5 lip 2020

Rozdział 34. Głos rozsądku

Tenten wydawała się istotą nie z tego świata, kiedy leżała z rozsypanymi włosami na jasnej pościeli. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, czy powinien ją budzić.
Jednak nie zdążyła głęboko zasnąć, skoro poruszyła się lekko i otworzyła oczy, jak tylko dotknął jej policzka. 
- Dzień dobry - powiedział głosem zniżonym prawie do szeptu.
- Dzień dobry - odpowiedziała. - To już ranek?
- Jeszcze nie ma czwartej. - Nachylił się, żeby ją pocałować. Przyjęła jego usta z leniwym zadowoleniem. Lubił ją taką, zrelaksowaną i beztroską, ale dotąd niewiele razy ją taką oglądał. - Zrobiłem śniadanie, zjedz za chwilę, dobrze? Potem możesz spać, ile chcesz, wrócę późno. 
Tenten zmarszczyła nosek, co wyglądało uroczo, choć wiedział, że to oznaka niezadowolenia.
- Mogę od jutra ja tobie robić śniadanie? - zapytała bez złości, tonem, przez który trudno byłoby jej odmówić.
- Możemy to przedyskutować - odparł wymijająco.
Tenten przymrużyła oczy. Podniosła się do pozycji półleżącej, naciągając na siebie narzutę niemal po szyję.
- Ciekawe kiedy, nigdy cię nie ma.
Przyklęknął na futonie, żeby móc wprost na nią popatrzeć.
- Dzisiaj wyjątkowo mam kilka ważnych spraw. Powinniśmy jak najszybciej wybrać się do twojej matki, nie uważasz?
W oczach Tenten błysnęła złość, dopiero teraz, chociaż wiedział, że sprawił jej zawód wychodząc tak wcześnie.
- Poinformuję ją listownie - powiedziała z zaciętością, która budziła podejrzenie, że naprawdę miała taki zamiar.
- Nie możemy postąpić w ten sposób.
Tylko bardziej się zirytowała.
- Bo dałeś jej słowo, że wrócę?
- Przede wszystkim dlatego, że to twoja matka. Chce, żebyś była szczęśliwa.
Tenten z frustracją potrząsnęła głową. Aksamitne okrycie zsunęło się, odsłaniając jej ramiona i dekolt. Nie zauważyła. Starał się skoncentrować wzrok na jej twarzy.
- Może, ale tylko na jej warunkach - oceniła.
Gaara wsunął rękę pod okrycie i ujął jej dłoń, która zaciskała na materacu. Okazywała złość, ale to nie mogło być jedyne, co czuła na wspomnienie o matce. 
- Przekonam ją - obiecał.
Iselin ugięła się i pozwoliła córce na podróż do Suny, ponieważ musiała zauważyć, że im usilniej próbuje ją zatrzymać, tym bardziej ją traci. To nie mama Tenten będzie w wiosce Liścia największym wyzwaniem.
- Zaufaj mi. Dzisiaj pomówię ze starszyzną i najszybciej, jak to możliwe, porozmawiamy z twoją rodziną.
Tenten patrzyła na niego z napięciem, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła się zdecydować. Uścisnął jej rękę.
- A Temari?
- Nie martw się o Temari, wczoraj z nią rozmawiałem.
Sprawiała wrażenie bardzo zaskoczonej.
- O, to… jak zapobiegawczo - powiedziała i spojrzała na drzwi, jakby spodziewała się, że z tego kierunku nadejdzie kataklizm. - Nie wściekła się?
- Nie bardzo. - Na tak prostolinijnie zadanie pytanie trudno było udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wydawało mu się, że siostra jest aż tak niezadowolona, bo nie zapytał jej o zdanie, podczas gdy ona decyzję w sprawie swojego małżeństwa uzależniła od niego i Kankuro. - Temari nie jest przeciw tobie. Ma tendencję do przewidywania najgorszych scenariuszy, zwłaszcza, kiedy nie jest w centrum wydarzeń i nie ma na nie wpływu.
Tenten przechyliła głowę lekko w bok, patrząc na niego z zastanowieniem.
- To chyba raczej dlatego, że chce się tobą opiekować, a ty jej nigdy na to nie pozwalasz. Wiem, że cię to drażni. Ona... Pewnie myśli, że wszystko się tutaj zawali, jak tylko wyjdzie przez bramę na zawsze. Nie wdawaj się z nią w konflikt z mojego powodu. Temari potrzebuje cię teraz bardziej niż ty jej, więc mógłbyś jej trochę ustąpić. Pokazać, że liczysz się z jej zdaniem.
Patrzyła na niego wyczekująco.
- Będzie tak, jak sobie życzysz, iskierko. Tylko ostrożnie. Temari wejdzie nam na głowę, jeśli jej na to pozwolimy.
- Dogadam się z nią. 


.....................................................................
Dzień wcześniej, gabinet Kazekage

Temari nie była pewna, jak Gaara zareaguje na wieść, że Tekidan przysłał do niej syna w charakterze swata - czy może raczej po to, by wybadał teren pod swaty. Przypuszczała, że to ją w jego oczach obciąży - w końcu było oczywiste, że jeśli radni chcieli choćby zacząć snuć plany matrymonialne, i go w tym pominąć, powinni pójść do najstarszego mężczyzny w rodzinie. Przyszli do niej, bo spodziewali się pozyskać w niej sojusznika. Dla Gaary też musiało to być oczywiste.
Jednocześnie jednak wiedziała, że powinien się o tym dowiedzieć od niej.
- Nie spławiłam Naokiego wprost, bo trzeba, i da się, rozegrać to inteligentnie, tak żeby nie drażnić starszyzny - powiedziała szybko. Gaara wpatrywał się w nią, i zaczęła się denerwować. Miała wrażenie, że ocenia jej lojalność, a w tej sprawie miała sobie dużo do zarzucenia.
Uważała za oczywiste, że starszyzna wybierze Gaarze żonę, i wydawało jej się to naturalną i możliwą do przyjęcia koleją rzeczy. Ale nie teraz. I na pewno nie Narin, ani jedną z jej koleżanek, których stosunek do Kazekage opierał się na mieszaninie strachu i respektu.
- Narin da się przekonać… jak zrezygnuje, my zyskamy na czasie. A jounini… nie będą na siłę kogoś szukać, jeśli nie będą czuć presji. Trzeba tylko przekonać ich, że nie ma czym się niepokoić.
Nerwowo przełknęła ślinę, gdyż zdawała sobie sprawę, że wraca do najbardziej grząskiego tematu.
Gaara oparł łokcie na biurku i złożył dłonie w daszek. To mogło oznaczać, że się zastanawia - ale również, że chce się od niej w jakiś sposób odgrodzić. Żałowała, że nie potrafi tego jednoznacznie ocenić - wiedziałaby wtedy, czy go rozzłościła.
- Co masz na myśli? - zapytał.
- Wiesz, co mam na myśli - powiedziała.
- Nie, nie wiem. - Jego źrenice lekko się zwężyły. Jednak był zły.
Temari westchnęła. Znowu przyszło jej grać rolę “tej złej”, a przecież przemawiał przez nią zdrowy rozsądek.
- Co ty na to, żebyśmy zawarli umowę z Konohą? Powiedzmy, że chcemy rozszerzyć potencjał militarny Suny w zaniedbanych dotąd kierunkach. Oni przyślą ze dwóch specjalistów od broni konwencjonalnej. Nauczymy dzieciaki posługiwać się wieloma rodzajami broni ostrej, którą ktoś musi produkować. Propozycja wyjdzie ode mnie,  bo to ja wkrótce zacznę pracować dla Konohy i chcę coś dać wiosce w zamian. Tenten dostanie tutaj normalny kontrakt, który będzie można dowolnie przedłużyć. Rada wyrazi zgodę, jeśli się odpowiednio podejdzie do sprawy.
Starała się mówić służbowym tonem i patrzyła na Gaarę z przekonaniem, żeby nadać rozmowie rzeczowy charakter - pominęła przy tym to, co było oczywiste, a co powiedziała już wcześniej: że rada uspokoi się i sprawa rozejdzie się po kościach, o ile skończą się randki w przestrzeni publicznej i o ile Tenten będzie się trzymać z daleka od siedziby administracji. Mogłaby zostać w Sunie, gdyby stała się niewidoczna.
- To jest najlepsze wyjście, doskonale wiesz, że w obecnej sytuacji ona tu nie zostanie. Starszyzna nie przedłuży zgody na pobyt, jeśli nie rozwiążemy sprawy polubownie - dodała.
Gaara nie uniósł się złością, nie wyraził oburzenia. Patrzył na nią chłodno, w sposób, którego nie znosiła.
- Proponujesz układ oszlifowany z zewnątrz i zgniły w środku.
Temari przygryzła wargi. Gaara ujmował sprawę w taki sposób, żeby nie śniło jej się nawet polemizować. Nie oznaczało to jednak, że on ma rację - znaczyło za to, że jego wyobrażenie o moralności w żaden sposób nie przystaje do rzeczywistości i obowiązującej w niej reguł.
Tymczasem Gaara upiera się, choć doskonale wie, że mężczyźni na stanowiskach nie wiążą się z kobietami spoza Suny - a przynajmniej nie robią tego jawnie.
- Nie ma nic obraźliwego w nieoficjalnym związku na wyłączność - wymamrotała. 
Jeśli, jak twierdził Kankuro, to prawdziwa miłość, przecież nikt nie zmusi Gaary, żeby się ożenił. A jeśli to tylko młodzieńcze zauroczenie, tym bardziej atrakcyjne, że od początku obwarowane przeszkodami, Gaara zawsze będzie mógł mieć żonę i dzieci z nieskazitelnym drzewem genealogicznym, których czystości krwi nikt nie będzie kwestionować.
- A co jest złego w oficjalnym związku? - zapytał rzeczowym tonem, jakby chciał jej wytknąć luki w sposobie myślenia.
- Jounini i starszyzna nie pozwolą na to i nie pozwolą jej tutaj dłużej zostać, jeśli nie zadbasz o pozory.
- Nie muszę dbać o pozory. W dniu, w którym objąłem funkcję kage, przyjąłem na siebie szereg obowiązków, ale pytanie Rady o zgodę w sprawie małżeństwa do nich nie należy. 
Temari potrząsnęła głową. Tego się obawiała - że Gaara będzie chciał odciąć starszyznę od prawa głosu w sprawie, która wydaje mu się osobista, ale taka nie jest. Żona kage to nie jest wyłącznie funkcja prywatna.
Jej rozwiązanie było stokroć bezpieczniejsze. Czwarty miał tabun kochanek, które kosztowały wioskę krocie, ale nie narażały prestiżu stanowiska i nie mogły doprowadzić do podważenia prawa Kazekage do sprawowania władzy. Starszyzna, niechętnie, ale tolerowała jego wyskoki i plotki, bo mieściły się w normie społecznej. A Gaara zamierzał otwarcie złamać zasady, których nigdy nie spisano być może tylko dlatego, że były oczywiste.
- To jest za poważna sprawa, żeby podejmować ją pod presją czasu. Masz dopiero dziewiętnaście lat - powiedziała, zdając sobie sprawę, że to nie jest największy problem.
Problem polegał na tym, że Gaara do trzynastego roku życia był sam, a potem stał się odpowiedzialny za wioskę i nie miał nawet sposobności do ułożenia sobie normalnych relacji z ludźmi, nie opartych na hierarchii ani nie podszytych strachem. Zawsze idealizował Dziesięć na dziesięć. Ale ona nie była idealna, była tylko pierwsza.
A jeśli kunoichi z Konohy okaże się złym wyborem? I na dodatek kosztownym?
- Temari, to nie jest pochopna decyzja, miałem na nią dużo czasu. Jeśli nie zamierzasz nas poprzeć, przynajmniej nie przeszkadzaj. 
Zacisnęła zęby, żeby powstrzymać się przed wypowiedzeniem słów, które miała na końcu języka.
Nas? To chyba przesada. Nie przyjmowałaby za pewnik, że do tego ślubu dojdzie.
................................................................


Tenten była za bardzo podekscytowana, żeby długo spać. Była umówiona z Kankuro dopiero na jedenastą. Pomyślała, że może wykorzystać poranek na zrobienie sałatki, którą mogłaby podrzucić narzeczonemu w porze lunchu. Przed ósmą poszła po warzywa. Gdy wdrapała się po schodach na piętro z papierową torbą, stanęła twarzą w twarz z Temari.
Mało brakowało, a z wrażenia wypuściłaby zakupy z rąk.
- Przecież… - Rozejrzała się, tknięta myślą że mogła pomylić piętra. Ale nie pomyliła się, Temari mieszkała niżej, a teraz stała przed drzwiami mieszkania swojego brata. - Gaary nie ma. 
- Wiem, przyszłam do ciebie. To zajmie tylko kilka minut.
Kunoichi spojrzała na jej dłoń i zmrużyła oczy. Tenten wiedziała, co przyciągnęło jej wzrok, i nagle poczuła się zawstydzona, choć nie wiedziała, dlaczego.
Nie, żeby choć na chwilę było możliwe o nim zapomnieć. Nigdy nie nosiła biżuterii, i nie miała pojęcia, że złoty krążek na palcu może wywoływać żywe emocje. A jednak nosząc go, czuła, jakby miała skrzydła.
Nawet przez moment nie pomyślała, że komuś pierścionek może przeszkadzać. I nie miała pojęcia, co teraz powiedzieć.
- Przecież wiem, że masz klucze, wpuść mnie - mruknęła Temari niezadowolonym tonem.
Tenten odłożyła torbę i otworzyła zamek, powstrzymując drżenie dłoni. Strasznie stresowało ją to, że Temari obserwowała każdy jej ruch.
Groźna kunoichi pierwsza weszła do mieszkania i natychmiast skierowała się do salonu. Tenten poczuła zadowolenie, że z rana posprzątała i jedynym śladem po romantycznej kolacji pozostał stolik i dwa krzesła. Temari oczywiście ich nie przeoczyła. Prychnęła z irytacją i podeszła do kanapy, ale na niej nie usiadła.  
Tenten tymczasem stanęła za blatem kuchennym, na którym położyła torbę z zakupami, zasłaniającą ją niczym śmieszna papierowa tarcza. 
Temari przypominała jej rozjuszoną kotkę, choć zachowywała się spokojnie i tylko jej oczy i zaciśnięte usta wskazywały na wysoki poziom rozdrażnienia.
- Udały się zakupy? - zapytała tonem, który trudno było uznać za próbę rozpoczęcia uprzejmej konwersacji.
Tenten nie pojęła w pierwszej chwili, co ją tak zdenerwowało. 
- Zrobiłam je z własnych pieniędzy - powiedziała, zastanawiając się, dlaczego właściwie się tłumaczy. Powinna jakoś odeprzeć nieuzasadniony niczym atak. Niestety, Temari nie pierwszy raz działała na nią paraliżująco.
Kunoichi chwyciła się pod bok.
- Słuchaj, rozumiem, że podejmujecie decyzję nie oglądając się na nic i nie pytając nikogo o zdanie, tak działają emocje. Ale czy nie stać cię na chwilę refleksji i zastanowienia, zanim zaczniesz latać po osadzie afiszując się ekstrawagancką biżuterią?
Tenten i tak chowała dłonie za torbą, ale teraz poczuła się zażenowana i schowała ręce za siebie.
Temari, dotąd nastawiona konfrontacyjnie, przymknęła powieki i zauważalnie nabrała w płuca powietrza, jakby chciała się uspokoić. Potem spojrzała na Tenten z łagodnym uśmiechem, który jednak nie wydawał się szczery.
- Musisz wiedzieć, że jeszcze nie było takiej sytuacji, by Cień Wiatru poślubił kobietę spoza naszego kraju. I mimo tego, że nie staraliście się być dyskretni, dla rady i dla wszystkich innych pomysł małżeństwa będzie dużym zaskoczeniem. Im bardziej ugodowo podejdziecie do sprawy, tym mniejsze ryzyko, że jounini uniosą się dumą i zażądają głosowania nad odwołaniem Gaary. Ryzyko usunięcia go ze stanowiska jest znikome, ale sam fakt przeprowadzenia głosowania podważa społeczne zaufanie do władzy i daje pole do działania wichrzycielom. Taka sytuacja nie jest potrzebna ani radzie, ani wiosce, ani Gaarze. I ufam, że tobie też nie.
Tenten w spojrzeniu Temari dopatrzyła się niewypowiedzianego oskarżenia i przypomniała sobie, jak kiedyś była przez nią musztrowana, bo za bardzo zbliżyła się do Gaary i kombinowała, jak obejść obronę absolutną. Teraz poczuła się podobnie, jak wtedy - jak element obcy i podejrzany.
- Proszę cię, żebyś podeszła do sprawy ostrożnie, i tak, żeby nie narażać starszyzny ani jouninów na utratę twarzy, bo nie potrafią zapanować nad sytuacją. 
Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna przechodzi teraz do rzeczywistego celu swojej wizyty, czyli żądań. Tenten pomyślała, że to ostatni moment, by jakoś ratować swoją pozycję, bo na razie wygląda na wystraszoną dziewczynkę.
Wyszła więc zza swojej papierowej tarczy i  stanęła naprzeciw Temari, choć wcale nie miała na to ochoty. Założyła ręce na siebie, świadoma, że w innym wypadku z nerwów mogłaby zacząć wyłamywać sobie palce.
- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytała.
- Zgodnie ze zwyczajem, jeśli Kazekage ma prywatne plany, rada powinna przynajmniej zostać uprzedzona i oficjalnie je zaakceptować. Gaara nie ma najmniejszego zamiaru występować do nich z prośbą, bo wie, że się się nie zgodzą, a jeśli zlekceważy ich niezgodę, to automatycznie oznacza konsekwencje dyscyplinarne. Zamierza więc po prostu ich poinformować o swoich planach, co jest zgodne z prawem, ale dla starszyzny i dla rady jouninów obraźliwe. Skorzystajmy z trzeciej opcji. Chciałabym, byś przekonała Gaarę, że to dobry pomysł.
- To znaczy? 
Temari uśmiechnęła się przebiegle.
- Ja ci się oświadczę. Tak się składa, że dwanaście wysokich rodów bez przemyślenia uznało mnie za głowę klanu, a broń, której użycia przeciwnik się nie spodziewał, zazwyczaj jest najlepsza.
Zadowolona mina władczyni wiatru przywodziła na myśl kogoś, kto z radością spłata starszym psikusa. Tenten wpatrywała się w kunoichi z zaskoczeniem, również dlatego, że nie spodziewała się z jej strony przejawów życzliwości. Doskonale wiedziała, że Temari nie przepada za nią, bo uważa, że nie jest dla jej brata wystarczająco dobra. Czyżby zmieniła zdanie?
- Jest jeszcze jedno. Nie podkręcaj dodatkowo i tak napiętej atmosfery. Jeśli nie chcesz zaszkodzić Gaarze, nie możesz teraz nosić tego pierścionka. Za bardzo rzuca się w oczy.



......................................
Fala hejtu na Temari za 1, 2, 3...
Jak ją lubię, tak mnie irytuje w tym rozdziale.

3 komentarze:

  1. Na początku czuję się w obowiązku zaznaczyć, że wyjątkowo nas rozpieszczasz ostatnimi czasy, droga Kaareno! ^^ Dwa świetne rozdziały w tak krótkim odstępie czasowym? Magia i poezja. Ja poproszę więcej, nawet jeśli wychodzę w tym momencie na chciwą!
    Urocza scena na początku bardzo na mnie podziałała. Była tak... słodka i delikatna. Nasunęła mi się myśl, że właśnie tak mogłoby wyglądać życie naszych gołąbeczków, gdyby nie szara rzeczywistość, rada i... Temari.
    Oj, ta Temari. Ja nie odczuwam w jej stronę niechęci po tym rozdziale. Zawsze odbierałam ją jako postać o przynajmniej dwóch obliczach; tą trzeźwo myślącą, zdeterminowaną, pewną siebie, ale dbającą przy tym o rodzinę. I przy jej charakterze jak najbardziej wyrozumiałym jest, że zareagowała tak, a nie inaczej. Widać, że zależy jej na Gaarze i martwi się o niego, w końcu rada ma swoje wpływy w Sunie i na pewno nie odpuszczą w tak ważnej kwestii.
    Za to końcówka mnie zastrzeliła. xD Co ta Temari kombinuje? Chciałabym zobaczyć minę Gaary, gdy jego narzeczona powtórzy mu przebieg rozmowy ze szwagierką.
    I naprawdę mnie to teraz zaintrygowało. Jak rada zareaguje na decyzję Gaary? W jaki sposób im ją zakomunikuje? Mam nadzieję, że nie każesz za długo czekać na odpowiedzi.
    Rozdzialik jak zwykle - genialny. Czekam niecierpliwie na więcej! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, widzisz, słucham dużo muzyki, to i pisze kosztem snu. Już mam dość materiału, by obiecać rozdziały w ten i kolejny weekend.
      Temari przypadła rola niewdzięczna, lecz z mojej perspektywy nieunikniona :D

      Usuń
  2. Podziwiam Cię za przygotowywanie tak wielu rozdziałów. ^^ Miałam w planach przeczytać oba nowe dzisiaj, ale wyszło jak wyszło i tę przyjemność rozdzielę na dwa dni. Już nie mogę się doczekać, żeby zapoznać się z pierwszym!

    Bardzo przemawia do mnie pierwsza scena. Nastrój niby idylliczny, ale równocześnie pełen napięcia, kiedy przypomni się sobie, że w życiu obojga silne kobiety będą chciały namieszać. Która bardziej? Temari? Matka Tenten?

    Podoba mi się postawa Gaary. Jak miałaby się nie podobać? W rozmowie z Temari nie podobała mi się groźba zawarta w przemyśleniach Temari. Nie przyjmowałaby za pewnik, że do tego ślubu dojdzie. Niepokojące. Bardzo. Mam nadzieję, że Temcia niczego nie kombinuje i nie okaże się nielojalna wobec brata.

    Mam podobne przemyślenia jak Kyoko. Cóż też chodzi po zdradzieckiej główce Temari? [Która oczywiście w moich oczach powinna płakać ze szczęścia, gratulować i być wsparciem dla brata, który w końcu odnalazł szczęście. Realne zagrożenia w Sunie są zbyt słabą i zbyt racjonalną okolicznością łagodzącą w moich oczach. :P] Poza tym: Tenten miałaby nie nosić pierścionka? Oj, Temari, Temari...

    I właśnie pojawia się problem. Do Temci mam zbyt wielką słabość, żeby wylewać falę hejtu. Jak żyć, Kareeno? Jak żyć?

    [Może lepiej nie odpowiadać na komentarz? Wiesz, żeby Kyoko nie myślała, że mnie faworyzujesz. xD]

    OdpowiedzUsuń