15 lis 2019

Rozdział 12. Niepewność

Obecnie, wioska Liścia


Tenten wiedziała, że nie ma zbyt wiele czasu, bo część gości z wioski Piasku już opuściła Konohę. Ale Gaara jeszcze nie wyjechał, pewnie dlatego, że miał jeszcze spotkanie w siedzibie władz osady. Zastanawiała się, czy cały ceremoniał związany z wizytami oficjalnymi go nie męczy. Kiedyś by go to irytowało.
Ponieważ decyzja, żeby z nim porozmawiać, zapadła spontanicznie, nie miała nawet czasu zastanowić się, czy i przez kogo powinna się zapowiedzieć. Przyszła  późno, nawet nie zdążyła przekroczyć progu siedziby administracji, bo Gaara właśnie wychodził. Towarzyszyli mu Asu i jounin, którego Tenten widziała zaledwie kilka razy, nawet nie znała jego imienia. To spowodowało, że straciła rezon. Temari i Kankuro od dawna nie byli ochroniarzami Kazekage, ale ona do tego nie przywykła.
Nie miała pojęcia, czy powinna traktować Gaarę adekwatnie do stanowiska ani co to właściwie oznacza. Kakashiemu się nie kłaniała. Ale hokage z wieloma osobami młodszymi rangą miał koleżeńskie relacje.
Nie próbowała nawet do nich podejść. Gaara zauważył ją i powiedział coś do Asu, a ona skinęła głową na drugiego ochroniarza, jakby była jego przełożoną i odwoływała go na bok. Tenten próbowała zignorować ucisk w klatce piersiowej. Nie mogła sobie dłużej wmawiać, że darzy Asu antypatią przez podejrzenie, że Gaara z nią sypia. Była zazdrosna, bo Gaara nie utrzymywał wielu relacji, a jednak Asu z jakiegoś powodu była blisko niego. Wybrana spośród wielu. Oszałamiająco piękna, w sposób, który budził zazdrość kobiet i zachwyt mężczyzn.
Próbowała odsunąć tę myśl na bok. Gaara podszedł do niej, ale kiedy znalazł się zupełnie blisko, była na granicy paniki. Miała wrażenie, że bezwiednie mógłby powiedzieć coś, co otworzy jej rany.
Nie chciała analizować, czy bardziej on zranił ją czy ona jego. Kiedy próbowała cokolwiek porównywać, wynik zawsze był na jej niekorzyść. 
- Tenten. - Dał do zrozumienia, że może jej wysłuchać.
Przyszła w określonym celu, ale nie wiedziała, jak to ująć w słowa.
- A więc… Miałabym przyjechać na szkolenie do Suny. Czy wyrazisz na to zgodę… lordzie Kazekage? - Słowa brzmiały cierpko, jakby miała coś gorzkiego w ustach. Nigdy tak do niego nie mówiła i w ciągu ostatnich kilku godzin zorientowała się, że nie potrafi tak o nim myśleć.
To było bardzo dziwne, bo przecież widziała jak się zmienił. Zanim Gaara pojawił się tutaj, sądziła, że traktowanie go jak przywódcy obcej wioski będzie łatwe. Z relacji innych ludzi wiedziała, że kiedy się go widzi, nie sposób postrzegać go inaczej niż przez pełnioną funkcję. Przy nielicznych okazjach, gdy widziała go w czasie wojny i po niej, mogła przyznać im rację. Gaara wydawał się zdystansowany od otoczenia. Ale nie sprawiał takiego wrażenia ani przy poprzedniej rozmowie, ani teraz. Tenten była zaskoczona, że nie czuje przed nim pokornego respektu tak, jak kiedyś była zaskoczona, kiedy zauważyła, że nie czuje już przed nim strachu.
Zrozumiała jednak, co Hinata miała na myśli, gdy powiedziała całkiem niedawno, że z Gaarą się nie rozmawia, naturalne wydaje się go słuchać i odpowiadać, kiedy on oczekuje odpowiedzi. Kiedy na nią popatrzył, Tenten pożałowała, że w ogóle się odezwała. Coś w jej wypowiedzi mu się nie spodobało.
- Wioska Piasku nie jest moją prywatną własnością. 
- Nie, ale… - Nie wiedziała, jak miałaby na to zareagować. 
Suna mogła nie być jego własnością, ale Gaara nie traktował swojego stanowiska tak jak Tsunade i Kakashi traktowali funkcję hokage. Nie istniała opcja wycofania się, jeśli coś mu się nie spodoba. I to nawet nie dlatego, że w wiosce Piasku przywództwo było nadawane tylko w teorii, a w praktyce dziedziczne i że był do niego przypisany od urodzenia. Wycofywanie się nie leżało w jego charakterze, tak samo jak robienie niczego na pół gwizdka. Tenten była pewna, że Naruto będzie tak samo zaangażowany, kiedy wreszcie zostanie hokage - chociaż z trochę innych powodów.
Gaara zadedykował wiosce Piasku swoje życie i może dlatego w oczach Tenten osada zawsze do niego należała niemal równie nierozdzielnie jak część ciała. Nie pozwolił się zamknąć w Sunie, ale również się od niej za bardzo nie oddalał. Wydawało jej się, że kiedy przekroczy bramy wioski, naruszy jego prywatną przestrzeń. 
Z tego powodu nie chciała po wojnie nawet zbliżyć się do Sunagakure. Zresztą unikała terenów pustynnych, nie potrafiła patrzeć na klepsydry. Wykształciła w sobie nawyk odsuwania pewnych myśli, ale wiatr i deszcz zawsze kojarzyły jej się z Gaarą, a widok piasku sprawiał, że nie potrafiła uwolnić się od wspomnień. 
Uważała, że ma zadowalające życie, ale otoczenie i warunki atmosferyczne nie sprzyjają utrzymywaniu długo dobrego nastroju.
- Musisz wypełnić wniosek o delegację, to prosta procedura. - Rzeczowy ton Gaary przywrócił jej poczucie rzeczywistości i jednocześnie ją rozzłościł. Chociaż nie miała prawa się złościć, bo  jako pierwsza zwróciła się do niego formalnym tonem.
Miała ochotę uciec w popłochu, zanim powie coś, czego by pożałowała. Ale to, że Gaara nie zrozumiał, o co go pyta, nie zmieniło faktu, że nie mogła wejść do jego wioski nie znając odpowiedzi.
- Chodzi mi o to, czy nie będzie ci to przeszkadzało - sprecyzowała.
Gaara zastanowił się. 
- Nigdy nie powiedziałem, że jesteś niemile widziana. 
Wiedziała, dlaczego chwilę nad tym myślał. Musiał przypomnieć sobie, jakich słów użył kiedy uznał, że ona za dużo oczekuje i ją od siebie odepchnął.
Ale to była prawda, nigdy czegoś takiego nie powiedział. Nie powiedział też, że będzie mile widziana. Ale trudno, żeby to zrobił kiedy się spotykali i bardzo zależało mu na oddzieleniu jej od reszty swojego życia. Tym bardziej nie mogła spodziewać się, że będzie mile widziana po tym, jak obwiniła go o śmierć Nejiego. Gaara chciał jej jedynie pomóc, ale był najbardziej oczywistym wyborem kiedy musiała się na kimś wyżyć. I tak budził w niej negatywne emocje, bo wydawało jej się, że ją skrzywdził.
W rzeczywistości winiła go za swoją naiwność i błędne wybory, chociaż powinna była wiedzieć od początku, że Gaara nie przebije się przez własne emocjonalne, ani zewnętrzne kulturowe ograniczenia.
- Tak, ale ja tobie nigdy nie powiedziałam… Że przepraszam. Za zrzucanie na ciebie odpowiedzialności za Nejiego. Nie tylko za to, na co się wtedy zdecydował, ale… Wcześniej. Za to, o co cię prosił.
Nie wiedziała, jakiej właściwie reakcji oczekiwała. Po co do tego wracać? Neji poprosił Gaarę, żeby z nią zerwał, i on tak zrobił. Koniec, kropka.
Akurat tego, że dogadali się za jej plecami, nie mogła żadnemu z nich zapomnieć. Mogła zrozumieć, wybaczyć, ale nie mogła puścić w niepamięć, że zachowali się nie fair. Nawet mimo, że ich sprowokowała. Może zachowywała się zbyt szczeniacko, żeby traktować ją poważnie. 
Przez ułamek sekundy dostrzegła na twarzy Gaary zniecierpliwienie, może nawet złość. I przez ten ułamek poczuła się jak dawniej, kiedy potrafiła przejrzeć jego emocje, nawet jeśli starał się je ukryć.
- To nie była prośba, tylko uprzejme żądanie. Odmówiłem.
Jej nawet nie przemknęło przez myśl, by ukryć zaskoczenie.
- Jak to?
Teraz przestała rozumieć cokolwiek. Na początku wydawało jej się, że Gaara chciał ją odsunąć, bo uważał, że pałętając się w pobliżu przeszkadzałaby mu w wygraniu wojny. Sunijczycy uważali, że dobry żołnierz nie ma emocji. 
Potem jednak Neji przyznał się, że poprosił Gaarę, by uciął z nią kontakty. I wydawało jej się, że w mało elegancki, egoistyczny sposób obaj postanowili ją chronić. Gaarze tak czy inaczej było na rękę trzymać ją możliwie daleko od pola walki, nie pozwolić uczuciom wpłynąć na pracę.
Bardziej niejasna była dla niej motywacja Nejiego. On nigdy nie traktował jej jak słabego ogniwa, nigdy nie zachowywał się, jakby musiał jej bronić. Gaara mógł myśleć, że Neji chciał ją chronić przed wojną, ale Neji musiał mieć inne powody.
I te powody dopiero po czasie zrozumiała. Na początku złościła się, że Neji potraktował ją jak zakochaną idiotkę, że postawił ją w jednym szeregu z Hinatą - chociaż Hinata była w nieporównywalnie gorszej sytuacji. 
Teraz już rozumiała to, co Neji pewnie dostrzegł szybciej: że Gaara musiałby dla niej za dużo poświęcić. Że nigdy nie wpuściłby jej, ani emocji, do codziennego życia, więc mogła jej przypaść rola co najwyżej weekendowej kochanki. 
- Neji nie miał z tym zbyt wiele wspólnego - dopowiedział Gaara.
Tenten zacisnęła pięści i wbiła sobie paznokcie w skórę. Starała się nie wpaść w złość. 
Przynajmniej teraz mógł “to” wprost określić.
- Masz na myśli, że nie wpłynął na twoją decyzję, żeby mnie rzucić? - Może zabrzmiało to rozpaczliwie, ale przynajmniej nie podniosła głosu.
Może on wolałby określenie “uciąć kontakty”. Cokolwiek chciał ucinać, żałowała, że nie wpadł na to kilka tygodni… nawet nie tygodni, ale kilka miesięcy wcześniej. Wcześniej zbyt wiele od niego nie oczekiwała, więc może potrafiłaby wrócić na stopę przyjaźni. To nigdy nie była tylko przyjaźń, ale dopóki nie okazywał jej otwarcie czułości, nie snuła fantazji o związku.
- Tenten. - Gaara zawsze wypowiadał jej imię w specyficzny sposób, zawsze miękko, nawet kiedy pozostała część zdania złożona była z krytyki. Albo tylko tak jej się wydawało. Miała ochotę powiedzieć mu, że nie ma prawa już tak do niej mówić, ale on pewnie nie wiedziałby, o co jej chodzi. Rzeczy, które najbardziej ją w nim pociągały i te, które sprawiły, że akceptowała spotykanie się w sekrecie niczego się nie domagając, robił nieświadomie. - Nie rzuciłem cię. Niczego nie zakończyłem.
Chyba jeszcze nigdy nie miała tak wielkiej ochoty go uderzyć, ale się powstrzymała. Wyprowadził ją z równowagi wynikający ze słów Gaary wniosek, że ona to wszystko zakończyła - bo nie chciała z nim rozmawiać, bo odesłała mu kilka nieotwartych listów. Bo strasznie ją oburzyła perspektywa zrobienia sobie przerwy na kilka tygodni lub miesięcy, do czasu, aż przywódca Zjednoczonych Wojsk Shinobi znów znajdzie czas, żeby zająć się kochanką.
Najbardziej ją frustrowało, że nie powinna mieć do niego o to pretensji, bo w Sunie w pozycji kochanki nie było nic upokarzającego. Sporo osób uważało, że to lepsze niż rola żony. Kobiety, których ambicje sięgały dalej niż do progu kuchni, nie planowały ślubów - dopóki miłość nie odbierała im rozumu.
O tej różnicy między Konohą i Sunagakure też dowiedziała się o wiele później niż by chciała, ale ta wiedza w niczym by jej nie pomogła i nic by nie zmieniła. Uważała, że Gaara w niczym nie przypomina mężczyzn z Suny i dwa lata temu rzeczywiście tak było. Nie miał wiele większej wiedzy o obyczajach Sunijczyków niż ona. 
Ale i tak nie mógłby dać jej rzeczy, której najbardziej pragnęła, czyli możliwości bycia z nim na co dzień. Bo przecież jej obecność na co dzień by mu przeszkadzała. Najchętniej by ją odizolował, żeby nie zrobiła sobie krzywdy w czasie kiedy zajmował się sprawami wagi państwowej. A ona miałaby cierpliwie czekać, aż poświęci jej trochę swojego cennego czasu.
- W takim razie widać ja to skończyłam, nie do końca świadomie, ale słusznie. Nie było dość miejsca dla mnie, dla ciebie i dla Piątego Kazekage - powiedziała cierpko.
Chciała wstawić w tym zdaniu “wybujałe ego”, ale nie przeszło jej to przez gardło. Nawet chcąc być złośliwa nie mogłaby powiedzieć, że miłość własna była Gaary - albo jej - problemem. Było dokładnie odwrotnie. Innym kage stanowisko nie przeszkadzało w prowadzeniu normalnego życia. Gaarze przeszkadzało, bo on sprawiał wrażenie jakby uważał, że cokolwiek robi, i tak jest to za mało.
- Stanowisko jest tym, czego we mnie nienawidzisz?
Była tak zaskoczona słowami Gaary, że zapomniała o złości i o tym, że właśnie go obraziła. 
- Nie potrafię wskazać cechy, której w tobie nienawidzę.
Gdyby potrafiła coś w nim znienawidzić, pewnie łatwiej byłoby z nim teraz rozmawiać.
- Przyjedź do Suny. Może się na którąś zdecydujesz. - Gaara powiedział to neutralnym tonem, patrząc na nią badawczo, a ona nie potrafiła się domyślić, czy mówi poważnie czy ironizuje. 
Może zrozumiał jej słowa opacznie? 
Przecież nie mógł myśleć, że go nienawidzi.
Jednym z powodów, dla których go unikała, była obawa, że mógłby się domyślić, co do niego czuje. Że w ogóle coś jeszcze czuje.
Ona sama nie potrafiła tego określić, nie znajdowała nazwy, ale na pewno nie było to nic zbliżonego do nienawiści. Przeraziło ją, że mógłby tak myśleć.
- Gdybym cię nienawidziła, musiałabym znienawidzić siebie - powiedziała. - Czy raczej, tamtą dziewczynę, która upodobała sobie romantyczne gesty i przesadzone słowa.
Powinna ugryźć się w język, bo nie potrafiła już określić, w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. A nieprzewidywalne zawsze było niebezpieczne. 
- Nie było w tym nic złego - odpowiedział Gaara. - Byłaś wtedy szczera.
Kiedyś, gdyby usłyszała coś takiego, zastanawiałaby się, czy powinna się obrazić za ukrytą sugestię dotyczącą "teraz". Ale bardziej niepokoiło ją to, co sama powiedziała. Zdała sobie sprawę, że mówiła tak, jakby skłonność do egzaltacji wcale jej nie przeszła.
Czuła się tak, jakby jej nie przeszła.
I zdała sobie sprawę, że na pewno nie przygasła jej wyobraźnia. Wydawało jej się, że Gaara patrzy na nią tak samo jak wtedy, gdy pierwszy raz ją pocałował. Bała się odezwać, bo miała nadzieję na jakiś ruch w jej kierunku. 
Gaara się nie ruszył.
- Myślę, że na ciebie czekają - powiedziała, przerywając milczenie. - W Sunagakure.
Skinął głową, na znak, że się z nią zgadza. Nie wyglądało jednak, jakby zamierzał odejść.
Odwróciła się. Nie przyszło jej do głowy nic, co mogłaby powiedzieć na pożegnanie. Ale Gaara wypowiedział jej imię, więc się zawahała.
- Tenten. Jesteś mile widziana. 
Jeszcze zanim to od niego usłyszała wiedziała, że lepiej byłoby posłuchać Lee. Nie powinna wypełniać wniosku o delegację w Sunie.
Wiedziała też, że na pewno, wbrew rozsądkowi, to zrobi.


Kraj Rzeki, dzień ataku Paina na wioskę Liścia

Tenten rozejrzała się po wnętrzu groty skalnej. 
- Mogłabym się z tobą kochać nawet w piaskowej trumnie. Ale tu jest przyjemniej - powiedziała, odwracając się twarzą do niego i rzucając figlarne spojrzenie.
Nie spodziewał się takiego komentarza. Zakładał raczej, że ona przynajmniej zacznie od udawania niedostępnej - bo wydawało jej się, że tak powinna i dlatego, żeby się z nim trochę podroczyć. Tenten jednak postanowiła grać śmiałą. Mimo to speszyło ją jego spojrzenie, odwróciła wzrok.
- Postarałeś się. Bardzo mi się podoba - dodała.
Sprowadził dwa krzesła, ale zamiast stołu zaadaptował kamień, który - dla efektu estetycznego - nakrywał niebieski obrus. Wybrał ten kolor, ponieważ Tenten często ubierała się na niebiesko. Dzisiaj jednak ubrała się inaczej. Pierwszy raz od bardzo dawna widział ją w czymś innym niż strój treningowy. 
Wracała wprost z misji, odłączyła się od drużyny w drodze do Konohy. Przez całą drogę tutaj nie zapytał, jakiej użyła wymówki. On po prostu użył kage bunshin, jak zwykle, gdy wybierał się nieco dalej od Suny. Korzystając z tego, że trwały obchody święta Bogini Matki powiedział, że będzie przez dwa dni kontemplować i jednoczyć się z siłami natury. I tak nigdy nie pojawiał się na religijnych uroczystościach, zostawiając kapłankom pełnienie ich funkcji, więc jego chęć oddalenia się od wioski na dwie doby wzbudziła jedynie umiarkowane zdziwienie.
Była to niespodziewana korzyść z tego, że niechęć do mieszania sfer sakralnej i świeckiej była postrzegana jako ukryty ateizm, a stopniowe dążenie do usunięcia wpływów Najwyższego Kapłana w radzie - jako awersja do instytucji religijnych w ogóle. Teraz mógł być jedynie zadowolony, że wbrew radom Kankuro, nie starał się zwalczać teorii o zemście na kapłanie za próby odsunięcia go od władzy.
Z Shukaku i bez niego, zawsze był uważany za przeklętego przez bogów. Kiedyś był skłonny w to uwierzyć. Ale teraz był od tego jak najdalszy, bo odkrył, że jemu ten świat także miał coś pięknego do zaoferowania. I miał plan, jak usunąć wpływy samozwańczego rzecznika bogów w Sunie i sprawić, by jego głos zupełnie przestał się liczyć. Wtedy piękno mogłoby być w jego życiu na co dzień, jeśli tylko Tenten się zgodzi.
Miał jednak w głowie myśl, że mogła się nie zgodzić i to go paraliżowało. Chociaż miał wszystko zaplanowane, w tej chwili nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Tym bardziej, że wyglądała tak olśniewająco i niewinnie w białej yukacie. 
Natychmiast przyszła mu do głowy pierwsza misja likwidacyjna, którą dostali po przydzieleniu Tenten do drużyny.
Zabijanie na zlecenie traktował jak wszystkie inne misje i nie wywoływało w nim to głębszej refleksji. Gdy był zupełnie małym chłopcem, nawet napełniało go dumą. Było czymś, w czym był dobry, i co przynosiło korzyść osadzie. 
Ojciec kiedyś ocenił, że likwidowanie ludzi w jego wykonaniu nie powoduje problemów, bo jest czyste. On jednak nigdy nie czuł się tak brudny, jak wtedy, gdy skończył pracę i poczuł na sobie spojrzenie Tenten.
Pomyślał wtedy, że piasek, zapach krwi i cisza - zwyczajny krajobraz po każdym mordzie - są niczym naturalne środowisko dla niego. Ale Tenten była nie na swoim miejscu, niepasująca do obrazka.
Nie było to wspomnienie, do którego chciałby wracać, ale przesączyło się do jego głowy nieproszone, w wyniku prostych skojarzeń. Tenten w bieli wyglądała jak dziewczyna szykująca się do ślubu. Ale kiedy ją sobie taką wyobrażał, nie dostrzegał tak jaskrawo, że on w tym miejscu nie pasuje.
Patrzyła na niego wyczekująco. Nie był pewny, czy spodziewała się po nim słów czy czynów - wiedział za to, co powinien zrobić. 
Kiedy ostatnio w liście zapytała go, czy znalazł miejsce, w którym na pewno nikt ich nie zobaczy i dodała kilka zdań, które z wierzchu brzmiały zabawnie, ale czaiło się w nich coś jeszcze - więcej nawet niż zniecierpliwienie, coś gorzkiego - uświadomił sobie, że musi coś zmienić. Nigdy nie powiedział Tenten, dlaczego nikt, na czele z jego rodzeństwem, nie wie, że się spotykają. Częściowo dlatego, że nie chciał jej wciągać w ciągnącą się od lat historię walki o władzę. Ale przede wszystkim dlatego, że pamiętał, jak zmartwiona i zła była, gdy dowiedziała się o spisku przeciwko niemu. I jak zachowywała się potem, gdy Kankuro wygadał się, że przeciwnicy jego rządów zdecydowali o strategii przyjętej przez Radę po ataku Akatsuki. 
Zależało mu, żeby Tenten nie dowiedziała się, jak głęboko zakorzenione są źródła spisku. Teraz już nawet nie było sensu jej o tym mówić, bo zamierzał definitywnie zakończyć problem, którego nie rozwiązał Czwarty. Jednak w tej chwili Najwyższy Kapłan wciąż miał posłuch i wciąż był niebezpieczny, a Gaara nie mógł pozwolić sobie, żeby odkrył jego słabość.
Tylko, że polityka i wewnętrzne sprawy Sunagakure nie były żadnym usprawiedliwieniem na to, że nic jej nie dał. Żadnej pewności co do swoich intencji. Do niedawna nawet nie zdawał sobie sprawy, że Tenten to przeszkadza, ale całkiem niedawno stwierdziła, że spotykają się w sekrecie - powiedziała to nie pierwszy raz, ale tym razem w jej słowach był zarzut. A może był obecny także wcześniej, tylko do tej pory tego nie zauważał.
Przyszło mu do głowy, że odkąd się znają, on tylko bierze. Wypadało, żeby coś jej dał, nie tylko materialnie. Kiedy już postanowił to zrobić, było oczywiste, co to powinno być. Pomysł tak mu się spodobał, że jeszcze chwilę temu nie mógł się doczekać, kiedy Tenten podejdzie do stołu i podniesie pokrywkę srebrnej platery.
Ale teraz poczuł niepokój. Już nie tylko dlatego, że mogła odmówić. Niepokoiło go, że tak naprawdę nie powinien jej prosić. Nie teraz, a może nawet w ogóle.
Tak jak wtedy, gdy pogrzebał w ziemi dziesiątki osób i zobaczył grymas na jej twarzy - pomieszanie wstrętu i przerażenia - tak i teraz uderzył go kontrast. Kim jest ona. Kim jest on.
W białej yukacie, z rozpuszczonymi włosami, Tenten wyglądała tak ślicznie, że bał się jej dotknąć. A pragnienie, żeby mieć do niej prawo, żeby mówić o niej “moja”, wydawało się naganne. Tym bardziej godne potępienia zdawało mu się to, że coraz częściej tak o niej myślał. Jakby należała do niego.
Gaara już dawno zauważył, że jeśli on się wahał, Tenten stawała się pewniejsza siebie. Tak jak teraz. Z początku była onieśmielona. Jednak gdy nie doczekała się żadnego działania, zrobiła krok w jego stronę. Wyciągnęła rękę i dotknęła jego klatki piersiowej na wysokości serca.
- Na czym poprzednio skończyliśmy? Miałam cię uwieść.
Gaara przymknął oczy i wziął głęboki oddech. Chciał uniknąć spojrzenia, pod którym topniała jego wola. Kiedy Tenten na niego tak patrzyła, czuł mrowienie w całym ciele. 
Kankuro, który lubił pozować na znawcę, zwłaszcza jeśli za dużo wypił, wygłosił kiedyś pogląd, że dziewczyny dzielą się na nieśmiałe i kusicielki. Z pewnością nie powiedziałby czegoś takiego, gdyby widział, jak w jednej chwili potrafi zmienić się Tenten. Gdy odrzucała zahamowania, gdy nie miała wątpliwości. Wtedy tak na niego patrzyła. Z siły woli Gaary nic wówczas nie zostawało; nic, co postanowił, nie było pewne. Zrobiłby wszystko.
Jednak nawet z zamkniętymi oczami czuł na sobie jej wzrok, a potem poczuł na torsie, przez koszulkę, obie jej dłonie. Pożałował, że nie włożył płaszcza. 
- Gaara. Najdroższy. - Nigdy wcześniej tak go nie określiła. Otworzył oczy i napotkał jej spojrzenie. Było w nim coś znacznie więcej niż kokieteria. Miał wrażenie, że widzi w nich takie same emocje, jakie w nim narastały. Te, które starał się schować głęboko w sobie. Tenten je otwarcie okazywała. Przygryzła dolną wargę, w sposób, który go niesamowicie pociągał. - Weź mnie. 
Kiedy zaczęła się cofać i zdał sobie sprawę, że - choć odwrócona plecami do leżącego na ziemi materaca - świadomie kieruje się właśnie tam, złapał ją za rękę.
- Iskierko, czy jesteś pewna?
Szybko zdał sobie sprawę, że zadał jedno z tych pytań, które mogłyby ją rozzłościć. W których dostrzegała czasami ukryte dno, że ktoś wmawia jej niezdolność do podejmowania decyzji. Albo do ich przemyślenia. 
Gaara szukał śladu wątpliwości na jej twarzy, nie dlatego, że chciał ją zobaczyć, lecz dlatego, żeby mieć pewność, że nie popełni jakiegoś błędu. Im byli ze sobą bliżej, tym bardziej uporczywa była myśl, że ona mogłaby zacząć tego żałować. 
Nie wiedział, czy Tenten kiedykolwiek zastanawiała się, jakby to było, gdyby nie spotykali się od czasu do czasu. Gdyby spędzali razem każdy wieczór, tak jak kiedyś. Albo nawet więcej. Czy by jej to nie przeraziło. Ze względu na to, o co chciał ją zapytać, lepiej byłoby, gdyby to przemyślała. 
Nie miał wiedzy, jaka powinna być kolejność, choć jeszcze chwilę temu był przekonany, że powinien ją najpierw spytać. Ale przecież mogła odmówić. Mogła wcale nie chcieć powiedzieć “tak”, skoro to wiązało się z przyjazdem w przyszłości do Suny. Nie na chwilę, jak to zwykle padało w jej propozycjach, o których nawet nie wiedział, na ile są poważne. 
Nie miał pojęcia, czy chciałaby tam mieszkać. Nigdy nie powiedziała czegoś, co by to potwierdzało. Powiedziała za to wiele rzeczy, które świadczyły o czymś przeciwnym. Nie lubiła pustyni. Wiatru. Palącego słońca.
Nagle nabrał przekonania, że Tenten odmówi. Nie miała powodu tak sobie utrudniać życia. Wiążąc się z nim na poważnie, bardzo by je skomplikowała. Nawet gdy on pozbawi kapłana autorytetu i pozbędzie się potencjalnych zamachowców. Nawet wtedy, gdy Tenten będzie mogła być w Sunie bezpieczna, wcale nie musi być w niej szczęśliwa. To, że chce być z nim teraz nie znaczy, że będzie chciała być z nim zawsze.
- Jestem pewna. - Delikatnie wyswobodziła rękę z jego uścisku i sięgnęła za plecy, do ozdobnego pasa, którym była przewiązana yukata. - Bez żadnych wątpliwości. To ciebie obleciał strach.
To ostatnie zdanie zabrzmiało prowokacyjnie, ale Gaara nie odpowiedział. Gdyby zaprzeczył, powiedziałby nieprawdę. Rzeczywiście się bał. Bał się, że popełni błąd - że popełni ich wiele.
Jednocześnie bardzo jej pragnął. W ostatnich tygodniach myślał o niej bardzo często, ale w zupełnie innym kontekście niż zazwyczaj. Myślał o tym, jak pachniała i jak przyjemne w dotyku było jej ciało. O tym, jak niezwykłą miała sylwetkę, z niesamowitymi wypukłościami i wcięciem w talii.
A teraz zachowywała się w sposób, który go coraz bardziej podniecał i sprawiał, że nie potrafił chłodno myśleć.
Może Tenten odmówi. Może on na nią nie zasługuje. Ale w tej chwili pożądał jej wszystkimi zmysłami i ona w taki sam sposób pragnęła jego. Postanowił z tego czerpać. Pierścionek, tak samo jak kolacja, może zaczekać.


Koniec części 1.

5 komentarzy:

  1. Bardzo spodobały mi się pierwsze zdania rozdziału. Tenten zawsze kojarzyła mi się z taką przyjemną, koleżeńską dziewczyną z sąsiedztwa. Bez wydziwiania jak to w świecie Naruto z jakimiś skrajnościami - nie była ani tak kłótliwa jak Ino, nie skrajnie tępa jak Sakura, nie nieśmiała jak Hinata, nie miała tupetu Temari itd. Do momentu śmierci Nejiego mogłam chyba ją uznać za najbardziej przeciętną (co w tym uniwersum było raczej rzeczą wyróżniającą ją) i przyjemną postać żeńską z Konohy.

    Później rozmowę Tenten z Gaarą czytałam jednym tchem do tego fragmentu: "że Gaara nie przebije się przez własne emocjonalne, ani zewnętrzne kulturowe ograniczenia." Obawiam się, że mimo wszystko Tenten będzie chciała zmusić Gaarę do zmiany, sama nie dając nic w zamian. Jak zwykle dam tę samą klauzulę - jestem słaba w zgadywaniu. Mam wrażenie, że Tenten przemyślała przeszłość, ale mimo wszystko tym zdaniem pokazała, że (pomimo racjonalizacji) czuje, że to tylko w Gaarze jest problem. To on powinien dostosować się do jej wymagań. Wiesz - rozum swoje, uczucia swoje.

    Z tym zerwaniem... szok :D Coraz więcej niedomówień wychodzi na światło dzienne ;) Bardzo podoba mi się pomysł przedstawienia życia społecznego Suny i porównania to do Konohy. W Liściu niby lepiej, ale w Sunie... ciekawiej :D

    "Wiedziała też, że na pewno, wbrew rozsądkowi, to zrobi." A ja się z tego niezmiernie cieszę. No kto mógłby nie mieć serca i po słowach "Jesteś mile widziana" nie pojechać do Suny? :D Tylko ostatnie bydlaki, dla których brak odpowiednich kręgów piekieł ;)

    "Mogłabym się z tobą kochać nawet w piaskowej trumnie." Wizualizacja jest czasami zła. Już mamy Jaskinię Rozkoszy, co teraz? Trumna Miłości? :D

    Spałam dzisiaj tylko kilka godzin i od czwartej jestem na nogach i może to dlatego, bo raczej rzadko się wzruszam, ale początek drugiej części... Nie powiem, przemówił do mnie motyw Gaary myślący o ślubie z Tenten. Te jego obawy, wspomnienia misji, walka wewnątrz osady... nie wiem. Wyłonił się bardzo uroczy, przystępny obraz Szanownego :)

    W życiu można nienawidzić losu, w ff autorów za to, jak komplikują życie bohaterom ;) Gaara i Tenten już kilka lat wcześniej zasługiwali na samo dobro, Ty zła kobieto! ;)

    Czekam z niecierpliwością na 24! A właściwie nie tylko na ten dzień. Na każdy kolejny publikacji rozdziału też. Zmienił mi się też chyba ulubieniec wśród Twoich opowiadań :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, miło mi to czytać, że gdzieś tam GT dorównuje do Sunagakure - które było trochę mniej przemyślane.
      Autorzy są od tego, żeby rzucać bohaterom kłody pod nogi^^ A tutaj w sumie nie trzeba było, wystarczyło obojgu bohaterom osłabić wzrok, żeby mniej dostrzegli :D

      Usuń
    2. Wiesz, jak to jest z wyobrażeniami. Pamiętam, że Sunagakurę czytałam jednym tchem, zarywając noce i ignorując obowiązki ;) Nie śledziłam tekstu pod jakimkolwiek względem, tylko pędziłam na oślep i ta gonitwa za poznaniem ciągu dalszego, radości, że w końcu trafiłam na coś tak wspaniałego, nie pozwala na krytyczne spojrzenie. W przypadku Piasku i stali jest trochę inaczej. Tu czytam co tydzień, czekam na rozdziały, jest moment na refleksje, ale na szczęście te refleksje są zazwyczaj przyjemne :)

      Chyba największym plusem tego ff jest dla mnie kreacja Gaary. Zarówno w Dumie shinobi, jak i Sunagakure, Gaara był raczej niedostępnym przywódcą, który walczył ze sobą, żeby otworzyć się choć odrobinę. Tutaj też walczy, ale nie ze sobą, a z czynnikami zewnętrznymi, żeby być z Tenten. W ogóle jest genialny :D A Tenten... nie wiem. Na razie Sunami bardziej mi odpowiadała, ale nie skreślam jej ;)

      Usuń
  2. Wooow! #__# Niesamowity rozdział! Ten Gaara… Ech, cudo! Zaczynam nie lubić Tenten - jak mogła zapomnieć o tym, że on jest nieprzystosowany do życia? x) Na poziomie emocjonalnym mam wrażenie, że nie jest w stanie niczego ukryć albo bawić się w gierki, podchody. A ona powinna go znać przecież! Nie spodziewałam się, że tak potrafisz go stworzyć. Jest świetny, kochający, jak na niego otwarty czyli taki, jaki powinien być <3 Naprawdę cudo! Czekam na część drugą :>

    Alba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, Tenten ma swoje za uszami, bo pewnych rzeczy zupełnie nie umiała ani nie chciała dostrzec, pytanie czy tylko dlatego, że G. nie powiedział ich wprost ;)

      Usuń