nie był w drużynie z Hinatą, zignorował." Czyżbym wcześniej nie czytała że zrozumieniem? Dlaczego tenten prosiła o coś takiego? W sumie nie dziwię jej się że się na początku tak wkurzyła 😁 Hinacie się należało trochę więcej

    OdpowiedzUsuń